Andretti oraz Penske górą w kwalifikacjach, porażka McLarena i Ganassi
Andretti Global od samego początku objęło pozycję faworyta. Colton Herta okazał się najszybszy w obu treningach, a jego partnerzy zespołowi wcale nie odstawali. Dotyczy to również kierowców Meyer Shank Racing – zespołu powiązanego z Andretti współpracą techniczną. Nic zatem dziwnego, że wszystkie pięć samochodów tych ekip zaliczyło w kwalifikacjach awans do Fast 12. W walce o pierwsze sześć rzędów startowych dołączyli do nich zawodnicy Team Penske oraz, bardzo zaskakująco, Juncos Hollinger Racing. Mimo tak silnej opozycji, Colton Herta zdobył trzecie w tym sezonie pole position z drobną przewagą nad Kyle’m Kirkwoodem oraz Felixem Rosenqvistem.
Pozostałe dwa zespoły „Wielkiej Czwórki” IndyCar spotkała natomiast katastrofa. Wszystkie samochody Ganassi oraz McLarena zostały wyeliminowane już w pierwszej części czasówki. Alexowi Palou co prawda udało się wstępnie awansować, lecz sędziowie skasowali jego dwa najlepsze czasy okrążeń za przyblokowanie Pato O’Warda. To właśnie przez ten incydent Meksykanin odpadł z kwalifikacji już na ich pierwszym etapie. Tym samym główni pretendenci do tytułu znaleźli się w środku stawki, gwarantując nam ciekawe zmagania.
Na wstępnie warto również wspomnieć o kolejnych roszadach w składach kierowców. Theo Pourchaire, który zaledwie miesiąc temu został zwolniony z zespołu, na ostatnią chwilę przyleciał do Toronto. Francuz zastąpił kontuzjowanego Alexandra Rossiego, po tym jak Amerykanin złamał kciuka na skutek wypadku w FP1.
Tymczasem w Dale Coyne Racing, ruletkę kierowców wygrali Hunter McElrea oraz Toby Sowery. Obaj zostali sprawdzeni w Mid-Ohio – Nowozelandczyk podczas prywatnego testu, Brytyjczyk w scenariuszu wyścigowym. Po udanym debiucie, Sowery powrócił do bolidu #51 oraz został jednocześnie potwierdzony na Grand Prix of Portland. Natomiast zeszłoroczny wicemistrz Indy NXT otrzymał swój pierwszy start w IndyCar za sprawą kontuzji Jacka Harveya.
Wyniki kwalifikacji do Ontario Honda Dealers Indy Toronto 2024
Klasyczny scenariusz na starcie
Tak jak niemal co roku, pierwsze okrążenie na ulicach Toronto zakończyło się pod żółtą flagą. Ciasny zakręt nr 1 ponownie był sceną chaosu. Christian Rasmussen wpadł w bariery po kolizji z Marcusem Ericssonem. Christian Lundgaard musiał przez to odbić do prawej strony, aby uniknąć kolizji ze swoim rodakiem, co z kolei wywołało kontakt z Pato O’Wardem. Bardzo niefortunnie, Santino Ferrucci odbił się przez to od bolidu McLarena i wylądował w barierze.
Próba wznowienia rywalizacji nie była ani trochę lepsza. Agustin Canapino, choć otrzymał sporo miejsca po zewnętrznej, zahaczył prawą tylną oponę Scotta Dixona. Kontakt ten wysłał Argentyńczyka w kierunku ściany. Za nim na dobre rozpoczął się ten wyścig, z rywalizacji odpadli zatem Canapino oraz Rasmussen. Ferrucci wrócił na tor po wymianie przedniego skrzydła.
Drugi restart był już całe szczęście udany. Herta oraz Kirkwood poprowadzili peleton, który następnie zaczął pożerać Scotta McLaughlina. Kierowca Penske jako jedyny z czołówki wystartował na mieszance alternatywnej, która okazała się okropną oponą. Po zaledwie ośmiu okrążeniach od restartu Nowozelandczyk musiał zjechać do alei serwisowej, gdyż tracił tak dużo czasu. Wkrótce podążyli za nim inni kierowcy, którzy wybrali tę samą strategię na start.
Od skrajności w skrajność
Po pierwszych pit stopach, rywalizacja na torze ulicznym w Toronto nagle się uspokoiła. U liderów praktycznie nic się nie zmieniało. Tymczasem paręnaście sekund za nimi kierowcy, którzy zjechali do boksu wcześnie, w większości zyskali po kilka pozycji.
Nic zatem dziwnego, jaka była strategia na finałowe pit stopy. Alex Palou wrócił do alei serwisowej już na okrążeniu nr 50 i zmusił tym samym swoich rywali do podjęcia decyzji. Większość z nich – McLaughlin, O’Ward czy Power szybko zareagowali na ruch Hiszpana. Kierowcy, którzy zostali na torze dłużej – jak na przykład Ericsson – w większości potracili czas. Wyjątkiem był Scott Dixon. Legenda IndyCar jako jedyna potrafiła przedłużyć swoje stinty i na tym zyskać.
6-krotny mistrz serii otrzymał jednak pomocną dłoń. Pojedynki w trakcie fazy pit stopów przyczyniły się do wielu incydentów. Mechanicy Josefa Newgardena popełnili spory błąd podczas zmiany kół, co kosztowało go aż 10 sekund. Linus Lundqvist i Theo Pourchaire, a następnie Felix Rosenqvist i Marcus Ericsson zaliczyli natomiast spore przygody w zakręcie numer 3. Podczas swoich oddzielnych pojedynków, kierowcy ci przestrzelili zakręt. W przypadku Pourchaire, zakończyło się to kontaktem z barierą oraz przebiciem opony. Natomiast Rosenqvist wrócił po paru okrążeniach do alei serwisowej z pewnego rodzaju usterką.
Żółtą flagę „w końcu” spowodował Kyffin Simpson. Na 68. okrążeniu kierowca CGR wypadł w zakręcie numer 8 – dokładnie tak jak Alex Rossi oraz Linus Lundqvist w treningach. 19-latek przygotował nam zatem wspaniały scenariusz na finisz. Dixon już wcześniej gonił liderów z pomocą świeżych opon, a neutralizacja wywołała kompletny reset wyścigu.
Pamiętny finisz, ale nie z właściwego powodu
Restart odbył się na 15 kółek do mety. Kierowcy Andretti bez problemu utrzymali swoje prowadzenie, a nieco dalej Palou zaczął mocno naciskać na O’Warda. Meksykanin ewidentnie odczuł tę presję. Na następnym okrążeniu, kierowca McLarena obrócił się w pierwszym zakręcie, a jego zatrzymany bolid spowodował przerażający wypadek.
Marcus Ericsson musiał zablokować koła i pojechać na wprost w bariery, aby uniknąć jeszcze większej kolizji. Niestety, tego samego nie zdążyli zrobić Pietro Fittipaldi, Santino Ferrucci oraz Nolan Siegiel. Cała trójka wleciała w O’Warda przy ogromnej prędkości, z czego bolid #14 został wystrzelony w powietrze. Ferrucci następnie odbił się od płotu i wylądował do góry nogami. Po raz drugi w przeciągu zaledwie tygodnia, samochód A.J. Foyt Racing wzbił się nad ziemię oraz zaliczył dachowanie… Czerwona flaga była w tamtym momencie jedynym logicznym rozwiązaniem.
A massive Turn 1 incident involving multiple cars sends the No. 14 airborne.
The red flag has been displayed.
📺: #IndyTO on Peacock pic.twitter.com/pxVdFIsQ68
— NTT INDYCAR SERIES (@IndyCar) July 21, 2024
Po około 20-minutowej przerwie wróciliśmy do rywalizacji. Na ulicach Toronto pozostało zaledwie 10 okrążeń oraz 16 samochodów. Niestety, wkrótce kolejny kierowca pożegnał się z wyścigiem. Intensywna walka na restarcie zakończona została kolizją dwóch zawodników Team Penske. Will Power niespodziewanie wbił się na wewnętrzną Scotta McLaughlina w T5, przyczyniając się do kontaktu z Nowozelandczykiem. Samochód #3 zakończył swój wyścig w barierach, a bolid #12 musiał za karę przejechać przez aleję serwisową. Jakby tego było mało, o rozbite auto McLaughlina zahaczył Josef Newgarden, przyczyniając się do uszkodzeń przedniego skrzydła… Jeden incydent zniszczył występ całego zespołu.
Niespodziewane wyniki
Mimo tak wielkiej skali chaosu, kierowcy nie obawiali się jazdy koło w koło na finałowym restarcie. Nikt z czołówki nie potrafił jednak znaleźć miejsca na atak. Kyle Kirkwood stał się genialnym pomocnikiem dla Coltona Herty i przez ostatnie kilka okrążeń zażarcie blokował Scotta Dixona. Pełni dumy kierowcy Andretti wkrótce przekroczyli linię mety i zdobyli dla swojego zespołu wymarzony dublet.
Herta nie mógł w lepszy sposób zakończyć swojej ponad dwuletniej passy bez zwycięstw. Amerykanin zajął pierwsze miejsce w każdej sesji tego weekendu oraz prowadził przez wszystkie okrążenia wyścigu. Taka sytuacja jeszcze nigdy wcześniej nie miała miejsca w historii IndyCar. Niesłychane jest, że tak dominujący występ przypadł na tak chaotyczny wyścig.
Powody do świętowania ma też Chip Ganassi Racing. Po dramatycznych kwalifikacjach wyjeżdżają z Toronto z aż trzema autami w Top 5. W sobotę wieczorem nikt nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Błędy oraz pech faworytów wykorzystali także Malukas, Lundgaard, VeeKay, Grosjean oraz Rahal, którzy zwieńczyli czołową dziesiątkę.
Czas na wakacje
IndyCar wybiera się teraz na letnią przerwę. Nie jest to coś, co zazwyczaj widzimy w kalendarzu amerykańskiej serii. Ta wyjątkowa sytuacja wywołana została przez telewizję NBC, dla której priorytetem stają się teraz transmisje Igrzysk Olimpijskich. Główny realizator IndyCar oraz NASCAR przez najbliższy czas nie będzie miał zasobów, aby pokazywać również motorsport. Co za tym idzie, zespoły oraz kierowcy z tych dwóch serii mogą do połowy sierpnia wybrać się na zasłużony urlop.
Wakacje z największym uśmiechem na ustach rozpoczyna Alex Palou. Hiszpan nadal prowadzi w klasyfikacji generalnej z przewagą poszerzoną do 49. punktów. Co jednak kluczowe, spośród ostatnich pięciu wyścigów w tym sezonie, aż cztery odbędą się na owalach. Jest to woda na młyn dla kierowców pokroju Pato O’Warda, który jest wybitny na tego typu obiektach. Swoje umiejętności będzie mógł zaprezentować 17 sierpnia na krótkim owalu Gateway, pod sztucznym oświetleniem.
Wyniki Ontario Honda Dealers Indy Toronto 2024