Connect with us

Czego szukasz?

WEC i 24h Le Mans

Ferrari znowu wygrało 24h Le Mans. Inter Europol na podium

24h Le Mans znów dostarczyło nam fenomenalny wyścig. Ferrari obroniło zeszłoroczne zwycięstwo pomimo trudności i wyzwań na torze pokonując Toyotę drugi rok z rzędu. Dla polskich kibiców to był wyścig mieszanych emocji, który zapamiętamy dzięki wzlotom i upadkom Roberta Kubicy oraz Inter Europol Competition.

Ferrari wygrało Le Mans, Inter Europol Competition na podium w 24h Le Mans
Fot. DPPI

Ferrari znów to zrobiło!

Trudno powiedzieć, czy Ferrari popełniło jakikolwiek błąd. Świetny start wszystkich trzech aut w sobotę po południu. Początkowo na czele mieliśmy #50 i #51, a później dołączyło do nich #83. Wszystkie trzy Ferrari jechały bez zarzutu, choć kierowcom zdarzały się drobne błędy, jak niebezpieczny wyjazd w pit lane załogi #50. Jednak poza tym dwa czerwone samochody szły jak burza. Trudno było utrzymać koncentrację w nocy, szczególnie, gdy na torze stale zmieniała się pogoda. Kluczem było umiejętne reagowanie na wszelkie zdarzenia na torze oraz utrzymywanie samochodu w jednym kawałku. W tym roku pogoda była wyjątkowo kapryśna i cały czas należało spoglądać w niebo. Zarówno w nocy, jak i już w niedzielę za dnia, w każdej chwili można było popełnić błąd i przegrać wszystko. Dopiero na sześć godzin przed metą zaczęła się prawdziwa walka. To wtedy załogi zaczęły podkręcać tempo oraz obserwować zużycie paliwa.

Decydujące były ostatnie cztery godziny, gdy nad torem znów pojawił się deszcz. Wówczas kluczem było utrzymanie się na slickach oraz pilnowanie zużycia opon, aby nie dać się ograć rywalowi. Ferrari zadbało nawet o aspekt poleceń zespołowych, aby #51 nie przeszkadzała #50. W tym wyścigu zeszłoroczni zwycięzcy nie byli w stanie dotrzymać tempa #50, nawet gdy ta w przedostatniej godzinie napotkała na problemy z niedomkniętymi drzwiami. Paradoksalnie postój wymuszony przez klamkę sprawił, że ta załoga zatankowała paliwo w idealnym momencie, aby zrobić ostatnie tankowanie tak, aby dojechać na oparach. Ostatni przejazd to była absolutna nerwówka. Jednak Niclas Nielsen wytrzymał presję, więc on oraz Antonio Fuoco oraz Miguel Molina wygrali 24h Le Mans 2024 dla Ferrari. To drugi raz w historii motorsportu, gdy jeden producent wygrywa GP Monako i 24h Le Mans w jednym roku. Poprzedni raz dokonała tego Alfa Romeo siedemdziesiąt lat temu.

Wielka szkoda załogi Roberta Kubicy

#83 też należą się wielkie słowa uznania. Trzecie Ferrari było w stanie utrzymać się za bliźniaczymi samochodami przez cały wyścig. Co więcej, od sobotniego wieczoru aż do północy ten samochód prowadził i odjeżdżał całej stawce. Niestety Robert Kubica na swojej drodze spotkał Driesa Vanthoora, którego niechcący posłał na barierki, czym spowodował wypadek BMW. To sprowadziło na załogę Polaka karę czasową. Nie powstrzymało ich to, bo do rana udało się odrobić straty i wrócić do walki o podium. Niestety w południe wszystko poszło na marne, gdy #83 powstrzymała awaria hybrydy. Żółte Ferrari pokazało świetne osiągi i wielka szkoda, że tak to się skończyło.


 

Toyota była bezbłędna, ale to za mało

Japoński skład po starcie z dalszych pozycji spokojnie przebijał się do czołówki. Widać było, że korzystają ze swojego doświadczenia w zmiennych warunkach, które pozwoliło im nadrobić dodatkowe kilogramy w GR010. W niedzielę, o północy polskiego czasu obydwa auta po raz pierwszy pojawiły się na czele stawki i przez kolejne dziewięć godzin sprawy szły świetnie. Praktycznie nie popełniali błędów poza tym, że #7 zbyt wcześnie dostała slicki na przesychającym torze. Poza tym byli bezbłędni i po prostu zabrakło im prędkości. Swoje trzy grosze dołożył też Alessandro Pier Guidi, który obrócił #8 w przedostatniej godzinie. Dodatkowo kierowcy tej załogi mieli obiekcje odnośnie poleceń zespołowych mających na celu pomoc #7. Ostatecznie to załogą z nieparzystym numerem wpadła na metę jako druga.

