Connect with us

Czego szukasz?

NASCAR

Jimmie Johnson – arcymistrz serii NASCAR | Legendy motorsportu

17 września swoje urodziny obchodzi Jimmie Johnson – jeden z najbardziej utytułowanych zawodników serii NASCAR. Kierowca już w trakcie swojej kariery stał się legendą. Kalifornijczyk przeszedł na emeryturę, nie zwalnia jednak tempa poznając świat wyścigów IndyCar

Jimmie Johnson
Zdjęcie archiwalne / Jimmie Johnson

Siedem mistrzowskich tytułów w pucharowej serii NASCAR, dwa zwycięstwa w Daytonie 500 i trzy wizyty na podium w Daytonie 24h. To nawet więcej, niż potrzeba, by zasłużyć sobie na miano legendy motosportu. Dziś w ramach tej serii przybliżymy Państwu sylwetkę jednego z najbardziej utytułowanych zawodników NASCAR, oto Jimmie Johnson!

Dzieciństwo

Jimmie Johnson urodził się 17 września 1975 roku w El Cajon w Kalifornii jako pierwszy syn Gary’ego Ernesta Johnsona i Catherine Ellen Johnson. Przyszły mistrz NASCAR bardzo wcześnie rozpoczął swoją przygodę z motoryzacją. Już w wieku 4 lat ścigał się niewielkimi motocyklami, a trzy lata później został mistrzem w klasie 60 ccm.

Johnson uczęszczał do Granite Hills High School, a w weekendy brał udział w zawodach motocyklowych. Kalifornijczyk reprezentował także swoją szkołę w piłce wodnej, pływaniu i zawodach nurkowych, za każdym razem rywalizując z numerem 48. Amerykanin osiągał dobre wyniki na różnych imprezach i został odznaczony przez swoją szkołę miejscem na szkolnej Athletic Hall of Fame (Sportowej Ścianie Sław). Podczas gdy w tygodniu uczył się w szkole, w weekendy rywalizował w zawodach motocyklowych.

Jazda terenowa

W 1997 roku Johnson postanowił przejść z motocykli do wyścigów samochodowych, cały czas trzymając się jednak bezdroży. Amerykanin rywalizował w serii Mickey Thompson Entertainment Group (MTEG) Stadium Racing Series oraz Short Course Off-Road Drivers Association (SODA). W 1997 roku dołączył do klasy ósmej, gdzie miał do dyspozycji potężną, 800-konną półciężarówkę. Johnson wygrał cztery wyścigi i zakończył zmagania na trzeciej lokacie w klasyfikacji generalnej.

Sen za kierownicą

Jimmie Johnson zainteresował się także wyścigami Baja. W 1995 roku postanowił zmierzyć się z niezwykle trudną i wyczerpującą trasą z Tijuany do La Paz w ramach zawodów Baja 1000. Amerykanin zasiadł za kierownicą półciężarówki Chevroleta, która w 1991 roku dała zwycięstwo Larry’emu Raglandowi. Maszyna znana była na padoku pod nazwą „Butch”. Określenie to oznacza kobietę przyjmującą rolę mężczyzny w lesbijskim związku.

Johnson miał do dyspozycji zwycięską maszynę, nie podołał jednak trudom wyścigu. Po pokonaniu 1 450 km, po ponad 20 godzinach jazdy Kalifornijczyk zasnął za kierownicą i wypadł z drogi. Mimo błyskawicznego przebudzenia, było już za późno, by uniknąć wypadku. Zarówno Johnson, jak i jego pilot uniknęli obrażeń. Pojazd był jednak zbyt uszkodzony, by mógł kontynuować jazdę.

W 1995 roku Jimmie Johnson wystartował w Baja 1000, lecz rozbił się, gdy zasnął za kierownicą

Zdjęcie archiwalne / W 1995 roku Jimmie Johnson wystartował w Baja 1000, lecz rozbił się, gdy zasnął za kierownicą

Załoga musiała czekać na pomoc, a kierowca w tym czasie uciął sobie drzemkę. Przybyli na miejsce ratownicy byli przerażeni widząc leżącego na ziemi Johnsona z twarzą zasłoniętą kurtką. Kierowca jednak żył i miał się dobrze, a kurtka miała chronić go jedynie przed doskwierającymi w nocy komarami.

Johnson i jego „Butch” pojawiali się jeszcze kilkukrotnie w pustynnych wyścigach. Kalifornijczyk wywalczył 10. miejsce w Baja 500 i 13. w Laughlin.

