Connect with us

Czego szukasz?

powered by Advanced iFrame. Get the Pro version on CodeCanyon.

Formuła 1

Stefan Bellof – kierowca, który nie zdążył wygrać | Zmarnowane talenty F1

W serii o zmarnowanych talentach ostatnio przypomnieliśmy postać Heinza-Haralda Frentzena, lojalnego i pomocnego Niemca. Dziś cofniemy się w czasie jeszcze dalej, a dokładniej do początków lat 80. Omówimy zatem bardzo krótką karierę kierowcy, którego sam Jackie Stewart uważał za największy talent, jaki poznał w swoim życiu. Mówiono o nim po latach, że był połączeniem Schumachera i Villeneuve’a. Brawurowy styl jazdy, walka do samego limitu. Te określenia idealnie opisują naszego bohatera, który został nieco zapomniany. Oto Stefan Bellof i jego tragiczna historia.

Stefan Bellof
Fot. Stuart Dent / Twitter

Początki niedługiej kariery: Stefan Bellof

Stefan Bellof urodził się 20 listopada 1957 roku w zachodnioniemieckiej miejscowości Giessen. Swoją karierę ze sportami motorowymi rozpoczął od kartingu, gdzie pierwsze kroki stawiał również jego brat, Georg. Zadebiutował w 1973 roku w niewielkim klubie kartingowym Oppenrod, który znajdował się blisko rodzinnej miejscowości. Bellof już od najmłodszych lat prezentował spore umiejętności i możliwości, ponieważ już w swoim pierwszym sezonie startów zajął czwarte miejsce w klasyfikacji końcowej mistrzostw juniorów. Przez kolejne lata, zdołał awansować do krajowych mistrzostw Luksemburga w 1976 roku, gdzie został mistrzem. Trzy lata później w mistrzostwach Niemiec skończył na trzeciej lokacie, co pozwoliło mu zrobić kolejny krok w przód. W 1979 i 1980 r. brał udział w kartingowych mistrzostwach Europy, gdzie kończył kolejno czwarty i siódmy. Ponadto, w sezonie 1980 został kartingowym mistrzem Niemiec.

ZOBACZ TAKŻE
Heinz-Harald Frentzen, czyli pomagier mistrzów | Zmarnowane talenty F1

Czas na… awans

Po sporym sukcesie w kartingu nadszedł czas, aby awansować dalej. Bellof przeniósł się do bolidów, a dokładniej dołączył do Formuły Ford. Zadebiutował tam jeszcze w 1979, podczas weekendu na torze Hockenheim. Tam zaskoczył wszystkich, dojeżdżając na drugiej pozycji, zwłaszcza szefa zespołu, Waltera Lechnera. – Ta szalona kontrola nad pojazdem, ekstrawaganckie punkty hamowania, luz w jego poczynaniach – po prostu gigantyczne! – powiedział po wyścigu Lechner. Kolejny sezon był pierwszym pełnym w karierze Stefana.

Mimo ograniczonych środków finansowych, szef zespołu postanowił dać mu szansę w klasie 1600cc. Zauważył w nim spory potencjał, który ostatecznie zaowocował. Z miejsca zdobył tytuł mistrzowski, z dorobkiem aż ośmiu zwycięstw na dwanaście rozegranych rund. Kolejna kampania nie była tak udana, jak poprzednia, mimo wszystko pięć razy świętował wygraną i wywalczył awans do klasy 2000cc. Tam na dwa wyścigi nie ukończył ani jednego.

W tym samym roku, 1981, dołączył do niemieckiej Formuły 3, gdzie reprezentował barwy zespołu Bertram Schäfer Racing. Pierwsze dwa wyścigi sezonu odpuścił. Nie odbiło się to jednak znacznie na naszym bohaterze, ponieważ później bardzo szybko odjechał rywalom. Przed ostatnim wyścigiem sezonu, który miał się odbyć na torze Nurburgring, prowadził z przewagą siedmiu punktów.  Pech spowodował, że Bellof ukończył dopiero na trzynastej pozycji, zaś jego rywale dojechali na dwóch pierwszych lokatach. To spowodowało spadek Niemca na trzecie miejsce w klasyfikacji końcowej.

Stefan Bellof, Formula 3

Archiwum rodziny Bellof

Awans do Formuły 2

W 1982 roku dołączył do zespołu Williego Maurera w Formule 2. Tuż przed dołączeniem przestrzegł swoich dawnych przeciwników. Wspomniał, żeby spoglądali na jego karierę, że powróci tam ze zwycięstwami w wyższej serii. O dziwo, jak mówił, tak zrobił. Początkowo mogło się wydawać, że to słowa rzucone na wiatr. Bellof jednak udowodnił, że potrafi dokonywać rzeczy niewiarygodnych. Wygrał w pierwszych dwóch wyścigach sezonu. Przypomnę tylko, że dopiero tam zadebiutował! Zaczął znakomicie i było tak do czasu wyścigu w Belgii.

Niestety na Spa-Francorschamps, w zakręcie Eau Rouge, podczas deszczowego wyścigu, stracił panowanie nad pojazdem. Zjawisko aquaplanningu doprowadziło go do wycofania się z wyścigu. Z bolidu wyszedł w ostatniej chwili, ponieważ dosłownie moment po tym w stojący samochód uderzył inny kierowca. Ostatecznie na koniec sezonu zajął, mogło by się wydawać znakomitą czwartą lokatę. On jednak czuł spory niedosyt. Wiele osób chwaliło go, jego rywale zaś określali jego styl jako zbyt ryzykowny i niebezpieczny.

ZOBACZ TAKŻE
Spa 1970, czyli ostatnie tango F1 w belgijskim piekle

Kolejny sezon nie był już aż tak udany, głównie dlatego, że Bellof wystartował w siedmiu z dziesięciu wyścigów. Jednak jeśli już startował, to pokazywał to z czego słynie. Przykładowo, w trakcie wyścigu na Nurburgringu przebił oponę i stracił prowadzenie. Nie załamał się i ostatecznie dojechał na zaskakującej piątej pozycji. Pokazał swój czysty geniusz i brak jakiegokolwiek strachu. Jego ataki na rywalach były brawurowe i niespodziewane, jednakże efektowne. Rywalizację zakończył na dziewiątym miejscu, bez jakiegokolwiek zwycięstwa. 

Stefan Bellof, Formula 2

Archiwum rodziny Bellof

Stefan Bellof debiutuje w Formule 1

Pod koniec 1983 Stefan Bellof został zaproszony na testy zespołu Formuły 1, dokładniej McLarena. Innymi testerami mieli być Martin Brundle oraz… Ayrton Senna! Brazylijczyk miał dopiero zadebiutować w królowej sportów motorowych w barwach zespołu Toleman. Wówczas był mistrzem brytyjskiej Formuły 3. Pierwszy jechał Senna, który okazał się potem najlepszy z całej trójki. Następny był Niemiec, ten osiągnął niewiele gorszy czas, jednak uniemożliwił pokazanie się Brundle’owi. Uszkodził skrzynię biegów, przez co Brytyjczyk nie zasiadł nawet za sterami McLarena.

ZOBACZ TAKŻE
Ayrton Senna i jego premierowy triumf w F1

Ostatecznie na początku 1984 roku nasz bohater dołączył do zespołu Tyrrella, co śmieszne, u boku Brundle’a. Sam bolid, napędzany silnikami Forda odstawał od innych, więc wiadome było, że raczej nie będzie walki o najwyższe cele. Pierwsze dwa wyścigi były przeciętne, Niemiec nie zdobył w nich punktów. Przełamanie przyszło na Zolder, tam po raz pierwszy w karierze zapunktował w Formule 1. Powtórzył to w GP San Marino, zaś później we Francji znów musiał obejść się punktami.

Znakomitym wynikiem popisał się zaś w legendarnym wyścigu na torze w Monte Carlo. Do deszczowego wyścigu startował z ostatniej lokaty i ostatecznie skończył rywalizację na trzeciej pozycji. Wyścig został przerwany po 31. okrążeniu z powodu zbyt intensywnych opadów. Cała kampania przebiegła nie najgorzej. Niestety, cały zespół Tyrrella został zdyskwalifikowany z sezonu. To z uwagi na zabronione zagrywki zespołu z paliwem podczas wyścigów. Tyrrell używał zabronionej mieszanki paliwa i wody z aromatami, co mogło wiązać się z korzyściami wydajnościowymi.

Ostatni sezon w królowej sportów motorowych

Sezon 1985 okazał się być ostatnim w krótkiej karierze Niemca. Bellof zaczął go od drugiej rundy sezonu w Portugalii. Tam od razu zapunktował, gdyż zajął niezłe szóste miejsce. Warto nadmienić, że startował z bardzo odległej 21. pozycji. Jego znakomita jazda w deszczowych warunkach po raz kolejny dała mu dobry wynik. Później w San Marino musiał się wycofać, a do wyścigu w Monako nie zdołał się zakwalifikować. Była to jego jedyna taka sytuacja w karierze.

Po kiepskim wyścigu w Austrii, zrehabilitował się na torze w Detroit. Dojechał wtedy do mety na znakomitej czwartej pozycji. Jak się później okazało, jego ostatnim wyścigiem w karierze w Formule 1 było GP Holandii, które się odbyło na torze Zandvoort. Niestety nie ukończył go, to z uwagi na awarię nowego silnika, turbodoładowanego Renault. Te były używane przez zespół Tyrrella od GP Niemiec. Stefan nie zdążył się jeszcze zapoznać dokładnie z nową jednostką i zdecydowanie nie wykorzystał jej pełnego potencjału.

Pasja do wyścigów długodystansowych

Bellof oprócz rywalizacji w Formule 2 znalazł dla siebie coś nowego. Były to wyścigi długodystansowe. W 1982 roku spróbował swoich sił w serii WEC, podczas wyścigu 1000 km of Spa. Tam u boku Rolf Stommelena nie zdołali ukończyć rywalizacji, ponieważ awarii uległ rozrusznik. Poza tym, Niemiec brał również udział w testach w zespole Kremer Racing. Nikt nie spodziewał się po nim aż tak znakomitych rezultatów, był znacznie szybszy od bardziej doświadczonych kierowców. 

ZOBACZ TAKŻE
Znane nazwiska w polskim zespole. Inter Europol podał skład na WEC

Rok później, w 1983, Bellof dołączył do World Sports Car Championship, gdzie zasiadł za sterami genialnego Porsche 956 Turbo. Od razu pokazał swój potencjał i umiejętności. Przewyższał tam każdego o klasę. Doszło do sytuacji, w której inżynier musiał prosić brawurowego kierowcę o zwolnienie podczas deszczu. Niesamowita sprawa. Jeździł dosłownie na limicie, nie obawiając się ryzyka.

Podczas kwalifikacji do legendarnego 1000 km Nurburgring, które odbyło się na pętli Nordschleife 20.8 km dokonał niemal niemożliwego. Pobił rekord wszechczasów, ustanawiając czas okrążenia 6 minut, 11 sekund i 13 setnych sekundy. Dla podkreślenia wielkości tego wydarzenia dodam, że czas ten został pobity ponad 30 lat później! Średnia prędkość podczas tego nieziemskiego okrążenia wynosiła aż 202 km/h. Do dziś ten rekord jest jego znakiem rozpoznawczym.

Samego wyścigu nie ukończył, ponieważ dwa okrążenia po osiągnięciu rekordu czasu okrążenia w trakcie rywalizacji, wypadł z zakrętu Pflanzgarten. Szczęśliwie nic poważnego się nie stało… tym razem. Do swej znakomitej kampanii 1983 dołożył jeszcze zwycięstwa w Kyalami i Fuji, a w klasyfikacji końcowej zajął czwartą lokatę. W 1984 było jeszcze lepiej, mimo że łączył starty w wyścigach długodystansowych ze startami w Formule 1. Tam, ponownie za sterami znakomitego Porsche w barwach Rothmansa, wygrał w sześciu z jedenastu wyścigów. To zapewniło mu wymarzony tytuł mistrzowski.

Stefan Bellof podczas tragicznego wyścigu na Spa

Sezon 1985 w serii Sportscar, Niemiec rozpoczął w zespole Waltera Bruna, za sterami nowszego modelu, Porsche 962. Początek we Włoszech nie był aż tak kolorowy dla niego, jak mogło mu się wydawać. W Mugello dojechał na trzeciej pozycji, zaś na torze Monza po zwycięstwie został zdyskwalifikowany za niedowagę pojazdu. W Silverstone i Le Mans nie wziął udziału. Podczas wyścigu w Hockenheim wycofał się po 99 okrążeniach. Następny w kalendarzu był wyścig w Kanadzie, na torze Mosport Park. Tam ponownie nasz bohater został zastąpiony przez Jochena Massa. Wyścig ten został jednak przysłoniony tragedią. Manfred Winkelhock, ojciec Markusa, stracił życie, po tym jak z ogromnym impetem zderzył się ze ścianą w drugim zakręcie toru. Zmarł dzień po wypadku w szpitalu w Toronto.

Wróćmy do naszego bohatera, dla którego kolejny wyścig okazał się ostatnim w życiu. Na wyścig w Hockenheim i Spa, Bellof powrócił za stery Porsche 956. Początkowo, Stefan nie chciał wziąć udziału w wyścigu w Spa, ponieważ nadal roztrząsał tragedię z Kanady. Ostatecznie Thierry Boutsen przekonał go do startu. Sam wyścig początkowo wydawał się niezły, aż do momentu pit stopów. Wtedy szybszy od niego był jego główny rywal, Jacky Ickx, który obejmował prowadzenie.

Pojazd Belga, Porsche 962, był szybszy na prostych. Bellof chciał wykorzystać jego słabość w zakrętach, dlatego zdecydował się na bardzo ryzykowny manewr w zakręcie Eau Rouge. Prawy przód Stefana uderzył w tył Ickxa, i obaj stracili panowanie. Jacky uderzył w ścianę prawym bokiem, dzięki czemu wyszedł bez szwanku. Ten drugi nie miał już tyle szczęścia. Zderzył się ze ścianą czołowo, a jego Porsche stanęło w płomieniach. Po 50 minutach od wypadku ogłoszono śmierć Stefana Bellofa. Zginął niedługo przed swoimi 28. urodzinami.  

Podsumowanie

Stefan Bellof był znakomitym niemieckim kierowcą. Michael Schumacher mówił po latach, że gdyby nie jego tragedia, to on nie osiągnąłby tylu sukcesów. Ken Tyrrell nie miał wątpliwości, że z pewnością prędzej czy później zostałby mistrzem Formuły 1. Jeśli chodzi o jego rezultaty w samej królowej sportów motorowych, to zdecydowanie nie odzwierciedlały tego co potrafił. Dopiero w wyścigach długodystansowych udowodnił, że jest piekielnie szybki.

ZOBACZ TAKŻE
Dlaczego Max Verstappen w F1 używa numeru 33?

Od początku było wiadomo, że ma bardzo odważny, wręcz brawurowy styl jazdy. Jedni mu to zarzucali, inni byli pod wrażeniem. Ostatecznie skończyło się tragicznie, po próbie ataku na Ickxa. Jego jazda może trochę przypominać obecny styl Maxa Verstappena. Holender jeździ na limit, graniczy z brawurą. Miejmy nadzieję, że w jego przypadku nie dojdzie do katastrofy z podobnego powodu. Niemiec zakończył swój żywot robiąc to co kocha i zostawił po sobie ślad w historii sportów motorowych. Ogromna szkoda, że Bellof jest obecnie postacią nieco zapomnianą, ponieważ warto znać jego historię. Zdecydowanie zmarnowany talent w Formule 1.

Oceń nasz artykuł!
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama