David Vidales i jego fenomenalny początek
David Vidales Ajenjo urodził się 1 maja 2002 roku w Leon w Hiszpanii. Swoją karierę zaczął późno, bo w wieku 10 lat, ale za to z przytupem. Już w pierwszym sezonie w kategorii Cadet zdobył mistrzostwo swojego kraju. Rok później obronił ten tytuł. W 2014 roku zaczął też międzynarodową karierę kartingową startując m.in. w WSK Final Cup, gdzie zajął czwartą pozycję. Rok później, startując już w kategorii KJF, zdobył w tych mistrzostwach najniższe miejsce na podium.
Kolejne sukcesy i testy z FDA
Świetne wyniki Vidalesa przykuły uwagę zespołu Tony Kart, jednego z najbardziej uznanych kartingowych ekip. W 2016 r. Hiszpan reprezentował ich barwy, po raz kolejny pokazując nieprzeciętny talent. Zajął drugie miejsce w mistrzostwach świata w kategorii OKJ, ustępując tylko Victorowi Martins, a pokonując m.in. Theo Pourchaire’a czy Oscara Piastriego. Dobre wyniki odnosił też w innych seriach w których startował, m.in. reprezentując zespół Davida Schumachera w mistrzostwach Niemiec. Na koniec sezonu dzięki dobrym występom w Tony Kart, Hiszpan miał okazję uczestniczyć w testach tego zespołu, łączonych z testami Akademii Ferrari. Na evencie w Lonato pojawili się kierowcy FDA, tacy jak Charles Leclerc, czy Mick Schumacher, a nawet ówczesny kierowca Ferrari, Sebastian Vettel. Dla Vidalesa była to szansa by pokazać się i być może dostać się do prestiżowego grona kierowców objętych patronatem Ferrari. Na jego nieszczęście nie udało mu się to i musiał dalej bez wsparcia przebijać się po szczeblach kartingu.
Powtarzalność to podstawa
W 2017 roku David Vidales przeniósł się do kartingowej kategorii OK. Tam kontynuował dobrą passę, zajmując ponownie drugie miejsce w mistrzostwach świata CIK-FIA. Nie było mu także dane wygrać w WSK Final Cup, gdzie zajął trzecie miejsce. Co ciekawe powtórzył tym samym wynik zarówno z 2015, jak i 2016, tyle że kategorię wyżej. Po średnio udanym 2018 roku, nadszedł czas na ostatni sezon w kartingowej karierze Vidalesa. W 2019, ponownie, został wicemistrzem mistrzostwach świata. Nie było dane mu wygrać międzynarodowego tytułu, mimo świetnej kariery w karitngu. Jednak wyniki osiągane w kartingu pozwoliły mu w 2020 zacząć karierę w single-seaterach.
Niesamowity debiut w Formule Renault Eurocup
W 2020 roku hiszpański kierowca przeniósł się do serii Formula Renault Eurocup, gdzie zadebiutował w bolidach jednomiejscowych. Opuścił pierwszą rundę, ale już w drugiej pokazał się z niesamowitej strony. Na torze Imola zaczął z wysokiego C, zdobywając pole position w swoich pierwszych kwalifikacjach. Zwyciężył także swój debiutancki wyścig, potwierdzając swoją dominację najszybszym okrążeniem wyścigu. W drugim wyścigu po starcie z drugiego pola objął prowadzenie już na pierwszym kółku. Nie oddał go do samego końca, zwyciężając drugi wyścig, także pieczętując triumf najszybszym okrążeniem. Niewiele gorzej było w następnych rundach. Na Nurburgringu udało mu się stanąc na drugim stopniu podium, a na Magny-Cours raz był drugi, a raz trzeci.
Mniej udana druga część sezonu
Niestety dla Vidalesa, nie był on w stanie powtarzać tak dobrych wyników w dalszej części sezonu. Regularnie punktował, ale po piątej rundzie sezonu w Zandvoort nie stanął już na podium. Do tego doszedł fatalny drugi weekend na Imoli, gdzie dwa razy nie dojechał do mety. Ostatecznie sezon zakończył na szóstej pozycji w klasyfikacji generalnej. Został drugim najlepszym debiutantem, ustępując o kilkanaście punktów Alexowi Quinnowi. Sezon 2021 David Vidales rozpoczął w Azjatyckiej serii F3. Startował tam w dwóch ostatnich rundach sezonu. Już w trzecim wyścigu zdobył podium, zajmując drugie miejsce w Dubaju. Były to pierwsze starty Hiszpana w zespole Premy, który miał reprezentować przez cały rok 2021 w serii FRECA.
David Vidales – mistrz debiutów
Pierwsza runda sezonu FRECA odbyła się na torze Imola. Vidales upodobał sobie ten obiekt i ponownie pojechał fantastycznie. Zdobył pole position do pierwszego wyścigu, po czym pewnie pomknął po zwycięstwo. W drugim wyścigu był siódmy, zgarniając także punkty za najszybsze okrążenie wyścigu. Na następne takie sukcesy przyszło mu czekać dość długo. Po dwóch nieukończonych wyścigach w Barcelonie, w Monako i we Francji zanotował cztery punktowane pozycje. Później przyszła seria aż pięciu wyścigów bez punktów. Dobra forma wróciła dopiero w Walencji, gdzie zdobył swoje drugie podium, kończąc zawody na drugiej pozycji. Trzecią pozycję na pudle udało się zgarnąć na Mugello, gdzie zgarnął trzecie miejsce.
Nigdy nie zderzaj się z kolegą z zespołu, czyli przygoda na Monzy
Ostatnia runda sezonu na legendarnym torze Monza była dla Vidalesa rollercoasterem emocji. Po średnio udanym pierwszym wyścigu, gdzie skończył 10. w drugim startował z pierwszego rzędu. Przez cały przerywany neutralizacjami i nawet czerwoną flagą wyścig, Hiszpan trzymał się za partnerem z ekipy, Dino Beganoviciem. Na 7. minut przed końcem postanowił zaatakować w szykanie Della Roggia. Jak się okazało, z fatalnym skutkiem. Obaj kierowcy nie zmieścili się w zakręt i musieli ściąć szykanę. Zdesperowany Vidales zdecydowanie zbyt szybko próbował wyjechać z drogi ewakuacyjnej. Skończyło się to podbiciem na tarce, po którym uderzył w swojego partnera z ekipy, zabierając sobie i jemu szansę na zwycięstwo. Cały incydent możecie zobaczyć poniżej.
Sezon Hiszpana skończył się w fatalny sposób. W klasyfikacji generalnej David Vidales zajął 10. miejsce, z liczbą 102 punktów na koncie. Z kierowców Premy był drugi najlepszy, daleko za Paulem Aronem, ale też wysoko przed Dino Beganovicem.
Kolejny krok do przodu i debiut w F3
Niespodziewane Vidales bardzo szybko postanowił przenieść się poziom wyżej. Sezon 2022 zaczął w zespole Campos w Formule 3. Jak to ma w zwyczaju, zaczął świetnie, zajmując dwie pozycje w czołowej dziesiątce. Po starcie z P3 w sprincie osunął się na 10. miejsce. Wyścig główny zakończył na 8. pozycji. Następny weekend odbył się na Imoli, co na pewno wzbudzało apetyt Hiszpana, który na tym torze świętował już niejeden sukces. Zaczęło się jednak nie po jego myśli. W kwalifikacjach był dopiero 27. Oznaczało to bardzo wiele w pracy w wyścigach, i tę pracę Vidales wykonał perfekcyjnie. W sprincie przebił się na 11. pozycję, tracąc ledwie 0.3 sekundy do czołowej dziesiątki. Nadrobił to w wyścigu głównym. W zmiennych warunkach i wielu błędach innych kierowców, David Vidales awansował o 19. pozycji względem startu, co dało mu P8. W przeciągu całego weekendu dało mu to aż 36. pozycji do góry względem miejsc startowych.
THIRTY-SIX? 🤔
THIIIIRRRTTYY-SIXXX?!!! 🤯
That’s how many positions @VidalesRacing made up in Imola!!! 🙌👏#ImolaGP #F3 pic.twitter.com/sJV5Oxpc3a
— Formula 3 (@FIAFormula3) April 25, 2022
Pierwsze zwycięstwo w F3 na ojczystej ziemi
Po świetnym początku przyszedł czas na jeszcze lepszy trzeci weekend w F3. Na torze w Barcelonie David Vidales pierwszy raz poczuł smak zwycięstwa w F3. W kwalifikacjach był dwunasty, dzięki czemu do wyścigu sprinterskiego startował z pierwszej pozycji. Nie bez problemów, ale Hiszpanowi udało się ją utrzymać do końca sprintu. Wyszedł zwycięsko z twardej walki z Jakiem Crawfordem, lecz nawet po przekroczeniu mety nie mógł być pewny wygranej. Sędziowie analizowali incydent z pierwszego zakrętu 12. okrążenia, gdy Vidales wypchnął rywala z toru. Ostatecznie odbyło się bez kary i Hiszpan mógł świętować wygraną w swoim domowym wyścigu. Nie po jego myśli ułożył się wyścig główny. Wyeliminował go Arthur Leclerc, który w walce o dziewiątą pozycję zderzył się z kierowcą Camposa. Mimo tego incydentu Hiszpan na pewno będzie wspominał weekend w Barcelonie do końca życia.
Życie poza wyścigami i przyszłość
David Vidales ma szeroką gamę zainteresowanie poza wyścigami. Jest ogromnym fanem kolarstwa, oraz trekkingu. Fotografie z podróży można znaleźć na Instagramie. Ponadto znajdują się na nim zdjęcia z chociażby windsurfingu czy paralotniarstwa, którego Hiszpan też próbował. Vidales pasjonuje się też muzyką i sam gra na pianinie.
Jak widać inne pasje nie odciągają kierowcy Camposa od wyścigów i dalej notuje świetne wyniki na torze. W tym sezonie ma jeszcze wiele do udowodnienia w F3, ale pokazał już że jest w stanie dowozić dobre wyniki. Na ile będzie go jeszcze stać w tym sezonie? Przekonamy się w ciągu najbliższych miesięcy.