Debiut na owalach

W 1997 roku Jimmie Johnson zadebiutował w wyścigach na owalach. Kierowca rywalizował w serii American Speed Association (ASA) zdobywając tytuł debiutanta roku. W następnym sezonie wywalczył dwa zwycięstwa i zajął trzecie miejsce w tabeli.

W 1998 roku podczas wyścigu na Indianapolis zaliczył swój pierwszy występ w Bush Series (obecnie xFinity Series) kończąc zmagania na 25. miejscu.

Wypadek na Watkins Glen

W 2000 roku Jimmie Johnson po raz pierwszy wziął udział w pełnym sezonie zmagań juniorskiej serii NASCAR. Podczas wyścigu na Watkins Glen kierowca miał groźnie wyglądający wypadek. Na dojeździe do pierwszego zakrętu w jego samochodzie zawiodły hamulce. Amerykanin zdołał ominąć jadącego przed nim Dennisa Demersa, jednak uderzenie w barierę było nieuniknione.

Johnson wpadł w styropianową bandę przy prędkości przekraczającej 240 km/h. Kierowca uniknął obrażeń, choć przez kilka dni był mocno obolały. Wychodząc z samochodu uniósł ręce w geście triumfu, radując się tym, że wyszedł cało z wypadku.

 

 

Amerykanin był gotów zasiąść za kierownicę już w następny weekend i kontynuował rywalizację w Bush Series. W ciągu całego sezonu sześciokrotnie meldował się w czołowej dziesiątce i zakończył zmagania na dziesiątym miejscu w tabeli. Rok później wygrał rundę na Chicagoland Speedway i zajął ósme miejsce na koniec sezonu.

Jimmie Johnson w serii pucharowej

W 2001 roku Jimmie Johnson zadebiutował w pucharowej serii NASCAR. Amerykanin wziął udział w trzech wyścigach reprezentując ekipę Hendrick Motorsports. Rozpoczęta wówczas współpraca trwała aż do końcu kariery Johnsona w NASCAR. Podczas debiutu na Charlotte Motor Speedway Kalifornijczyk zajął 39. miejsce. Pierwsze sukcesy były jednak tylko kwestią czasu.

ZOBACZ TAKŻE
NASCAR - wszystko, co powinieneś wiedzieć o amerykańskiej serii

Rok później, podczas swojej pierwszej wizyty na Daytonie, Johnson wywalczył pole position, choć zmagania ukończył dopiero na 15. miejscu. Na pierwsze zwycięstwo nie musiał jednak długo czekać. Odniósł je podczas dziesiątej rundy sezonu na torze Auto Club Speedway. Kierowca już w swoim debiucie zdołał awansować do pogoni za mistrzostwem. W tamtych czasach sezon składał się z dwóch etapów. Po 26 wyścigach czołowa dwunastka klasyfikacji generalnej awansowała do liczącej 10 rund pogoni za mistrzostwem, a ich dorobek punktowy był wyrównany. Sezon zakończył na piątej lokacie w klasyfikacji generalnej dorzucając na swoje konto jeszcze dwa triumfy, obydwa odniesione na 1-milowym owalu w Dover.

Walka o mistrzostwo

W 2003 roku Johnson zakończył sezon na drugiej lokacie, a rok później przybył na finałowy wyścig z matematycznymi szansami na tytuł. Amerykanin wygrał aż osiem rund (w tym dwa wyścigi na Pocono, a także prestiżowe zawody Southern 500 na Darlington) i zajmował w tabeli drugie miejsce ze stratą 18 punktów do Kurta Busha.

Johnson musiał zatem nie tylko polegać na sobie, ale również liczyć na pech lidera klasyfikacji generalnej. Pochodzący z Nevady kierowca ukończył jednak zmagania na piątej lokacie, co mimo drugiej pozycji Johnsona dawało mu tytuł mistrzowski.

Kolejna szansa nadarzyła się w 2005 roku. Johnson, po wygraniu trzech wyścigów w sezonie przybył do Homestead-Miami z nadziejami na mistrzowski tytuł. Szansa na końcowy triumf przepadła jednak na 127. okrążeniu, gdy w jego samochodzie pękła opona i zawodnik uderzył w ścianę. Kalifornijczyk musiał wycofać się z rywalizacji i stracił szanse na zwycięstwo w klasyfikacji generalnej.

