Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Peter Revson: Gwiazdor z McLarena | Legendy motorsportu

Spisywał się rewelacyjnie zarówno w IndyCar jak i F1. W swoim dorobku miał mistrzostwo Can-Am, czyli ówczesnej najszybszej serii wyścigowej świata. W dodatku dał się poznać jako prawdziwa gwiazda McLarena. Peter Revson z powodu śmierci nie zdołał zrealizować dwóch kolejnych celów, jakimi było zostanie mistrzem świata F1 oraz wygrana Indy 500. Czas prześledzić niezwykle tragiczną historię kierowcy, który do tej pory jest ostatnim zawodnikiem urodzonym w USA, który zdołał wygrać wyścig Formuły 1.

Peter Revson
Fot. McLaren F1 Team

Dorastanie w bogatej rodzinie i utrata finansowania

Peter Revson miał wielkie szczęście. Jego ojcem był bowiem jednym z założycieli firmy Revlon, która zbiła kapitał na produkcji i sprzedaży kosmetyków. Amerykanin zgodnie z wolą jego rodziców obierał edukację w szkołach o znanej renomie. Sam zainteresowany uchodził za niezwykle inteligentnego ucznia, który pomimo bycia synem milionera, twardo stąpał po ziemi. Jednak w 1962 roku został on odcięty od rodzinnej fortuny. 

ZOBACZ TAKŻE
Ferenc Szisz - pierwsza gwiazda wyścigów | Legendy motorsportu

Revson bowiem wbrew zakazowi swoich rodzicieli postanowił zostać kierowcą wyścigowym. Po rywalizacji w amatorskich seriach wyścigowych, zapragnął on rywalizacji w poważnych seriach wyścigowych takich jak F1, Can-Am czy USAC, czyli odpowiedniku dzisiejszych mistrzostw IndyCar. We wspomnianym sezonie 1962 zawodnik z Nowego Jorku rywalizował w tak zwanej Formule Junior. Co ciekawe cały sztab zespołu, w barwach którego rywalizował, składał się głównie z jego przyjaciół. Start na tym poziomie był możliwy dzięki oszczędnościom, jakie zdołał zgromadzić Revson przed decyzją jego rodziny.

Pierwsze, niemrawe kroki w Formule 1

Dosyć szybko potwierdziło się, że Amerykanin obdarzony jest gigantycznym talentem. Z tego też powodu na sezon 1963, bohater tego materiału zdecydował się na przenosiny do Europy. Aby zaoszczędzić jak najwięcej pieniędzy, mieszkał on w kupionym kamperze. W ten oto sposób zawodnik z USA podróżował także po Starym Kontynencie. We wrześniu 1963 roku udało mu się zadebiutować w F1. Jego premierowy występ w tej serii wyścigowej przypadł podczas zawodów niezaliczanych do mistrzostw świata, na torze Oulton Park, gdzie reprezentował ekipę Reg Parnell, która korzystała z podwozia Lotusa. Peter Revson ukończył te zawody na 9. pozycji.

Kampanię później bez powodzenia rywalizował w mistrzostwach świata. Najpierw za kierownicą zespołu Revson Racing, nie zdołał zakwalifikować się do GP Monako. Następnie w barwach ekipy Reg Parnell Racing zaliczył dyskwalifikację w Belgii, nie zdołał ruszyć do zawodów o GP Francji oraz nie ukończył GP Wielkiej Brytanii. W dalszej części sezonu wziął udział w dwóch rundach powracając do Revson Racing. Jednak nie porwał on tłumów.

ZOBACZ TAKŻE
Historia IndyCar - Akt II - USAC: 30 szalonych lat w Ameryce

O wiele lepiej szło mu za to podczas wyścigów nie zaliczanych do mistrzostw świata. W Niemczech zdołał on zająć nawet 4. miejsce. Jednak rezultaty osiągnięte w tamtej kampanii nie były dla niego satysfakcjonujące i powrócił on do ojczyzny. Innym powodem tej decyzji był fakt, że Amerykanin nie znalazł zespołu, w barwach którego miałby okazję wystartować.

