Gładziej niż na Sebring
Po kilku latach ścigania się na Florydzie w towarzystwie IMSA SportsCar Championship, WEC zdecydowało się na zmianę. Od tego roku Mistrzosta Świata Endurance porzuciły Sebring i wróciły na tor w Teksasie. Przy okazji przywrócono też nazwę Lone Star Le Mans, jaką nadano rundzie w Austin, gdy ta zadebiutowała w serii dekadę temu. Choć można też mówić na nią 6h of CoTA, to Lone Star Le Mans bardziej przyjęło się w WEC. Równie dobrze przyjął się tam także ten obiekt, który w erze LMP1 dostarczył nam kilku ciekawych pojedynków. I w ten weekend może być podobnie pod tym względem. Choć warto mieć na uwadze kilka czynników charakterystycznych dla Circuit of The Americas. Po pierwsze, ten obiekt jest niesamowicie kręty. Znalezienie na nim dobrego rytmu w jakimkolwiek samochodzie jest kluczem do sukcesu i walka w tłoku w towarzystwie aut z różnych klas nie ułatwia tu zadania.
Na wspomniany rytm wpływ ma też inny aspekt, jakim jest nawierzchnia tego obiektu. CoTA położona jest na niezbyt stabilnym gruncie, co sprzyja powstawaniu kolein i szybszej degradacji asfaltu. Taki stan rzeczy może być szczególnie uciążliwy na hamowaniach, gdzie potrzebny jest stabilny balans i platforma aerodynamiczna, których pracy nie będą zaburzać wyboje. Oczywiście ten tor jest znacznie lepszym stanie od wspomnianego Sebring, ale porównując z innymi obiektami to nie jest wymarzona sytuacja. Na koniec warto wspomnieć słowem o pogodzie, która może wtrącić swoje trzy grosze w końcówce niedzielnej rywalizacji. W przeszłości CoTA zaskakiwała nas ulewnymi deszczami, a nawet burzą i w ten weekend też należy spodziewać się wszystkiego.
Znikają kilogramy, a nawet całe samochody
Na początek należy wspomnieć, że Isotta Franschini znika ze stawki klasy Hypercar do końca tego sezonu. Formalnie nie wiemy, co stoi za powodem zawieszenia programu, ale sama marka wspomniała o trudnościach we współpracy z zespołem Duqueine, który obsługuje samochód na torze. Biorąc pod uwagę fakt, że jeszcze przed debiutem w WEC, Isotta rozwiązała wspołpracę z Vector Sport, którego zastapiło Duquenie, należy spodziewać się różnych scenariuszy. Obecnie wiemy, że Tipo 6 LMH nie pojawi się do końca sezonu i być może wróci do rywalizacj za rok.
Wobec tego, skupmy się na tych, którzy pozostali w stawce. Zacznijmy od wagi, której niektórzy stracili sporo. Najwięcej, bo 14 kilogramów utracił Peugeot, któremu ułatwi to pracę nad oszczędzaniem ogumienia w wyścigu. Kolejno 7 i 9 kg straciły BMW i Lamborghini. Natomiast reszta rywali poza Porsche i Toyotą straciło pięć, lub mniej kilogramów, co też stanowi ułatwienie. Natomiast dwaj wspomniani dominatorzy tego sezonu przytyli odpowiednio o 2 i 5 kg. To oznacza, że względem Peugeota ich masa wzrosła o ponad 15 kilo. Ciekawe, ale niezbyt drastyczne zmiany zaszły także w obszarze mocy. Tam tylko Toyota straciła około dwunastu koni mechanicznych. Natomiast cała reszta stawki zyskała, bądź straciła w granicach od dwóch do pięciu KM.
Dalej mamy też taką wytyczną jak różnica w mocy po przekroczeniu prędkości 250 km/h. Tam z 2,8 do 4,6 procenta mocy zyska Toyota, co może pomóc jej w prędkościach na prostych. Zaś stratę z 1,3 do 3,2 zwiększono w Alpine, co jest mocno zastanawiające. Wygląda na to, że domyślnie A424 może być bardzo wydajne aerodynamicznie na prostych i FIA chciała to jakkolwiek zrównoważyć względem rywali. Na koniec zostaje nam dostępna energia w Megadżulach na pojedynczy przejazd. I tu Ferrari, Peugeot i Toyota straciły kolejno po 4, 7 i 6 MJ. Natomiast cała reszta straciła do trzech Megadżuli.
Jak może wyglądać ściganie w Austin?
Patrząc na to, jak Toyota poradziła sobie na Interlagos, nie spodziewamy się szczególnie dramatycznej postawy obydwu GR010 Hybrid. Oczywiście dodatkowe kilogramy nie ułatwią im zadania, a słaba pozycja w kwalifikacjach może dodatkowo przeszkodzić. Jednakże TGR to bardzo doświadczony zespół, który dobrze zna swój samochód. Standardowo powinniśmy oglądać Toyoty w walce z fabrycznymi Porsche i Ferrari o zwycięstwo. Choć czerwoni będą musieli mocno przyłożyć się do pracy nad zrozumieniem opon, które poza Le Mans, stanowią dla nich problemy.
Warto zwrócić uwagę na Peugeota. W 6h Sao Paulo francuski zespół miał przebłyski dobrej formy. To pozwoliło dowieźć jedno z aut w punktach mimo startu z odległych pozycji. Mamy też nadzieję, że dobrą wiadomość francuskim kibicom przywiezie także Alpine. Jeśli chodzi o załogę #83 AF Corse Ferrari to Robert Kubica wraz ze Shwartzmanem i Yifei Ye liczą na spokojniejszy wyścig. Ta załoga z różnych powodów nie punktowała w dwóch ostatnich wyścigach. Dlatego tej ekipie przyda się w końcu dobry finisz w niedzielę.