Jimmie Johnson w drodze po triumf na torze Dover, 2005 rok

Zdjęcie archiwalne / Jimmie Johnson w drodze po triumf na torze Dover, 2005 rok

Jimmie Johnson mistrzem NASCAR

Jimmie Johnson rewelacyjnie rozpoczął sezon 2006, odnosząc zwycięstwo w słynnym wyścigu Daytona 500. Zawodnik wygrał następnie w Las Vegas, na Talladedze oraz Indianapolis. Kierowca bez problemu awansował do walczącej o tytuł dwunastki. Początek pogoni za mistrzostwem nie był zbyt udany na Amerykanina. Kierowca nie ukończył zmagań w New Hamspire, miał problemy w pit stopie w Dover, otrzymał karę w Kansas i obrócił się na Talladedze. Potem jednak ukończył pięć wyścigów z rzędu na podium odnosząc zwycięstwo podczas zawodów w Martinsville. Kierowca uzbierał 6475 punktów i zdobył swój pierwszy tytuł mistrzowski.

ZOBACZ TAKŻE
Daytona International Speedway: Poznaj bliżej historię toru

Drugi tytuł

Kolejny rok został niemalże zdominowany przez Johnsona. Amerykanin wygrał aż dziesięć wyścigów, w tym cztery pod rząd, w trakcie Pogoni za Mistrzostwem. Kalifornijczyk triumfował w obydwu wyścigach w Richmond, Atlancie oraz na Martinsville, odniósł także po jednym zwycięstwie w Las Vegas, Fontanie, Teksasie i Phoenix. Sezon zakończył z dorobkiem 6723 punktów, pokonując o 77 „oczek” Jeffa Gordona.

Mistrzowska passa

W kolejnym sezonie Johnson nie zwalniał tempa i wygrywając siedem wyścigów zapewnił sobie trzeci tytuł mistrzowski. Kibicom najbardziej w pamięci zapadł jego triumf na owalu w Phoenix. Szef jego ekipy, Chad Knaus, podjął wówczas ryzykowną decyzję zostawiając swojego kierowcę na torze, gdy większość jego rywali odwiedzała po raz ostatni aleję serwisową. Dzięki oszczędzaniu opon i paliwa Johnson sięgnął wtedy po zwycięstwo.

Rok 2009 przyniósł Johnsonowi siedem zwycięstw, w tym triumf w prestiżowym wyścigu Brickyard 400 na torze Indianapolis. Kalifornijczyk zdobył 6652 punkty i zapewnił sobie kolejny tytuł mistrzowski. Amerykanin został jedynym w historii kierowcą, który sięgnął po mistrzowską koronę cztery razy z rzędu. A nie był to koniec jego zwycięskiej passy…

Jimmie Johnson po raz piąty!

W 2010 roku Johnson sześciokrotnie meldował się na victory line. Kierowca po raz pierwszy w karierze triumfował na półmilowym owalu w Bristol, a w wyścigu na Sonomie odniósł swoje jedynie zwycięstwo na torze drogowym.

W New Hampsire stoczył natomiast zacięty pojedynek z Kurtem Bushem. Johnson przewodził stawce, lecz na osiem okrążeń przed końcem wyścigu Bush uderzył go w tył wytrącając samochód Kalifornijczyka z równowagi. Dzięki temu manewrowi zawodnik z Nevady zdołał wyprzedzić Johnsona, ten nie zamierzał jednak odpuszczać. Dwukrotnie uderzył swojego rywala, aż dwa okrążenia przed metą wrócił na pierwsze miejsce. Jak przyznał w wywiadzie po wyścigu: Kurt zepchnął mnie z drogi. W tym momencie nie myślałem, by wygrać czy ukończyć wyścig. Wpadnę w niego w ten czy inny sposób. Raz spróbowałem i go poruszyłem. Musiałem uderzyć go mocniej. Za drugim razem zepchnąłem go z drogi.

 

W trakcie Pogoni za Mistrzostwem Johnson wygrał wyścig na Dover i z przewagą 39 punktów nad Dany’m Hamlinem zapewnił sobie piąty tytuł mistrzowski.

Gorszy okres

W 2011 roku, po zdobyciu pięciu tytułów mistrzowskich z rzędu, Jimmie Johnson zajął dopiero szóstą lokatę w klasyfikacji generalnej odnosząc w trakcie całego sezonu zaledwie dwa zwycięstwa. Pierwsze z nich miało miejsce na torze Talladega. Amerykanin przez cały wyścig jechał w tandemie z Dale’m Earnhardtem Jr. Charakterystyka ówczesnych pojazdów sprawiała, że była to najlepsza taktyka na superszybkie owale. Rozpoczynając ostatnie okrążenie Johnson miał przed sobą trzy takie tandemy, a wychodząc z ostatniego zakrętu miał do pokonania jeszcze czterech rywali.

Wykorzystał jednak tunel aerodynamiczny i zszedł do wewnętrznej wyprzedzając na ostatnich metrach tandem Jeffa Gordona i Marka Martina oraz Clinta Bowyera i Kevina Harvicka. Jego przewaga na mecie wyniosła zaledwie 0,002 sekundy wyrównując rekord najciaśniejszego finiszu na tym torze z 2003 roku.

 

Johnson awansował ponownie do Pogoni za Mistrzostwem, lecz wygrał w niej zaledwie jeden wyścig i zakończył sezon na szóstej lokacie w klasyfikacji generalnej.

Następny rok był już znacznie lepszy. Amerykanin wygrał w Darlington, Dover oraz na Indianapolis. Kalifornijczyk awansował do finałowej dwunastki, po czym wygrał na Martinsville i w Teksasie. Do ostatniego wyścigu przystępował z matematycznymi szansami na tytuł tracąc 20 punktów do Brada Keselowskiego. Jego nadzieje na końcowy triumf pogrzebała jednak awaria skrzyni biegów. Kierowca został sklasyfikowany na 36. miejscu. W końcowej tabeli nie tylko nie dogonił Brada Keselowskiego, stracił także drugą lokatę na rzecz Clinta Bowyera.

Jimmie Johnson ponownie wygrywa Daytonę

W 2013 roku Jimmie Johnson po raz drugi w karierze wygrał Daytonę 500. Amerykanin znalazł się w końcówce zawodów na prowadzeniu, którego nie odebrała mu nawet ogłoszona na ostatnich okrążeniach neutralizacja. Johnson obronił swoją pozycję na restarcie oraz zdołał powstrzymać Dale’a Earnhardta Jr. i Marka Martina, którzy zaczęli nabierać prędkości na ostatnim okrążeniu. Kalifornijczyk prowadził przez 17 okrążeń i wygrał wyścig z przewagą 0,129 sekundy.

Jimmie Johnson z szóstym tytułem

Triumf w Daytonie 500 był pierwszym, lecz nie jedynym zwycięstwem Johnsona w 2013 roku. Kalifornijczyk wygrał w sezonie zasadniczym rundę na Martinsville, Pocono oraz wyścig Coke Zero 400 na Daytonie. Zdarzały się także oczywiście stracone okazje. W Dover otrzymał karę za kolizję z Montoyą, a w Kentucky został obrócony przez Logano i musiał zadowolić się dziewiątą lokatą. W Indianapolis Amerykanin startował z pole position i prowadził przez największą liczbę okrążeń, jednakże powolny pit stop zepchnął go na drugie miejsce, za Ryana Newmana.

Johnson bez problemu awansował do Pogoni za Mistrzostwem, gdzie stoczył zacięty pojedynek z Mattem Kensethem. Kalifornijczyk wygrał w Dover, a po wyścigu na Talladedze objął prowadzenie w tabeli. Podczas następnej rundy, rozgrywanej na owalu w Martinsville, Kenseth zajął drugie miejsce i zrównał się w klasyfikacji z Johnsonem. Ten zdołał jednak wygrać w Teksasie i zajął trzecie miejsce w Phoenix. Wyścig w Arizonie nie ułożył się pomyślnie dla Kensetha, który został sklasyfikowany dopiero na 23. miejscu. Johnson przybył na ostatnią rundę sezonu ze sporą przewagą punktową i wywalczone przez niego dziewiąte miejsce wystarczyło do przypieczętowania szóstego w karierze tytułu mistrzowskiego w pucharowej serii NASCAR.

Kolejne sezony

W 2014 roku NASCAR wprowadziło nowy system walki o mistrzostwo. Do pierwszej rundy awansowało szesnastu zawodników, których wybierano w pierwszej kolejności na bazie liczby zwycięstw, a klasyfikacja generalna miała drugorzędne znaczenie. Do kolejnych etapów awansowało odpowiednio 12, 8 i 4 zawodników. Finałowa czwórka walczyła o tytuł w ostatnim wyścigu sezonu.

