Brazylijczyk, który był kierowcą Scuderii Ferrari w latach 2002-2005 uważa, że zespół nie zrobił wystarczająco dużo, aby złagodzić presję ciążącą na 4-krotnym mistrzu świata. Według niego, we włoskiej stajni Niemcowi mógłby pomóc ktoś taki jak Jean Todt, dowodzący zespołem podczas największych sukcesów w historii zespołu z Maranello.
Przypomnijmy – w pierwszej połowie sezonu 2018 Vettel i Hamilton zażarcie walczyli o prowadzenie w mistrzostwach, zmieniając się pozycjami. Wszystko posypało się po wakacyjnej przerwie, kiedy gorsza forma Vettela zbiegła się ze słabszymi osiągami bolidu Scuderii Ferrari.
Burti jako punkt zwrotny w tym sezonie wskazał na Grand Prix Niemiec, w którym Vettel w świetnym stylu zdobył pole position, długo prowadził w wyścigu, ale ostatecznie zakończył wyścig na poboczu po uderzeniu w bandy w związku z utratą kontroli nad samochodem w deszczu. Brazylijczyk uważa, że Niemiec nie otrzymał wtedy wystarczającego wsparcia od zespołu. Takiego, jakie z pewnością miałby zapewnione pod rządami Todta. – To był naprawdę drobny błąd, a Sebastian miał pecha, że wydarzyło się to w niewłaściwym czasie, niewłaściwym miejscu i ostatecznie miało duże konsekwencje – przyznał Burti w rozmowie z serwisem motorsport.com.
– Od wtedy zacząłem myśleć, że ktoś taki Jean Todt przydałby się w Ferrari. Uważam, że od wtedy Vettel poczuł się samotny w zespole. Gdy pojawia się presja i jesteś kierowcą wyścigowym w takiej sytuacji, momentalnie twoje myśli krążą wokół tego zdarzenia. Myślisz „nie mogę popłenić błędu na następnym okrążeniu czy na kolejnym zakręcie”, a potem to się staje – powiedział Burti. – Myślę, że to właśnie miało miejsce w tym przypadku. Chociaż Sebastian jest świetnym kierowcą, czasami jest zbyt ludzki i emocjonalnie reagujący, a to nie pomaga – dodał 43-latek wskazując, że Niemiec nie zawsze umie poradzić sobie z presją.
– Vettel był wtedy sam, a ktoś taki jak Jean umiałby go wesprzeć tak, aby powrócił na właściwe tory i skupił się na jeździe. To nie jest normalne widzieć czterokrotnego mistrza świata, który popełnia tak wiele błędów, czasami głupich.
Burti w niepochlebnych słowach wypowiedział się także o szefie zespołu Scuderii Ferrari, Maurizio Arrivabene. – Wiem trochę o nim, ponieważ poznałem go jako przedstawiciela Philipa Morrisa, w czasach kiedy byłem kierowcą Ferrari. Według mnie nie jest dobrym przywódcą, ponieważ nie jest sympatyczny, a wtedy trzymał nas wszystkich na dystans, sam nie wiem dlaczego.