Przed rozpoczęciem sezonu Polak uważał, że prędkość na jednym okrążeniu będzie prawdopodobnie jego największą słabością, ale za to będzie się czuł bardziej komfortowo podczas swoich długich przejazdów. Postępy Kubicy na pojedynczych kółkach widać było już w Chinach, kiedy zakończył sesję z czasem zaledwie 0,03s gorszym od Russella.
Gdy jednak przyszło do niedzielnego wyścigu, 34-letni kierowca zupełnie nie dotrzymywał kroku swojemu koledze z ekipy. Po wyścigu był sfrustrowany swoim wyraźnym brakiem tempa wyścigowego i opowiadał o słabej przyczepności bolidu. – Z jakiegoś powodu, odkąd jeździłem samochodami nowej generacji, musiałem pracować nad moim tempem na jednym okrążeniu, ale na długich dystansach zawsze byłem bardzo dobry – powiedział. – Odkąd jeżdzę tym bolidem – mój pierwszy wyścig był w Australii – to nigdzie nie mam tempa, a uczucie jest znacznie gorsze niż kiedykolwiek wcześniej na długich stintach. Nie mam przyczepności.
– Udało mi się zrobić coś w kwalifikacjach, ponieważ przyczepność dostarczana przez opony jest znacznie wyższa, ale nie mogę jechać tak, jak goście z przodu, a nawet George, więc to bardzo dziwne. Naprawdę próbowałem wszystkiego, ale w sporcie nie ma magii – dodał.
Co ciekawe, po weekendzie wyścigowym w Chinach Kubica i Russell przedstawili różne opisy zachowania swoich samochodów FW42. – Nie mam tempa wyścigowego w porównaniu do mojego kolegi zespołu – powiedział Polak. – A kiedy przychodzi do wejścia w zakręty, to tracę kontrolę nad samochodem, a on odjeżdża. Nie mówię, że to tylko wina samochodu, ale to na pewno coś, co musimy zrozumieć.
– Mam bardzo słabą przyczepność i to właściwie jest całe podsumowanie. George natomiast powiedział, że trakcja nie była taka zła. To nie tylko kwestia samochodu, tylko wiele czynników, ale tak właśnie wygląda obecna sytuacja – dodał.