Jean-Eric Vergne: Początek kariery
Jean-Eric Vergne, popularnie nazywany JEV’em., urodził się 25 kwietnia 1990 roku w mieście Nicolasa Flamela – Pontoise. Swoją przygodę ze sportami motorowymi rozpoczął w wieku 4 lat, kiedy to ścigał się w gokarcie swojego ojca. W 2000 roku zadebiutował na zawodach kartingowych, a rok później został mistrzem Francji w kategorii dziecięcej. Vergne przejawiał spory potencjał, dlatego spróbował swoich sił w serii ICA, gdzie został wicemistrzem, a rok później zajął siódme miejsce w mistrzostwach świata w kartingu.
Good old days of karting! Can you guess the track, the year and the championship ? #Karting #JEV25 pic.twitter.com/gubYnJthMz
— Jean-Eric Vergne (@JeanEricVergne) May 5, 2020
Vergne pod skrzydłami Red Bulla
W 2007 roku Vergne podjął decyzję o dołączeniu do French Formula Renault Campus, czyli obecnej francuskiej Formuły 4, gdzie w pierwszym sezonie ze spokojem zdobył mistrzostwo. W trzynastu wyścigach stawał na podium dziesięć razy, w rezultacie czego zainteresował się nim Helmut Marko. Francuz został wcielony do programu juniorskiego Red Bulla (podobnie do bohatera poprzedniego artykułu z serii).
W sezonie 2008 JEV ścigał się w europejskiej Formule Renault oraz zachodnioeuropejskiej Formule Renault. W pierwszej zajął szóste miejsce na koniec sezonu, zaś w drugiej – czwarte. Rok później ponownie zmierzył się z Formułą Renault, tym razem skuteczniej, ponieważ w obu seriach zakończył zmagania na drugim miejscu. W obu przypadkach musiał uznać wyższość innego obiecującego kierowcy, Alberta Costy. Warto wspomnieć, że w tym samym sezonie Vergne ścigał się przeciwko Polakowi – Kubie Giermaziakowi, który skończył owe zmagania na 9. pozycji.
W sezonie 2010 nasz bohater skupił się na Brytyjskiej Formule 3, co prawda miał epizod w serii GP3, jednakże postawił na tą pierwszą serię. W rezultacie trafił w dziesiątkę. Został mistrzem serii, pokonując m.in. Jamesa Calado oraz Felipe Nasra. Vergne na trzydzieści startów na podium stał aż dwudziestokrotnie, wygrywając trzynaście z nich. W tym samym sezonie Francuz otrzymał możliwość pokazania się szerszej publice, podczas testów młodych kierowców w Formule 1, na torze Yas Marina w Abu Zabi.
Następnie, rok później dostał szansę w Formule Renault 3.5, gdzie z miejsca stał się faworytem. Tytuł przegrał z zespołowym kolegą, Robertem Wickensem, podczas ostatniego wyścigu sezonu na torze pod Barceloną. Obaj kierowcy zderzyli się na pierwszym okrążeniu, przez co Wickens musiał zakończyć swój udział w wyścigu. Nasz bohater zaś został później uderzony przez Fairuza Fauziego, co przesądziło o mistrzostwie dla Kanadyjczyka.
Pierwsze kroki w Formule 1
W tym samym sezonie, podczas Grand Prix Belgii Formuły 1, zespół Toro Rosso ogłosił, że Vergne zostanie kierowcą testowym zespołu. Jean-Eric wziął udział w piątkowych treningach na torach Yeongam, Yas Marina oraz Interlagos. 14 grudnia 2011 roku, ten dzień z pewnością wiele znaczył dla młodziutkiego Francuza. Tego dnia, Jean-Eric Vergne został ogłoszony kierowcą etatowym zespołu Toro Rosso na sezon 2012. Jego zespołowym partnerem miał zostać inny młody i obiecujący kierowca, Australijczyk – Daniel Ricciardo.
Swoją przygodę z królową sportów motorowych zaczął od jedenastego miejsca na torze Albert Park, a w kolejnym wyścigu, w Malezji, zdobył swoje pierwsze punkty za ósmą pozycję. Później od GP Chin do połowy sezonu nie był w stanie zapunktować, dojeżdżał średnio w okolicach trzynastego miejsca.
Przy okazji GP Belgii na legendarnym torze Spa-Francorchamps, obaj kierowcy Toro Rosso zdobyli punkty, Vergne skończył ósmy, a Ricciardo był tuż za nim. Po tym wyścigu nasz bohater dwukrotnie nie ukończył zmagań. I mimo że punkty zdobywał rzadziej od Ricciardo, to cały sezon ukończył przed sympatycznym Australijczykiem. Francuz uplasował się na 17. pozycji, zaś jego zespołowy partner był tuż za nim. Zespołowo, Toro Rosso okazało się być lepsze tylko od tzw. maruderów, czyli Caterhama, Marussii i HRT.
