Patrick Depailler i jego początek przygody z wyścigami
Patrick Depailler urodził się 9 sierpnia 1944 roku w Clermont-Ferrand w centrum Francji. Ta miejscowość może się kojarzyć fanom Formuły 1, jest tak, ponieważ cztery razy odbyło się tam GP Francji. Zwyciężali je kolejno: Jim Clark, Jackie Stewart, Jochen Rindt i ponownie Stewart. Wracając do tematu, ojciec Patricka był architektem i wierzył, że jego syn pójdzie w jego ślady. Wydawało się, że tak będzie, gdyż ukończył nawet studia, jednak miał inne plany na życie. Jego wielką pasją były wyścigi, dlatego też rozpoczął karierę zarówno na motocyklach, jak i w bolidach. Ojciec mimo wszystko wspierał go finansowo, poza tym bardzo szybko okazało się, że ma ogromny talent.
W 1971 został mistrzem francuskiej Formuły 3. Zadebiutował w europejskiej Formule 2, w swoim pierwszym pełnym sezonie startów skończył rywalizację na znakomitej trzeciej lokacie. Pokonał przy tym takich kierowców jak Carlos Reutemann, Jody Scheckter, czy samego Niki Laudę! Poza startami w Formule 2, w latach 1967-1971, 1973 oraz 1977-1978 brał udział w dwudziestoczterogodzinnym wyścigu w Le Mans. Ogromny pech sprawił, że niestety nie ukończył żadnego ze startów. Po wspaniałym sezonie spędzonym w Formule 2 wiadomym było, że wkrótce Depailler dołączy do najlepszych w najwyższej serii wyścigowej.
Szybki awans do Formuły 1
W połowie sezonu 1972, Patrick Depailler otrzymał szansę debiutu w królowej sportów motorowych, w barwach znanego zespołu Tyrrell. Wziął udział w dwóch wyścigach, GP Francji na domowym torze oraz kończącym sezon GP Stanów Zjednoczonych na Watkins Glen. W obu tych startach korzystał ze starszej specyfikacji bolidu, Tyrrella 004. Domowego wyścigu nie ukończył, zaś w USA znalazł się tuż za punktowaną szóstką.
Wywarł na tyle dobre wrażenie, że w grudniu 1973 roku oficjalnie ogłoszono udział Depaillera w całym kolejnym sezonie. Wraz z Jodym Scheckterem zastąpili zmarłego Francoisa Ceverta oraz odchodzącego na emeryturę Jackiego Stewarta. Początek był bardzo obiecujący, ponieważ już w pierwszym wyścigu w Argentynie, Francuz zdołał zapunktować. W trzecim starcie, na torze Kyalami zajął znakomite czwarte miejsce, a podium przegrał z Mikiem Hailwoodem o zaledwie dwie sekundy. Mniej więcej w połowie sezonu otrzymał nową specyfikację bolidu, tym razem okazało się, iż Tyrrell 007 jest bardziej konkurencyjny.
Podczas kwalifikacji do GP Szwecji, które odbywało się na torze Anderstorp zdobył pole position. W samym wyścigu oba bolidy Tyrrella walczyły ze sobą do samej mety. Ostatecznie to zespołowy kolega Patricka, Scheckter wyszedł zwycięsko. Pokonał go o 0,380 sekundy! Podkreślę tylko, wyścig liczył aż 80 okrążeń i trwał prawie dwie godziny. Reszta kampanii nie była już aż tak kolorowa, Depailler jeszcze trzy razy dojeżdżał w punktach, a w Wielkiej Brytanii, Niemczech i Austrii nie kończył wyścigów. W klasyfikacji końcowej zajął dziewiąte miejsce z dorobkiem czternastu punktów.
Wets, inters or a sail? Patrick Depailler takes to the high seas of the Nurburgring. 1974 pic.twitter.com/9wRR6SAdID
— Retro Racing Company (@RetroRacingCo) December 27, 2019
Patrick Depailler w kolejnych sezonach w Tyrrellu
Sezon 1975 zapowiadał się na jeszcze lepszy. Depailler ponownie zasiadł za kierownicą Tyrrella 007 i wydawało się, że to dobra decyzja. Początek napawał optymizmem, ponieważ znów punktował w Argentynie, a w RPA stanął na najniższym stopniu podium. Po kolizji w Hiszpanii znów punktował w Monako i w Belgii. Później forma Tyrrellów nieco spadła, nawet na lubianym torze w Szwecji. Francuz zdobył jeszcze punkt w domowym wyścigu, tym razem na torze Paul Ricard. Do końca sezonu dojeżdżał średnio na dziewiątym miejscu, a ostatniego wyścigu w Stanach Zjednoczonych nie ukończył po kolizji z Carlosem Pace. Całą rywalizację znów zakończył na dziewiątym miejscu, z dwoma punktami mniej niż w poprzednim sezonie.
Rok 1976 stał pod znakiem legendarnego pojedynku Niki Laudy z Jamesem Huntem oraz… dziwnego bolidu Tyrrella. W pierwszych trzech startach nasz bohater nadal używał modelu 007, w którym zajmował znakomite drugie i trzecie miejsce. Na wyścig w Hiszpanii został jednak zamieniony na nowy model oznaczony jako Tyrrell P34, znany dziś jako jedyny sześciokołowy bolid, który wziął udział w wyścigu Formuły 1. Dla Depaillera początek nie był zbyt kolorowy, nie ukończył wyścigów w Hiszpanii i w Belgii.
Później jednak wszystko się na chwilę odwróciło. W Monako, Szwecji i Francji dojeżdżał na podium, w Monte Carlo na trzecim stopniu, zaś w pozostałych przypadkach na stopniu o jeden wyższym. Przy tym warto podkreślić, że w wyścigu na torze Anderstorp zwyciężył Scheckter, a tym samym było to pierwsze zwycięstwo i dublet sześciokołowcami. W Kanadzie rozgrywała się zażarta rywalizacja pomiędzy Huntem a Francuzem, ostatecznie Brytyjczyk okazał się lepszy.
Po samym wyścigu obaj skarżyli się na kłopoty zdrowotne. Depailler przez całą końcówkę wdychał opary z bolidu Hunta, co poskutkowało utratą przytomności po wyjściu z pojazdu. Na zakończenie sezonu w deszczowym wyścigu w Japonii dojechał drugi, dzięki czemu przypieczętował najlepszy rezultat w klasyfikacji końcowej. Zajął czwarte miejsce z 39 punktami na koncie.
#TyrrellThursday
Patrick Depailler #GrandPrixMonaco 1976 pic.twitter.com/CyrIxaFzIa— Lienhard Racing Photography (@LienhardRacing) January 31, 2019
Koniec współpracy z Kenem Tyrrellem
W 1977 r. zespół Tyrrella postanowił kontynuować eksperymentowanie z sześciokołowym P34, który został lekko poprawiony i ochrzczony nazwą P34B. Bolid napędzany ośmiocylindrowym silnikiem Ford Cosworth był bardzo awaryjny. Na 17 startów, Francuz musiał się wycofać aż 9 razy. Poza tym, z zespołu odszedł Jody Scheckter, który otwarcie krytykował P34. Nowym partnerem Francuza został Szwed, Ronnie Peterson. Awarie i wycofania przeplatał z bardzo dobrymi i niespodziewanymi wynikami. Patrick Depailler zdołał trzy razy stanąć na podium, dokładniej w RPA, Kanadzie i Japonii. Oprócz tego punktował w GP Zachodnich Stanów Zjednoczonych (ang. GP USA West) na torze Long Beach i GP Szwecji. Cała kampania raczej do zapomnienia, mimo kilku przebłysków porzucono projekt sześciokołowego bolidu.
Kolejna kampania to można powiedzieć w przypadku Depaillera, pierwszy sezon w „normalnym” i bardzo konkurencyjnym bolidzie. Tyrrell 008 był szybki, lecz niestety znów awaryjny. Zwłaszcza jednostka napędowa, która kilka razy dała o sobie znać. Pierwsze pięć wyścigów to znakomity pokaz umiejętności Francuza. W czterech z nich stał na podium, co zwieńczył zwycięstwem na legendarnym torze w Monako. Po tym przyszła fatalna passa czterech wycofań pod rząd, co przełamał w Wielkiej Brytanii, ponieważ dojechał na bardzo dobrym czwartym miejscu. Stanął jeszcze na drugim stopniu podium w Austrii, lecz końcówka sezonu nie była aż tak dobra jak początek. Patrick zajął piąte miejsce w klasyfikacji końcowej i zdecydowanie pokonał swojego nowego partnera zespołowego, Didiera Pironiego. Po sezonie zdecydował odejść do zespołu Ligier.
Fiery Patrick Depailler bagged his maiden Grand Prix victory on this day in 1978, when he took his pretty Tyrrell 008 to the win at Monaco 🏆
🇫🇷 #F1 pic.twitter.com/Vyd3sr9Wic
— Stuart Dent (@Stuart_Dent) May 7, 2020
Próba w Ligierze i wypadek na lotni
Zespół Ligiera przed sezonem 1979 postanowił zmienić dwunastocylindrowe silniki Matry na ośmiocylindrowe jednostki Ford Cosworth. Na początku sezonu, podczas wyścigu w Argentynie, Depailler prowadził, lecz jego silnik dał o sobie znać po 10 okrążeniach, przez co musiał zjechać na pit stop. Mimo wszystko zdołał dojechać na i tak fenomenalnej czwartej pozycji. Podczas kolejnej rundy w Brazylii nie pozostawił złudzeń i skończył tuż za zespołowym partnerem, Jacquesem Laffite. Później, w RPA uderzył w ogrodzenie i nie ukończył wyścigu. Po zdobytych punktach w Stanach Zjednoczonych przyszło GP Hiszpanii, które odbywało się na torze Jarama. Tam Francuz nie pozostawił nikomu złudzeń i zdeklasował rywali.
W kolejnych dwóch wyścigach nie popisał się niczym bardzo szczególnym. W czerwcu 1979 doszło do wypadku. Patrick Depailler podczas lotu lotnią złamał obie nogi nieopodal swojego rodzinnego miasta. Do końca sezonu musiał go zastąpić Jacky Ickx. Na domiar złego, kiedy już w sierpniu wszystko dobrze się goiło, Francuz niezdarnie ponownie złamał kość.
Patrick Depailler i jego tragiczny koniec
Po krótkim sezonie 1979, Depailler postanowił, że dołączy do nowo utworzonego zespołu Alfy Romeo. Wydawało się, że kontuzję już wyleczył, jednak okazało się, że nadal czuł ból. Dlatego też zaprojektowano dla niego specjalne hamulce w bolidzie. Samochód ogólnie wydawał się szybki, o czym świadczy to, że w Stanach Zjednoczonych zakwalifikował się na trzeciej lokacie. Niestety okazał się jeszcze bardziej awaryjny, niż Tyrrell, w którym kiedyś jeździł. Ostatecznie Francuz nie ukończył żadnego z wyścigów.
Na 10 dni przed wyścigiem w Niemczech, Patrick Depailler wziął udział w testach bolidu Alfa Romeo 179. Wówczas, tor Hockenheimring był swego rodzaju świątynią prędkości, lecz bardzo niebezpieczną. Brakowało tam barier wykonanych z opon oraz poboczy. Na jednym z okrążeń, w zakręcie Ostkurve (który wówczas przejeżdżało się praktycznie z gazem wciśniętym w podłogę) w bolidzie Depaillera uszkodziło się zawieszenie. Rozpędzony Francuz wpadł w barierę z prędkością 280 km/h. Zginął tragicznie na miejscu w wieku 35 lat. Przykry koniec kariery kierowcy bardzo lubianego w padoku, o czym świadczy to, że po jego zwycięstwach panowała tam szampańska atmosfera. Po wypadku, w 1982 roku postanowiono, żeby w miejscu Ostkurve postawić szykanę.
Podsumowanie
Patrick Depailler był bardzo dobrym i szybkim kierowcą. Porównałbym go do Gillesa Villeneuve’a, z którym w swojej karierze rywalizował. Jeździł brawurowo i nie liczył się z ryzykiem. Tak jak wspomniałem wcześniej, był osobą bardzo lubianą i podziwianą. Podchodził do wyścigów z wielkim luzem, nie bał się mówić tego co chce. Mówiono, że potrafił dziennie wypalić 20 papierosów, co obecnie u sportowca jest nie do pomyślenia. Wracając do jego dyspozycji na torze, nie bał się śmierci, do końca robił to co kochał. Starał się walczyć o najmniejsze części sekundy.
Wydaje mi się, że gdyby otrzymał w karierze bolid na miarę Ferrari lub McLarena mógł walczyć nawet o mistrzowskie tytuły z Laudą i resztą. Jego wkład w rozwój bolidu Alfy Romeo był ogromny, o czym wspomniał zespołowy partner, Bruno Giacomelli. Ten w ostatniej rundzie sezonu zdobył pole position, zaś wyścigu nie ukończył. Wspomniał, że gdyby na jego miejscu był Patrick to z pewnością by wygrał. Ogromna szkoda niespełnionego talentu, tragicznie odebranego przez śmierć.