Targi SEMA 2021, w tym roku trwające od 2 do 5 listopada, tak jak poprzednie edycje były okazją dla wielu firm, aby puścić wodze fantazji. Większość z interesujących się amerykańską motoryzacją osób z pewnością kojarzy tę imprezę z szalonymi projektami tuningowymi oraz concept carami. Nie wszyscy o tym wiedzą, ale jest to zaledwie wycinek wystawy – jedynie 4 z 13 sektorów hali były poświęcone samochodom. Resztę zajmowały firmy zajmujące się akcesoriami, elektroniką samochodową, narzędziami, oponami, naprawami powypadkowymi czy innymi usługami. My w poniższym podsumowaniu zajmiemy się oczywiście tym, co najbardziej istotne – czyli najciekawszymi według nas samochodami z targów.
Jeep Grand Cherokee L Breckenridge – SEMA 2021
Na początek najbardziej elegancki z projektów. Jak co roku Mopar, nadworny tuner Dodge’a, Jeepa i Rama, wystawił kilka propozycji – dokładnie siedem. W naszym zestawieniu znajdą się dwie, a zaczniemy od prawdopodobnie najspokojniejszej z całej siódemki. Jest nim Jeep Grand Cherokee L Breckenridge. Nazwany od znanego, położonego w stanie Colorado kurortu narciarskiego koncept charakteryzuje się przede wszystkim dwukolorowym malowaniem – matowym niebieskim lakierem w dolnej części nadwozia oraz pomalowanymi na czarny połysk słupkami i dachem.
Tuningowany przez Mopara, czy przez Cuprę?
Również na wysoki połysk zostały wykończone pięcioramienne, 21-calowe felgi oraz elementy zderzaków. Całości dopełniają miedziane „chromy” – znaczki, osłona chłodnicy oraz emblematy. Nam mocno to przypomina charakterystyczne malowania Cupry – przykładowo Formentor również jest dostępny w niebieskim „macie” z miedzianymi detalami. W dopasowaniu do „narciarskiej” nazwy pomaga umieszczony na dachu box Thule, idealny do przewozu nart i desek snowboardowych.
Wnętrze Grand Cherokee L Breckenridge kontynuuje schemat kolorystyczny nadwozia. Dolna część deski rozdzielczej i drzwi oraz tapicerka siedzeń jest błękitna, a w górnej części wnętrza oprócz czarnej skóry pojawia się orzechowe drewno oraz więcej miedzianych akcentów. Naszym zdaniem Jeep powinien wprowadzić taki wariant kolorystyczny bez chwili zwłoki, najlepiej również w krótszym, oczekiwanym w Europie wariancie Grand Cherokee.
Ford Bronco Tucci Hot Rods – SEMA 2021
Najgorętszym tematem w amerykańskiej motoryzacji od dobrego roku jest z pewnością debiut i kolejne modyfikacje Forda Bronco. Nie inaczej było na targach SEMA 2021. Ford wraz z tunerami przygotował aż 6 pojazdów – 2 na bazie małego Bronco Sporta oraz 4 bazujące na „prawdziwym” Bronco. Mogliśmy zobaczyć chociażby wariant rajdowy, czy pojazd szybkiego reagowania przy pożarach lasów. My skupiamy się dziś na jedynym projekcie… nie posiadającym kół.
Pochodząca z Nowego Jorku firma Tucci Hot Rods postanowiła przystosować nowego Bronco do narciarskich eskapad w góry. Założenie było zatem podobne do wyżej opisanego Jeepa. Wykonanie jest za to kompletnie inne. Zaczynając od góry – widzimy ogromny bagażnik dachowy z uprzężami do montażu desek i nart. Przednią krawędź zdobi lightbar, z pewnością przydatny po zapadnięciu zmroku. Najciekawsze dzieje się jednak dwa piętra niżej. Zamiast kół zastosowano bowiem gąsienice uznanej w branży marki Mattracks. Ma to zapewnić nie tylko niezwykłe wrażenia wizualne, ale przede wszystkim poprawić zdolności terenowe w głębokim śniegu czy piasku.
Jeep Wrangler Overlook – SEMA 2021
Pora na drugi pojazd od Mopara. W tym roku otrzymaliśmy dwie propozycje na bazie Wranglera, a my postanowiliśmy wybrać jedną z nich do zestawienia. Pamiętacie jeszcze jak Wrangler był małym, zwinnym, mierzącym poniżej 4 metrów autem terenowym? Teraz możecie kupić wariant, który mierzy 349 cm… ale między osiami! Mowa oczywiście o pick-upie Gladiator. Niewiele mniejszy jest przedstawiony na SEMA 2021 prototyp Wrangler Overlook.
Widoczny na zdjęciach samochód bazuje na pięciodrzwiowej odmianie Wranglera. Co łatwo zauważyć, został on poddany kuracji wydłużającej – tylny zwis rozciągnięto o 30 cm. Ponad 12 cm przybyło też na wysokość, a to za sprawą przybudówki w tylnej części dachu. Dodatkowe okienka po jej bokach przywodzą nieco na myśl LR Defendera, Matrę Rancho lub… papamobile. Zezwoliło ono na zamontowanie trzeciego rzędu siedzeń, niedostępnego standardowo we Wranglerze. Pozostałe zmiany to luksusowo wykończone wnętrze – obite skórą i zamszem – oraz podniesione, wzmocnione zawieszenie z terenowymi kołami. Podobnie jak w przypadku opisanego wyżej Grand Cherokee, tutaj również dostrzegamy spory potencjał sprzedażowy. Rywal BMW X7, którym naprawdę da się wjechać w teren? Dlaczego nie!
