Robert Shwartzman. O nim naprawdę jest głośno
Wychowanek Akademii Ferrari, Robert Shwartzman jest gorącym tematem rozpoczynającego się w Bahrajnie sezonu F2. 21-letni jest uznawany za jednego z czołowych kandydatów do zdobycia tytułu. Rosjanin pozostał na kolejny sezon w zespole Premy. W tych barwach został już mistrzem F3 w 2019 roku, a rok później w swoim debiutanckim sezonie Formuły 2, wygrał aż cztery wyścigi. Na uwagę zasługuje tez fakt, że w 2019 roku Shwartzman świętował mistrzostwo F3.
Dokonał tego dwa razy więcej niż jego kolega z ekipy, Mick Schumacher, który ostatecznie zgarnął tytuł. Już wtedy jednak to Robert Shwartzman był faworytem do tytułu, ponieważ prowadził w klasyfikacji po pierwszych ośmiu wyścigach, zanim spadł na czwarte miejsce w klasyfikacji generalnej. Pomimo oczekiwań, 21-letni Rosjanin nie odczuwa dodatkowej presji przed GP Bahrajnu.
– W tym roku zaczynamy od zera. Jest to mój drugi rok i wchodzę w niego z doświadczeniem z zeszłego, ale nie wywiera to na mnie żadnej presji. To na pewno będzie trudne kilka miesięcy. Tak naprawdę nie ma znaczenia, gdzie skończyłem w zeszłym roku. Liczy się tylko to, gdzie skończymy teraz. Szczerze mówiąc, nie myślę o mistrzostwie. To tylko kolejny sezon ścigania, w którym wszystko będzie inne i po prostu chcę się tym cieszyć – stwierdził potencjalny faworyt do zdobycia tytułu F2 w 2021 roku.
Cierpienie w dążeniu do perfekcji
Robert Shwartzman zrobił w zeszłym roku wrażenie na wielu obserwatorach. Rosjanin zapewniał stałe i solidne wyniki, a do tytułu zabrakło tak naprawdę trochę szczęścia. Sam zawodnik przyznaje jednak, że nie był zadowolony ze swoich występów i ma nadzieję na poprawę w 2021 roku.
– To nie był fatalny sezon, myślę, że jak na debiutanta mogło być dużo gorzej. To nie znaczy jednak, że jestem zadowolony z tego, jak poszło. Mam wrażenie, że mogliśmy zrobić dużo lepszą robotę i przynajmniej walczyć o tytuł do końca. Ale coś poszło nie tak i niestety przegraliśmy sporo wyścigów tracąc cenne punkty na każdym kroku. To już przeszłość. Mam nadzieję, że w tym roku uda mi się wszystko poprawić i osiągnąć jak najlepszy wynik – podkreślił Robert Shwartzman.
21-latek wyjawił też, jak bardzo wpłynęła na niego strata ojca, który zmarł z powodu zakażenia koronawirusem przed rozpoczęciem sezonu 2020 w Austrii.
– Nie wiem, czy uczyniło mnie to silniejszym, bowiem nie mnie oceniać takie rzeczy. Strata ojca przyniosła mi wiele bólu i odebrało radość z życia. Nadal ubolewam nad jego stratą. Przyznaję się do tego i nie ukrywam, że jest mi ciężko. To wszystko miało duży wpływ w zeszłym roku, ponieważ zabrakło mi go w bardzo trudnych momentach. Był brakującym elementem mojej układanki – zakończył swoją wypowiedź kierowca Premy.