ZOBACZ TAKŻE
Poranek 24h Le Mans 2024: Kubica odpadł. Inter Europol prowadzi

Cadillacowi znów czegoś zabrakło

V-Series.R najwyraźniej lubi ten tor. Pytanie, czy Le Mans lubi Cadillaca? Na starcie #2 i #3 straciły sporo czasu i pozycji na rzecz Ferrari i innych rywali. Jednakże te dwa auta jechały do bólu poprawnie. Szczególnie warto zauważyć, że w ogóle te auta nie rzucały się w oczy. Pomimo tego, cały czas, obydwa auta Chip Ganassi Racing trzymały się blisko czołówki. I był rzeczywiście potencjał na dobry rezultat. Niestety w niedzielę rano wszystko zaczęło się psuć. #311 Action Express wypadła z toru i z uszkodzeniami wróciła do alei serwisowej. Zaś #3 złapała awarię skrzyni biegów, która wyeliminowała ten samochód z wyścigu. Na placu boju pozostała #2, która do ostatniej godziny nie dawała spać Ferrari i Toyocie. Ostatecznie na ostatnich dwóch przejazdach zabrakło prędkości i #2 musiała zadowolić się siódmą lokatą.

Porsche jednak nie dało rady

Gdyby ktoś przed startem powiedział mi, że 963 będzie miało aż takie problemy to trudno byłoby mi uwierzyć. #6 Penske była bardzo mocna w pierwszych godzinach i nawet założenie deszczowych opon po zakończeniu deszczu nie zaszkodziło tej załodze. Jednak okazało się, że Penske po prostu zabrakło tempa. To samo możemy powiedzieć o #5, bo gościnnie startująca #4 popsuła sobie wyścig na własne życzenie. Kary za kolizje i inne incydenty trzymały się tego samochodu. Jakby tego było mało to Jota także nie grzeszyła prędkością. #12 i #38 były momentami wysoko, ale w ostatecznym rozrachunku prywatne auta nie były w stanie nic ugrać. Proton Competition też nie był w stanie zabłysnąć, ale u nich na drodze stanęły problemy techniczne


 

Lamborghini wyjedzie z Le Mans umiarkowanie zadowolone

Może i debiut SC63 na tym torze nie był wybitny, ale są powody do zadowolenia. Obydwa samochody na mecie bez większych dramatów. Dodatkowo cały wyścig był czysty. Szkoda tylko, że po prostu brakowało prędkości. Natomiast biorąc pod uwagę trudne warunki w pierwszym Le Mans dla tej marki to dwa auta na mecie to miły rezultat. Miejmy nadzieję, że zebrane dane pomogą im w dalszym progresie.

ZOBACZ TAKŻE
Deszczowa noc 24h Le Mans 2024: Kubica z karą. Toyota na czele

Fatalny wyścig dla Alpine i BMW

Nie tak ci dwaj producenci wyobrażał sobie pierwszy start z nowymi samochodami. Świetnie ruszyło Alpine, które w pierwszej godzinie było w stanie trzymać dwa samochody w czołowej ósemce. Wszystko niestety utrudnił im deszcz, który w drugiej godzinie wprowadził chaos w alei serwisowej. Ferrari podjęły dobrą decyzję, aby nie zakładać opon deszczowych. Niestety Alpine postąpiło odwrotnie, co odbiło się im czkawką, gdy kilkanaście minut później deszcz ustał. Od tamtej pory wszystko szło już źle. Następne cztery godziny nie dały żadnego progresu przy odrabianiu strat. Niestety nie było nam dane poznać realnych osiągów Alpine. Przed 21:00 czasu polskiego najpierw #35, a potem #36 stanęły na torze i w alei serwisowej z awariami silnika Mechachrome. To wyeliminowało ich z wyścigu.

Jeszcze gorzej sprawy ułożyły się w BMW. Obydwa auta rozpoczęły wyścig w środku stawki i jeszcze w pierwszej godzinie #15 i #20 zameldowały się w ścianach. To zasadniczo już zniszczyło ich wyścig, ponieważ doprowadziło to do uszkodzeń w obydwu autach. Jakby tego było mało to Dries Vanthoor w siódmej godzinie wyścigu zaliczył kolizję z Robertem Kubicą. Ten popełnił błąd, który spowodował, że Belg wylądował w ścianie na prostej Les Hunederes. Tym samym BMW już ostatecznie zostały wyeliminowane z wyścigu.

Może i z lepszym skutkiem, bo w punktach, ale bez historii ten wyścig kończy Peugeot. Nowa wersja 9X8 nie była w stanie walczyć z nikim szybszym, niż Lamborghini. Po drodze Nico Muller w #93 wpadł w ścianę w niedzielę przed południem. Nie zmienia to faktu, że Peugeot wyjeżdża z Le Mans z podkulonym ogonem.