Rok 2014 nie był zbyt udany dla Johnsona. Amerykanin wygrał co prawda cztery wyścigi, w tym zawody Coca-Cola 600 na Charlotte i awansował do czołowej szesnastki, a następnie dwunastki, później jednak odpadł z walki o mistrzostwo i zakończył sezon na 11. miejscu.

W kolejnym roku Johnson odniósł pięć zwycięstw, w tym dwa na owalu w Teksasie. Kierowca awansował do Pogoni za Mistrzostwem, lecz odpadł już na pierwszym etapie. Amerykanin mimo przebitej opony zajął 11. lokatę w Chicagoland, a w Loudon identyczny problem zepchnął go z trzeciej na szóstą pozycję. Jego szanse na awans do rywalizującej o tytuł dwunastki przepadły ostatecznie w Dover, gdzie awaria napędu wyeliminowała go z wyścigu. Mimo braku szans na końcowy triumf Johnson zdołał wygrać wyścig w Teksasie i zakończył sezon na 10. lokacie w klasyfikacji generalnej.

Jimmie Johnson z siódmym tytułem na koncie

Jimmie Johnson doskonale rozpoczął sezon 2016 odnosząc dwa zwycięstwa podczas pierwszych pięciu rund (Atlanta i Fontana). Chociaż w dalszej części sezonu osiągał nieco gorsze wyniki, miał już zagwarantowany awans do czołowej szesnastki.

ZOBACZ TAKŻE
Tajemnice California Speedway. Dlaczego przestanie istnieć?

Mimo straconych szans na zwycięstwo na Chicagoland i Dover (kary przejazdu przez aleję serwisową) Kalifornijczyk awansował do Round of 12 i wygrał pierwszą eliminację tego etapu – wyścig na Charlotte, gdzie przewodził stawce przez 155 okrążeń. Johnson równie gładko przeszedł przez Round of 8 wygrywając już w pierwszym wyścigu tego etapu – zawodach na Martinsville, gdzie stoczył zacięty pojedynek z Danny’m Hamlinem.

Jimmy po raz siódmy

Zdjęcie archiwalne / Jimmie Johnson świętujący zdobycie siódmego tytułu mistrzowskiego

Finał sezonu rozegrany został na Homestead-Miami, gdzie Jimmie Johnson miał stanąć do walki z Joey’em Logano, Kyle’m Bushem i Carlem Edwardsem. Kalifornijczyk znajdował się jednak w najgorszym położeniu z całej czwórki, gdyż jego samochód nie przeszedł kontroli technicznej po kwalifikacjach i kierowcę czekał start z ostatniego pola. Johnson szybko przebił się do czołowej dziesiątki, później jednak utknął w okolicach piątej pozycji.

Pozostali pretendenci do tytułu również nie mieli łatwego zadania. Kyle Bush spadł w głąb stawki w wyniku problemów z oponami. Na 10 okrążeń przed końcem doszło natomiast do kolizji pomiędzy Carlem Edwardsem i Joey’em Logano, w wyniku której Edwards odpadł z wyścigu. Johnson wyprzedził wówczas Logano, a podczas restartu pokonał Kyle Larsona i wyszedł na prowadzenie. Logano wkrótce awansował na drugie miejsce, lecz nie był w stanie przypuścić ataku na kierowcę z Kalifornii. Jimmie Johnson wygrał wyścig startując z ostatniego pola i zapewnił sobie siódmy tytuł mistrzowski w karierze wyrównując osiągnięcie Richarda Petty’ego i Dale’a Earnhardta.

Ostatnie zwycięstwo

W 2017 roku Jimmie Johnson wygrał wyścigi w Teksasie, Bristol i Dover. Triumf na betonowym owalu znanym także jakże jako „Monster Mile” był ostatnim zwycięstwem Kalifornijczyka w punktowanych wyścigu NASCAR. Amerykanin w tamtym sezonie zakończył walkę o mistrzostwo na Round of 12. O braku awansu zadecydował karambol na Talladedze, w wyniku którego Johnson zajął dopiero 24. miejsce. Siódma lokata na Charlotte i jedenasta w Kansas były nie wystarczające, by Amerykanin awansował do czołowej ósemki.

