Wydaje się, że czasu jest wiele
Porsche wygląda na bardzo dobrze przygotowane do swojego przyszłorocznego debiutu w klasach Hypercar i GTP. Prototyp, który powstaje we współpracy z Multimatikiem, Audi i Michelinem zaliczył swoje pierwsze testy blisko miesiąc temu, a przecież do pierwszego planowanego wyścigu pozostaje niemalże rok. Dodatkowo inne marki jeszcze nawet nie rozpoczęły programu testowego swoich pojazdów. Mówi się, że w najbliższych tygodniach na tor powinna wyjechać konstrukcja Audi. Natomiast na przełomie kwietnia i maja swoje pierwsze testy zaliczy Cadillac. Tym samym marka ze Stuttgartu ma najwięcej czasu na dopracowanie konstrukcji i wyeliminowanie potencjalnych błędów w konstrukcji.
Mimo to, Tim Cindric, prezes Teamu Penske, zasugerował, że to wyzwanie jest znacznie bardziej skomplikowane, niż mogłoby się wydawać. Przypomnijmy, że konstrukcja LMDh zgodnie z regulaminem opiera się o podwozie samochodu LMP2 nowej generacji. Do tego obowiązuje tam również standardowa jednostka MGU-K. Producent odpowiada tu głównie za przygotowanie swojej jednostki spalinowej oraz aerodynamikę samochodu. Jednocześnie każda marka musi ustylizować swój samochód tak, aby kształtem różnił się on od pojazdów innych marek.
Tu warto jeszcze wspomnieć, że przed pierwszym wyścigiem taki pojazd należy homologować i od tego momentu jego rozwój zostaje zamrożony. Porsche planuje uzyskać homologację w okolicach tej jesieni. Wydaje się więc, że wszystko jest raczej pod kontrolą i Porsche w odróżnieniu od Peugeota nie spodziewa się żadnych opóźnień.
Wyzwań jest więcej, niż nam się wydaje
Można powiedzieć, że przygotowanie pojazdu LMDh jest zdecydowanie prostsze niż ma to miejsce w przypadku prototypu LMH. Wspomniany Amerykanin daje tu do zrozumienia, że to jest bardziej skomplikowane wyzwanie i nie spodziewa się on żadnych ułatwień na tej drodze.
– Testy w Barcelonie trwały pięć dni. W tym czasie za kierownicą znalazło się kilku różnych kierowców, którzy przejechali istotną ilość kilometrów. Jednak wystąpiły tam też pewne problemy wieku dziecięcego. To dość skomplikowany pojazd– zauważył Amerykanin.
– Trudno było mi sobie wyobrazić, abyśmy rozpoczęli testy później niż miało to miejsce u nas. My rozpoczęliśmy testy naszego samochodu LMDh jako pierwsi i celujemy w start w Daytonie w przyszłym roku. Droga do tego celu będzie szła bardzo mocno pod górkę – kontynuował.
– Mieliśmy możliwość sprawdzenia samochodu po raz pierwszy w Weissach, gdzie zrobiliśmy kilka okrążeń, aby sprawdzić czy wszystko działa. Byliśmy też w stanie zająć się systemami, które wówczas mieliśmy, w oczekiwaniu na pozostałe elementy. To jest bardzo duży projekt – ocenił Tim Cindric.
Tim Cindric chwali współpracę z Porsche
Team Penske jest jednym z najważniejszych partnerów niemieckiego producenta w przygotowaniach do powrotu do wyścigów prototypów. To właśnie oni obsłużą fabryczny zespół Porsche w WEC i IMSA Sportscar. Amerykanin podkreśla to jak ważne jest to jak dogadują się obydwie strony. Ojciec Austina Cindrika zwrócił też uwagę na to, że jednym z potencjalnych wyzwań w tym programie może być to, że obydwie organizacje pochodzą z dwóch różnych stron świata. Mimo to, szef Team Penske zasugerował, że nie ma obydwie strony bardzo dobrze ze sobą współpracują.
– Pracujemy razem jako jeden zespół. To nie są tylko puste słowa. Większość przygotowań dzieje się w Niemczech, ale nasi ludzie tam są i pracują razem z Porsche. To faktycznie jest kooperacja Penske i Porsche Motorsport. Tam nie ma żadnego podziału na obozy – zakończył.
Najbliższa runda FIA WEC odbędzie się w piątek, 18 marca na torze Sebring. Wówczas kierowcy zmierzą się w wyścigu na torze Sering, którego dystans zaplanowano na tysiąc kilometrów, lub osiem godzin. Dzień później, w sobotę – 19 marca, wystartuje 12h Sebring w ramach IMSA SportsCar Championship.