Inter Europol Competition bliski zwycięstwa w LMP2

W tej kategorii widowisko było „ciasne” do samej mety. Po drodze wiele załóg miało swoje wzloty i upadki, które jednych wyrzucały z czołówki na moment, a innych na stałe. Nikt w tym wyścigu nie ustrzegł się błędów. Nawet #22 dostała karę przejazdu za kolizję z DKR z LMP2. Inter Europol raz zgubił koło, a w końcówce ukarano załogę jeszcze pięcioma sekundami za wyprzedzanie poza torem. Inni rywale wypadali z toru lub też dostawali kary. To jest świadectwo tego, że w tak zbitej klasie każdy musi kombinować.

W LMP2 walka trwała do samej mety, ponieważ każdy z tych samochodów mógł być tym ostatnim, który obejmie prowadzenie po zjeździe rywala na tankowanie. Ostatecznie walka rozstrzygnęła się pomiędzy #22 United Autosports, #34 Inter Europol Competition i #37 Cool Racing. Koniec końców to Bijoy Garg, Oliver Jarvis i Nolan Siegel dowieźli do mety zwycięstwo w 24h Le Mans w LMP2. IEC wpadł na metę na drugim miejscu kilkanaście sekund za zwycięzcami. Czy gdyby nie kara z końcówki i zgubione koło w sobotę to czy mogłaby być wygrana drugi rok z rzędu? Nie wiemy. Wiemy natomiast, że każda z załóg w LMP2 zostawiła serce na torze.

ZOBACZ TAKŻE
Ferrari z Kubicą na czele po starcie 24h Le Mans 2024. Mocny IEC

Porsche pierwszym zwycięzcą LMGT3 w Le Mans

Początek wyścigu w LMGT3 był bardzo udany dla załóg startujących gościnnie. Na czele mieliśmy McLarena Inception Racing, a za nim #44 Mustanga czy #66 JMW Ferrari. Te zespoły pokazały w Le Mans, że trzeba się liczyć z tymi, którzy nie startują na pełny sezon. Jednak po kilku godzinach wszystko zaczęło wracać do normy. Najpierw na czele mieliśmy BMW #46, ale wypadek Ahmada Al Harthyego wyrzucił to auto z wyścigu. Wtedy do głosu doszły Porsche #92 przed #91. Jeszcze do rana zanosiło się na zwycięstwo liderów klasyfikacji generalnej, ale wtedy w garażu zatrzymała ich awaria skrzyni biegów. Wtedy pałeczkę świetnie przejęła #91. To nie było łatwe zwycięstwo, ponieważ pomimo pół minuty przewagi, nadal było drugie BMW #31, które naciskało lidera. Ostatecznie to Yasser Shahin, Morris Schuring i Richard Lietz wygrali pierwsze 24h Le Mans w historii klasy LMGT3.

Świetnie też cały wyścig przetrwał Ford Mustang. Proton Competition dowiózł dwa z trzech samochodów do mety i obydwa te auta zmieściły się w czołowej czwórce. Załoga #88 startująca w pełnym sezonie zgarnęła podium. Zaś za nimi dojechało Iron Dames. Żeńska załoga dysponowała świetną prędkością jak na to, że Lamborghini było najcięższym samochodem w stawce. Po drodze były różne mniejsze przygody, w tym kolizja z #4 Penske, która kosztowała Żelazne Damy trochę czasu. Ostatecznie piąte miejsce to solidny wynik. Za nimi dojechało jedno Ferrari AF Corse. Zaś w czołowej dziesiątce zmieściły się obydwa Lexusy. Biorąc pod uwagę możliwości tego samochodu to spokojna jazda i dwa auta w dziesiątce to chyba wszystko, na co można było liczyć. Niestety wyścigu nie ukończyły McLareny United Autosports czy Aston Martin Heart of Racing po okropnym wypadku przed południem.

>
 

Po Le Mans pora na odpoczynek, a potem 6h Sao Paulo

Cztery rundy sezonu 2024 za nami i cztery przed nami. Kończąc zmagania w Le Mans, zespoły myślą już o następnej rundzie, jaką będzie 6h Sao Paulo. To będzie powrót WEC na brazylijski obiekt oraz pierwszy wyścig Hypercarów na tym obiekcie. Wyścig odbędzie się 14 lipca i to będzie pierwsza z dwóch rund WEC za oceanem w tym sezonie.

Wyniki 24h Le Mans 2024 WEC z podziałem na klasy

Inter Europol Competition na podium w LMP2 w 24h Le Mans 2024

Fot. Alkamel WEC

Reklama