Gadający Trans Am przeszedł do historii telewizji jako ważny element kultury lat 80-tych. Knight Rider stał się jedną z najważniejszych produkcji o człowieku i jego niecodziennym pomocniku. Choć od pewnego momentu serialu daje się odczuć ząb czasu, to jego pierwsza połowa utrzymuje specyficzny, ponadczasowy klimat westernu. I rzeczywiście KITT, choć po brzegi napakowany technologią, która dopiero dziś trafia do realnych samochodów, postawiony na pustyni z przemierzającym samotnie drogę Michaelem przestaje być tylko samochodem. Staje się koniem, wiernym towarzyszem pomagającym bohaterowi w potrzebie. Ten pewnego rodzaju etos starano się przełożyć także na kanwę współczesną, realizując film, a następnie serial Knight Rider 2008. Choć przez wielu uznany za porażkę, tak naprawdę ma kilka naprawdę sporych atutów, czyniących go po prostu dobrym widowiskiem.
Knight Rider 2008 – chcąc ocenić trzeba zmienić nastawienie do KITTa
Chcąc, przynajmniej w miarę obiektywnie, ocenić produkcję Knight Rider 2008, musimy najpierw zmienić nasze nastawienie do samego KITTa i Michaela. Przede wszystkim to już nie jest ten sam KITT co kiedyś, kojarzony po prostu z dobrym przyjacielem z podwórka, który bardziej angażuje się w twoje sprawy niż własne. Nowe wydanie inteligentnego samochodu, określane przez jego twórcę, Charlesa Graimana, mianem Knight Industries Three Thousand, jest po prostu wysoce inteligentną i jeszcze bardziej analityczną maszyną niż dotychczas.
W artykule zapewne nieraz odniosę się do filmu Transformers z 2007 roku, więc zacznę może już teraz. Kto widział wspomniany film, ten będzie wiedział, o co chodzi. Otóż wcześniejszego KITTa można by porównać do zaangażowanego, ale też okazującego uczucia Bumblebee, który niczym pies był wierny swojemu panu. Nowy KITT stał bardziej jak Optimus Prime – stanowczy, bezwględny i mocno analityczny, wykonujący od A do Z, co do niego należy, z pełnym zaangażowaniem. Jednocześnie wciąż wdawał się w dyskusje niczym znany wszystkim czarny Pontiac Trans Am, jednak robił to bardziej, jakby to ująć, linearnie. Z drugiej zaś strony ma to swój urok, gdyż niejako nawiązuje do epoki komputerów i Internetu, w jakiej powstawał „nowy” Nieustraszony.
OK, nim przejdę do „konkretów” (czyt. wrażeń i własnej oceny serialu), najpierw parę informacji ogólnych. Knight Rider 2008 to amerykański serial telewizyjny emitowany w latach 2008-2009 przez telewizję NBC. Jest to kontynuacja serialu z Davidem Hasselhoffem z lat 1982-1986. Jego fabuła wyklucza „pośrednich” produkcji, takich jak film „Nieustraszony 2000” i „Team Knight Rider”. Serial składał się z 17 odcinków poprzedzonych filmem pilotażowym (składał się z dwóch odcinków), ukazującym najważniejsze wątki i postaci serialu. Odcinek pilotażowy zadebiutował w Stanach 17 lutego 2008 roku. Sam serial zadebiutował jednak dopiero 17 września 2008 r. Co ciekawe, w Polsce Nieustraszonego transmitowało TVP1, a premiera odcinka pilotażowego odbyła się dopiero 7 stycznia 2010 roku.
Garść asów w rękawie
Twórcą serialu był Glen Albert Larson. Jest to bez wątpienia atut, gdyż to właśnie on odpowiadał także za oryginalnego Knight Ridera z 1982 roku. Był nawet autorem słynnej muzyki tytułowej. W przypadku Knight Rider 2008 za muzykę odpowiadał Jamie Barber. Za to produkcją zajęły się studia Universal Media Studios oraz Dutch Oven Productions. Fabuła skupia się wokół KITTa i jego kierowcy w postaci Mike’a Traceura, który był… synem Michaela Knighta. Jest to dość ciekawe nawiązanie do pierwowzoru, zwłaszcza, że w odcinku pilotażowym wystąpił też sam Hasselhoff, ale o tym potem. Akcja filmu i serialu toczy się 25 lat po Nieustraszonym. Podobnie jak ojciec, Mike Traceur wraz z KITTem rozwiązują zagadki kryminalne i walczą ze złem. Każdy z odcinków trwa około 40 minut.
Oczywiście jest to kontynuacja pierwotnego Nieustraszonego, dlatego też w produkcji nie brakuje nawiązań do pierwowzoru. Poza wspomnianym synem Michaela Knighta pojawiła się postać Charlesa Grainmana, który okazał się twórcą zarówno pierwotnego KITTa, którym poruszał się David Hasselhoff, jak i nowego, którym poruszał się grany przez Justina Brueninga Mike Traceur. Co więcej, na początku filmu pilotażowego – obok nowego KITTa – pojawił się przykryty plandeką stary KITT w nadwoziu Trans Ama. Pojawił się też wątek reaktywacji Fundacji na Rzecz Prawa i Rządu, założonej niegdyś przez Wiltona Knighta. Na jej czele stanął właśnie Charles Grainman, grany przez Bruce’a Davisona, zaś po jego śmierci (w 11. odcinku) stanowisko to objęła jego córka Sara (w jej roli Deana Russo).
Nie brakuje nawiązań do pierwowzoru…
Co do samego Hasselhoffa, to pojawił się on w epizodycznej roli pod koniec filmu. Pojawił się on bowiem na pogrzebie matki Mike’a i rozmawiał z nim na temat Fundacji. Było to świeżo po tym, jak Grainman złożył Mike’owi propozycję zostania kierowcą KITTa niczym jego ojciec. Z ust Michaela padły wówczas słynne słowa, które on sam niegdyś usłyszał od Wiltona Knighta: Jeden człowiek może wiele zmienić. To był punkt zwrotny dla Traceura i jednocześnie świetny wstęp do całego serialu.
W kwestii dalszych nawiązań do pierwowzoru warto też wspomnieć o przeszłości samego Mike’a Traceura. Otóż był on pierwszym kierowcą KARRa. Zresztą właśnie 12. odcinek (pierwszy po uśmierceniu Charlesa Grainmana) poświęcono KARRowi, który uśmiercił jedną z postaci działających w Fundacji. Mowa tu o agencie FBI Aleksie Torresie. Wątek KARRa pojawił się też w starym Nieustraszonym i cel jego powstania był podobny, jednak w nowszej wersji przybrał on trochę inną formę – był bardziej robotem w stylu Transformersów niż typowym samochodem. Również muzyka tytułowa nawiązywała w pewnym stopniu do tej z lat 80-tych, jednak uwspółcześniono ją.
Podobnie jak istotnych różnic
Pojawiło się też sporo istotnych różnić, które nie wszystkim się spodobały. Przede wszystkim całkowicie nowa obsada bardziej drugoplanowych aktorów niż tych mainstreamowych. Mimo to okazali się oni zgraną ekipą i wzbudzili moją sympatię jako widza. Energiczna i oddana służbie agentka FBI Carrie Rivai (Sydney Tamiia Poitier) czy wiecznie dowcipkujący programiści Zoe Chae (Smith Cho) i Billy Morgan (Paul Campbell), tworzyli świetną ekipę razem z głównym bohaterem i Sarą (w serialu byli parą). Patrząc na postać Sary, można stwierdzić, że jej rola jest podobna do Bonnie Bonnet (przynajmniej do czasu śmierci Charlesa).
Samego KITTa można traktować jako rozwinięcie idei pierwowzoru. Wciąż jest to niezwykle zaawansowana maszyna, analizująca wszystko dookoła. Oczywiście wyposażona w szereg zaawansowanych gadżetów i broni, zorientowana tylko na cel, jakim jest ochrona ludzkiego życia. Podobnie jak poprzednik, KITT w nadwoziu Mustanga też miał swoje „humory”, tak jak i Mike, jednak wzbudzało to uśmiech u widza i było dobrym wątkiem humorystycznym. Pozostał charakterystyczny element poprzednika w postaci pulsującego czerwonego paska LED na masce.
Nowy KITT niczym Transformers
Nowy KITT potrafił się jednak wcielać także w inne samochody, w tym Forda F-150 w trybie terenowym. Z kolei w trybie szybkiego pościgu przechodził podobną transformację co jego poprzednik… Trochę niczym Autobot. Nowy KITT, tak jak wspomniałem, był jednak bardziej chłodny, przypominał bardziej trenera lub coacha niż kumpla z podwórka. Mimo to jego dokładność i wręcz nadmierną precyzyjność dało się lubić. Głosu KITTowi użyczył Val Kilmer, o którym wspomnę potem. KITT miał trzy tryby: HERO (standardowy), ATTACK (inspirowany trybem szybkiego pościgu z Trans Ama) oraz tryb kamuflażu, w którym potrafił zmieniać kolor lub np. wcielać się właśnie w F-150.
Pora wspomnieć o samym Mustangu. Do roli KITTa wykorzystano Forda Mustanga w topowej wersji Shelby GT500 KR. Mowa tu o aktualnej wówczas, V generacji modelu, zaprezentowanej w 2004 roku. Była to odmiana sprzed liftingu, oferowana w latach 2004-2009. Nadwozie Mustanga V zaprojektowano w stylu retrofuturyzmu. Nawiązuje on do stylistyki poprzednika, dodając współczesne elementy. W odróżnieniu do dość mało wyrazistych poprzedników, zwłaszcza IV generacji z lat 80-tych, Mustang V jest atrakcyjny dla oka.
Knight Rider 2008 – zamiast Trans Ama Mustang Shelby GT500 KR
Mustang Shelby GT500 KR korzystał z doładowanej kompresorem jednostki V8 o pojemności 5.4 litra. Zaprezentowano go w 2007 roku i rozwijał 547 KM i 690 Nm, co czyniło go wówczas najmocniejszym seryjnym Mustangiem w historii. Powstał on z okazji 40-lecia pierwszego Mustanga Shelby GT500 KR z 1968 roku. KR oznacza skrót od King of the Road (król szos). Z kolei fanom opisywanego serialu może on się właśnie kojarzyć z Knight Rider. Samochód wyróżniał się karbonową maską, którą trzymały zapinki ze stali nierdzewnej, dwoma charakterystycznymi dla Shelby pasami, szerokim wlotem powietrza na masce, 18-calowymi felgami o unikalnym wzorze, hamulcami Brembo oraz końcówkami specjalnego układu wydechowego Ford Racing. Auto wyposażono też w sztywniejsze amortyzatory oraz nowe drążki stabilizujące i wspornik kolumny kierownicy.
Wyprodukowano tylko 1000 egzemplarzy tej wersji – każda otrzymała plakietkę z numerem seryjnym na desce rozdzielczej. Podczas prezentacji auta na targach w Nowym Jorku w 2007 roku obecny był sam Caroll Shelby (zmarł w 2012 roku). Samochód przyspieszał od 0 do 96 km/h w 4,3 s. Jako ciekawostkę dodam, że pierwszy Shelby GT500 KR 2007 został sprzedany za kwotę 600 000 dolarów na aukcji samochodów kolekcjonerskich Barrett Jackson w 2006 roku w Scottsdale. Pomimo ognia krytyki ze strony fanów pierwowzoru Mustang moim zdaniem dobrze sprawdził się w roli współczesnego KITTa.
Knight Rider 2008: Ciekawostki z planu
Czas na ciekawostki z planu. W niektórych ujęciach widać bowiem napis GT500 KR na zagłówkach przednich foteli. Zaskoczeniem może być jednak fakt, iż pokazany w serialu GT500 KR powstał na bazie… zwykłego Mustanga GT z automatyczną skrzynią biegów (Shelby miało manualną), aby ułatwić sceny jazdy, akrobacje oraz pracę z kamerą niezbędną do tworzenia widowiskowych scen akcji. Do wykonywania agresywnych manewrów wykorzystano specjalnie zbudowane wersje kaskaderskie. Pojazdy służący jako wersja ATTACK, został zaprojektowany przez Harolda Belkera, który odpowiada również za pojazdy w takich produkcjach jak Batman i Robin, Armageddon, Deep Blue Sea, Inspector Gadget, Battlefield Earth, Spider-Man, Raport mniejszości, XXX, The Cat in The Hat oraz Superman.
Mustang w trybie ATTACK posiadał nową osłonę tylnego zderzaka, dwupoziomowy spojler, boczne wloty powietrza, niestandardowe panele progowe oraz zmodyfikowane wnętrze. Czas na ciąg dalszy ciekawostek. Pierwotnie swojego głosu KITTowi miał użyczyć Will Arnett i nawet nagrał swoją rolę w odcinku pilotażowym. Stacja NBC zwolniła go jednak dwa tygodnie przed wyemitowaniem odcinka pilotażowego. Wszystko stało się po tym, jak Ford Motor Company poinformował, że Arnett udzielił głosu w reklamie pickupów GMC. W ostatniej chwili rola głosu KITTa przypadła Valowi Kilmerowi.
Producentom przydarzyła się też wpadka. Otóż, kiedy Mike sam prowadził KITTa, kierownica i droga nie były zsynchronizowane. W oryginalnej serii tablica rejestracyjna KITT’a to Kalifornijska tablica: KNIGHT. W nowej serii tablica rejestracyjna może się zmieniać w dowolny stan, w którym są a jej nr to: 77KR117. Co ciekawe, wszystkie odcinki mają w tytule słowo „Knight”.
Podsumowanie: Knight Rider 2008
Podobnie jak wielu fanów serialu, podchodziłem początkowo dość sceptycznie do nowej wersji. Nie było już w niej bowiem Hasselhoffa (a raczej był tylko przez chwilę) ani też czarnego Pontiaca Trans Ama, który stał się prawdziwą ikoną. Nowy KITT przybrał bardziej chłodną, typowo analityczną osobowość, która początkowo może nie wzbudzać sympatii. Dość szybko jednak porwała mnie wartka akcja i ciekawa fabuła zarówno odcinka pilotażowego, jak i całego serialu. Spodobało mi się zgranie i autentyczność członków ekipy Fundacji, wymieszana z indywidualnymi umiejętnościami i cechami każdego z nich. Podobnie jak KITT mówiący głosem Vala Kilmera, także i ekipa Fundacji wzbudziła sympatię, zaś fabuła każdego z odcinków była wciągająca i wprowadzała co rusz nowe wątki. Jednocześnie przyjemnie było widzieć, zwłaszcza w odcinku pilotażowym, odniesienia do pierwowzoru.
Uważam, że Knight Rider 2008 niesłusznie został skazany na porażkę, gdyż był naprawdę dobrą produkcją. Może nie był to poziom pierwowzoru, jednak i tak twórcom udało się przenieść ideę Nieustraszonego na kanwę XXI wieku. Szkoda tylko, że nie doczekaliśmy się drugiego sezonu. Przede wszystkim nie zabrakło słynnego hasła: One man can make a difference.