Problematyczne testy dla McLarena
Brytyjski zespół bardzo dobrze rozpoczął testy przedsezonowe od notowania czołowych rezultatów w Barcelonie. Dodatkowo wielu zwracało też uwagę na niezawodność w wykonaniu między innymi McLarena. Jednakże po przyjeździe do Bahrajnu okazało się, że sytuacja nie jest aż tak kolorowa. Ekipa z Woking w prawdzie nadal prezentowała się bardzo dobrze pod względem prędkości. Okazało się jednak, że przednie hamulce ich samochodu nie są w stanie wytrzymać trudów wyścigu. Z tego powodu Lando Norris kilkukrotnie musiał wcześnie wizytować swoich mechaników, ponieważ hamulce wymagały wymiany wcześniej, niż się spodziewano.
Regulamin jest nieubłagany
Jeżeli McLaren nie zdoła wyeliminować tego problemu do czasu startu sezonu to czekają ich podwójne kłopoty. Po pierwsze, samochód nie będzie w stanie przejechać pełnego dystansu wyścigu, jeśli hamulce nie będą w stanie wytrzymać trudów kwalifikacji i wyścigu. Oprócz tego należy też wspomnieć, że od tego roku regulamin sportowy narzuca maksymalną liczbę 23 zestawów tarcz i zacisków na przednią i tylną oś przy założeniu, że odbędą się 23 wyścigi. Przekroczenie wspomnianej liczby zestawów na którejkolwiek z osi będzie skutkowało karą przesunięcia na starcie do wyścigu, tak jak ma to miejsce w przypadku nadprogramowych elementów zespołu napędowego.
Na ten moment nie wiemy, czy inne zespoły mają podobne kłopoty, ale wygląda na to, że w McLarenie są one najpoważniejsze. Pocieszający wydaje się być to, że w sobotę przez większość dnia zespół był w stanie nadrobić część czasu straconego w poprzednich dniach. Andreas Seidl odniósł się do tych problemów. Niemiec nie ukrywał, że jest świadomy tego, jak ta sytuacja może wpłynąć na dyspozycję McLarena na starcie sezonu. Mimo to były pracownik Porsche i BMW pozostawał optymistycznie nastawiony.
– Zdecydowanie niespodziewane problemy z hamulcami na przedniej osi miały wpływ na nasz program na testach w Bahrajnie. Zespół cały czas pracował nad tym, aby rozwiązać problem przy używając środków dostępnych na torze. Natomiast w sobotę rano otrzymaliśmy nowe części, które pozwoliły nam postawić kolejny krok w tym aspekcie. Mimo to i tak problemy, które nas spotkały sprawiły, że jesteśmy w mniej korzystnej sytuacji po testach. Z drugiej strony, jesteśmy doświadczonym zespołem z dwoma doświadczonymi kierowcami. Mam nadzieję, że mimo wszystko ogół naszego pakietu wraz z poprawkami pozwoli nam ograniczyć straty – podsumował Seidl.
Wiatr nadal stanowi wyzwanie
Dużo się mówi odnośnie tego, jak samochody nowej generacji będą się zachowywać w określonych sytuacjach. Wiemy już, że stanowią one zdecydowany postęp pod kątem generowania brudnego powietrza. Jednakże z drugiej strony wiemy też, że mają one tendencję do falowania na prostych przy wysokich prędkościach. Do tego warto jeszcze wspomnieć o podsterowności pojazdów w wolniejszych zakrętach. Teraz Lando Norris zwrócił uwagę na jeszcze inny problem, który towarzyszy pojazdom F1 od lat i jest nim wiatr.
– Zdecydowanie samochodu są nadal wrażliwe na podmuchy wiatru. Dobrze, że zdołaliśmy to zauważyć tutaj, ponieważ w Barcelonie nie było wiatru. Samochody F1 zawsze są wrażliwe na wiatr, ale tor może zrobić tu różnicę. Spójrzmy chociażby na temperatury. Tutaj jest cieplej co wpływa na pracę opon, które mają też przełożenie na pracę całego samochodu. Nierówności na torze również grają tu swoją rolę, szczególnie, że teraz mamy inne opony i sztywniejsze samochody. Jednakże najbardziej odczuwalny był tu wiatr, który wiał od tyłu, co utrudniało hamowanie – skomentował Norris w rozmowie z Autosportem.