Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

GP Turcji 2005, czyli pierwszy w historii wyścig F1 na Istanbul Park

W 2005 roku w kalendarzu Formuły 1 zadebiutował tor Istanbul Park. Pora więc wspomnieć wyścig o GP Turcji 2005, który pokazał, że i Tilkedromy mogą być ciekawe.

Kimi Raikkonen GP Turcji 2005

Przed GP Turcji 2005

W klasyfikacji kierowców przewodził Fernando Alonso. Hiszpan przed GP Turcji 2005 zdołał uzbierać 87 punktów. Drugie miejsce w klasyfikacji kierowców zajmował Kimi Raikkonen z dorobkiem 61 punktów. Fin z pewnością byłby w stanie na tamtym etapie sezonu rzucić wyzwanie kierowcy Renault, niestety miał wielkiego pecha tj. podczas GP Europy, gdzie na ostatnim okrążeniu w wyniku awarii zawieszenia wypadł z toru, kiedy prowadził w wyścigu. Czołową trójkę uzupełniał Michael Schumacher. Wówczas panujący mistrz świata tracił do kierowcy z Finlandii 6 punktów. Po GP Węgier, które padło łupem Raikkonena doszło do małych przetasowań w czołowej 10. Jarno Trulli zdołał bowiem w klasyfikacji kierowców wyprzedzić Juana Pablo Montoyę awansując tym samym na czwarte miejsce. Ralf Schumacher z kolei zdołał przeskoczyć w niej Rubensa Barrichello i Giancarlo Fisichellę. Młodszy brat Michaela tym samym w tamtym momencie zajmował szóstą pozycję w tabeli.

W treningach każdy szukał optymalnych ustawień

Tor Istanbul Park do użytku oddany został na początku sierpnia 2005 roku. Tym samym zawodnicy jak i zespoły na własną rękę musiały szukać ustawień, gdyż nie można było liczyć na wykorzystanie notatek z poprzednich lat. W dwóch pierwszych sesjach treningowych najszybsi byli kierowcy testowi – Pedro de la Rosa z McLarena i Ricardo Zonta z Toyoty. W trzecim treningu pierwsze miejsce zajął Juan Pablo Montoya, a w ostatnim – czwartym – Kimi Raikkonen. Można było już wtedy wysnuć wnioski, iż to kierowcy McLarena będą rozdawać karty w dalszej części weekendu. 

ZOBACZ TAKŻE
Juan Pablo Montoya - szybki Kolumbijczyk | Zmarnowane talenty F1

W kwalifikacjach karty rozdawał Kimi Raikkonen

Fin zgodnie z przewidywaniami wywalczył pole position. Za nim uplasował się duet Renault Fisichella-Alonso. Czasówka obfitowała w wiele ciekawych zdarzeń. Takuma Sato bowiem przyblokował Marka Webbera na jego okrążeniu pomiarowym i tym samym kierowca z Japonii został cofnięty o 10 pozycji na starcie do wyścigu. Pan „Nie ma ataku, to nie ma szansy” tym samym miał wystartować do wyścigu z ostatniej pozycji. Problemy nie ominęły także Michaela Schumachera. Zawodnik Ferrari od początku weekendu zmagał się z wszelakimi problemami. W efekcie zespół zdecydował, aby wymienić w jego bolidzie silnik. Niemiec tym samym miał startować do wyścigu obok Sato.

Narain Karthikeyan po serii awarii jednostki napędowej w ogóle nie przystąpił do kwalifikacji, tak samo jak Robert Dornboos po tym, jak hamulce w jego Minardi zapaliły się z powodu nieprawidłowego montażu przewodu hamulcowego.

