Saga z szefem RBR w końcu dobiegła do końca
Pierwsze doniesienia o rzekomym niewłaściwym zachowaniu Christiana Hornera poszły w świat jeszcze przed prezentacją RB20, dokładnie 5 lutego 2024 roku. Od tego momentu wszyscy związani z Formułą 1 siedzieli jak na szpilkach w oczekiwaniu na decyzję Red Bulla. Śledztwo trwało ponad miesiąc, co miało rozwiać wątpliwości i pozwolić na dokładne zbadanie sprawy. Ta dla niewtajemniczonych dotyczyła teoretycznego wysłania nieprzyzwoitego zdjęcia do jednej z pracowniczek Red Bulla przez szefa zespołu. Hornerowi za ten rzekomy czyn groziło nawet zwolnienie dyscyplinarne.
Od momentu ogłoszenia wszczęcia śledztwa świat patrzył się na każdy ruch ekipy z Milton Keynes. Ta zatrudniła do zbadania tej sprawy nawet zewnętrznego adwokata. Ku zdziwieniu wielu obserwatorów Horner nie został schowany w cień. Był obecny podczas prezentacji nowego bolidu, a także na testach przedsezonowych w Bahrajnie. W końcu 28 lutego, na dzień przed rozpoczęciem pierwszego weekendu wyścigowego największe światowe media potwierdziły, że Christian Horner jest niewinny.
To nie pierwsza afera w Red Bullu
Oczywiście to nie pierwszy raz, gdy Red Bull musiał zmagać się z kontrowersjami w swoich szeregach. W czerwcu 2022 roku junior zespołu, Juri Vips powiedział podczas transmisji na żywo na jednej z platform obraźliwe słowo. Szefostwo Red Bulla było wtedy wyjątkowo surowe i usunęło zawodnika ze swoich szeregów. Mało kto spodziewał się, że niecałe dwa lata później, po miesiącach sportowych sukcesów, Czerwone Byki znowu będą na świeczniku opinii publicznej w związku z aferą obyczajową.
Rysa na wizerunku będzie trudna do zmazania
Mimo że Horner został oczyszczony z zarzutów, to już został przez wielu kibiców i ekspertów skreślony. Do tej pory dość nieposzlakowana opinia została całkowicie zepsuta. Wiele osób wstawiało się za Brytyjczykiem, ale znaleźli się także tacy, którzy mu nie wierzyli. Odbudowanie wizerunku może być teraz trudnym zadaniem.
Czy to koniec afery?
Czy Christian Horner oraz jego fani mogą odetchnąć z ulgą? Nie do końca. Mimo że Red Bull podjął już decyzję, to nadal nie wiadomo jak zachowa się rzekoma ofiara. Śledztwo było przeprowadzone we wewnętrznych strukturach. Być może potencjalna ofiara tego zajścia będzie chciała podważyć tę decyzję. Może to zrobić w zespole, podzielić się swoją wersją wydarzeń w internecie, twardo stojąc przy swoich racjach, albo co by było dla Hornera najgorsze wnieść oskarżenie do sądu. Taki krok ponownie podjudziłby kibiców tego sportu i być może doprowadziłby do niespodziewanych zwrotów akcji.
Jednak na razie warto zachować spokój. Obecne ustalenia uniewinniają Hornera i dopóki nikt nie wniesie ponownego oskarżenia, to nie powinno się przylepiać mu żadnej łatki. Jak sprawy się rozwiną, o tym przekonamy się najpewniej niedługo.