Prawdziwym i rewolucyjnym czasem dla Grupy B okazał się sezon 1984. Wprowadzona wcześniej Lancia zapoczątkowała prawdziwy wyścig zbrojeń, który swoje pazury pokazał właśnie w ’84. Do walki weszły takie auta jak Renault 5 Turbo 2, nowsza generacja Audi nazwana Sport Quattro oraz jedna z najlepszych rajdówek Grupy B – czyli Peugeot 205 T16. Nowa wersja pioniera napędu 4WD okazała się gwoździem do trumny. Dlaczego?
Zacznijmy od tego, że Audi pozostało jedynym producentem, który do samego końca wykorzystywał rajdy jako promocję modelu drogowego. Wobec tego wszystkiego, auto musiało przypominać to, co kupowali klienci w salonach, a to spowodowało kilka rozwiązań wpływających na podsterowny charakter prowadzenia samochodu. Główną różnicą w porównaniu do innych pełnokrwistych rajdówek tego okresu było umiejscowienie silnika. Kierownictwo uparcie nie pozwoliło przenieść motoru w Quattro za plecy kierowcy, wobec czego przednia oś będąc ogromnie dociążona, powodowała straszne płużenie samochodu w zakrętach.
Próbowano na to zaradzić budując wyżej wymienione Sport Quattro. Zmiany były bardzo ambitne – nowy, w pełni aluminiowy i lekki silnik budził teraz do życia 450 niemieckich koni dzięki zastosowaniu dwóch wałków rozrządu. Jednostka miała teraz zmniejszoną pojemność, aby zaklasyfikować się do grupy silnikowej poniżej 3 litrów, żeby Audi mogło ważyć mniej. W tym celu skorupa nadwozia została całkowicie skonstruowana z lekkiego kevlaru, a prócz tego nowa ewolucja miała krótszy rozstaw osi oraz szersze koła, które miały składać się na lepsze i bardziej przewidywalne prowadzenie. W celu lepszego wyważenia nawet chłodnica oleju została przeniesiona do bagażnika.
Choć zespół z Inglostadt dwoił się i troił, efekty okazały się całkowicie odwrotne. Sport Quattro stało się jeszcze bardziej podsterowne, a skrócenie rozstawu osi skutkowało bardzo nerwowym prowadzeniem w zakrętach. Sam Stig Blomqvist pozostał prawie do końca sezonu przy starszej A2, a gdy już się przesiadł, wygrał tylko jeden rajd – i był to jedyny rajd wygrany za sterami nowego Audi. Sport Quattro było totalną porażką.
Co ciekawe, homologację również otrzymał… FSO Polonez 2000, jednak nigdy nie wystartował.
Mimo to, jednak ten rok również należał do Audi – nie ma zresztą co się dziwić, gdyż z ekipą z Ingolstadt związali się tacy kierowcy jak Mikkola, Blomqvist oraz Röhrl, czyli sami mistrzowie. Marka zdominowała ten sezon ze starszym modelem A2 i Stigiem za sterami, jednak na kolejne dwa lata ich prym został odebrany przez wcześniej wspomnianego Peugeota. Model Turbo 16 zmiażdżył konkurencję zarówno w klasyfikacji kierowców, jak i producentów aż przez dwa lata z rzędu. Rozpustę na odcinkach specjalnych siał latający Fin czyli nikt inny jak Ari Vatanen. Jego pseudonim wywodził się z niebezpiecznego stylu jazdy, dzięki któremu przeskakiwał pomniejsze pagórki. Jak też sam mówił, jego Peugeot sprawiał mu ogromną radość w prowadzeniu.
Fin jednak nie zdobył mistrzostwa. Mimo że wygrał kilka rund ze sporą przewagą, to właśnie jego niebezpieczny styl spowodował kilka małych wypadków i strat w czasie. Co do samego Peugeota, w odróżnieniu od Audi, model 205 Turbo 16 nie miał nic wspólnego z jego drogowym odpowiednikiem. Podstawą 205-tki była całkowicie rurowa konstrukcja z poszyciem wykonanym z tworzywa sztucznego, dzięki czemu auto ważyło całe 960 kg. Waga ta została osiągnięta dzięki pojemności czterocylindrowej jednostki napędowej, która wynosiła niecałe 1.8 litra. Sam silnik bazował na ciężkim, aczkolwiek wytrzymałym bloku silnikowym diesela, do którego sparowano głowicę z szesnastoma zaworami. Dzięki turbodoładowaniu osiągnięto moc rzędu 460 KM (podobnie jak w Quattro), która następnie była przenoszona przez wiskotyczny dyferencjał. Peugeot pokazał jak ma być zbudowana maszyna do zwyciężania w Grupie B.