Connect with us

Czego szukasz?

Biznes

Pracownicy Stellantisa wypychani z firmy. Haniebny sposób

Koncern Stellantis wchodzi w erę elektromobilności w iście niezwykły sposób. Podczas gdy firmy zwykle starają się zatrzymać najbardziej wartościowych pracowników, francusko-włosko-amerykańska grupa rozsyła im maile… zachęcające do zmiany pracy.

stellantis siedziba mirafiori
Fot. Stellantis

Elektromobilność = mniej miejsc pracy

Rozwój elektromobilności brzmi pięknie, prawda? Samochody elektryczne są z natury prostsze od tych spalinowych, a dodatkowo ich ceny generalnie powodują niższą ogólną sprzedaż. Dodając do tego narastające ograniczenia użytkowania samochodu w mieście i wzmożoną promocję transportu publicznego czy rowerów wyłania nam się jasny obraz. Producenci samochodów nie będą potrzebowali obecnej liczby pracowników. 

Działy personalne w różnych firmach już głowią się, jak najskuteczniej i z najmniejszymi kosztami pozbyć się ludzi. Problemem zazwyczaj są oczywiście związki zawodowe negocjujące warunki zwolnień grupowych, które oczywiście powodują duże koszty. Często bowiem rozchodzi się o roczną albo i dwuletnią wypłatę w formie ekwiwalentu za zwolnienie. 

ZOBACZ TAKŻE
Bitwa o samochody. 82% Amerykanów kupiło je drożej niż w cenniku

To kolejny „świetny” pomysł Francuzów

Nie wiemy czy też tak macie, ale uważamy, że Francuzi podchodzą w motoryzacji do wielu spraw inaczej niż inni. Ostatnio jako jedyni wycięli boczne poduszki powietrzne z samochodu, a teraz mają pomysł na redukcję pracowników. W skład Stellantisa wchodzi oczywiście 14 różnych marek, ale nie możemy oprzeć się wrażeniu, że ten pomysł wyszedł właśnie z biura w kraju ze stolicą w Paryżu. Koncern zatrudnia łącznie około 300 tys. pracowników, z czego 45 tys. we Francji, która ma być najbardziej dotknięta transformacją na samochody elektryczne. Mówi się nawet o likwidacji 10 tys. stanowisk.

1 lutego koncern rozpoczął negocjacje ze związkami zawodowymi. Ich celem jest dwuletni plan redukcji, w ramach którego „dobrowolnie” miałoby odejść 2600 pracowników. To jednak dopiero początek, bo do 2025 roku Stellantis chce pozbyć się 8000 osób. Chyba nie musimy wyjaśniać, dlaczego słowo „dobrowolnie” umieściliśmy w cudzysłowie. 

Jak do tej pory cała sytuacja wygląda nieciekawie, a w przyszłości lepiej nie będzie. Stellantis nie jest przecież jedyną firmą z branży motoryzacyjnej, która prowadzi redukcję pracowników. Za chwilę na rynku pracy pojawi się więc więcej osób konkurujących o podobne stanowiska. „Dobrowolne” zwalnianie się z myślą o znalezieniu lepszej pracy może więc okazać się karkołomne. W związku z całą sytuacją koncern zaczął podejmować naprawdę niezwykłe kroki. 

ZOBACZ TAKŻE
Szef Stellantisa nie ma zamiaru milczeć. Prawdziwa tyrada o elektrykach

Przedziwne i haniebne zachowanie

Kierownictwo Stellantisa rozsyła bowiem pracownikom e-maile z poradami na temat… napisania dobrego CV, powiewu świeżości w życiu przy okazji zmiany pracy czy linkami do targów pracy. Od razu uściślijmy – nie chodzi o zachęcanie pracowników do zwiększonych wysiłków, aby dostać awans. To haniebne próby zachęcenia ich do odejścia z obecnie wykonywanego stanowiska. To naprawdę absurdalne podejście.

„To nie jest dobry sposób na motywowanie ludzi do ciężkiej pracy” – powiedziała dla serwisu „Automotive News” Christine Virassamy ze związku zawodowego. W związku z tym ona i jej koledzy wezwali już kierownictwo firmy do zaprzestania tych przedziwnych praktyk.

Na chwilę obecną ewidentnie widać, że zarządzający Stellantisem nie mają pomysłu na znaczącą redukcję pracowników, a zwolnienia grupowe są dla nich zbyt kosztowne. Klasyczny pat, którego rozwiązania jesteśmy niezwykle ciekawi. A wszystko przez te oczy, te oczy zielone… tfu, te samochody, te samochody zielone. 

4.8/5 (liczba głosów: 5)
Reklama