Jimmie Johnson włos od triumfu

Johnson był bliski powrotu na victory line podczas zawodów na rovalu w Charlotte w 2018 roku, które stanowiły ostatni wyścig Round of 16. Amerykanin stoczył wówczas zacięty pojedynek z Martinem Truexem Jr. Kalifornijczyk wywierał presję na swoim rywalu aż do samego końca zmagań i w ostatniej szykanie podjął próbę ataku. Johnson zblokował jednak koła i wpadł w poślizg. Kierowca obrócił się i staranował Truexa zabierając obydwu zawodnikom szansę na końcowy triumf. Kalifornijczyk po karnym zatrzymaniu się za ścięcie szykany przekroczył ostatecznie linię mety na ósmym miejscu. W ten sposób nie zdołał zapewnić sobie awansu do kolejnego etapu.

Zwycięstwo w Bush Clash

Gdy w 2019 roku Johnson przybył na Daytonę, od jego zwycięstwa w serii NASCAR minęło już półtora roku. Tradycyjnie 500-milową rywalizację poprzedzał Bush Clash – niezaliczany do klasyfikacji generalnej wyścig dla czołowych zawodników serii NASCAR, w którym udział brał m.in. Johnson. W końcowej fazie rywalizacji kierowca podążał na drugim miejscu, tuż za tylnym zderzakiem Paula Menarda. Pod koniec wyścigu nad torem zaczęły gromadzić się deszczowe chmury i pojawiło się spore ryzyko przedwczesnego zakończenia rywalizacji.

Johnson postanowił nie czekać, aż czerwona flaga pozbawi go szansy na zwycięstwo i przypuścił odważny atak na lidera wyścigu. Między zawodnikami doszło do kontaktu, a Menard stracił panowanie nad samochodem. Johnson wywołał karambol, któremu uszło jedynie czterech zawodników. Kalifornijczyk wysunął się na prowadzenie, a wyścig został przerwany. Wkrótce tor nawiedziły opady deszczu i nie wznowiono już rywalizacji. Johnson odniósł wówczas swoje ostatnie zwycięstwo w wyścigu NASCAR.

 

 

Daytona 500 nie była już tak udana. Jimmie Johnson liczył się co prawda przez większość wyścigu w walce o zwycięstwo, lecz 40 okrążeń przed metą jadący przed nim B. J. McLeod oraz Cody Ware wpadli w poślizg i uderzyli w lewy tył samochodu Johnsona. Amerykanin po naprawach był w stanie kontynuować rywalizację, lecz stracił dwa okrążenia i ostatecznie zameldował się na dziewiątym miejscu.

Koniec kariery

Mimo obiecującego tempa na Daytonie w kolejnych wyścigach Johnson osiągał wyniki poniżej oczekiwań. Ekipa w trakcie sezonu postanowiła zmienić szefa mechaników, wyniki Johnsona nie uległy jednak poprawie. Kierowca zaledwie trzykrotnie zameldował się w czołowej piątce. Amerykanin po raz pierwszy od swojego debiutu nie awansował nawet do pierwszego etapu pogoni za mistrzostwem i zakończył ostatecznie zmagania na 18. lokacie.

Przed rozpoczęciem kolejnego sezonu Jimmie Johnson ogłosił przejście na emeryturę wraz z końcem 2020 roku. Amerykanin nie wykluczył jednak startów w pojedynczych rundach w przyszłości.

Rozgrywany w cieniu pandemii pożegnalny sezon również nie spełnił mistrzowskich ambicji 7-krotnego czempiona NASCAR. Amerykanin musiał dodatkowo opuścić wyścig w Indianapolis z powodu dodatniego wyniku testu na koronawirusa. Zawodnik nie wykazywał co prawda żadnych objawów choroby i po kilku dniach otrzymał wynik negatywny, co umożliwiło mu powrót do rywalizacji.

Mimo opuszczenia jednej rundy Johnson dalej liczył się w walce o awans do pogoni za mistrzostwem. Jego szanse pogrzebał jednak karambol podczas ostatniego wyścigu sezonu zasadniczego rozgrywanego na Daytonie. Amerykaninowi zabrakło zaledwie sześciu punktów, by pozostać w dalszej walce o tytuł. Kalifornijczyk zakończył swój ostatni sezon na 18. miejscu.

numer 48 johnsona nascar

Zdjęcie archiwalne / Jimmie Johnson przez niemal całą swoją karierę w serii pucharowej startował z numerem 48

Kierowca pożegnał się z serią NASCAR podczas wieńczącego zmagania wyścigu na Phoenix. Kalifornijczyk zajął w nim piąte miejsce, a po zakończonej rywalizacji wykonał Polish Victory Lap (okrążenie honorowe przejeżdżane pod prąd – tradycja zapoczątkowana przez amerykańskiego mistrza NASCAR z polskimi korzeniami, Alana Kulwickiego). Wyścig padł łupem jego zespołowego kolegi, 25-letniego Chase’a Elliotta, który zapewnił sobie wówczas pierwszy tytuł mistrzowski.