Start do GP Turcji 2005

Po tym jak kierowcy wyjechali na okrążenie formujące, Ron Dennis nerwowo zaczął rozglądać się po garażu McLarena. Brytyjczyk wiedział bowiem, iż w pierwszym zakręcie na nowym torze można spodziewać się wszystkiego. Jeszcze na prostej startowej Kimiego Raikkonena wyprzedził Giancarlo Fisichella. Włoch bowiem wyruszył fenomenalnie i wysforował się na prowadzenie. Z tyłu stawki z kolei doszło do małego zamieszania. Felipe Massa chciał wyprzedzić Nica Heidfelda. Brazylijczyk jednak przeszarżował i po najechaniu na krawężnik urwał całe przednie skrzydło. Następnie przeszkodził braciom Schumacherom. Ralf bowiem utknął za nim na poboczu, z kolei kilka chwil później urwane elementy pofrunęły w stronę Michaela.

 

Tymczasem z przodu Raikkonen musiał bronić się przed Alonso, który próbował go minąć po zewnętrznej w trzecim zakręcie. Iceman zdołał jednak się obronić. Dzięki walce tej dwójki Fisichella powiększył swoją przewagę nad resztą stawki. Jak się okazało nie na długo. Włoch bowiem na wyjeździe z 10. zakrętu popełnił błąd i zawadził o trawę. Niemal natychmiast zbliżyli się do niego zarówno Raikkonen jak i Alonso. W efekcie na najdłuższej prostej toru trójka zawodników zaczęła jechać koło obok siebie. Wojnę nerwów wygrał kierowca McLarena, który tym samym odzyskał prowadzenie. Okrążenie później w tym samym miejscu Alonso minął Fisichellę. 

Dramat Schumachera 

Prawdziwe kłopoty przeżywali zawodnicy Williamsa. Zarówno Nick Heidfeld jak i Mark Webber złapali „kapcia” w prawej tylnej oponie. Fani z kolei już w ciągu 15. okrążeń byli świadkami Jenson Button Show. Brytyjczyk bowiem po starcie z 13. pozycji musiał przebijać się w górę stawki. Trzeci kierowca 2004 roku w pięknym stylu uporał się z kierowcami Red Bulla. Na 12. okrążeniu Fernando Alonso zjechał do swoich mechaników. Renault liczyło, iż w ten sposób uda im się podciąć Raikkonena. Okrążenie później do alei serwisowej zjechał Giancarlo Fisichella, jednak to zeszło na dalszy plan.

Z tyłu stawki bowiem Mark Webber uderzył w tył bolidu Michaela Schumachera przy dohamowaniu do 12. zakrętu. Obaj zawodnicy uszkodzili swoje bolidy, lecz przynajmniej w tamtym momencie mogli kontynuować jazdę. Chwilę później doszło jednak do kuriozalnej sytuacji. Niemiec bowiem nie mógł pogodzić się z faktem, iż Fisichella zamierza go zdublować. W efekcie Schumacher wypchnął Włocha z toru w 9. zakręcie. 7-krotny mistrz świata pod koniec tamtego okrążenia zdecydował, aby wycofać się z wyścigu. Był to dramat zarówno dla niego samego jak i dla zespołu Ferrari. 

 

Na 19. okrążeniu Button zdołał uporać się z Alonso. Brytyjczyk jechał dosłownie tempem z innej planety. Kierowca BAR Hondy nie był jednak jeszcze na tamtym etapie wyścigu w alei serwisowej. 2 kółka później zarówno on jak i Juan Pablo Montoya odwiedzili swoich mechaników. Kolumbijczyk zdołał wrócić na tor przed Fernando Alonso. I to pomimo faktu, iż kierowca urodzony w Bogocie omal nie wyrwał węża do tankowania ze swojego stanowiska. To skomplikowało i to znacznie sytuację zespołu Renault, które miało mieć na celowniku tylko i wyłącznie Raikkonena. Fin zjechał na wymianę opon i dotankowanie wkrótce po nich i zdołał utrzymać prowadzenie. W tym samym momencie Mark Webber po raz kolejny znalazł się poza torem w wyniku przebitej opony. Dla Australijczyka był to koniec wyścigu.

Juan Pablo Montoya i maruderzy

W połowie wyścigu trwała zażarta walka pomiędzy Kolumbijczykiem a Alonso. Hiszpan robił co mógł, aby wyprzedzić Montoyę. W międzyczasie Nick Heidfeld po raz drugi w wyścigu złapał kapcia. Niemiec podobnie jak jego kolega z zespołu wycofał się z wyścigu. To był wielki cios dla ekipy Williamsa, która z Istambułu nie wywiozła ani jednego punktu. Po tym jak Fernando Alonso zjechał do alei serwisowej, McLaren wezwał na wymianę opon i dotankowanie Montoyę, aby Hiszpan nie wyprzedził go. Plan ekipy z Woking powiódł się i na 17 okrążeń przed końcem wyścigu zapowiadało się na dublet brytyjskiego zespołu. Zarówno Raikkonen jak i Montoya wyrobili sobie bezpieczną przewagę nad rywalami. 

 

Wszystko popsuł jednak Tiago Monteiro. Portugalczyk na 3 okrążenia przed końcem wpadł bowiem w tył Kolumbijczyka przy dohamowaniu do 12. zakrętu. W efekcie kierowca z Bogoty wpadł w poślizg, lecz wrócił do rywalizacji. Nie był to pierwszy raz w jego karierze, kiedy to dublowany kierowca uderzał w niego. W 2001 roku w czasie GP Brazylii wyeliminował go Jos Verstappen. Tym razem Montoya był w stanie wrócić do rywalizacji, jednak z oczywistych względów stracił sporo cennych sekund. W efekcie zbliżył się do niego Fernando Alonso. Na przedostatnim okrążeniu kierowca McLarena popełnił błąd w ósmym zakręcie i tym samym Hiszpan minął go. Ron Dennis był wściekły na to, co się stało. Przez błąd debiutanta z Portugalii jego zespół stracił niemal pewny dublet.

ZOBACZ TAKŻE
Narain Karthikeyan - niespełniona nadzieja Indii | Największe niewypały F1

Kimi Raikkonen pierwszym w historii zwycięzcą GP Turcji

Wszelakie problemy ominęły jednak Kimiego Raikkonena, który pewnie prowadził w wyścigu. Fin w pełni odkupił winy po słabym starcie i wtedy kiedy trzeba było nie bał się przypuścić ataku. Dzięki temu jako pierwszy kierowca został triumfatorem GP Turcji. Podium uzupełnili Fernando Alonsi i Juan Pablo Montoya. Godna odnotowania jest znakomita postawa Jensona Buttona. Brytyjczyk zdołał bowiem po starcie z 13. pozycji awansować na 5. lokatę. Styl w jakim to zrobił mógłby być wzorcem dla wielu młodych kierowców. Nikt bowiem podczas wyścigu na Istanbul Park nie był w stanie wyprzedzić tak wielu rywali w czystej walce jak on. 

Po GP Turcji 2005

W klasyfikacji kierowców Fernando Alonso utrzymał prowadzenie w klasyfikacji kierowców. Hiszpan po GP Turcji miał na swoim koncie 95 punktów. 24 „oczka” tracił do niego za to Kimi Raikkonen. Michael Schumacher mógł z kolei pożegnać się z szansami na ósmy tytuł mistrza świata. Niemiec bowiem na tamtym etapie sezonu tracił już 40 punktów do Alonso, co było w zasadzie nie do odrobienia.

ZOBACZ TAKŻE
GP Turcji 2006, czyli świetny spektakl pod znakiem skandalu politycznego

GP Turcji 2005 pokazało, iż Formuła 1 rywalizowała na wspaniałym torze. Kolejne edycje tylko i wyłącznie potwierdziły ten fakt. Zarówno fani jak i kierowcy uwielbiają tor Istanbul Park, który uznawany jest za najlepszy obiekt jaki zaprojektował Hermann Tilke.

5/5 (liczba głosów: 4)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama