Najlepszy zawodnik: Martinius Stenshorne
Hockenheimring, częściowo z racji na specyficzne ułożenie ciasnych zakrętów (zwłaszcza łuku nr 6 po długiej prostej), zapewnił chaotyczne widowisko. Dość powiedzieć, że Ivan Klymenko, kompletny outsider serii, startował z 31. pozycji, a już na trzecim okrążeniu jechał na miejscu 23. Nawet lider wyścigu, Martinius Stenshorne, nie był wolny od konieczności walki koło w kolo.
Norweg początkowo miał wyścig pod kontrolą. Atomowy start zapewnił mu przyspieszenie wystarczające do tego, by jeszcze przed pierwszym zakrętem znaleźć się przed Timem Tramnitzem. Niemiec nie był w stanie skontrować, a i Rafael Camara, choć trzymał się w odległości ok. sekundy, nie miał szans na przypuszczenie ataku. Do czasu wyjazdu pierwszego samochodu bezpieczeństwa.
Wówczas Camara wrzucił przysłowiowy „piąty bieg”. Brazylijczyk, walczący o zapewnienie Premie tytułu wśród zespołów, błyskawicznie znalazł się na ogonie Stenshorne’a i zaatakował go po wewnętrznej zakrętu nr 7. Norweg obronił się znakomicie, powstrzymując Camarę na tyle, że zawodnika Premy zaczął atakować Tim Tramnitz. Obu zawodników dzieliły centymetry, ale do kontaktu nie doszło, a Camara wykaraskał się z kłopotów.
Ledwie na moment. Brazylijczyk jak zawsze nie poddawał się i kilka kółek później przypuścił identyczny manewr. Tym razem zostawił zbyt wiele miejsca po wewnętrznej zakrętu nr 8 i wskoczył przed niego Tramnitz, a chwilę później także Kas Haverkort. Los mistrzowskiego tytułu Premy zawisnął na włosku, zwłaszcza, że 18-letni zawodnik z Kraju Kawy wyraźnie stracił tempo. Mało brakowało, a zaskoczyłby go jeszcze Owen Tangavelou.
Biliński prawie w punktach
Polak zapewniał przed wyścigiem, że nie będzie oglądał się za siebie i spróbuje ponownie zdobyć punkty na słynnym niemieckim obiekcie. Po starcie wszystko wskazywało na to, że swój cel osiągnie: Biliński ruszył sprawnie i utrzymał się na 9. lokacie w ogniu toczącej się wokół niego walki o każdą możliwą pozycję. Po błędzie Andrei Kimiego Antonellego, który wypadł z toru w podwójnym zakręcie obok trybuny Mercedesa, kierowca Tridentu przesunął się na 8. miejsce.
Przez kilkanaście minut Biliński trzymał się dzielnie, lecz ostatecznie nie był zdolny powstrzymać szarżującego Włocha. Mistrz serii przedarł się przed Polaka jednym zgrabnym manewrem, a Biliński musiał skupić się na defensywie przed Lorenzem Fluxą. Hiszpan, partner z ekipy Antonellego, choć jechał nieskładnie, dysponował tempem zdecydowanie przewyższającym możliwości bolidu Trident. Minął Polaka, który na sam koniec dał się minąć jeszcze Maceo Capietto i Nikicie Bedrinowi, tym samym spadającym na 12. miejsce. Trident stał przed szansą na potrójne punkty, lecz Biliński nie był w stanie odbić lokat.
Najlepszy zespół: R-ace GP
Francuzi zrobili niemal wszystko, co było w ich mocy, by odebrać Premie tytuł mistrzowski w klasyfikacji ekip. Niestety dla nich, powstrzymał ich znakomity Antonelli. Włoch kilkoma manewrami pod sam koniec zawodów, w tym kapitalnym atakiem na Nikhila Bohrę na ostatnim kółku, przedarł się z 10. miejsca na 6. lokatę i dał tym samym Premie 2 punkty wymagane do przypieczętowania korony.
Nie zmienia to faktu, że duet Stenshorne-Tramnitz obronił dwie pozycje na podium, i to pomimo zażarcie goniącego Camary oraz Kasa Haverkorta, naciskającego pod koniec Tramnitza. Nie spisał się jedynie Matías Zagazeta. Peruwiańczyk dwukrotnie w tym roku zdobywał punkty, ale na Hockenheimringu ani razu nie przeciął linii mety.
Największe zaskoczenie: Victor Bernier
Francuz nie słynął do tej pory z systematycznej, doskonałej dyspozycji. Na niemieckim torze był zdecydowanie najmniej widoczny z całej pierwszej dziesiątki, ale również najmniej podatny na błędy. Kierowca MP Motorsport od początku zawodów trzymał się na 7. pozycji. I dopiero na 3 minuty przed końcem rywalizacji dał się minąć Antonellemu. Lorenzo Fluxa nie znalazł już na niego sposobu.
Największe rozczarowanie: Esteban Masson
Saintéloc Racing – jako całość – nie popisał się na niemieckiej ziemi. Emerson Fittipaldi Jr. walczył w trzeciej dziesiątce i nie uniknął kraksy, a Esteban Masson, tak błyskotliwie rywalizujący na Paul Ricard i Red Bull Ringu, znajdował się na 18. miejscu, gdy przypuścił fatalny w skutkach atak na Mayę Weug. Francuz kompletnie pomylił się na dohamowaniu w nawrocie nr 6 (wczoraj popełnił podobny błąd) i dosłownie wbił się w bok bolidu młodej zawodniczki z Akademii Ferrari. Z jego wyścigu nie było już czego zbierać.
Klasyfikacje generalne
Andrea Kimi Antonelli nie dość, że zdobył tytuł wśród kierowców, to jeszcze uratował Premę przed rozczarowującą porażką na ostatnich metrach rywalizacji ekip. Włoch kończy sezon z dokładnie 300 punktami, niemal dwukrotnością tego, co wywalczył drugi kierowca mistrzów, Rafael Camara. Brazylijczyk zdobył łącznie 173 oczka i zajął 5. miejsce, o punkt za Haverkortem. Na drugiej i trzeciej lokacie uplasowali się Stenshorne (mistrz wśród debiutantów) oraz Tramnitz.
Wyjąwszy kapitalną bitwę Premy z R-ace GP (zakończoną triumfem Włochów o 2 punkty) w klasyfikacji zespołów niewiele się działo. RPM zatriumfowało nad G4 Racing w walce o 4. miejsce. KIC Motorsport nie wykorzystał swej szansy i nie zdobył 2 oczek wymaganych do pokonania w końcowym rozrachunku brytyjskiej stajni Arden.
Do zobaczenia w maju
Sezon 2023 FRECI definitywnie dobiegł końca. Kierowcy rywalizowali w nim na dystansie 20 wyścigów rozłożonych na 8 państw i rozciągniętych od kwietnia do końcówki października. Same zawody, co widać było po trybunach, cieszyły się dość sporą popularnością, uwzględniając ich status przedsionka Formuły 3.
Wiadomo już, że poziom wytyczony przez tegoroczną rywalizację zostanie utrzymany. W ogłoszonym nieco ponad tydzień temu kalendarzu na rok 2024 znajdą się wszystkie tory, na których seria gościła w ciągu ostatnich kilku miesięcy. Zmieni się jedynie ich ułożenie. Włodarze FRECI postawili na geograficzne powiązanie kolejnych rund. Sezon 10 maja (a zatem 3 tygodnie później niż w tym roku) otworzy Hockenheimring. Potem przyjdzie czas na wizytę na Spa-Francorchamps oraz Zandvoort.
Jak głosi tradycja, każda z rund składać się będzie z dwóch wyścigów. Każdy z nich poprzedzi sesja kwalifikacyjna ustalająca kolejność na starcie. Jak głosi druga z tradycji, sierpień będzie miesiącem zasłużonej przerwy dla ekip i zawodników. Daty koniecznych dla młodych zawodników przedsezonowych testów zostaną ogłoszone już niebawem, a pełen prowizoryczny kalendarz umieszczamy poniżej:
1. Runda 1: 10-12 maja – Hockenheimring (Niemcy)
2. Runda 2: 24-26 maja – Spa-Francorchamps (Belgia)
3. Runda 3: 7-9 czerwca – Zandvoort (Holandia)
4. Runda 4: 21-23 czerwca – Hungaroring (Węgry)
5. Runda 5: 12-14 lipca – Mugello (Włochy)
6. Runda 6: 19-21 lipca – Paul Ricard (Francja)
7. Runda 7: 6-8 września – Imola (Włochy)
8. Runda 8: 13-15 września – Red Bull Ring (Austria)
9. Runda 9: 27-29 września – Circuit de Barcelona Catalunya (Hiszpania)
10. Runda 10: 25-27 października – Monza (Włochy)
Wyniki 2. wyścigu FRECA 2023 na Hockenheimringu