Statystyka okazała się być bezlitosna w DPi
Odkąd w sezonie 2017 ta klasa zastąpiła kategorię Daytona Prototypes to tylko dwa razy amerykański producent przegrał ten wyścig. Natomiast pozostałe cztery edycje, włącznie z dzisiejszą padły łupem Cadillaca. Acura po wywalczeniu dubletu w 24h Daytona nie miała szans na walkę z Action Express oraz JDC. Załogi Wayne Taylor Racing i Meyer Shank Racing musiały się zadowolić kolejno czwartym i piątym miejscem. Trudno powiedzieć, co mogło być przyczyną porażki. Na pewno nie był to efekt BoP po zwycięstwie Acury na Daytonie, ponieważ IMSA wyznacza nowe wytyczne na Sebring i dane z Daytony nie mają tu znaczenia.
Natomast znaczenie miała dziś dyspozycja JDC Miller Racing. Ta skromna ekipa zdecydowanie była dziś pozytywnym zaskoczeniem. Załoga zeszłorocznych zwycięzców tego wyścigu do samej mety walczyła z Cadillac Racing #02, która przejęła prowadzenie w ostatniej godzinie wyścigu. To właśnie Earl Bamber, Alex Lynn i Neel Jani wygrali siedemdziesiątą edycję 12h Sebring, choć początek rywalizacji układał się lepiej dla Action Express. Tam w pierwszych godzinach Pipo Derani, Tristan Nunez i Mike Conway w załodze #31 mieli pod kontrolą sytuację w DPi.
Niestety kontroli nad niezawodnością swojego prototypu nie miała bliźniacza załoga zwycięzców, czyli #01. Tam już po starce wystąpiła konieczność zjazdu do alei serwisowej na naprawy, w tym wymianę skrzyni biegów. Zespół Chip Ganassi Racing, który obsługuje tę ekipę ponownie miał problemy z niezawodnością.
PR1 nikogo nie zaskoczyło w LMP2
Zeszłoroczni mistrzowie klasy LMP2 bardzo szybko zapomieli o niepowodzeniach na Daytonie i na Sebring wygrali z okrążeiem przewagi. Dużym ułatwieniem dla PR1 był inny skład w zespole DragonSpeed, w którym tym razem zabrakło obecnych kierowców IndyCar. Dodatkowo wspomniana załoga pożegnała się z rywalizacją już po pierwszej godzinie po tym, jak Juan Pablo Montoya zaliczył kolizję z Muehlner Motorsports w LMP3.
Już wtedy załoga #52 miała dość sporą przewagę nad resztą stawki i tylko problemy techniczne mogłyby jej zaszkodzić. Te nawiedziły ich rywali przez co High Class Racing i United Autosports już na wczesnym etapie wyścigu traciły ponad okrążenie do liderów LMP2. Mimo że po drodze wydarzyło się kilka neutralizacji, które częściowo pomogły im odzyskać stracony czas to i tak nie zdołały one zagrozić załodze #52.
W LMP3 spodziewano się kolejnego triumfu Riley Motorsports Forty7, lub Muhlnera. Jednakże cała ta trójka straciła musiała się pożegnać z rywalizacją już po pierwszych godzinach przez awarie i kolizje. W takiej sytuacji wygrana przypadła Sean Creech Motorsport, które do samej mety odpierało ataki JR III Racing.
Corvette było największym zaskoczeniem w GTD Pro
Po wyścigu na Daytonie mało kto spodziewał się, że samochód C8.R będzie w stanie jakkolwiek zagrozić czołówce. Oczywiście po drodze załodze #3 przyszło się zmierzyć w bezpośrednich pojedynkach z fabrycznymi załogami BMW czy Lamborghini. Dodatkowo sam samochód Corvette po dostosowaniu do wymogów klasy GTD Pro nie jest jeszcze do końca sprawdzoną konstrukcją i nie było wiadomo czy przetrwa on trudy wyścigu. Jednakże zespół Pratt Miller Racing bardzo sprawnie reagował na wydarzenia na torze.
W walce o zwycięstwo do pewnego momentu liczyło się około pięciu załóg. Jednakże na wcześniejszym etapie spore zagrożenie dla liderów stanowiło na przykład Risi Competitzione czy fabryczny Lexus. Jednakże ich szanse na zwycięstwo zostały ograniczone przez awarie i kolizje. Do tych pechowców należy zaliczyć także Astona Martina Heart of Racing. Ten napotkał na problemy techniczne tuż po starcie z pole position.
Starzy znajomi z WEC zaskoczyli w GTD
Cetilar Racing to zespół, który w ostatnich latach wzbudzał politowanie za sprawą ich problematycznego programu w LMP2 w WEC. Jednakże, gdy włoska ekipa przeskoczyła do wyścigów GT to od razu ich wyniki uległy poprawie. Rok temu zespół wygrał jeden wyścig w GTE Am korzystając z samochodu Ferrari. Natomiast w tym sezonie Cetilar zdecydował się na przenosiny za ocean do IMSA Sportscar do klasy GTD.
W tej klasie przez większość wyścigu prowadziło Inception Racing McLaren. Jednakże, gdy nad torem zaczęło zachodzić słońce to wtedy włoski Cetilar zyskał dodatkowej prędkości, którą z kolei straciło Inception. Tutaj, podobnie jak w klasie Pro, w walce o zwycięstwo liczyło się przynajmniej jedno BMW. Jednak w tym wypadku samochód M4 GT3 nie stracił okrążenia, jak miało to miejsce w przypadku innych pojazdów tej marki w wyższej klasie. Drugie miejsce w GTD zajął Mercedes Gilbert/Korthoff Motorsports, a podium uzupełniło Ferrari AF Corse. Można więc uznać, że włoski producent może uznać ten wyścig w tej klasie za udany. Czy podwójne podium dla Ferrari może mieć coś wspólnego z Balance of Performance? Prawdopodobnie nie. Rywalizacja w tej klasie jest na tyle zacięta, że można ją wręcz określić mianem „losowej”.
Kiedy kolejna runda IMSA?
Za nami juz dwa z trzynastu wyścigów tegorocznej edycji mistrzostw IMSA Sportscar. Trzecia runda sezonu 2022 będzie jednocześnie pierwszym wyścigiem sprinterskim. Ten odbędzie się 9 kwietnia na torze Long Beach w Miami w stanie Kalifornia. Pełne wyniki wyścigu 12h Sebring w sezonie 2022 są dostępne tutaj.