Słabszy Mercedes to nadal punkt odniesienia
Dla wielu kibiców słabsza forma Mercedesa jest dużym zaskoczeniem. Sam Toto Wolff podkreślał, że jego zespół ma sporo problemów do rozwiązania. W wyniku komplikacji Srebrne Strzały nie są w stanie walczyć z Ferrari i Red Bullem. Jednakże, biorąc pod uwagę tempo w dwóch wyścigach, wydaje się, że znajdują się na tzw. ziemi niczyjej. Właściwie to są za czołówką, ale przed większą częścią peletonu ze środka stawki z m.in. Alpine, Haasem i Alfą Romeo. Co prawda Mercedes aktualnie plasuje się na 2. miejscu w klasyfikacji konstruktorów, ale ma jedynie punkt przewagi nad Red Bullem. Gdyby nie wpadka Czerwonych Byków w Bahrajnie tak wysoka pozycja byłaby niemożliwa.
Alpine poluje na Top 3 wśród konstruktorów
W kwalifikacjach do GP Arabii Saudyjskiej ekipa Alpine była bliska pokonania Mercedesów. Ostatecznie jednak z duetu Ocon-Alonso, ten pierwszy zdołał tego dokonać. W zawodach lepsze tempo miał ten drugi, ale w wyniku awarii nie mógł myśleć o próbie złapania Russella. Mimo że ekipa z Enstone straciła nieco punktów, to 6. lokata Ocona pomogła im przesunąć się na 4. miejsce wśród konstruktorów. Na ten moment trudno mówić o realizacji tzw. „El Planu”, ale chociaż widać światełko w tunelu. Szef francuskiej ekipy nie ukrywał, że celem jest dogonienie Mercedesa.
– [Mercedes – przyp. red.] to jest marchewka do naciskania. Zajmie nam kilka wyścigów, aby ocenić, w jakim miejscu jesteśmy w układzie sił, a następnie, jak powiedziałem, będzie to wyścig rozwojowy. […]W tempie wyścigowym, obserwując wyścig, [Mercedes – przyp. red.] wyraźnie nas wyprzedza. Może mieli problemy z kwalifikacjami. Będziemy mocno naciskać, aby spróbować z nimi konkurować. Jednak patrząc na to dzisiaj wygląda na to, że mają lepszy samochód wyścigowy niż my – powiedział Otmar Szafnauer.
Na pewno warto podkreślić, że Esteban Ocon i Fernando Alonso czują, że bolid A522 ma duży potencjał. Możliwe, że jeśli uda się go lepiej opanować, bo Alpine zacznie piąć się w górę. Na ten moment musza uważać też na silniki Renault, bowiem już teraz ich kierowcy zmuszeni są korzystać z kolejnych podzespołów. „Nando” niedługo może być na granicy kary cofnięcia na starcie do wyścigu.