Jimmie Johnson w wyścigach długodystansowych

Jimmie Johnson przez całą karierę koncentrował się na serii NASCAR, jednak okazjonalnie próbował także swoich sił w wyścigach długodystansowych. Amerykanin zaliczył debiut w tej dyscyplinie podczas 24-godzinnego wyścigu na Daytonie w 2004 roku. Kierowca zajął wówczas dwudzieste ósme miejsce, siódme w klasie.

Rok później Jimmie Johnson, dzieląc samochód z Butcherem Leitzingerem oraz Elliottem Forbesem-Robinsonem, zajął drugą lokatę, co do dziś stanowi najlepszy rezultat Johnsona w tym wyścigu. Kalifornijczyk powtórzył ten wynik w 2008 roku. Wówczas to reprezentował ekipę GAINSCO/Bob Stallings Racing, gdzie dzielił stery maszyny z Jonem Fogartym, Alexem Gurneyem i Jimmy’m Vasserem.

W 2010 roku Jimmie Johnson zaliczył start w 6-godzinnym wyścigu na Watkins Glen. Amerykanin zajął wówczas szóste miejsce.

W 2021 roku Johnson po raz trzeci w karierze zajął drugie miejsce w Rolex 24 Hours at Daytona. Tym razem występował on w barwach ekipy Action Express Racing wspólnie z Simonem Pagenaud, Kamuim Kobayashim i Mike’m Rockenfellerem. Ekipa pojawiła się również w 12-godzinnym wyścigu na Sebring. Zespół zajął trzecie miejsce, został jednak ukarany cofnięciem na koniec stawki DPi, ponieważ Simon Pagenaud przekroczył maksymalny limit jazdy wynoszący 4 godziny w przeciągu 6 godzin.

Wyścig Mistrzów

W 2002 roku Jimmie Johnson po raz pierwszy pojawił się w Wyścigu Mistrzów, rozgrywanym wówczas jeszcze na Wyspach Kanaryjskich. Kierowca odpadł w 1/4 finału w pojedynku z późniejszym triumfatorem całych zmagań, Marcusem Grönholmem. Jednakże kolejnego dnia, wspólnie z Jeffem Gordonem i Colinem Edwardsem wywalczył Puchar Narodów dla Stanów Zjednoczonych.

Kalifornijczyk jeszcze dwukrotnie wziął udział w Race of Champions. Zawodnik w obydwu przypadkach odpadał jednak na wczesnym etapie rywalizacji przegrywając w 2004 roku z Mattiasem Ekströmem. W 2007 r. podobnie było w rywalizacji z z Sébastienem Bourdaisem. Amerykanin planował także start w zawodach w 2006 roku, jednak wówczas to na przeszkodzie stanęła kontuzja. Kierowca złamał lewy nadgarstek, gdy wypadł z wózka golfowego podczas turnieju na Florydzie. W oficjalnym oświadczeniu Kalifornijczyk stwierdził, że nie trzymał się wystarczająco mocno, gdy kierowca wykonał gwałtowny skręt, dlatego też wypadł z pojazdu. Gazeta Citrus County Chronicle donosiła jednak, że Johnson wcale nie siedział w fotelu wózka golfowego, a leżał na jego dachu w trakcie jazdy.

Jimmie Johnson w bolidzie Fernando Alonso

Pod koniec 2018 roku Jimmie Johnson wspólnie z dwukrotnym mistrzem świata Formuły 1, Fernando Alonso, uczestniczyli w wydarzeniu, podczas którego obaj zawodnicy wymienili się swoimi pojazdami na torze w Bahrajnie. Alonso zasiadł za kierownicą Chevroleta Impali, natomiast Johnson pokonywał okrążenia w kokpicie McLarena MP4-28 z 2013 roku. Amerykanin musiał przerwać swój pierwszy przejazd, gdyż pęd powietrza powodował unoszenie się jego nieprzystosowanego do bolidów jednomiejscowych kasku. Po dokonaniu drobnej modyfikacji przez mechaników McLarena Kalifornijczyk powrócił na tor, a dalsze jazdy przebiegły bez większych problemów.