Vergne i kolejna próba zabłyśnięcia
W kolejnym sezonie Toro Rosso wierzyło w lepsze rezultaty, zaczęło się od dwunastego miejsca w Australii. Jednak już w Malezji, Jean-Eric Vergne zdobył pierwszy punkt dla siebie oraz zespołu w 2013 roku. Wicemistrz FR.3.5 z 2011 r. później nie punktował, aż do Monako, kiedy to wyrównał swój najlepszy rezultat (8. miejsce). Do Grand Prix Kanady podchodził bardzo pozytywnie, podobnie do swojego kolegi zespołowego.
Zaowocowało to już w kwalifikacjach, gdzie obaj kierowcy Toro Rosso weszli do Q3. Ricciardo skończył kwalifikacje na dziesiątym miejscu, a Vergne zaskakując wszystkich zdobył siódme pole startowe, nieznacznie przegrywając z Fernando Alonso. Jak się później okazało, nie był to jedyny sukces w Kanadzie. Co prawda Danielowi poszło fatalnie, jednak nasz bohater wyścig ukończył na znakomitym szóstym miejscu.
Niestety później było już tylko gorzej, gdyż Vergne ani razu nie punktował, a jego najlepszym rezultatem było dwunaste miejsce w Belgii i na Węgrzech. W przeciwieństwie do swojego zespołowego partnera, który rozwinął skrzydła i zdobył o siedem punktów więcej od Francuza. W klasyfikacji końcowej kierowców Vergne zajął piętnaste miejsce, tuż za Danielem Ricciardo, zaś wśród konstruktorów Toro Rosso sezon ukończyło na ósmej pozycji. Pokonali jedynie Williamsa (dla którego ten sezon był fatalny), Marussię oraz Caterhama.
Niespodziewana ostatnia szansa
Rok 2014 był przełomowy, m.in. z powodu zmian technologicznych w bolidach Formuły 1. Poczciwe silniki V8 zostały zastąpione hybrydowymi V6. Co do naszego bohatera, w tym sezonie Mark Webber zwolnił fotel w głównym zespole Red Bulla, a Vergne wierzył, że być może to on zasiądzie za kierownicą mistrzowskiego bolidu. Jednakże wybrany został Daniel Ricciardo, a JEV miał zostać na kolejny sezon w Toro Rosso.
Nowym partnerem zespołowym Francuza został dwudziestoletni debiutant, Rosjanin Daniil Kvyat. Francuz zaczął sezon z impetem, od ósmego miejsca w Australii, jednakże jego dobry rezultat został przyćmiony wynikiem Rosjanina. Kvyat w swoim pierwszym wyścigu zdobył dwa punkty, dzięki czemu zapisał się w historii jako najmłodszy zdobywca punktu. Na początku kampanii lepiej radził sobie Rosjanin, kończąc kolejno na dziewiątym, dziesiątym, jedenastym i znowu dziesiątym miejscu.
Vergne po dobrym starcie zahamował i nie punktował do prawdopodobnie jego ulubionego GP Kanady. Głównym powodem słabszej dyspozycji mogą być awarie Francuza, który do wyścigu w Austrii, na osiem wyścigów wycofywał się aż pięć razy. W części europejskiej, JEV punktował jeszcze w Wielkiej Brytanii oraz na Węgrzech. Część azjatycką rozpoczął od wyrównania swojego najlepszego rezultatu w karierze, na torze Marina Bay w Singapurze, Jean-Eric skończył wyścig na szóstej pozycji. Później, podczas tragicznego Grand Prix na torze Suzuka, zdobył kolejne dwa punkty. Ostatni raz punktował w Stanach Zjednoczonych, kończąc wyścig na dziesiątym miejscu.
Warto wspomnieć o tym, że Jean-Eric Vergne był bardzo szybki w kwalifikacjach, w przeciągu całego sezonu aż ośmiokrotnie wchodził do Q3. Ostatecznie zajął trzynaste miejsce, zdobywając 22 punkty. Był to niewątpliwie jego najlepszy sezon. Niestety, nie zaowocował on pozostaniem w królowej sportów motorowych. Fotele w Toro Rosso na sezon 2015 dostali debiutanci, Max Verstappen i Carlos Sainz. Nasz bohater musiał poszukać dla siebie alternatywy, która okazała się strzałem w dziesiątkę.
Po przygodzie z Formułą 1…
Pod koniec 2014 roku Jean-Eric Vergne nie mając szans na miejsce na przyszły sezon w Formule 1, dołączył do nowoutworzonej serii – ABB Formuła E. Są to mistrzostwa świata, w których kierowcy rywalizują ze sobą, podobnie jak w Formule 1, z tą różnicą, że tutaj używane są bolidy w pełni elektryczne. Francuz zadebiutował w zespole Andretti, przy okazji trzeciego wyścigu sezonu w Urugwaju, gdzie z miejsca zdobył pole position. Wyścig układał się dobrze dla debiutanta, aż do momentu awarii zawieszenia w jego bolidzie, która pozbawiła go pewnego miejsca na podium.
Kilka wyścigów później, na torze Long Beach ostatecznie zdobył on swoje pierwsze podium i ukończył na drugiej pozycji. Podczas ostatniego weekendu w Londynie kolejny raz wskoczył na pudło, tym razem zajmując trzecią lokatę. Sezon 2014/15 ukończył na dobrej siódmej pozycji. Kolejna kampania nie okazała się tak pomyślna. Vergne przeszedł do zespołu Virgin Racing i w przeciągu całego sezonu zdobył tylko 56 punktów.
Nasz bohater po nieudanej przygodzie ponownie zmienił zespół, tym razem na chiński Techeetah. Tym razem się nie pomylił. W rezultacie przenosin udało mu się zapewnić sobie porządny bolid do walki, sezon ukończył na piątej pozycji. Stawał przy tym pięciokrotnie, a w finale sezonu na ukochanym torze w Montrealu pierwszy raz zwyciężył. Rok później było jeszcze lepiej.
Jego zespołowym partnerem został Niemiec, Andre Lotterer, który jak się okazało, został jego bliskim przyjacielem. Jean-Eric Vergne z sześcioma podiami, w tym z czterema zwycięstwami, zdobył upragnione mistrzostwo Formuły E. Przez cały sezon był w czołówce, punktował w każdym wyścigu. Na pewno sporo dodała niska awaryjność jego bolidu i bardzo równa jazda.
Minione lata w wykonaniu Francuza
Sezon 2018/19 okazał się bardzo wyrównany, o mistrzostwo mogło walczyć kilku kierowców. Finałowa walka odbyła się pomiędzy naszym bohaterem a kierowcą zespołu Nissan e.dams – Sebastienem Buemim. Francuz ponownie pokazał klasę i wygrywając w trzech wyścigach zdobył drugie mistrzostwo. Końcowa różnica pomiędzy nim, a Buemim wyniosła 17 punktów. Kto wie, być może gdyby odbył się jeszcze kolejny wyścig to może Szwajcar świętowałby mistrzostwo.
Kolejny rok okazał się najdziwniejszym w historii, przez pandemię udało się przeprowadzić 5 wyścigów zgodnie z kalendarzem. Potem zaś organizatorzy wpadli na pomysł przeprowadzenia kolejnych sześciu wyścigów na lotnisku Tempelhof w Berlinie, na trzech różnych konfiguracjach toru.
Mistrzem tej ciekawej kampanii został nowy kolega zespołowy JEV’a – Antonio Felix da Costa. Vergne zaś skończył sezon na trzeciej pozycji, przegrywając wicemistrzostwo o zaledwie punkt w ostatnim wyścigu. Francuz stawał na podium trzykrotnie, z czego raz wygrał, podczas drugiego wyścigu na drugiej konfiguracji toru w Berlinie. Kolejny sezon, który zacznie się niebawem w styczniu może okazać się bardzo ciekawy i nieprzewidywalny.
Podsumowanie
Podsumowując, Jean-Eric Vergne to bardzo dobry kierowca o wielkim talencie i jeszcze większych umiejętnościach. Prawdopodobnie mógł się zanosić na jedną z czołowych gwiazd Formuły 1, gdyby tylko otrzymał szansę w lepszym zespole. Decyzja Red Bulla o nieprzedłużeniu z nim umowy na kolejny sezon była prawdopodobnie podyktowana podarowaniu szansy kolejnym młodym kierowcom.
Być może nie byli świadomi, że w ten sposób postawili krzyżyk na znakomitym Francuzie, który pokazał, że potrafi jeździć. Jak inaczej nazwać dwa mistrzostwa w jednej z najbardziej wyrównanych obecnie serii wyścigowych na świecie? Osobiście mam nadzieję, że Vergne jeszcze sporo osiągnie w Formule E i nie tylko.