Nowy format przyniósł nam więcej emocji
Poprzedni format kwalifikacji był prostszy. 15 minut dla każdej z trzech klas i najszybsze okrążenia ustawiają kolejność startową. Wraz z pozbyciem się kategorii LMP2, organizatorzy postanowili urozmaicić czasówkę. Wpierw, odbywa się 12-minutowa sesja, w której biorą udział wszystkie ekipy LMGT3. Po krótkiej przerwie, wyjeżdżają z kolei auta Hypercar.
Czołowa dziesiątka obu kategorii przechodzi następnie do drugiego segmentu kwalifikacji, zatytułowanego „Hyperpole”. Przez 10 minut najlepsi kierowcy LMGT3 walczą o pole position w swojej klasie. Następnie to samo robią zawodnicy Hypercar. Top 10 pozycji na starcie ustalają wyniki Hyperpole, resztę aut porządkuje się według Q1.
Format ten w znaczący sposób wpłynął na dzisiejsze kwalifikacje. Przez krótki czas trwania sesji, były one bardzo dynamiczne oraz nałożyły sporo presji na kierowców, co było widać po ilości błędów. Dodatkowy segment jeszcze bardziej urozmaicił zmagania, gdyż mogliśmy się skupić wyłącznie na najszybszych ekipach oraz śledzić wątki związane z nimi. Debiut nowego formatu należy zdecydowanie uznać za pozytywny.
Wymarzony początek roku Porsche
Wygrali 24h Daytona. Zdobyli mistrzostwo GT3 w AsLMS. Wygrali Bathurst 12 Hour. Teraz Porsche idzie po kolejny triumf. Niemiecki producent zaprezentował wspaniałą formę w Prologu, zdobywając najszybszy czas okrążenia w każdej sesji. Formę tę powtórzyli w czwartkowych treningach, a następnie przełożyli na kwalifikacje.
Matt Campbell stoczył rewelacyjną walkę o pole position z Nyckiem de Vriesem w Toyocie #7. Australijczyk oraz Holender wymieniali się ciosami w Hyperpole, aż ostatecznie nokaut wykonał kierowca Porsche #5. Campbell, który miał swój udział w dwóch z trzech wymienionych wyżej sukcesach Porsche, wygrał kwalifikacje do Qatar 1812 KM z przewagą 0.164 sekundy nad rywalami.
Pozostałe modele 963 również się popisały, choć nie była to aż tak dominująca forma jak w przygotowaniach do czasówki. Callum Ilott zdobył trzecie miejsce dla Joty #12, Kevin Estre piąte miejsce w drugim Penske, a Jenson Button dziewiąte dla #38. Wyłącznie Proton #99 odstaje od tej grupy z trzynastym polem startowym. Mimo to, Porsche pozostaje faworytem do jutrzejszego wyścigu. Choć należy pamiętać, że Toyota będzie mocna pod kątem zarządzania ogumieniem. Mocną przeszkodą dla GR010 będzie wysoka masa narzucona w ramach BoP, ale należy pamiętać, że TGR to bardzo mocny i sprawny zespół pod kątem organizacji i strategii.
Mieszane uczucia w Toyocie i Ferrari
Zeszłoroczni mistrzowie WEC oraz zwycięzcy Le Mans z jednej strony mogą być zadowoleni i rozczarowani jednocześnie. Zawodnicy Toyoty narzekali na wagę samochodu, która wzrosła o 9 kilogramów w ostatniej aktualizacji Balance of Performance. Z każdą kolejną sesją, ich zmartwienia coraz to mniej wydawały się kłamstwami.
Nyck de Vries uratował jednak załogę #7. Holender przedostał się do Hyperpole, a następnie stoczył niespodziewaną walkę o pole position. Ostatecznie zajął drugie miejsce. Tymczasem jego partner zespołowy, Brendon Hartley, nie przedostał się nawet do Hyperpole. Mechanicy Toyoty chyba zapomnieli pozbyć się przysłowiowych worków z piaskiem z drugiego auta…
Równie specyficzną sesję zaliczyło Ferrari. Ich samochody fabryczne zdobyły dość satysfakcjonujące P4 oraz P8. Jednakże Yifei Ye w aucie #83 odpadł w pierwszym segmencie kwalifikacji. Ekipa Roberta Kubicy ruszy jutro z dwunastego miejsca i czeka ich sporo roboty podczas 10-godzinnego wyścigu.