Toyota TRD Desert Chase Tundra – SEMA 2021
Przed kilkoma miesiącami Toyota przedstawiła kolejną generację Tundry – swojego największego pickupa. Tak jak wcześniej, jest ona dostępna również w uterenowionej i usportowionej wizualnie odmianie TRD Pro. Z okazji targów postanowiono pójść o krok dalej i pokazać, jak wyglądać może skrzyżowanie Tundry TRD z terenówką typu Baja. Efektem jest widoczna na zdjęciach odmiana Desert Chase.
Podobnie jak pozostałe auta w zestawieniu, jest to oczywiście prototypowy egzemplarz. Podobno jest gotowy do produkcji seryjnej – nie ma niestety potwierdzenia czy to plotki, czy poważne plany. Czym różni się Toyota TRD Desert Chase Tundra od produkcyjnej odmiany? Przede wszystkim podwoziem – zastosowano terenowe, 37-calowe opony oraz nowe, terenowe zawieszenie o dużym skoku. Aby pomieścić tak wielkie koła, odpowiednio powiększono nadkola, a zderzaki zostały podcięte i osłonięte rurami. Z przodu i na dachu zamontowano dodatkowe oświetlenie, a „paka” służy teraz głównie do transportu dwóch kół zapasowych. Silnik pozostał seryjny, co nie oznacza słaby – jest to jednostka 3.5 V6 z doładowaniem o mocy 444 KM.
Chevrolet Beast Concept – SEMA 2021
Ostatni koncept w naszym zestawieniu jest jednocześnie najbardziej zwariowanym. Chevrolet Beast to pokazany na targach SEMA 2021 potwór (jak sama nazwa wskazuje), wyglądający jak skrzyżowanie „dakarowej” terenówki z pojazdem dla amerykańskiej armii. Może on zdecydowanie imponować zarówno stylizacją, jak i danymi technicznymi. Front pojazdu oraz informacje od producenta zdradzają, że bazą jest Chevrolet Silverado ze skróconą skrzynią ładunkową. Nadwozie pozbawione jest zbędnych elementów – drzwi, szyb, zabudowanych słupków, a zderzaki i błotniki zredukowano do minimum. Tylna część nadwozia straciła na praktyczności – stała się bowiem schowkiem na dwa ogromne, 37-calowe koła zapasowe.
Wymiary uległy mocnej zmianie względem bazy – długość znacznie zmalała, szerokość za to zwiększyła się o niemal 25 cm. Prześwit „Bestii” wynosi ponad 34 centymetry, a odpowiednie zdolności terenowe gwarantować ma napęd na 4 koła z reduktorem. Pod maską znajduje się ośmiocylindrowy silnik LT4 z kompresorem – jest to motor znany choćby z Corvette C7 Z06 czy Camaro ZL1. Rozwija on moc 650 KM, przenoszoną na koła przez 10-biegowy automat. Jeśli Chevrolet Beast trafi kiedykolwiek do produkcji, będziemy mieli godnego konkurenta dla F150 Raptora czy Rama TRX. Przy okazji może przyciągnąć on do salonów fanów konsolowej gry Halo – wygląda on bowiem niezwykle podobnie do znanego z tej serii Warthoga.
Bonus – restomod na bazie Mustanga z 1969 roku
Poza konkurencją postanowiliśmy wspomnieć jeszcze o jednym z najbardziej niezwykłych, najpiękniejszych aut na SEMA 2021. Jest ono dziełem wspólnego wysiłku Forda, Jaya Leno i Keitha Urbana. Ten ostatni, znany muzyk country, jest właścicielem samochodu – otrzymał go w 2008 roku od swojej żony, jeszcze bardziej znanej aktorki Nicole Kidman. Po kilku latach postanowił go odrestaurować i unowocześnić – nie był jednak zadowolony z efektu. Wykorzystując jednak swoją znajomość z Jayem Leno, podszedł do tematu raz jeszcze, angażując w projekt centralę Forda.
Samochód polakierowany został na ciemny granat, rzekomo inspirowany kolorem głębi Rowu Mariańskiego. Nowe są felgi (podobne do aktualnej generacji Mustanga Mach 1), kompletne zawieszenie od Bilsteina czy układ hamulcowy. Wnętrze również zostało nieznacznie unowocześnione oraz wzbogacone o współczesną klimatyzację, odpowiednie wyciszenie i komfortowe, skórzane siedzenia. Najważniejsze jest oczywiście pod maską – tam trafił układ napędowy z obecnie produkowanego Forda Mustanga GT. Mamy zatem 10-biegowy automat sprzężony z 5-litrowym silnikiem. Przeszedł on jednak dużo modyfikacji, na czele z dołożeniem kompresora – poskutkowało to podniesieniem mocy z 460 aż do 700 KM.