Sukcesy w USAC i próba podboju Indy 500

Najważniejsza amerykańska seria single-seaterowa w latach 60. XX wieku przyciągała światowe gwiazdy. Swoich sił w Indy 500 i innych wyścigach tych mistrzostw próbowali tacy zawodnicy jak Jim Clark, Graham Hill czy Jackie Stewart. W pojedynczych wyścigach na przełomie lat 60. i 70. startował tam również Peter Revson. Kierowca z Nowego Jorku swój pierwszy odważny sukces na tym poziomie osiągnął w 1967 roku. Wówczas w Indianapolis wpadł na metę jako 5. W dalszej części sezonu Amerykanin wziął udział w rywalizacji w Brownsburg. Tam w pierwszym wyścigu dojechał do mety na 3. pozycji. Kilka godzin później z kolei po raz pierwszy i jak się okazało jedyny w karierze zwyciężył w USAC, czym zapisał się w annałach historii IndyCar.

Peter Revson USAC

Fot. Indianapolis Motor Speedway / Revson w drodze po swoje pole position w Indianapolis

Jednak w tym wszystkim nie wolno zapominać o jego próbach podbicia Indy 500. Dwie najlepsze okazje ku temu miał kolejno w latach 1971 i 1972. Podczas pierwszej z tych wymienionych edycji tego klasyka, Revson przystępował do tych prestiżowych zmagań z pole position. Na jego drodze do triumfu stanął jednak legendarny Al Unser, który po finałowej neutralizacji wystrzelił do przodu i nikt nie miał do niego podjazdu. Tym samym nasz bohater wpadł na metę jako 2. Z kolei rok później po starcie z 2. lokaty, musiał on wycofać się z wyścigu w jego wczesnej fazie. Jak historia pokazała stracił ostatnią szansę na wygranie Indy 500, gdyż w kolejnej edycji nie był w stanie rywalizować o najwyższe cele. 

ZOBACZ TAKŻE
McLaren i dziewictwo w IndyCar. Czy nawiążą do dawnych sukcesów?

Mistrzostwo Can-Am po walce z legendą

Kanadyjsko-amerykańska seria wyścigowa na przełomie lat 60. i 70. XX wieku była tą najszybszą na świecie. Inżynierowie jak i konstruktorzy mieli bardzo wielkie pole do popisu. Przez to mistrzostwa te zyskały wielu fanów nie tylko w Ameryce Północnej. Głownie spowodowane było to faktem, że w Can-Am gigantyczne sukcesy osiągał zespół McLarena. To właśnie w barwach tej stajni wyścigowej, ścigał się tam Peter Revson, który po latach startów w mniejszych zespołach na sezon 1971 związał się właśnie z tą ekipą.

Jak się okazało dla obu stron ta decyzja okazała się znakomita. Amerykanin w pierwszych czterech wyścigach tamtej kampanii, zdołał za każdym razem stanąć na podium. W Mosport finiszował jako 3, by następnie na obiekcie Mont-Tremblant poprawić się o jedną lokatę. Później podczas zawodów rozgrywanych na swojej ojczystej ziemi, zdołał zatriumfować 2 -krotnie z rzędu. Miało to miejsce na obiekcie Road Atlanta i Watkins Glen.

 

W Mid-Ohio wypadł z czołowej trójki, by do niej powrócić w wielkim stylu. Revson wygrał bowiem rundy na torze Road America oraz w Brainerd. W Edmonton podwinęła mu się noga, gdyż jedyny raz w sezonie nie zapunktował. Sezon zwieńczył wiktorią na Laguna Seca oraz 2. miejsce w Riverside. Z dorobkiem 142. punktów, został mistrzem serii Can-Am, pokonując w bezpośredniej walce mistrza świata F1 z 1967 roku Denny’ego Hulme’a. Jak historia pokazała Amerykanin został ostatnim czempionem północnoamerykańskch mistrzostw, który reprezentował McLarena.

ZOBACZ TAKŻE
Can-Am - zapomniana seria wyścigowa szybsza od F1 | Historia motorsportu

Peter Revson i powrót na pełen etat do F1

Sukces osiągnięty w ówczesnej najszybszej serii wyścigowej świata pomógł mu w powrocie do F1. Pod koniec 1971 roku zawodnik z Nowego Jorku jednorazowo wystąpił w GP USA. Reprezentując ekipę Tyrell, mistrz Can-Am jednak nie osiągnął dobrego wyniku ze względu na awarię sprzęgła. McLaren znając już jego możliwości, zaoferował mu kontrakt na starty w sezonie 1972. Revson przyjął ofertę bez zastanawiania się.

Kierowca brytyjskiej stajni wyścigowej z miejsca stał się gwiazdą. Już podczas drugiego wyścigu w sezonie 1972, Amerykanin zdołał wywalczyć podium. Dalej było tylko lepiej, gdyż w Silverstone i Spielbergu powtórzył ten rezultat, a we Włoszech zakończył zmagania na 4. lokacie. W Kanadzie na dobrze znanym mu torze Mosport zdołał wywalczyć swoje pierwsze i ostatnie pole position w F1. Nie zdołał on jednak zamienić 1. pola startowego na wygraną, gdyż pokonał go Jackie Stewart. Łącznie podczas tamtej kampanii zawodnik McLarena zgromadził 23 punkty i zajął 5. miejsce w tabeli. Prawdopodobnie, gdyby nie opuścił rund w Monako, Francji i Niemczech biłby się nawet o wicemistrzostwo.

Peter Revson GP Holandii 1973

Fot. McLaren F1 Team

Kolejny sezon był jeszcze bardziej udany. Peter Revson zdołał 4-krotnie stanąć na podium, z czego 2 razy wygrał. Ponownie w końcowym rozrachunku został sklasyfikowany na 5. pozycji. Tym razem jednak jego dorobek punktowy wyniósł 38 punktów. 

Amerykanin wygrywał szalone zawody

Podczas swojej kariery w F1, kierowca z Nowego Jorku jak już zostało wspomniane, zdołał wygrać 2 wyścigi. Peter Revson dokonał tej sztuki w 1973 roku. I w obu przypadkach triumfował w szalonych zawodach. GP Wielkiej Brytanii zostało przerwane po tym jak Jody Scheckter spowodował gigantyczny karambol. Po wznowieniu zawodów wydawało się, że o wygraną powalczą Ronnie Peterson i Jackie Stewart. Jednak dosyć nieoczekiwanie pogodził ich Revson. Amerykanin dzielnie bronił się przed Szwedem i ostatecznie zgarnął swoją pierwszą wiktorię w F1.

 

Jednak triumf w GP Kanady pozostaje do dziś jednym z najbardziej ikonicznych w historii F1. Wyścig ten rozgrywany był w niezwykle deszczowych warunkach. Na początku zmagań protegowany McLarena stracił okrążenie, lecz wskutek zamieszania z wyjazdem samochodu bezpieczeństwa, zdołał się oddublować. Dalej było jeszcze bardziej dziwnie. Revson był jednym z nielicznych kierowców, którzy zdołali zmienić opony ze względu na tłok w alei serwisowej. Prawdziwa zabawa zaczęła się jednak tuż po wyścigu. Przez zamieszanie z pokazaniem flagi w czarno-białą szachownicę, nikt nie wiedział kto wygrał. Każdy miał bowiem inne wyniki. Sędziowie po długiej naradzie i analizie dostępnych środków ku zdziwieniu wielu osób, ogłosili zwycięzcą zawodnika z USA. 

Peter Revson przeszedł do dobrze prosperującej ekipy Shadow

Pomimo wygrania dwóch wyścigów i zajęcia 5. miejsca w klasyfikacji kierowców w sezonie 1973, szefostwo zespołu McLaren uznało, że Amerykanin spisał się poniżej swoich możliwości. Tym samym jak tylko pojawiła się okazja to w jego miejsce ściągnięto Emersona Fittipaldiego, czyli mistrza świata F1 roku 1972. W tym wypadku Revsonowi nie zostało nic innego jak podpisanie umowy z inną stajnią wyścigową. Wybór padł na prężnie rozwijającą się ekipę Shadow Racing. Amerykanin dzięki tej decyzji został kolegą z zespołu Francuza Jean-Pierre Jariera. 

Podczas inauguracji sezonu w Buenos Aires, zawodnik z Nowego Jorku zajął wyśmienite 4. miejsce. Szybsi okazali się od niego tylko Peterson, Regazzoni i Fittipaldi. Tuż po starcie reprezentant Shadow Racing zderzył się ze wspomnianym Helwetem oraz Hailwoodem. Dodatkowo jakby tego było mało, w to wszystko został jeszcze zamieszany Jarier. W wyniku tego incydentu Revson odpadł z wyścigu, nim ten tak naprawdę zaczął się na poważnie. 

ZOBACZ TAKŻE
Emerson Fittipaldi: Pół Polak mistrzem świata F1 | Legendy motorsportu

W Brazylii schemat powtórzył się. Jankes w czasówce ponownie uplasował się w czołówce, tym razem na 6. lokacie. Jednak z zawodów ponownie wycofał się bardzo szybko. Na 10. okrążeniu w jego bolidzie doszło bowiem do przegrzania i tym samym jego marzenia o znakomitym wyniku ponownie prysły. W międzyczasie w Race of Champion organizowanym w Brand Hatch, wpadł on na metę jako 6.

Dobre tempo kwalifikacyjne oraz rezultat osiągnięty w Wielkiej Brytanii utwierdziły go w przekonaniu, że Shadow zbudował szybki bolid, nad którym trzeba nieco popracować. Aby spróbować wyeliminować problemy z niezawodnością, ekipa stawiła się na testach przed GPA RPA.

Tragedia na Kyalami 

Podczas sesji organizowanej 22.03.1974 roku, Revson miał za zadanie przetestować nowe zawieszenia. Był to pomysł głównego inżyniera brytyjskiej stajni wyścigowej Tony’ego Southgate’a. Amerykanin początkowo był bardzo zadowolony z tej zmiany i kręcił bardzo konkurencyjne czasy. W końcu wyjechał na kolejną próbę i ku przerażeniu swojego zespołu nie dokończył okrążenia. Zawodnik z USA rozbił się bowiem na 2. zakręcie, przez awarię przedniego zawieszenia. Z racji, że prędkość w tej części toru była bardzo duża, to protegowany Shadow nie miał szansy z nim zrobić. Z impetem uderzył w bandę, po czym jego bolid momentalnie zapłonął. 

 

Porządkowi, jak i inni kierowcy, zdołali go wyciągnąć z wraku jego maszyny, zanim płomienie objęły to co zostały z jego bolidu. Niestety w tamtym momencie 35-latek już nie żył. Dochodzenie przeprowadzone po wypadku wykazało, że zawieszenie wykonane z tytanu zawiodło, po najechaniu przez niego na nierówność. W związku ze śmiercią Revsona, zespół Shadow Racing na znak żałoby wycofał się z GP RPA. W dodatku Southgate po tym tragicznym w skutkach incydencie, zdecydował się na powrót do zawieszenia wykonanego ze stali.

Nie tylko Peter Revson zginął w taki sposób z jego rodziny

W historii Amerykanina jest jeszcze kilka tragicznych wątków. W 1967 roku podczas wyścigu na znanym torze Ring Djursland w Danii, w wyniku okropnego wypadku zginął jego młodszy brat Doug. Tym samym podzielili oni los braci Rodriguez, którzy także stracili życie w dwóch osobnych wypadkach podczas zawodów. Wypadek Revsona w dodatku pokrzyżował plany na szczęście jego narzeczonej, którą co ciekawe była miss świata roku 1973.

Marjorie Wallace, bo o niej mowa na kilka tygodni przed śmiercią swojego ukochanego, zaręczyła się z nim. Jakby tego było mało, Amerykanin podczas feralnego testu miał na sobie złoty medalion od niej z napisem „Gdyby nie był dla ciebie…”. Śmierć zawodnika z Nowego Jorku przeżył także dość mocno Roger Penske. Legendarny „Kapitan”, którego ulubieńcem był właśnie Revson, chciał go ściągnąć do swojej ekipy na rok 1975. Ironia losu polega na tym, że Penske na wspomnianą kampanię znalazł zastępstwo. Mark Donohue, bo o nim mowa podzielił jednak los swojego rodaka i zmarł w wyniku odniesionych obrażeń w treningu przed GP Austrii 1975.

Upamiętnienia

W uznaniu jego zasług dla amerykańskiego motorsportu, w 1996 roku został on włączony do tamtejszej motorsportowej galerii sław. Dodatkowo Teo Fabi, czyli kierowca znany z rywaiacji w F1 w latach 80. XX wieku zaprojektował swój kask w jego hołdzie. W 2021 roku Juan Pablo Montoya z kolei wystartował w Indy 500 w malowaniu łudząco przypominającym te, w jakim bohater tego materiału wywalczył pole position w 1971 roku. 

 

Ameryka straciła wyjątkowego kierowcę. Peter Revson był zawodnikiem, który nie bał się ryzyka. Jeździł bardzo szybka i w słabszych zespołach takich jak Shadow był w stanie walczyć o znakomite wyniki. Lata w McLarenie były sukcesem, choć ku zapowiedziom szefostwa tej stajni wyścigowej, w F1 nieco rozczarował, gdyż nie zdołał włączyć się do walki o mistrzostwo świata pomimo swojego naturalnego talentu. Co ciekawe Revson do teraz jest ostatnim kierowcą urodzonym w USA, który wygrał wyścig F1 i na ten moment nie zanosi się na to, aby ten stan rzeczy zmienił się.

5/5 (liczba głosów: 3)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama