Connect with us

Czego szukasz?

IndyCar

Dramatyczny dzień otwarcia kwalifikacji do Indy 500 | Analiza

Wypadki, usterki mechaniczne, niespodziewane występy oraz ogromne zaskoczenia – pierwszy dzień kwalifikacji do 108. edycji Indianapolis 500 miał absolutnie wszystko.

Larson i inni Indy 500 2024
Fot. Arrow McLaren IndyCar Team (Twitter)

Deklasacja Penske

Odkąd w sezonie 2020 zadebiutował aeroscreen, Team Penske zaliczyło drastyczny spadek formy na IMS. Will Power o mały włos nie zakwalifikował się w 2021 roku. Co maj, zespół ten stopniowo poprawiał jednak swoje osiągi. Dzięki temu, Josef Newgarden nareszcie odniósł triumf w zeszłorocznej edycji wyścigu. Penske kontynuowało ten trend w 2024 roku, co poskutkowało totalną dominacją.

Will Power Indy 500 2024

Fot. Will Power (Twitter)

Samochody Rogera wyglądały bardzo dobrze już podczas treningów. W połączeniu z udanym losowaniem kolejności startowej do kwalifikacji, jego zespół został skazany na wspaniały rezultat. Kierowcy Penske wyjechali na tor jako jedni z pierwszych, czyli w najzimniejszych warunkach. Z wysoką przyczepnością aut oraz sporą mocą silników, Will Power, Scott McLaughlin oraz Josef Newgarden absolutnie zniszczyli stawkę. Jako jedyni ustanowili oni okrążenia ze średnią prędkością powyżej 233 mil na godzinę. Nikt inny nie był im w stanie dorównać podczas inauguracyjnych przejazdów. Już wtedy kierowcy Penske mogli być pewni awansu do Fast 12.

Z piekła do nieba dla McLarena

Fanom McLarena nie mógł przyśnić się gorszy start kwalifikacji niż ten. Po pierwszych przejazdach cała czwórka ich kierowców znajdowała się na tyłach stawki. Kyle Larson jechał po naprawdę dobry wynik, lecz na ostatnim okrążeniu doszło u niego do usterki silnika. Nie jest to pierwszy raz, kiedy mistrz NASCAR Cup Series zmaga się w tym tygodniu ze słabą wytrzymałością bolidu.

W przeciwieństwie do Amerykanina, Callum Ilott ujrzał linię mety i znalazł się wstępnie w czołowej dwunastce. Jego wynik został jednakże skasowany przez sędziów. Podczas inspekcji okazało się, że mechanicy niepoprawnie ustawili lewe tylne koło, łamiąc regulamin techniczny. 

Tymczasem Pato O’Ward i Alexander Rossi nie wyjechali nawet na tor. Wylosowali oni sobie jedne z ostatnich pozycji na inauguracyjne przejazdy, co oznaczało jazdę w słabych, gorących warunkach. Obserwując inne ekipy, McLaren ściągnął swoje auta z alei serwisowej do garaży, a następnie dokonał zmian w ustawieniach bolidów.

Pato O'Ward Indy 500 2024

Fot. Arrow McLaren IndyCar Team (Twitter)

Dla Amerykanina, zmiany te podziały od razu. Wyjechał on w upale dnia, a mimo to uplasował się aż czwarty. Tyle szczęścia nie miał O’Ward, który podzielił los Larsona, i również doświadczył usterki silnika. Zaraz po tej nieudanej próbie, na tor wróciła gwiazda NASCAR, tym razem ze znacznie większą ilością szczęścia. Larson wzbudził podziw całego padoku, ustanawiając szósty najlepszy czas tych kwalifikacji. 

Pato O’Warda oraz Calluma Ilotta czekała trudniejsza przeprawa. Po słabych, ale przede wszystkim ukończonych, przejazdach w połowie dnia, mogli się oni nieco niepokoić. Na około półtorej godziny do końca kwalifikacji cała czwórka McLarenów wróciła jednak na tor ze wzmożoną siłą. Rossi minimalnie poprawił swój rezultat, Larson ustanowił dość podobny wynik, O’Ward przebił się na dziesiąte miejsce, a z kolei Ilott ledwo co wylądował poza Fast 12. Był to dobry sygnał dla reszty ekip, że warunki pogodowe zaczynają się poprawiać.

ZOBACZ TAKŻE
Rozłąka z Formułą 1. Indianapolis 500 w latach 60.

Silniki z plastiku

Jednostki napędowe Chevroleta i Hondy w IndyCar od wielu lat są bardzo wyrównane. Nawet przy ich ulepszeniach, różnica osiągów często pozostaje nieznacząca. Tegoroczna edycja Indianapolis 500 prezentuje jednak zupełnie inny obraz sytuacji.

Najprawdopodobniej na skutek poszukiwania dodatkowej mocy, silniki IndyCar mocno straciły w tym roku na wytrzymałości. Widać to było już w treningach, podczas których wiele ekip musiało wymienić swoje jednostki. Incydenty Larsona czy O’Warda z kwalifikacji również nie były wyjątkami. Nagłego odcięcia mocy doświadczyli oprócz nich Daly, Carpenter, Rasmussen oraz Canapino. Szczególnie ostatni z nich był wściekły, gdyż usterka ta powstrzymała go od znaczącej poprawy wyniku. Argentyńczyk jechał naprawdę dobrze, miał świetne warunki i wydawało się, że zaliczy szokujący awans do Fast 12. Zamiast tego, ruszy on dopiero z P22.

W obozie Hondy wcale nie jest lepiej. Ich silniki ewidentnie odstają od Chevroletów, co prezentują najprostsze statystyki. Aż 75% aut w dzisiejszym Fast 12 zasilają amerykańskie silniki. Tymczasem w „Kwalifikacjach Ostatniej Szansy” znaleźli się wyłącznie kierowcy, którzy korzystają z usług japońskich inżynierów. Doświadczamy dokładnie odwrotnej sytuacji, do tej która miała miejsce zaledwie 4 lata temu. Wtedy to jednostki Chevroleta skazane były na porażkę, a w czołówce rywalizowali głównie zawodnicy z Hondami. 

Szalona walka o awans…

Japońską flagę w Fast 12 reprezentować będą wyłącznie Kyle Kirkwood, Felix Rosenqvist oraz, zupełnie niespodziewanie, Takuma Sato. Ta trójka zawodników Hondy jako jedyna może pochwalić się bardzo dobrym wynikiem. Colton Herta oraz Alex Palou przez większość dnia znajdowali się w czołowej dwunastce, za nim magiczne przejazdy wykonali Ryan Hunter-Reay oraz Rinus VeeKay. „Kapitan Ameryka” znikąd wyciągnął osiągi godne awansu podczas tzw. „happy hour”.

Jeszcze bardziej zszokował nas Holender. Co roku jest on wybitny w kwalifikacjach do Indy 500, ale tym razem doświadczył historycznej przygody. VeeKay rozbił się podczas swojego pierwszego przejazdu, a następnie spędził 3.5 godziny w garażu. Po naprawach bolidu, osiągi nie były blisko tych, które prezentował wcześniej. Holender znalazł się zatem na granicy spadku do „Last Row Shootout”. 

Rinus VeeKay wypadek Indy 500 2024

Fot. IndyCar

Kierowca Ed Carpenter Racing postawił jednak wszystko na jednej karcie. Pod sam koniec dnia opuścił aleję serwisową z linii priorytetowej, kasując tym samym swój dotychczasowy rezultat. Wypadek lub problem z silnikiem (co doświadczyli jego partnerzy zespołowi), zrzuciłby go do Bump Day. VeeKay nic sobie jednak z tej presji nie zrobił. Obudził w sobie bestię z poprzednich edycji i w ostatnich chwilach kwalifikacji przebił się do Fast 12. Jednocześnie pozbawił też awansu Coltona Hertę, który nie miał już czasu, aby się poprawić. Ciężko znaleźć lepszy przykład magii Indianapolis 500, niż właśnie ten przypadek.

Dominacja Ganassi z poprzednich lat nagle w tym roku wyparowała. Po wyczynach Ryana Hunter-Reay’a oraz Rinusa VeeKay’a, wszyscy zawodnicy CGR znaleźli się poza Fast 12. Nikt w zespole nie wie, z czego wynika ta nagła utrata osiągów. Być może chodzi o nową, zmodfikowaną wersję aeroscreena? Mechanicy Ganassi mają tydzień na znalezienie odpowiedzi.

ZOBACZ TAKŻE
IndyCar: Mistrzowska forma Alexa Palou na Indy Road Course | Analiza weekendu

… oraz o zakwalifikowanie się

Osiągi CGR nie były jednak tak okropne, aby martwić się o spadek. Już na początku dnia kandydaci do Bump Day stali się bardzo klarowni. Marcus Ericsson, Nolan Siegel, Katherine Legge oraz Graham Rahal przez całe kwalifikacje nie potrafili przebić bariery 231 mph na dystansie czterech okrążęń. W przypadku pierwszej dwójki jest to zrozumiałe, gdyż rozbili się w treningach i używają zapasowych aut. Ewidentnie nie dostarczają one tych samych rezultatów. W przypadku Siegela sytuacja jest jeszcze gorsza, gdyż reprezentuje on fatalną w tym sezonie ekipę Dale Coyne Racing. Nawet z działającym bolidem, Legge nie potrafiła awansować do Top 30. 

Graham Rahal Indy 500 2024

Fot. Graham Rahal (Twitter)

Prawdziwym szokiem jest jednak Graham Rahal oraz cała jego rodzinna ekipa. W trakcie treningów wydawało się, że zespół podniósł się po zeszłorocznej katastrofie z Indy 500. W przypadku Takumy Sato jest to prawda. Natomiast pozostali kierowcy RLL nie byli nawet blisko takich osiągów. Christian Lundgaard oraz Pietro Fittipaldi przez niemal cały dzień byli na granicy spadku, razem z Conorem Daly’m. Całe szczęście dla nich, Rahal, nawet po wielu przejazdach, z jakiegoś powodu nie potrafił się przebić do Top 30. 

Czeka nas szalona niedziela

Will Power, Scott McLaughlin, Josef Newgarden, Alexander Rossi, Kyle Kirkwood, Kyle Larson, Felix Rosenqvist, Santino Ferrucci, Takuma Sato, Pato O’Ward, Rinus VeeKay lub Ryan Hunter-Reay – jeden z tych dwunastu panów zostanie dziś zdobywcą pole position do 108. edycji Indianapolis 500. Ich walka rozegra się na przestrzeni dwóch sesji, w których każdy z nich dostanię tylko jedną próbę kwalifikacyjną.

ZOBACZ TAKŻE
IndyCar: "Myślą, że jesteśmy głupi?". Kontrowersji wokół Penske ciąg dalszy

Pomiędzy Fast 12 oraz Fast 6 odbędzie się ponadto wojna o przetrwanie. Zwycięzca Indy 500, debiutant, waleczna kobieta czy kierowca, który doświadczył tej przykrej sytuacji już rok temu? Marcus Ericcson, Nolan Siegel, Katherine Legge lub Graham Rahal pojedzie dziś przedwcześnie do domu. Bump Day, jeden z najlepszych elementów Indianapolis 500, tradycyjnie powinien dostarczyć nam całą masę emocji. Zmagania jak zwykle będzie można oglądać na platformie internetowej Viaplay. Zaczynamy zabawę o 21:00. 

Kolejność startowa Indianapolis 500 2024 (pozycje 13-30)

Kolejność startowa Indy 500 2024 (P13-30)

Fot. Igor Długosz, Świat Motorsportu

Reklama