ZOBACZ TAKŻE
Ocon o współpracy z Alonso. "Ostrzeżenia przed nim okazały się pomyłką"

IndyCar

Po zakończeniu kariery w NASCAR Jimmie Johnson postanowił spróbować swoich sił w serii IndyCar. Amerykanin dołączył do ekipy Chip Gannasi Racing, jednego z najlepszych zespołów w tej serii. Kalifornijczyk podpisał dwuletnią umowę obejmującą starty wyłącznie na torach drogowych i ulicznych. Ze względów bezpieczeństwa Johnson postanowił zrezygnować ze ścigania się bolidami na owalach, choć nie wyklucza pełnego programu startów w przyszłości. Kontrakt zawiera także możliwość startu Johnsona w barwach tej ekipy w pojedynczych rundach NASCAR.

chip ganassi racing 2021 indycar

Fot. Jimmie Johnson / Jimmie Johnson reprezentuje obecnie ekipę Chipa Gannasiego w serii IndyCar

Amerykanin zaliczył swój debiut podczas otwierającej sezon rundy na torze Barber. Johnson nieźle sobie poradził ratując się przed karambolem, do jakiego doszło na pierwszym okrążeniu. Później jednak obrócił swój bolid i zakończył ostatecznie zmagania na 19. miejscu. Do tej pory jest to jego najlepszy rezultat w tej serii, który powtórzył także podczas rundy na drogowej pętli Indianapolis.

Życie prywatne

Jimmie Johnson ma dwóch młodszych braci, Jarita i Jessie’go, którzy także rywalizowali w wyścigach terenowych. Jarit próbował nawet swoich sił w NASCAR. Zaliczył on jednak jedynie pojedyncze starty w różnych seriach i nigdy nie ścigał się w Cup Series.

Jimmie Johnson wziął ślub z poznaną w 2002 roku Chandrą Janway. Para zamieszkała w Charlotte w Północnej Karolinie, mieście stanowiącym centrum serii NASCAR. To właśnie tutaj swoje siedziby ma większość rywalizujących w serii ekip, zamieszkało tu także kilku zawodników. Jimmie i Chandra mają dwie córki – Genevieve oraz Lydię.

Johnson nieustannie dba o formę fizyczną, co jest niezwykle istotne w wyścigach samochodowych. Kalifornijczyk rywalizuje w triatlonach i biegach długodystansowych. W 2019 roku wziął udział w Maratonie Bostońskim pokonując trasę w czasie 3 godzin, 9 minut i 7 sekund. Zimą jeździ natomiast na nartach. Interesuje się także sztuką i fotografią, a jego żona prowadzi galerię sztuki. Wspólnie kierują również fundacją wspierającą dzieci, rodziny i społeczności w potrzebie koncentrując się głównie na finansowaniu edukacji.

Pamięci przyjaciołom

Jimmie Johnson w każdym wyścigu startuje z logo upamiętniającym Blaise’a Alexandra oraz członków zespołu Hendricks Motorsport, którzy zginęli w katastrofie lotniczej w 2004 roku. Na pokładzie znajdowało się 10 osób, w tym syn założyciela zespołu, Ricky Hendrick.

Blaise Alexander był natomiast bliskim przyjacielem Johnsona, który rywalizował w juniorskiej serii NASCAR oraz mistrzostwach ARCA. Zawodnik zginął w wyścigu na Charlotte w 2001 roku, gdy uderzył w ścianę po kolizji Kerry’m Earnhardtem.

Podsumowanie

Jimmie Johnson był jednym z najwybitniejszych kierowców NASCAR w historii. Wspólnie z Richardem Petty’m i Dale’m Earnhardtem dzierży rekord siedmiu tytułów mistrzowskich. Jako jedyny, pięć razy pod rząd triumfował w klasyfikacji generalnej. Amerykanin wygrał podczas swojej kariery 83 wyścigi, 36 razy rozpoczynał zmagania z pole position. Johnson dwukrotnie wygrał Daytonę 500, czterokrotnie Brickyard 400 na Indianapolis.

Jego rywale pamiętają go jednak nie tylko, jako wielkiego mistrza, ale przede wszystkim przyjaciela, który chętnie dzielił się cennymi wskazówki z młodymi zawodnikami, ale i starymi weteranami, walczącymi jak równy z równym z Jimmy’m Johnsonem. Amerykanin obecnie rywalizuje w serii IndyCar, lecz na zawsze pozostanie legendą NASCAR, stanowiąc punkt odniesienia dla kolejnego pokolenia zawodników.

5/5 (liczba głosów: 2)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama