Najmłodszy kierowca w historii 24h Le Mans
Jedną z rzeczy, które uczynią tegoroczną edycję 24h Le Mans, jest start Josha Piersona. Amerykanin ma zaledwie 16 lat i 118 dni. W sobotę stanie się najmłodszym uczestnikiem w historii tej imprezy. Poprzedni rekord należał do rodaka Piersona, Matta McMurry’ego. Dzierżył on tytuł najmłodszego zawodnika od 2014 roku. Wtedy wystartował do wyścigu w wieku 16 lat i 202 dni.
Wracając do nowego rekordzisty, warto zwrócić uwagę na jego dotychczasowe dokonania. Mimo że ściga się od niedawna, to ma już na koncie sukcesy. W tym sezonie startuje równolegle w IMSA, czyli amerykańskiej serii długodystansowej oraz w WEC. Na Sebring, gdzie w jednym weekendzie brał udział w dwóch wyścigach, udało mu się zwyciężyć z zespołem United Autosports w klasie LMP2.
Co ciekawe ojciec rekordzisty uważa, że mimo tak młodego wieku jego syn pokazuje się z bardzo odpowiedzialnej strony. Ludzie często twierdzą, że jest bardzo dojrzały i spokojny jak na swój wiek — stwierdził rodzic młodego fenomenu. Oczywiście cała rodzina Piersonów wspiera swojego bliskiego i nie dowierza w to, że Amerykanin debiutuje w tak młodym wieku.
Najstarszy kierowca tej edycji 24h Le Mans
Kierując się ekstremalnym wiekiem, możemy napotkać 62-latka. Philippe Cimadomo to Francuz startujący w ekipie TDS Racing X Vaillante. Mimo sporego bagażu doświadczeń zawodnik ten nie jest najstarszym kierowcą w historii wyścigu. Rok temu mieliśmy przyjemność oglądać na torze Dominique’a Bastiena. Amerykanin w chwili startu miał ponad 75 lat. Wracając do tegorocznego rekordzisty, niestety po treningach został wykluczony z zawodów i nie wystartuje w wyścigu. Oficjalnym powodem była zbyt niebezpieczna jazda. Cimadomo doprowadził do kilku wypadków. Jego miejsce zajął Nyck De Vries, mistrz Formuły E.
Arcymistrz rajdowy szuka nowych wyzwań
Sébastien Ogier to 8-krotny rajdowy mistrz świata WRC. Legenda szutrowych tras postanowiła poszukać nowych wrażeń w wyścigach długodystansowych. Francuz już wcześniej przesiadał się z rajdówki do aut innego typu. Dokonał tego między innymi w 2018 roku, kiedy to wystartował gościnnie w DTM. Brał udział również w pojedynczych rundach Porsche Supercup. Jednak nigdy nie próbował swoich sił w wyścigach typu endurance. W tym roku połączył swój kalendarz WRC z WEC z pomocą Richard Mille Racing Team.
Na razie wyniki zespołu, w którym startuje Francuz, nie są oszałamiające. Sam zainteresowany otwarcie przyznaje, że w tym roku nie liczy na sukces w klasie LMP2, w której startuje. Wszyscy w Richard Mille Racing Team wiedzą, że obecnym celem jest rozwój i poprawa osiągów. Jednak ambicje Ogiera nie zatrzymują się na walce w środku stawki LMP2. Tak się składa, że Francuz w WRC ściga się w zespole Toyoty. A ta ma swój zespół, który dominuje w najwyższej klasie 24h Le Mans od 2018 roku. Ewentualny transfer do japońskiej ekipy przybliżyłby Ogiera do zwycięstwa w klasyfikacji generalnej wyścigu. Kierowca testował już w tym roku w Bahrajnie prototyp Toyoty, jednak musi jeszcze zbierać doświadczenie.
Gwiazdor z Hollywood za „kółkiem”
Michael Fassbender to aktor znany z Hollywood. Grał w takich produkcjach jak „Bękarty wojny”, „X-Man”, czy „Prometeusz”. Był nominowany do Oscara i otrzymał wiele nagród filmowych. Jednak naszą uwagę zwraca jego kariera w Motorsporcie. Zaczął ją w 2017 roku w serii Ferrari Challenge. Od 2020 roku jeździ w ELMS (Europan Le Mans Series) w zespole Proton Competition, prowadząc Prosche 911 RSR w klasie GTE AM.
Dzięki współpracy z niemiecką marką wziął udział w rundzie prestiżowego Porsche Supercup, w Barcelonie. Wyścigu nie ukończył, ale kontynuował karierę w zawodach długodystansowych. Rok temu udało mu się stanąć po raz pierwszy na podium serii ELMS podczas wyścigu w Portimao. Obecny sezon zaczął od 3. miejsca na torze Paul Ricard. Największym osiągnięciem tego nietypowego zawodnika jest start w tegorocznym 24-godzinnym wyścigu Le Mans. Drogę Fassbendera opisano w dokumencie „Road to Le Mans”. 45-latek wspominał, że udział w najsłynniejszym wyścigu świata był jego marzeniem.
W kwalifikacjach do tegorocznego wyścigu kierowca Proton Competition rozbił swoje Porsche, poprzedzając wypadek obrotem. Spowodował w ten sposób czerwoną flagę, a jego zespół skończył sesję na odległej pozycji.
#ProtonCompetition : „We are happy to announce that @mattcampbell22_ will team up with Michael Fassbender and @zrobichon at the next Le Mans 24 Hours race 👏🏻
This marks Michael’s debut at the legendary 24 hours race.”#MichaelFassbender #LeMans24 #racehttps://t.co/vGmlBrIPpu pic.twitter.com/5a0GzNxtdm— Michael Fassbender (@Fassbender_Way) May 21, 2022
W 2016 roku przejażdżkę po torze de la Sarthe z okazji Le Mans zaliczył inny sławny aktor, Brad Pitt. Został on przewieziony przez Alexandra Wurza. Natomiast w 2009, 2013, 2014 i 2015 roku jako zawodnik wystartował nominowany do złotego globa, Patrick Dempsey. Aktor podobnie jak kolega po fachu startował w Porsche RSR. Jego najlepszy wynik to 2. pozycja w klasie GTE AM, w 2015 roku.
Członek dynastii Habsburgów w pogoni za obroną tytułu 24h Le Mans
Ferdinand Habsburg należy do byłego rodu cesarskiego. Legitymuje się tytułem arcyksięcia cesarskiego Austrii. Jednak przez zmiany polityczne w kraju w 1918 roku, jego tytułu są jedynie nieoficjalne. Karierę zaczął późno, bo w wieku 14 lat. Udało mu się wdrapać po drabince juniorskiej, aż do Europejskiej Formuły 3, gdzie walczył o zwycięstwo w GP Makau. Niestety karierę w single-seaterach zakończył bez większych sukcesów. Przesiadł się do DTM, gdzie startował przez 2 sezony i zdobył jedno podium.
Później związał się z zespołem WRT i rozpoczął zmagania w wyścigach długodystansowych. Były one bardzo owocne, bo w debiucie udało mu się wygrać serię WEC w klasie LMP2. Zwyciężył w niej też w zeszłorocznej edycji 24h Le Mans. Na nieszczęście polskich kibiców zdobył wiktorię po odpadnięciu załogi Roberta Kubicy w ostatnich minutach rywalizacji. Do tego dorzucił sukces w ALMS.
W tym sezonie nie schodzi z podium wyścigów WEC, dodatkowo prowadzi w klasyfikacji generalnej ELMS. Kierowca z błękitną krwią ma szanse na powtórzenie niespodziewanego osiągnięcia sprzed roku, ale będzie to dużym wyzwaniem.
Całkowicie damska załoga w klasie GTE AM podcza 24h Le Mans
Uwagę kibiców mogą zwrócić żeńskie imiona w tabeli wyników i… różowe Ferrari na torze. Za całą sprawą stoi włoska ekipa Iron Lynx, a dokładniej ich damski oddział-Iron Dames. Zespół składa się w 100% z kobiet. Po raz drugi w historii będzie startował podczas najważniejszych mistrzostw endurance w klasie LMGTE AM. Na ich charakterystycznym Ferrari 488 GTE Evo będzie widniał numer 85. Za sterami auta będą siedziały naprzemiennie Rahel Frey, Michelle Gatting i Sarah Bovy.
Kobiecy team istnieje od 2019 roku. Inicjatorką jego powstania była Deborah Mayer, jedna z zawodniczek. Zamysłem tego ruchu było rozpowszechnienie motorsportu wśród płci żeńskiej i pomoc w ich dalszym rozwoju. Dziewczyny w swoich Ferrari poza WEC i prestiżowym wyścigiem 24h Le Mans biorą udział w 7 różnych seriach. W skład żeńskiej ekipy Iron Lynx w 2021 roku wchodziło 8 pań.
Niespodziewanie kobieca drużyna poradziła sobie nadzwyczaj dobrze w sesji kwalifikacyjnej i awansowała do Hyperpole. Za sprawą tego wyniku stały warunki atmosferyczne, ale jest to niewątpliwy sukces tej ekipy. Rok temu zawodniczki w 24-godzinnym wyścigu Le Mans zajęły 9. miejsce.
W poprzednim roku, poza kobiecym składem Iron Lynx, mogliśmy ujrzeć również damską załogę w klasie LMP2. Był to skład Richard Mille Racing Team, który tworzyły Tatiana Calderon, Sophia Floersch i Beitske Visser.
Under the lights 🌙#Motorsport #LeMans24 pic.twitter.com/rghcE2THgf
— Iron Dames (@IronDames_) June 9, 2022