Yuki Tsunoda i początki jego kariery
Urodzony w 2000 roku w Sagamiharze Yuki Tsunoda po raz pierwszy miał okazję obserwować zmagania na torze w 2004 r. Czterolatek wraz z rodziną obserwowali z autostrady jak zawodnicy radzą sobie na kartingowym torze Nakai. Kilka lat później właśnie na tym obiekcie w 2010 r. Japończyk rozpoczął swoją przygodę z kartingiem. Dzięki pomocy jego taty, a także dzięki niesamowitemu talentowi, Tsunoda systematycznie piął się w lokalnej drabince. Już w 2014 r. trafił do narodowej klasy. Rok później w klasyfikacji generalnej zajął drugie miejsce. Przesądziło to o tym, iż Japończyk w 2016 r. został zaproszony do gościnnego startu na torze Suzuka w japońskiej Formule 4.
Magia na Suzuce
16-latek został rzucony na głęboką wodę. Mimo to postanowił dać z siebie wszystko. Jak się okazało, zadziwił cały japoński motorsport, Tsunoda bowiem wbrew wszelkim oczekiwaniom ukończył swój debiutancki wyścig na drugim stopniu podium. Wielu myślało, iż to przypadek. Nic bardziej mylnego, gdyż filigranowy Japończyk dzień później dojechał na czwartej pozycji. Dobre rezultaty sprawiły, iż kierowca z Kraju Kwitnącej Wiśni znalazł się w centrum uwagi. Prawdopodobnie wydarzenia z Suzuki sprawiły, iż pod swoje skrzydła przygarnęła go Honda.
Kolejne sukcesy w japońskiej Formule 4
Yuki Tsunoda przez 2 kolejne lata startował już jako pełnoprawny uczestnik. Za każdym razem spisywał się znakomicie. Na uwagę zasługuje sezon 2018. Japończyk był klasą samą w sobie. Wygrał 7 wyścigów, do tego czterokrotnie stawał na podium. Z dorobkiem 245 punktów wygrał serię. Gdyby nie to, iż Teppei Natori stracił tylko 14 oczek do niego, to można byłoby powiedzieć że to był nokaut. Honda w tamtym okresie szukała kogoś, kto w dalszej perspektywie będzie zawodnikiem Formuły 1. Nobuhharu Matsushita, Tadasuke Makino oraz Nirei Fukuzumi zawodzili w Europie. Marka z Tokio postanowiła wysłać Tsunodę do startów na Starym Kontynencie.
Yuki Tsunoda i Formuła 3
Zawodnik z Kraju ze stolicą w Tokio w 2019 r. startował w Formule 3. Znalazł się także pod opieką Red Bulla. Jak się okazało, była to bardzo dobra decyzja. Japończyk mimo, iż został zaangażowany przez dosyć słabą ekipę Jenzer Motorsport, to jednak spisywał się świetnie. Już w debiucie zdobył swój debiutancki punkt. W kolejnych wyścigach rozkręcał się oraz pokazywał, że jest nietuzinkowym i odważnym zawodnikiem. Chociażby na torze Red Bull Ring nie odpuścił, gdy w czwartym zakręcie jeden z zawodników wypychał go na żwir. Tsunoda zaryzykował i choć wypadł z toru na kilka sekund, to jednak jego jazda w czasie zawodów w Austrii zadziwiła ludzi.
W środku sezonu nastąpiła eksplozja formy. Japończyk bowiem zaliczył osiem wyścigów z rzędu ze zdobyczą punkową, a w dodatku trzykrotnie stanął na podium, w tym na Monzy wygrał wyścig. Helmut Marko ze szczęścia aż uściskał go. Stało się jasne, iż Tsunoda – jeżeli nie spocznie na laurach – dostanie się do Formuły 1.
Formuła 2 – to tu Tsunoda wywalczył angaż w F1
Japończyk po świetnym w jego wykonaniu sezonie, został zakontraktowany przez zespół Carlin do startu w Formule 2. To właśnie od tego zależała jego przyszłość. W 2018 r. do bezpośredniego zaplecza królowej sportów motorowych trafił Nirei Fukuzumi. Rodak Tsunody mimo, iż w GP3 radził sobie świetnie, to w Formule 2 kompletnie się nie odnalazł. Honda liczyła jednak na to, że Tsunoda po niewypałach jakim był wspomniany Fukuzumia, a także Matsushita, będzie tym wybrańcem jakiego potrzebował cały naród jak i sam koncern.
Początek sezonu był słaby. W pierwszych sześciu wyścigach zapunktował tylko raz – w czasie zawodów w ramach GP Styrii zajął drugie miejsce. Gdyby nie fatalny pit-stop, to on wygrałby tamte zmagania. Jednak podobnie jak rok wcześniej, Japończyk w drugiej połowie sezonu zaliczył niesamowity skok formy. Zaczął regularnie punktować, zwyciężył w trzech wyścigach. Do tego po raz kolejny zachwycał swoją brawurą na torze. Potwierdził tym samym, iż jest materiałem na kierowcę Formuły 1.
Yuki Tsunoda będzie pierwszym Japończykiem, który wystartuje w wyścigu F1 od 2014 roku
Ostatnim rodakiem nowego nabytku zespołu AlphaTauri, który pojawił się na starcie w zawodach królowej sportów motorowych był Kamui Kobayashi. Zdobywca podium na Suzuce 2012 niestety po GP Abu Zabi 2014 Japonia długo mogła zapomnieć o swoim reprezentancie w Formule 1. W 2019 r. Naoki Yamamoto wziął udział w treningu przed GP Japonii. Weteran Super Formuły chociaż spisał się dobrze, to jednak nie został zatrudniony przez żaden zespół. Tym razem Honda dopięła swego.
Młody Japończyk, mierzący zaledwie 159 cm. jest bardzo ambitny. Liczy bowiem na to, iż pobije wszystkie rekordy Formuły 1 , a także podobnie jak jego idol Ayrton Senna, którego niestety nigdy nie miał okazji obejrzeć w akcji, zostanie mistrzem świata. Ponadto liczy na dobre wyniki, na jego ulubionych obiektach – Hungaroringu i Suzuce. Warto przypatrzeć się uważnie temu zawodnikowi, gdyż w przyszłości może poważnie namieszać w stawce.