Ogromny regres Australijczyka
Daniel Ricciardo po sezonie 2018 opuścił ekipę Red Bulla, co tak naprawdę było początkiem końca jego wielkich osiągnięć. Epizod w ówczesnym Renault wyszedł stosunkowo dobrze, Australijczyk regularnie punktował, a nawet pojawił się 2-krotnie na podium. Następny transfer do McLarena okazał się jednak być fiaskiem. 34-latek poza jednym zwycięstwem na Monzy był cieniem samego siebie i regularnie przegrywał rywalizację z Lando Norrisem.
Po przygodzie w stajni z Woking Ricciardo udał się na rok przerwy od Formuły 1. Jak się jednak okazało, ówczesny zespół AlphaTauri potrzebował kierowcy w trakcie sezonu, co przyspieszyło powrót Australijczyka do rywalizacji. Od tamtego momentu ściga się on właśnie w tej ekipie. Warto jednak pamiętać, że miał on kilkutygodniową przerwę wywołaną kontuzją nadgarstka, której nabawił się podczas treningu przed GP Holandii.
Potencjalna szansa powrotu
Visa Cash App RB blisko współpracuje z Red Bullem, a więc w niektórych przypadkach kierowcy tej ekipy mogą myśleć o awansie do zdecydowanie wyżej notowanego zespołu. Obecnie kierowcami Czerwonych Byków są Max Verstappen oraz Sergio Perez. Pierwszy z nich nie musi martwić się o swój fotel, zważając na jego poczynania i zdeklasowanie stawki podczas ostatnich dwóch sezonów Formuły 1. Jednakże trochę inaczej sytuacja wygląda w przypadku tego drugiego.
Meksykanin wyraźnie odstaje od swojego zespołowego partnera oraz bardzo rzadko prezentuje się na jego poziomie. Głównym problemem Pereza są kwalifikacje. 34-latek szczególnie w poprzedniej kampanii często nie awansował do finałowych segmentów czasówek, co znacznie utrudniało mu walkę o czołowe lokaty w wyścigu. Ostatecznie Meksykanin otrzymał szansę w sezonie 2024, jednak w razie kontynuacji przeciętnej dyspozycji może on stracić fotel w Red Bullu.
Przejście Lewisa Hamiltona do Ferrari oraz wiele wygasających kontraktów kierowców – to właśnie te czynniki prawdopobnie uruchomią karuzelę transferową przed kampanią 2025. Zwalnia się wakat w Mercedesie, a więc zespole z absolutnej czołówki królowej motorsportu. Dlatego też swoje zespoły zmienić mogą czołowi kierowcy, na przykład Fernando Alonso, czy właśnie Sergio Perez. Potencjalne odejście Meksykanina i zwolnienie miejsca w Red Bullu da szansę na awans któremuś kierowcy z zaplecza austriackiej ekipy.
Daniel Ricciardo twierdził, że jego celem jest powrót do swoich korzeni, aczkolwiek przy obecnej dyspozycji Australijczyka nie jest to możliwe. 34-latek musiałby mocno podkręcić tempo w nadchodzących rundach, aby być w grze o fotel w Red Bullu. Na razie jednak Ricciardo powinien skupić się na utrzymaniu miejsca w Formule 1, gdyż nie jest to wcale taka oczywista kwestia.
Ostatnia szansa Daniela Ricciardo?
Nowozelandzkie media donoszą, że Helmut Marko postawił Ricciardo ultimatum. Australijczyk przez najbliższe dwie rundy w Japonii i Chinach musi wykonań progres i zbliżyć się do Yukiego Tsunody. W przeciwnym razie jego przyszłość w Visa Cash App RB jest zagrożona. Sytuacji 34-latka nie polepsza fakt, że w gotowości do przejęcia etatowego fotela jest Liam Lawson. Nowozelandczyk w zeszłym sezonie w pojedynczych wyścigach wywarł bardzo pozytywne wrażenie.
Warto jednak pamiętać, że jesteśmy dopiero po trzech wyścigach sezonu. Niewątpliwie Ricciardo nie wszedł dobrze w tegoroczną kampanię, o czym świadczy zerowy dorobek punktowy i wyraźnie gorsze tempo od Tsunody. Zobaczymy jakie kroki podejmie zarząd zespołu, ale jedno jest pewne – Australijczyk musi poprawić swoją dyspozycję
Cierpliwość szybko się kończy
Sytuację Daniela Ricciardo można porównać do sezonu 2023, kiedy to pierwotnie kierowcami ówczesnego zespołu AlphaTauri byli Yuki Tsunoda i Nyck de Vries. Dla Holendra był to debiut w Formule 1. Jak się jednak okazało, nie potrwał on zbyt długo. 29-latek pojawił się w stawce królowej motorsportu głównie dzięki świetnemu pojedynczemu występowi na Monzy, kiedy zastępował Alexa Albona. Później jednak za sterami AlphaTauri jego dyspozycja wyglądała zdecydowanie gorzej, Holender nie był w stanie punktować w przeciwieństwie do Yukiego Tsunody.
Cierpliwość zarządu skończyła się w pierwszej części sezonu, kiedy to de Vries został zwolniony z ekipy. Zastąpił go właśnie Ricciardo, który jest obecnie w bardzo podobnej sytuacji jak jego poprzednik. Czas pokaże, czy Australijczyk obroni fotel w Formule 1, czy jednak będzie musiał udać się na kolejne rozstanie z królową motorsportu.