Debiutanci bez szału
Zgodnie z oczekiwaniami, nowe ekipy w klasie Hypercar zajęły ostatnie pozycje w dzisiejszych kwalifikacjach. Alpine, BMW, Lamborghini oraz Isottę Fraschini czeka sporo nauki, co nie powinno dziwić – to samo widzieliśmy przecież w poprzednich latach z innymi zespołami. Do tego nie pomagało im też restrykcyjne BoP, którego elementem była niebotycznie wysoka masa, której powinno ubyć na 6h Imola.
Najlepsza z najgorszych okazała się załoga Alpine #36. Nicolas Lappiere zakwalifikował się na czternastym miejscu. Od awansu do Hyperpole dzieliła go jednak wyłącznie 0.1 sekundy! Tuż za nim znalazł się duet BMW, a nieco dalej Paul-Loup Chatin w drugiej Alpine.
Od reszty stawki nieco odstawali Włosi. Z finałowych dwóch pozycji ruszą jutro Lamborghini, które straciło 2.5 sekundy straty do lidera sesji i oraz rzecz jasna Isotta Fraschini. Ten samochód uplasował się w „czasówce” 4 sekundy za liderem. Programy Hypercar tych dwóch producentów nie są zbyt rozbudowane, szczególnie marki z Mediolanu, a zatem słaby debiut nie jest zaskoczeniem.
Wielkie niespodzianki w LMGT3
Po testach oraz treningach, Corvette TF Sport zdecydowanie nie wyglądała na faworyta. Jednak mistrzowie klasy LMGTE Am z ostatnich lat zszokowali cały padok. Tom van Rompuy ustanowił zdumiewający czas 1:54.3, który dał mu pole position z przewagą aż 0.8 sekundy nad resztą stawki! Ekipa TF Sport #81 powinna za ten rezultat szczególnie dziękować Belgowi, gdyż samochód #82 zakwalifikował się dopiero na jedenastej pozycji.
Równie niespodziewany był wynik Porsche. Samochody zarządzane przez Manthey nie wyglądały na szybkie w trakcie tygodnia, a mimo to Aliaksandr Malikhyn wyciągnął ze swojej 911-stki drugie miejsce w kwalifikacjach. Tak jak w przypadku Corvetty, siostrzana ekipa nie znalazła się nawet w czołowej dziesiątce.
Faworytami w najnowszej kategorii, po udanym Prologu oraz treningach, było Ferrari, Aston Martin oraz McLaren. Cała szóstka ich aut dostała się do Hyperpole, ale ich absencja w pierwszym rzędzie jest dużym zaskoczeniem.
… oraz wielkie rozczarowania
Ford oraz Lexus to jedyni producenci LMGT3 bez ani jednego reprezentanta w dzisiejszym Hyperpole. Mustang #77 nie wyjechał nawet w kwalifikacjach na tor. Proton, który zarządza duetem Fordów ma za sobą bardzo trudny tydzień i raczej mogą pomarzyć jutro o finiszu w punktach.
W nieco lepszej, choć wciąż słabej, sytuacji znajduje się Lexus. Model RC F LMGT3 prezentował dobre osiągi w Prologu, ale najwidoczniej zespół nie krył wówczas tempa. Kiedy przyszło co do czego, samochody Akkodisa znalazły się poza czternastką.
Ścigamy się w sobotę, a nie w niedzielę
Pierwsze rozstrzygnięcia już za nami. Wiemy już kto jest w stanie pojechać szybko na jednym okrążeniu. Teraz kolej na pokazanie prędkośći i niezawodnośći w dłuższym dystansie. 1812 km Kataru WEC wystartuje w sobotę, o godzinie 09:00 czasu polskiego. Teroretycznie powinniśmy ścigać się do momentu osiągnięcia tytułowego dystansu. Jednakże łatwiek będzie powiedzieć, że wyścig potrwa maksymalnie dziesięć godzin. Dlatego zwycięskiej załogi na mecie powinniśmy wypatrywać około 19:00 czasu polskiego.
W trakcie rywalizacji nie spodziewamy się opadów deszczu oraz szczególnych upałów. Jednakże z racji tego, że tor jest miejscami ciasny to możemy być świadkami wielu kolizji i neutralizacji. Ten tor i nowa kategoria to dla nas droga w nieznane!
Wyścig będzie można śledzić także na łamach serwisu MotoHigh.pl za pośrednictwem relacji na żywo, którą prowadzić będzie Grzegorz Piotrowicz. Już teraz zapraszamy do śledzenia nas od samego rana oraz do interakcji w komentarzach.
Wyniki kwalifikacji do 1812 km Kataru 2024 WEC z podziałem na klasy