Nowy gracz dołącza z opóźnieniem
Najważniejszą historią w klasie Hypercar jest długo wyczekiwane dołączenie Peugeota 9X8 do stawki. Frnacuski producent miał zadebiutować w WEC już na Sebring, ale opóźnienia w przygotowaniach przesunęły debiut francuskieg prototypu. Co ciekawe, to będzie nie tylko debiut w klasie Hypercar, ale i w FIA WEC. 10 lat temu Francuzi mieli wystawić hybrydowy prototyp w klasie LMP1. Niestety wtedy cały program odwołano dosłownie na kilka dni przed 1000 Miles of Sebring. Tym razem taki scenariusz się nie powtórzy i na torze Monza zobaczymy dwa egzemplarze 9X8 nie posiadające tylnego skrzydła.
Jak BoP przywita Peugeota?
9X8 zadebiutuje z bardzo wysoką mocą na poziomie 690 KM. Dla porównania Alpine, Glickenhaus i Toyota będą mogły osiągnąć kolejno 583, 715 i 688 koni mechanicznych. ACO tradycyjnie podchodzi tu dość zachowawczo i nie przydziela maksymalnej mocy, aby „wybadać” osiagi nowego samochodu w praktyce. Dzięki takiemu rozsądnemu podejściu ten samochód nie będzie też najlżejszy w stawce. Tym mianem jak zwykle będzie można określić Alpine ważące 952 kg. Natomiast w przypadku Glickenhausa, Peugeota i Toyoty to będzie kolejno 1030, 1079 i 1071 kilogramów.
Wreszcie warto jeszcze wspomnieć o prędkości, przy której Peugeot będzie mógł aktywować napęd elektryczny na przedniej osi. Ta prędkość będzie wynosiła 150 km/h, czyli o 40 km/h wcześniej niż Toyota. W razie wystąpienia opadów deszczu to byłaby ogromna pomoc, ale wspomniany deszcz w ten weekend nie nadejdzie. Zauważmy tu, że wszyscy producenci poza Peugeotem zyskali mocy względem 24h Le Mans. Natomiast pod względem masy tylko Toyota przytyła o kilogram.
Czego więc można się spodziewać na torze Monza?
Trudno przewidywać, gdzie może znaleźć się Peugeot w 6h Monza. Wprawdzie ich konstrukcja przeszła cały program testowy, a dodatkowo sama charakterystyka toru także powinna im sprzyjać. Teoretycznie nadrzędnym celem powinno być dowiezienie obydwu aut do mety. Jednak biorąc pod uwagę można oczekiwać, że będą chcieli oni także pokonać Alpine i Glickenhausa. A gdzie te dwie ekipy mogą być względem Toyoty? Teoretycznie na pewno bliżej niż w Le Mans. Obydwa te zespoły zyskały kolejno 9 i 6 KM mocy względem Toyoty, która zdominowała rywalizację w Le Mans. To zwiastuje nam zdecydowanie bardziej zaciętą walkę w topowej kategorii WEC. Wszystko jednak zweryfikuje niedzielna rywalizacja.
Drobne zmiany w LMP2
Po 24h Le Mans balans przesunął się ku ekipie JOTA, która obecnie jest na fali wznoszącej. Najlepiej brytyjska ekipa zdobyła 1 i 3 miejsce w LMP2. To sprawiło, że jedna z załóg objęła prowadzenie, które straciło WRT. Dodatkowo w ostatnich tygodniach JOTA ogłosiła, że w następnych 3 sezonach awansują oni do klasy Hypercar. Tam też wystawią oni 1 klienckie Porsche 963.
Jeśli chodzi o wspomniane WRT to belgijska ekipa zaliczyła koszmarmy weekend w Le Mans, z którego jej samochody nie wywiozły żadnego punku. W nienajgorszym nastroju do walki przystąpią także United Autosports oraz Prema, które na półmetku sezonu 2022 zajmują obecnie 2 i 3 miejsce w punktacji. To udało im się osiągnąć dzięki równej jeździe, która przywiozła jedno podium każdej z nich. Zobaczymy czy w ten weekend zdołają oni postawić kolejny krok i powalczyć o wygraną. Ciekawa też może być na przykład forma Richard Mille Racing. Tam po trzech wyścigach Sebastien Ogier zdecydował się na zakończenie współpracy. Nadal jednak spekuluje się, że Toyota rozważa wystawienie 3 egzemplarza GR010 w przyszłorocznym 24h Le Mans dla Francuza. Jednak na ten moment do Lilou Wadoux i Charlesa Milesiego dołączy doświadczony Paul-Loup Chatin, który na codzień startuje w ELMS.
W GTE także będzie ciekawie
Na ten moment w GTE Pro wszystko układa się bardzo korzystnie dla Porsche. To właśnie ich załogi prowadzą ponad pięcioma punktami nad Ferrari i Corvette. Zasadniczo Ci drudzy niestety tracą znacznie więcej niż 5 „oczek” po tym jak kolizja z Perrodo sprawiła, że nie dowieźli oni żadnego punktu.
Nieco mniej ciasno prezentuje się sytuacja w GTE Am. Tam obecnie zdecydowanie dominuje Aston Martin, który prowadzi dzięki ekipom TF Sport i NorthWest AMR. Wprawdzie do zdobycia nadal pozostaje 88 punktów, ale na ten moment tylko dwie załogi Porsche mogą zagrozić Astonom. Niestety na ten moment wygląda na to, że Proton Competition i GR Racing czeka karkołomne zadanie odrobienia ponad 40 punktów do odrobienia. Jeszcze gorzej wygląda sytuacja Ferrari. Ani AF Corse, ani Iron Lynx nie zdobyły podium w Le Mans, co sprawiło, że Porsche i Astony zdecydowanie odskoczyły im w punktach.
Można zgodnie stwierdzić, że w tej kategorii bardzo mocno przyda się BoP, które da minimalną przewagę Porsche w GTE Am. Natomiast w Pro sama wala o mistrzostwo świata potrzebuje minimalnie szybszego Ferrari. Tu ACO zdecydowało się powiększyć baki w Ferrari i Porsche kolejno o 2 i 3 litry w GTE Pro. Dodatkowo 488 Evo zyskają trochę mocy dzięki podniesieniu ciśnienia turbo. Natomiast w Am wobec tych dwóch producentów zastosowano podobne zmiany, przy czym wyjściowe pojemności zbiorników były o kilka litrów mniejsze względem aut w Pro. Warto jeszcze dodać tylko, że w Am Astony dociążono o ponad 25 kg, a Porsche przytyły o 5, lub 20 kg w zależności od zespołu. W czołowej klasie GT nie należy się spodziewać drastycznej zmiany układu sił, ale w klasie „amatorskiej” sprawy mogą wyglądać inaczej.
Jak rozstrzygnie się tegoroczne 6h Monza? Jaki debiut zaliczy Peugeot i jakiej realizacji dostarczy nam GTE? Tego dowiemy się popołudniu, 10 lipca, po godzinie 12:00. Pełna lista startowa do 6h Monza jest dostępna tutaj.
