Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Juan Pablo Montoya – szybki Kolumbijczyk | Zmarnowane talenty F1

Kamui Kobayashi był bohaterem ostatniego artykułu z tej serii. Dziś cofamy się dekadę dalej, a dokładniej do początku XXI wieku. Jak dobrze pamiętamy, był to okres ogromnej dominacji Ferrari. Duet Schumacher-Barrichello w połączeniu ze znakomitymi bolidami stajni z Maranello były w innej lidze, podobnie jak dziś Mercedes. Ktoś jednak musiał rywalizować z kierowcami spod czerwonej bandery. Ich głównym konkurentem był znakomity i piekielnie szybki Kolumbijczyk z ogromnymi ambicjami i temperamentem. Oto wybuchowy Juan Pablo Montoya.

Juan Pablo Montoya 2003
Fot. BMW AG

Montoya u progu wielkiej kariery

Juan Pablo Montoya urodził się 20 września 1975 roku w stolicy Kolumbii, Bogocie. Tam od młodych lat pasję do motoryzacji oraz sportów motorowych zaszczepiał w nim ojciec. Ten był wielkim fanem wyścigów, dlatego od początku wspierał syna w kartingu. W wieku siedemnastu lat Montoya zadebiutował w jednomiejscowych bolidach. Wziął udział w kolumbijskiej Formule Renault, gdzie zdołał zwyciężyć w połowie wyścigów, pewnie zdobywając tytuł. Rok później było jeszcze lepiej, gdyż w serii Swift GTI Championship na najwyższym stopniu podium stał aż siedmiokrotnie.

ZOBACZ TAKŻE
Kamui Kobayashi - mistrz długich dystansów | Zmarnowane talenty F1

1994 rok był bardzo wymagającym rokiem dla młodego Kolumbijczyka, ponieważ brał wtedy udział w trzech różnych seriach. Jak się później okazało, przyniosło to pożądane skutki. W seriach Sudam 125 Karting oraz meksykańskiej Formule N zdobył mistrzowskie tytuły. W Barber Saab Pro Series zaś skończył rywalizację na trzeciej pozycji. Przez kolejne dwa lata Montoya sprawdził się w Europie, a dokładniej w Wielkiej Brytanii.

W 1995 zajął trzecie miejsce w brytyjskiej Formule Vauxhall, a rok później był piąty w brytyjskiej F3. Kolejny sezon był kluczowym dla późniejszej kariery Juana Pablo Montoyi, ponieważ dostał on szansę debiutu w międzynarodowej Formule 3000. Tam w swoim pierwszym sezonie zaskoczył wszystkich, kończąc rywalizację na znakomitej drugiej lokacie. Tytuł przegrał o zaledwie półtora punktu z Ricardo Zontą, który dwa lata później zadebiutował w Formule 1.

Skoro już poruszamy temat królowej sportów motorowych, w tym samym sezonie Montoya został zauważony przez Williamsa. Zaprosili go na testy, które odbyły się na torze pod Barceloną. Oprócz Kolumbijczyka udział wzięło jeszcze trzech innych kierowców, jednak to nasz bohater okazał się najszybszy. W nagrodę został kierowcą testowym tegoż zespołu. Rok później ponownie rywalizował w Formule 3000, jednak tym razem to on był zwycięski. Do końca sezonu rywalizował o mistrzostwo z juniorem McLarena, Nickiem Heidfeldem. Ostatecznie mając 4 zwycięstwa na koncie oraz 7 pole position przypieczętował tytuł.

Amerykański sen

Pod koniec XXI wieku, a dokładniej w 1999 roku doszło do bardzo ciekawych wydarzeń. Frank Williams doszedł do porozumienia z właścicielem zespołu Chip Ganassi, rywalizującego w amerykańskiej serii CART. Zespół z Formuły 1 borykał się z problemami, dlatego poprosili o zamianę kierowców. Do Williamsa miał przyjść dwukrotny mistrz CART, Alessandro Zanardi, a w zamian Amerykanie mieli pozyskać młodego Kolumbijczyka. Ten z miejsca stał się gwiazdą serii, został najmłodszym w historii mistrzem. Dokonał tego w wieku 24 lat, przy okazji wyrównując osiągnięcie Nigela Mansella, który również zdobył tytuł w swoim pierwszym sezonie startów w CART.

ZOBACZ TAKŻE
Ayrton Senna w serii CART? Historia testu bolidu Penske

Rok później zespół Ganassi zmienił dostawcę silników na Toyotę, co pogorszyło wyniki. Głównie spowodowane to było sporą awaryjnością. Montoya zdołał wygrać 4 wyścigi, zaś z pierwszego pola startował aż siedmiokrotnie. Wystarczyło to na zaledwie dziewiąte miejsce, choć aspiracje były spore. W tym samym sezonie Kolumbijczyk otrzymał szansę w legendarnym wyścigu Indianapolis 500. Juan zaskakując wszystkich zwyciężył i został pierwszym debiutantem od 1966 roku, który tego dokonał. Przyniosło to skutek, gdyż podczas Grand Prix USA w Formule 1, zespół BMW Williams ogłosił podpisanie z Montoyą dwuletniego kontraktu.

Montoya w pierwszym sezonie startów w F1

Początek sezonu 2001 był lekko mówiąc fatalny. Kolumbijczyk nie ukończył pierwszych czterech wyścigów. W Australii awarii uległa jednostka napędowa, w Malezji wypadł z toru na bardzo mokrej nawierzchni. Ciekawy był powód odpadnięcia w trzecim wyścigu sezonu, który odbył się na torze Interlagos w Brazylii. Początkowo wszystko układało się znakomicie, Montoya zdołał wyprzedzić kierowców Ferrari i pewnie zmierzał po swoje pierwsze zwycięstwo. Na przeszkodzie do tego stanął mu dublowany bolid Josa Verstappena, który w czwartym zakręcie nie zdołał wyhamować i wpadł z impetem w tył Williamsa. Do wyścigu Kolumbijczyk w San Marino podchodził ze sporymi ambicjami, skończyło się tak samo jak było dotąd, awarią hamulców.

ZOBACZ TAKŻE
Oficjalnie: Sergio Perez nowym partnerem Maxa Verstappena w Red Bullu

Pierwszym wyścigiem, w którym Montoya zdołał dojechać do mety było GP Hiszpanii, gdzie od razu zdobył swoje pierwsze podium w karierze, zajmując drugą lokatę. Później kolejne 3 wycofania z wyścigu i… a jakby inaczej, drugie miejsce. To jeszcze nie wszystko, po nieudanym wyścigu w Belgii, kolejnym miało być GP Włoch na legendarnym torze Monza. Juan już w kwalifikacjach zaprezentował się znakomicie, zdobył swoje trzecie pole position, z przewagą 0,3 sekundy nad drugim Rubensem Barrichello. W samym wyścigu wystartował znakomicie i prowadził do samego końca. Został pierwszym Kolumbijczykiem, który zwyciężył w wyścigu Formuły 1.

W kolejnym wyścigu na torze Indianapolis Montoya był zmuszony do wycofania się, z powodu awarii hydrauliki. Dwa tygodnie później w Japonii niespodzianka, drugie miejsce i niewielka strata do Schumachera. Sezon zakończył na szóstej pozycji, zaś drużynowo Williams zajął trzecie miejsce, przegrywając ostatecznie z McLarenem i Ferrari.

Juan Pablo Montoya 2001

Fot. BMW AG

Kolejne lata w Williamsie

W 2002 roku zespół Ferrari był totalnie poza konkurencją, duet Schumacher-Barrichello zdołał wygrać w piętnastu z siedemnastu wyścigów. Montoya zdołał zrównać się z Niemcem w liczbie pole position, każdy z nich startował z pierwszego pola siedmiokrotnie. Juan co prawda nie wygrał wyścigu w tym sezonie, czego dokonał jego zespołowy partner, młodszy z braci Schumacherów, Ralf. Jednakże aż siedem razy stanął na podium, co dało mu znakomitą trzecią pozycję na koniec sezonu. W tym samym roku, podczas kwalifikacji do GP Włoch pobił rekord najszybszego okrążenia w historii (najwyższa średnia prędkość na okrążeniu).

ZOBACZ TAKŻE
PKN Orlen pozostaje z Alfą Romeo Racing na przyszły rok

Kolejna kampania przyniosła zmiany, bolid został skonstruowany pod agresywny styl jazdy Montoyi. Ogromna nadsterowność powodowała jednak więcej złego niż dobrego. Kolumbijczyk wielokrotnie nie potrafił opanować potężnej maszyny napędzanej silnikiem BMW i często się obracał. Bardzo możliwe, że Williams miał wtedy najmocniejszy bolid w stawce, a przynajmniej pod koniec sezonu. Juan zaledwie raz startował z pierwszego pola, jednak na podium stał 9 razy.

Seria ośmiu podiów z rzędu zaczęła się od zwycięstwa w Monako, skończyła na drugiej lokacie we Włoszech. Kolumbijczyk wydawał się być pretendentem do tytułu, jednakże niemrawy początek sezonu, a znakomita część europejska w wykonaniu Schumachera przesądziła, że to Niemiec świętował szósty tytuł mistrzowski. Montoya mimo wszystko mógł zaliczyć ten sezon jako swój najlepszy, strata jedenastu punktów do lidera, największa liczba podiów w karierze.

W tym samym roku McLaren poinformował, że Juan zostanie kierowcą ich zespołu w sezonie 2005 u boku ówczesnego wicemistrza, Kimiego Raikkonena. Sezon 2004, ostatni Montoyi w Williamsie, nie był już tak udany, znacznie pogorszyła się jego relacja z zespołem. To z uwagi na to, że i tak po zakończeniu roku odchodził do McLarena. Ostatecznie zajął piątą lokatę w klasyfikacji końcowej. Z zespołem pożegnał się w najlepszy możliwy sposób, wygrywając wyścig w Brazylii.

Juan Pablo Montoya 2004

Fot. BMW AG

Przygoda w McLarenie

Juan Pablo Montoya rozpoczął sezon w McLarenie od… narzekania. Uważał, że samochód jest bardzo nieprzewidywalny, a kierownica nie była poprawnie podłączona. Dlatego też zaczął ćwiczyć, pod obserwacją personelu zespołu. Doszło to tego, że podczas gry w tenisa doznał kontuzji ramienia. W wyniku tego w trzecim i czwartym wyścigu musieli go zastąpić kierowcy rezerwowi, de la Rosa i Wurz. W Wielkiej Brytanii zdołał pierwszy raz zwyciężyć dla McLarena, a dwa tygodnie później w Niemczech zajął drugie miejsce po starcie z dziewiętnastej pozycji. Wygrał jeszcze we Włoszech na ukochanym torze Monza oraz w Brazylii. Sezon zakończył na czwartej pozycji, tuż za Michaelem Schumacherem. Zespołowo zaś McLaren nieznacznie przegrał z Renault, bo o zaledwie 9 punktów.

ZOBACZ TAKŻE
Wielkie sukcesy McLarena już w 2021 roku. Hamilton kibicuje byłej ekipie

Kolejny rok zaczął się od piątego i czwartego miejsca, jednak Montoya nie do końca potrafił poradzić sobie z bolidem. Okazało się, że bolid McLarena miał jeszcze więcej nadsterowności, niż już nadsterowny FW25 z 2003 r. W Australii radził sobie dobrze, do momentu zderzenia z byłym zespołowym kolegą, Ralfem Schumacherem. Uderzenie spowodowało wyłączenie silnika w McLarenie Kolumbijczyka. W San Marino i w Monako zdołał stanąć na podium, jednak widać było, że świat Formuły 1 nie kręci go już.

Coraz bardziej się męczył, wiedział, że szanse na mistrzostwo są mizerne, a walka o piąte miejsce go nie satysfakcjonuje. Szukał nowych wyzwań i w ten sposób znalazł serię NASCAR. Po wyścigu w USA, który zakończył na pierwszym zakręcie ogłoszono, że Montoya odchodzi z zespołu McLarena i dołączy do zespołu Chip Ganassi w NASCAR.

Montoya w NASCAR

Przygoda w NASCAR zaczęła się pod koniec 2006 roku, przy okazji ostatniego wyścigu w Homestead zajął 34. miejsce, jednak Montoya bardziej skupiał się na kolejnym sezonie. Zaczęło się w miarę dobrze od 19. miejsca w Daytonie, później był piąty w Atlancie, ósmy w Teksasie. Potem nieco słabsza passa miejsc w okolicach trzydziestego miejsca, aż do wyścigu na torze Sonoma, tam Kolumbijczyk pierwszy raz w karierze zaznał zwycięstwa w NASCAR. Ostatecznie zajął niezłą dwudziestą pozycję na koniec sezonu. Oprócz tego Juan wygrał 24h Rolex Daytona, w składzie ze Scottem Pruettem i Salvadorem Duranem.

ZOBACZ TAKŻE
NASCAR - wszystko, co powinieneś wiedzieć o amerykańskiej serii

Rok później ponownie wygrał wyścig Daytona. W samym NASCAR co prawda nie wygrał, jednak bardziej regularnie zdobywał spore ilości punktów. Zajął m.in. drugie miejsce w Talladedze, czwarte w Watkins Glen. W klasyfikacji końcowej był jednak niżej niż rok wcześniej, skończył na dwudziestym piątym miejscu. Kolejny sezon okazał się najlepszym w wykonaniu Kolumbijczyka w NASCAR. Połowę wyścigów kończył w pierwszej dziesiątce, w Pocono zajął drugie miejsce, zaś w Atlancie, New Hampshire, Kalifornii i Martinsville był trzeci. Całą kampanię zakończył na znakomitej ósmej pozycji.

W kolejnych latach było nieco gorzej, jego ostatnim zwycięstwem okazał się wyścig w Watkins Glen w 2010 roku, na podium stanął jeszcze kilka razy. Nic znacznego jednak nie osiągnął, siedemnaste miejsce w 2010, dwudzieste pierwsze w 2011 i 2013, dwudzieste drugie w 2012. W 2014 podjął decyzję o sprawdzeniu się w serii IndyCar, wziął jednak jeszcze udział w dwóch wyścigach NASCAR w barwach zespołu Penske.

IndyCar

Jak dobrze pamiętamy, na początku swojej kariery Montoya wygrał wyścig Indy 500, który należy do serii IndyCar, do której dołączył w 2014 roku. Zaczął nie najgorzej, w drugim wyścigu sezonu zajął czwarte miejsce, w Indy 500 był piąty. Podczas ósmej rundy sezonu w Teksasie zdobył swoje pierwsze podium w sezonie, a w Pocono zwyciężył. Sezon zakończył na czwartym miejscu. Rok później było jeszcze lepiej. Wygrał na rozpoczęcie sezonu w Saint Petersburgu we Florydzie (nie mylić z rosyjskim Sankt Petersburgiem), a potem wygrał Indy 500.

Kolumbijczyk dojeżdżał średnio na szóstych pozycjach i zajął ostatecznie drugie miejsce. Zrównał się punktami ze Scottem Dixonem, jednakże Dixon zdołał wygrać wyścig trzy razy, Montoya wygrał dwa razy. Ostatni sezon w IndyCar zaczął ponownie od zwycięstwa w Saint Petersburgu. Jak się okazało było to jego ostatnie zwycięstwo. Stanął jeszcze na podium w Detroit i na torze Sonoma. Rywalizację zakończył na ósmej pozycji ze sporą stratą do lidera.

Montoya w IMSA – wciąż aktualne

W 2017 roku, a dokładniej 7 października, Juan Pablo Montoya zadebiutował w serii IMSA w zespole Penske. Na torze Road Atlanta, w dziesięciogodzinnym wyścigu wraz z Helio Castronevesem i Simonem Pagenaudem zajęli trzecie miejsce. W kolejnym sezonie zespół Penske rozpoczął rywalizację w IMSA od początku. W składzie Montoya-Cameron zajęli piąte miejsce w całym sezonie, przy czym stanęli na podium czterokrotnie. Najwyższe miejsce, drugie, zajęli na torze Mid-Ohio.

ZOBACZ TAKŻE
IMSA potwierdziła kształt sezonu 2021. Cztery główne punkty

Rok 2019 okazał się najprawdopodobniej najlepszym w długiej karierze Kolumbijczyka w Stanach. wraz z Danem Cameronem zostali mistrzami serii IMSA w klasie Daytona Prototype international (DPi). Wygrali trzy wyścigi, w Mid-Ohio, Belle Isle oraz w Kalifornii na torze Laguna Seca. Poza tym jeszcze czterokrotnie stali na podium i zdobyli mistrzostwo z przewagą pięciu punktów nad parą Derani-Nasr. W obecnym sezonie nie było tak kolorowo, ale nadal nie było źle. W obu startach w Daytonie zajął czwarte miejsce, później nieco gorzej, do startu na torze Road America. Tam duet Montoya-Cameron stanął na najniższym stopniu podium. W dwóch kolejnych wyścigach skończyli jeszcze wyżej, na drugim miejscu, a całą rywalizację zakończyli na szóstej pozycji.

Podsumowanie

Juan Pablo Montoya, kojarzymy go z takimi sytuacjami, jak wywiad przy okazji GP Australii w 2004. Wtedy to komicy zaskoczyli go ciekawą wiązanką, którą polecam obejrzeć na Youtube. Pamiętne są również jego komunikaty radiowe, takie jak w Austrii w 2002, kiedy to sarna przebiegała przez tor lub w kwalifikacjach w Belgii w tym samym roku. Bardzo wulgarnie nazwał Kimiego Raikkonena, który przeszkodził Kolumbijczykowi przy znakomitym okrążeniu. Jako kierowca w Formule 1 w Williamsie prezentował się jako główny rywal Ferrari, jednak nie udało mu się pokonać kierowców stajni z Maranello. W McLarenie jakby przygasł, Formuła 1 znudziła go. W Stanach Zjednoczonych wydaje się, że znalazł to, co faktycznie chce robić.

Był bardzo szybki, zwłaszcza w kwalifikacjach, w wyścigach było nieco gorzej, a to z uwagi na jego bardzo agresywny styl jazdy. Porównałbym go do obecnego kierowcy Red Bulla, Maxa Verstappena. Obaj panowie mają ogromny temperament i talent. Osobiście jestem ciekaw, czy w przyszłości Maxa będziemy wspominać podobnie do Juana, jako rywala dla Mercedesów? Czy też przeciwnie, być może to on kiedyś będzie stawiał warunki?

Juan Pablo Montoya 2002

Fot. BMW AG

Niewątpliwie Montoya był i nadal jest bardzo dobrym kierowcą, z ogromnym talentem i sporymi możliwościami. Mimo swojego wieku nadal bardzo dobrze sobie radzi. Czy można go nazwać zmarnowanym talentem Formuły 1? Tak, w mojej opinii, przy jego umiejętnościach spokojnie mógłby jednego dnia zostać mistrzem świata Formuły 1. Określiłbym go mianem „the best of the rest” swojego pokolenia.

4.9/5 (liczba głosów: 8)
Reklama