Nick Heidfeld na początku kariery
Nick Lars Heidfeld, znany jako „Quick Nick” urodził się 10 maja 1977 roku w miejscowości Mönchengladbach, położonej we wschodniej części Niemiec. Pierwsze kroki stawiał, a jakże inaczej, w kartingu, mając 11 lat. W wieku siedemnastu lat zadebiutował w niemieckiej Formule Ford, gdzie na 9 startów zwyciężał aż ośmiokrotnie. Przez kolejne trzy lata święcił triumfy na ojczystym podwórku – ponownie został mistrzem Formuły Ford, a później zdobył mistrzostwo w niemieckiej Formule 3. Tam ścigał się m.in. z Timo Scheiderem oraz Timem Coronelem. W 1998 roku zauważył go wybitny zespół McLarena. W rezultacie Nick został kierowcą testowym w Formule 1. Rok później został mistrzem Formuły 3000 oraz ustanowił dwudziestoletni rekord toru Goodwood, przy okazji corocznego festiwalu, który się tam odbywa.
Nieciekawy start w Formule 1
U schyłku XX wieku, w roku 2000, Heidfeld został etatowym kierowcą zespołu Prost. Jego zespołowym partnerem był zasłużony i doświadczony Francuz, Jean Alesi. Debiut mógł zwiastować, że może to być dobry sezon, lecz niestety rzeczywistość to zweryfikowała. Sporo od siebie dodała awaryjność bolidu napędzanego silnikami Peugeota i brak doświadczenia młodego Niemca.
Na 17 startów Nick dojeżdżał do mety zaledwie 6 razy. Być może lekko się podpalił w swoim debiutanckim sezonie. Może o tym świadczyć to, że w dwóch kolejnych wyścigach, we Francji oraz w Austrii, dochodziło do kolizji Alesiego z Heidfeldem. Żaden z kierowców Prosta nie zdobył punktu, w rezultacie czego w klasyfikacji konstruktorów zajęli ostatnie miejsce.
Nick Heidfeld (Prost-Peugeot V10, AP02). Jerez Test, 3rd December 1999. #F1 pic.twitter.com/GnqwgvUsM1
— F1 in the 1990s 🚦🏎🏁🏆🍾 (@1990sF1) December 3, 2017
Światełko w tunelu
W kolejnym sezonie Heidfeld wierzył, że udowodni każdemu, iż jest dobrym kierowcą i poprzedni rok był tylko przypadkiem. Opuścił zatem zespół Prosta i dołączył do napędzanego silnikami Ferrari zespołu Sauber Petronas. U jego boku pojawił się młody, nieznany, lecz dobrze zapowiadający się Fin, Kimi Raikkonen. Start w Australii okazał się bardzo dobry dla zespołu Petera Saubera, Nick zajął czwartą pozycję, a jego partner w swoim debiucie ukończył zmagania na szóstej pozycji, która wówczas dawała punkt.
Po tym wyścigu mogli być określani mianem „Best Of The Rest”. Nie licząc dominujących Ferrari i McLarena, zajmowali najwyższe pozycje. Warta uwagi może być trzecia runda sezonu, czyli GP Brazylii na torze Interlagos. Wtedy to „Quick Nick” zdołał ukończyć wyścig na trzeciej pozycji, zdobywając tym samym swoje pierwsze w karierze podium. Ostatecznie sezon 2001 Heidfeld zakończył na 8. pozycji, z dorobkiem dwunastu punktów.
Po ogłoszeniu przez Mikę Hakkinena zakończenia kariery z miejsca, Nick stał się kandydatem do objęcia fotela w McLarenie. Głównie dlatego, że był on ich kierowcą testowym. Tymczasem Ron Dennis podjął decyzję o podarowaniu szansy niedoświadczonemu Kimiemu Raikkonenowi. Niemcowi zaś pozostał Sauber. Rok później Heidfeld pokonał swojego team-mate’a, Felipe Massę, zdobywając 7 punktów i kończąc mistrzostwa na dziesiątej pozycji. W 2003 niestety jeździł już bez błysku i przegrał w klasyfikacji z rodakiem Heinzem-Haraldem Frentzenem.
Nick Heidfeld outscored Raikkonen in 2001 at Sauber, but still missed out on the 2002 McLaren seat. pic.twitter.com/F3PbqxV8eK
— f1racers (@f1racers_) April 22, 2020
Nieudany sezon w Jordanie i przejście do Williamsa
Pod koniec sezonu 2003, Nick Heidfeld został w Sauberze zastąpiony przez Giancarlo Fisichellę. Tym samym Niemiec nie miał już miejsca na przyszły sezon. Szansa się pojawiła, gdy bardzo dobrze poradził sobie w testach przedsezonowych. Został też wtedy ogłoszony jako kierowca Jordana, który w ówczesnym czasie borykał się ze sporymi kłopotami finansowymi. Jego zespołowym partnerem został debiutant, Giorgio Pantano, którego pod koniec tamtej kampanii zmienił Timo Glock.
Wracając do naszego bohatera, Nick dwoił się i troił, aby wycisnąć wszystko co się da ze swojego słabiutkiego bolidu EJ14. Zdołał ostatecznie zdobyć trzy punkty przez cały sezon i zakończył rywalizację na 18. miejscu.
Pomocną dłoń Niemcowi podał Williams, dla którego Nick Heidfeld testował bolid na przełomie 2004 i 2005 roku. W rezultacie zimowych testów, Niemiec pokazał się lepiej od Antonio Pizzonii i to jemu powierzono drugi fotel w Williamsie. Sezon układał się bardzo dobrze, „Quick Nickowi” udało się trzykrotnie stanąć na podium. W Malezji zajął trzecie miejsce, zaś w Monako oraz na Nurburgringu skończył rywalizację na znakomitej drugiej pozycji. Udało mu się kilkukrotnie pokonać swojego teoretycznie lepszego partnera zespołowego, Marka Webbera.
Sezonu 2005 jednak nie dokończył, a to z uwagi na dwie przykre sytuacje. Wpierw ominęło go GP Włoch oraz Belgii, z uwagi na kontuzję. Później, kiedy wydawało się, że wraca, uległ wypadkowi motocyklowemu. Wykluczyło to Nicka z dalszej jazdy w sezonie. Jednakże dobre wyniki przełożyły się na późniejszy kontrakt z BMW, które wówczas przymierzało się do wykupienia Saubera. Tym samym Heidfeld został kierowcą zespołu BMW Sauber.
Solidna jazda w BMW Sauber
Na początku sezonu 2006 zespołowym partnerem Niemca był Kanadyjczyk, mistrz świata z 1997 roku – Jacques Villeneuve. Heidfeld zdobywał znacznie więcej punktów i jeździł solidniej od swojego partnera. Można powiedzieć, że był w tamtym czasie kierowcą na poziomie pierwszej dziesiątki. Po wypadku Villeneuve’a przy okazji GP Niemiec wiadomym było, że nie zdoła on wyleczyć kontuzji do kolejnego wyścigu na Węgrzech.
Reszta historii jest już dla nas bardzo dobrze znana. Kanadyjczyka zamienił wtedy Polak, Robert Kubica. Ten w swoim pierwszym wyścigu na Hungaroringu zdołał ukończyć wyścig na siódmym miejscu, jednakże został zdyskwalifikowany z uwagi na niedociążony bolid. Nasz bohater zaś w tym samym wyścigu stanął na najniższym stopniu podium, przegrywając tylko z Jensonem Buttonem oraz Pedro de la Rosą. Heidfeld ukończył sezon na dziewiątej pozycji, zdobywając 23 punkty.
Kolejny sezon Nick rozpoczął z przytupem, ponieważ BMW przygotowało wtedy w miarę konkurencyjny bolid. Niemiec już regularnie punktował, zaledwie trzy razy nie kończył wyścigu w pierwszej ósemce. Pokazywał się lepiej od swojego zespołowego partnera, zdołał nawet stanąć na podium na torze w Węgrzech. Na GP Stanów Zjednoczonych jego partnerem został rezerwowy BMW Sauber, Sebastian Vettel. To z uwagi na makabryczny wypadek Kubicy podczas wyścigu w Montrealu. Sam Heidfeld nie ukończył wyścigu na torze Indianapolis, jego młodszy kolega zaś zdołał w debiucie zapunktować (8. lokata).
Nick Heidfeld i jego batalia z Robertem Kubicą
Sezon 2007 „”Quick Nick” ukończył na wspaniałej piątej pozycji, pokonując przy tym naszego rodaka. Dyspozycja Heidfelda i Kubicy mogła zwiastować, że kolejna kampania może być ciekawa. I rzeczywiście, z perspektywy czasu prawdopodobnie najlepiej wspominany jest 2008 rok. Niemiec rozpoczął sezon od drugiego stopnia podium w Australii, a potem w miarę regularnie punktował. Zdołał jeszcze trzykrotnie stanąć na podium, a dokładniej w Kanadzie, Wielkiej Brytanii oraz Belgii. Dla każdego polskiego fana Formuły 1 najważniejszy jest ten pierwszy wspomniany wyścig w Montrealu. Jest tak, ponieważ wtedy to zwycięzcą wyścigu został Robert Kubica. Niewiele osób wspomina o tym, że Heidfeld również dołożył swoją cegiełkę i zdołał dowieźć pierwszy w historii dublet BMW Sauber. Sam sezon 2008 Nick skończył na szóstym miejscu, tym razem przegrywając z Robertem.
Rok 2009 nie jest już tak dobrze wspominany, a to z uwagi na kiepski bolid F1.09. BMW Sauber nie było już tak silne jak w poprzedniej kampanii. Heidfeld zdołał stanąć na podium jedynie przy okazji deszczowego wyścigu w Malezji, który swoją drogą został wstrzymany. Kierowcom wówczas przyznano połowę punktów. Kubica zaś swoje jedyne pudło zdobył w Brazylii. W przeciągu całego sezonu obaj kierowcy zdobyli zaledwie 36 punktów, wygrywając w batalii z Williamsem o półtora punktu. Zdecydowanie nie o tym marzyli kierowcy.
Koniec z F1?
Po nieudanym sezonie u Niemca pojawiły się pewne kłopoty ze znalezieniem fotela na kolejny rok. Początkowo miał zostać kierowcą nowego zespołu, Mercedes GP, jednak kontrakt podpisał powracający Michael Schumacher. Następnie „Quick Nick” próbował pozostać w Sauberze, zarząd zaś wybrał Pedro de la Rosę. Są nawet pogłoski, że chciał jeździć z Kubicą w Renault. Ostatecznie nie udało mu się znaleźć miejsca w stawce, dlatego został kierowcą testowym i rezerwowym Mercedesa. Sytuacja zmieniła się we wrześniu 2010, wtedy odezwał się do niego Sauber i tym samym „Quick Nick” wrócił do stawki na końcówkę sezonu. Zamienił wtedy Hiszpana de la Rosę, który rozczarowywał. Dość powiedzieć, że Niemiec zdołał w przeciągu trzech wyścigów wyrównać stan punktów poprzednika.
Kiedy feralnemu wypadkowi uległ Robert Kubica w jego miejsce zakontraktowany został Nick Heidfeld. Ten postarał się i zdołał nawet stanąć na podium w Malezji. Jednakże awaryjność bolidu Lotus Renault pozostawiała sporo do życzenia. Sam Niemiec bardzo dobrze się spisywał, pokonując swojego zespołowego partnera Witalija Pietrowa. Niezrozumiała jest decyzja zarządu zespołu, który postanowił podziękować Niemcowi za współpracę po GP Węgier.
May 1-3: tyre testing @ Mugello, where our prototype #F1 tyres first took to the track in August 2010 with Heidfeld! pic.twitter.com/ax9C1ID9
— Pirelli (@Pirelli) April 30, 2012
Heidfeld po przygodzie z królową sportów motorowych
Nick starał się znaleźć miejsce dla siebie, początkowo rywalizował w serii WEC. Tam zdołał zwyciężyć w dwudziestoczterogodzinnym wyścigu Le Mans w kategorii LMP1-L. Potem jednak nie zdobywał znaczących sukcesów. W 2014 roku dołączył do nowopowstałej serii, Formuły E. Spróbował swoich sił u boku Stephane’a Sarrazina w zespole Venturi. Cały sezon 2014/15 ukończył na dwunastej pozycji, pokonał przy tym swojego partnera o 9 punktów. Heidfeld zdołał wtedy raz stanąć na trzecim stopniu podium, przy okazji ePrix w Moskwie.
Ogólnie prezentował się w miarę dobrze, zdobył 31 punktów. Na kolejny sezon Heidfeld dołączył do hinduskiego zespołu Mahindra. Tam jego team-matem został Bruno Senna. Kampania okazała się jeszcze lepsza niż poprzednia, co prawda Niemiec stanął na podium zaledwie raz, lecz zdobył prawie dwa razy więcej punktów. Pokonał Sennę o jeden punkt, sam zespół Mahindra zajął piątą pozycję w klasyfikacji zespołów.
Sezon 2016/17 rozpoczął się znakomicie od trzeciego miejsca w Hong Kongu. Potem wydawało się że Heidfeld nieco przygasł, lecz zaraz odpalił się przy okazji wyścigu w Monako. Po raz kolejny zajął trzecie miejsce, rezultat ten powtórzył w dwóch kolejnych wyścigach, w Paryżu oraz Berlinie. Jego zespołowy kolega, Felix Rosenqvist pod koniec sezonu zdecydowanie pokonał Niemca. Mimo wszystko, Nick bardzo dobrze się spisał i zajął siódme miejsce na koniec sezonu. Zdobył przy tym 88 punktów.
Kolejny sezon Heidfeld zaczął, a jakby inaczej, od trzeciego miejsca. Później jednak nie potrafił się odnaleźć, nie ukończył wyścigów w Chile, Meksyku i Urugwaju. Pod koniec udało mu się znaleźć optymalną formę i zdobywał punkty w czterech ostatnich wyścigach sezonu. Ostatecznie zakończył rywalizację na 11. miejscu z dorobkiem 42 punktów. Później okazało się, że był to ostatni sezon w karierze Niemca. Obecnie jest kierowcą rezerwowym w zespole Mahindra.
Podsumowanie
Ogólnie rzecz biorąc, Nick Heidfeld to dobry kierowca, synonim solidnej jazdy. W jego przypadku problemem może być to, że nigdy nie dostał bolidu na miarę walki o mistrzostwo. Wydawało się przez chwilę, że BMW Sauber przygotowało właśnie taki samochód. Niestety zarząd często podejmował dziwne decyzje. Sezon 2009 miał być przełomem, a okazał się klapą i po 4 latach z Sauberem, BMW wycofało się z F1. Sam Niemiec od młodego wieku przejawiał wielki talent, wydaje mi się, że mógł ugrać znacznie więcej, aniżeli 13 podiów bez wygranej. Ciekawe, czy Nick jeszcze wróci do stałego ścigania i czymś nas zaskoczy? Wszak ma już 43 lata.