Artem Markelov i karting
Artem Markelov urodził się 10 września 1994 roku w Moskwie. Jako, iż jego ojciec Valery był wysoko postawionym człowiekiem w Rosji, rodzina Markelovów była majętna. Imiennik głównego bohatera uniwersum „Metro” swoją przygodę z motorsportem zaczął w 2006 roku od kartingu. Rosjanin jednak stanowił tło dla swoich rywali, bowiem we wszelakich zawodach zajmował głównie miejsca w drugiej i trzeciej dziesiątce. Na tym etapie kariery nic nie zapowiadało, iż Markelov dojdzie tam gdzie doszedł. Los jednak lubi płatać figle.
Pierwsze starty w single-seaterach
W sezonie 2011 Rosjanin zadebiutował w serii ADAC Formel Masters. Zawodnicy w ramach rywalizacji w tych mistrzostwach, startują głównie na niemieckich torach wyścigowych. W 2011 roku 5 rund zostało zaplanowanych na terenie naszych zachodnich sąsiadów. Pozostałe 3 odbywały się w Belgii, Holandii i Austrii. Podczas każdego z weekendów zawodnicy ścigali się w trzech wyścigach. Pierwsza runda sezonu odbywała się na torze Motorsport Arena Oschersleben. Rosjanin nie mógł rywalizacji zaliczyć do udanych. W czasie rywalizacji w Oscherslaben nie zdołał bowiem wywalczyć ani jednego punktu.
O wiele lepiej wyszły mu wyścigi rozgrywane na torze Sachsenring. Markelov we wszystkich zmaganiach rozgrywanych na obiekcie znanym z MotoGP zajmował trzecie miejsca. Jeszcze lepiej poszło mu w Zolder, gdzie 3-krotnie stanął na drugim stopniu podium. W Nurburgu dołożył kolejne trzecie miejsce, które wywalczył w drugim wyścigu tamtego weekendu. Wtedy wzruszony Rosjanin owinął się we flagę swojego państwa podczas wręczania pucharów.
Bardzo udana dla Rosjanina okazała także się runda na torze Red Bull Ring. Markelov bowiem odniósł tam pierwsze zwycięstwo w swojej karierze w serii single-seaterowej. Do końca sezonu kierowca z Moskwy zdołał jeszcze 3 razy ukończyć wyścig w czołowej trójce. W efekcie na koniec sezonu zajął znakomite czwarte miejsce. Jeszcze w tamtym sezonie imiennik głównego protagonisty serii „Metro” zadebiutował w Formule 3 Euro Series. Rosjanin jednak nie zdołał zwojować tam niczego konkretnego w swoim gościnnym starcie.
Artem Markelov i Niemiecka Formuła 3
W kolejnym sezonie bohater artykułu został zatrudniony przez ekipę Lotus do startów w Niemieckiej Formule 3. Po początkowych problemach, Markelov zdołał stanąć na podium dopiero podczas dziewiątego wyścigu w czasie mistrzostw. Miało to miejsce na torze w Oscherslaben. W drugiej fazie sezonu Rosjanin zdołał 2-krotnie wygrać wyścig. Dokonał tego na torach w Lausitz i Hockenheim. W klasyfikacji kierowców zawodnik z kraju ze stolicą w Moskwie zajął 7. miejsce.
Kolejny sezon w wykonaniu zawodnika urodzonego w Moskwie był znacznie lepszy. Kierowca Lotusa bowiem regularnie dojeżdżał na podium. Podobnie jak przed rokiem 2-krotnie dał radę przekroczyć linię mety jako pierwszy. Markelov w ostatecznym rozrachunku został wicemistrzem serii, lecz miał olbrzymią stratę do Marvina Kirchofera, który po prostu był w innej lidze. Mimo to, zawodnik podpisał umowę z zespołem Russian Time, aby ścigać się w serii GP2.
Nieudany rok 2014
Rosyjska ekipa w 2013 roku została mistrzem wśród zespołów w serii GP2. Apetyty na powtórzenie sukcesu były ogromne. I o ile Mitch Evans regularnie walczył o czołowe lokaty, tak Artem Markelov jeździł w ogonie stawki. Ponadto raz po raz wikłał się w różne incydenty. W Monako chociażby kompletnie przestrzelił pierwszy zakręt i z impetem wpadł w bariery. Z kolei w Niemczech i na Węgrzech zapoczątkował karambole. W Belgii gdzie zdobył swoje jedyne punkty w sezonie, po drodze omal nie wyrzucił zarówno siebie jak i Toma Dillmanna z toru. Francuz odpłacił się kilka sekund później dosyć mocną obroną
Rosjanin kompletnie nie znał granicy, kiedy należy odpuścić. I tak podczas swojej domowej rundy, wyrzucił z wyścigu Raffaele Marciello. Włoch chciał bowiem wyprzedzić Markelova na dohamowaniu do piątego zakrętu. Ten nie odpuścił i skręcił prosto w rywala. W efekcie z bolidu protegowanego Ferrari odpadło kilka elementów. Kierowca ekipy Racing Engineering następnie z impetem wpadł w bandy, gdyż nie miał jak zahamować. Na koniec sezonu bohater artykułu został sklasyfikowany z dorobkiem 6 punktów na odległej 24. pozycji. Dla porównania jego partner z zespołu Mitch Evans, zdołał zakończyć kampanię na 5. pozycji. Różnica klas pomiędzy kierowcami była aż zanadto widoczna.
Lepiej, coraz lepiej, ale nie na tyle
Włodarze zespołu postanowili jednak zostawić Markelova. W końcu rosyjski zawodnik w rosyjskim zespole był bardzo dobrą reklamą. Kierowca z Moskwy, aby zdobyć doświadczenie postanowił udać się do Nowej Zelandii. Rosjanin startował wtedy w serii Toyota Racing Series. 3-krotnie zdołał stanąć na podium w wyścigu, lecz ani razu nie wygrał.
W porównaniu do poprzedniego sezonu wiodło mu się lepiej w serii GP2. Podczas wyścigu w Belgii po raz pierwszy w karierze stanął na podium w bezpośrednim przedsionku F1. Zajął wówczas trzecie miejsce. Rosjanin jednak ponownie raz po raz wikłał się w różne incydenty. Najznakomitszym przykładem jest po raz kolejny jego domowa runda. Podczas głównego wyścigu Markelov przestrzelił drugi zakręt. Kierowca Russian Time chciał jak najszybciej wrócić na tor. Zrobił to jednak niedbale i zahaczył o ścianę. Wrak bolidu zawodnika wrócił na tor i zgarnął za sobą Zoela Amberga i Marlona Stockingera. Tym samym po raz drugi z rzędu sporo narozrabiał przed rodzimą publicznością.
Markelov z hukiem zakończył także sezon. Kierowca ten bowiem znalazł się wśród tych, którzy brali udział w potężnym wypadku podczas ostatniego wyścigu sezonu. Tym razem nie było jednak mowy o winie zawodnika. Rosjanin na koniec sezonu zdołał zgromadzić 48 punktów i zajął 13. miejsce w klasyfikacji kierowców.
Progres w 2016 roku
Bohater artykułu pozostał na kolejny rok w zespole Russian Time. Początek sezonu w wykonaniu Rosjanina był znakomity. Markelov bowiem 2-krotnie uplasował się tuż za podium w Hiszpanii. W Monako przełamał klątwę i to z nawiązką. Imiennik głównego bohatera serii „Metro” wygrał bowiem rywalizację w Księstwie Hazardu. Po zawodach w Hiszpanii i Monako Markelov był wiceliderem klasyfikacji kierowców. Jednak w Baku nie poszło już mu tak dobrze, gdyż w wyścigu głównym został wyeliminowany przez Arthura Pica. W sprincie Rosjanin zdołał przebić się na piątą pozycję.
W Austrii, mając wielką szansę na wygraną, z kolei sam siebie wyeliminował z wyścigu po tym jak przy wyjeździe z alei serwisowej uderzył w bandy. Od tego momentu coś się posypało. Markelov bowiem znacznie obniżył loty. Nie był w stanie utrzymać wysokiej formy z początku sezonu. I tak w Niemczech przez wywołanie wirtualnej neutralizacji w skutek kolizji z Jordanem Kingiem, cudem nie odebrał wygranej jego rodakowi Sergeyowi Sirotkinowi. Dopiero w dalszej części sezonu kierowca Russian Time zdołał wywalczyć podium, stając na trzecim podium w Abu Zabi. Sezon zakończył na 10. miejscu z dorobkiem 97 punktów. Niemal połowę swojej zdobyczy punktowej wywalczył w Hiszpanii i Monako. Po tamtejszych zmaganiach bowiem na swoim koncie miał 48 „oczek”.
Wielki sukces w 2017 roku
W 2017 roku reaktywowano Formułę 2. FIA postanowiła o tym, aby uporządkować drabinę prowadzącą ku Formule 1. Rosjanin kolejny rok z rzędu w bezpośrednim przedsionku F1 reprezentował zespół Russian Time. Na efekty nie trzeba było długo czekać, ponieważ wygrał on inaugurujący sezon wyścig w Bahrajnie. Następnie w przeciwieństwie do poprzednich sezonów regularnie punktował w kolejnych wyścigach. Drugie zwycięstwo w sezonie odniósł podczas sprintu w Austrii. Kierowca z Moskwy potwierdził tym samym, iż można go zaliczać do grona faworytów do zgarnięcia tytułu.
Do niezwykle groźnej sytuacji doszło w czasie wyścigu na Węgrzech. Markelov koniecznie chciał wyprzedzić Rowlanda. W efekcie Rosjanin wyjechał na trawę i z impetem wpadł w bariery. Na szczęście skończyło się tylko na strachu. Zawodnik ekipy Russian Time w dalszej części sezonu zdołał jeszcze 4-krotnie wygrać wyścig w bezpośrednim przedsionku Formuły 1. Tym samym został w pełni zasłużenie wicemistrzem serii. Zarówno on jak i reszta rywali nie mieli podjazdu do Charlesa Leclerca, który zdominował sezon.
Artem Markelov w Renault
W sezonie 2018 w Formule 2 po raz kolejny był czołowym graczem. Rosjanin bowiem regularnie dojeżdżał w czołówce. W efekcie na koniec sezonu zajął 5. miejsce. Jednak nie to w tym wszystkim jest najważniejsze.. W 2018 roku został on bowiem ogłoszony jako kierowca rozwojowy zespołu Renault w Formule 1. Markelov w ciągu sezonu kilkukrotnie dostał szansę, aby pojeździć modelem R.S 18. Jedną z takich okazji był trening przed jego domową rundą na torze w Soczi. Kierowca z Moskwy zajął całkiem przyzwoite 15. miejsce w sesji. Spekulowano, iż w następnym sezonie będzie etatowym kierowcą zespołu Williams. Markelov wtedy jeszcze nie widział, iż 5 dni po jego debiucie w oficjalnej sesji F1 wydarzy się coś co zaprzepaści te plany.
Cała Rosja wstrząśnięta…
– Mówimy o jednym z najwyższych urzędników Kolei Rosyjskich. Oskarżony podejrzewany jest o przekupienie urzędnika państwowego w wysokości dwóch miliardów rubli. Taką wiadomość na początku września 2019 roku podała rosyjska agencja informacyjna Rosbalt. O kogo chodziło? O niejakiego Valery’ego Markelova, ojca Artema który odgrywał kluczową rolę w Kolejach Rosyjskich. Rosyjski biznesmen był współwłaścicielem Grupy 1520, głównego partnera państwowych kolei. Posiadał również firmę Moboil, zajmującą się dystrybucją paliw. Wszystkie te podmioty co ciekawe sponsorowały karierę Artema.
Cała Rosja natychmiast więc zaczęła żyć tym tematem. O co w tym całym zamieszaniu chodziło? Były szef wydziału „T” Głównej Dyrekcji Bezpieczeństwa Gospodarczego i Zwalczania Korupcji Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Federacji Rosyjskiej Dmitry Zacharchenko, systematycznie otrzymywał łapówki od zorganizowanej grupy, która kontrolowała szereg podmiotów prawnych, które nie prowadziły prawdziwej działalności gospodarczej, ale pozbywały się środków na swoich rachunkach bankowych, dokonując nielegalnych transakcji. Do tej grupy należeli przedsiębiorcy Valery Markelov, Boris Usherovich, Ivan Stankevich i Dmitry Motorin. Zacharchenko pomagał im unikać odpowiedzialności i nie wchodzić w pole widzenia organów regulacyjnych.
10 czerwca 2019 r. Sąd Presnieński w Moskwie skazał Zacharchenkę za otrzymywanie łapówek na 13 lat kolonii ścisłego reżimu i grzywnę w wysokości 117,99 mln rubli, pozbawiając go stopnia pułkownika, odznaczeń państwowych i prawa do zajmowania kierowniczych stanowisk w agencjach rządowych. Później Moskiewski Sąd Miejski skrócił wyrok o sześć miesięcy. W styczniu 2021 roku sprawa zaczęła zmierzać ku końcowi. Prokuratura Generalna zatwierdziła wtedy akt oskarżenia w sprawie karnej przeciwko Zacharczence (jemu po raz kolejny) i jego wspólnikom Valeryowi Markelovowi, Wiktorowi Belevcovovi i Vasilemu Kritininowi. Z kolei Usherovich, Stankevich i Motorin zostali umieszczeni na międzynarodowej liście poszukiwanych. Do tej pory jednak nie ma finału rozprawy.
Ostry zjazd w dół z formą
Od tamtego momentu coś się posypało. Artem Markelov bowiem nie przypominał siebie z 2018 roku. Pomimo hucznych zapowiedzi jego starty w Super Formule w 2019 roku okazały się fatalne. Kierowca z Moskwy bowiem ani razu nie zdołał zapunktować w czasie kampanii. Dodatkowo regularnie był ogrywany przez dużo mniej doświadczonych kierowców takich jak Patricio O’Ward.
W międzyczasie Rosjanin w czasie rundy F2 w Monako zastąpił w ekipie MP Motorsport Jordana Kinga, który postanowił spróbować swoich sił w wyścigu Indianapolis 500. Markelov w kwalifikacjach zajął 11. miejsce. Następnie odnalazł się w chaosie i zdołał zająć szóste miejsce. Następnego dnia zdołał uplasować się dwie pozycje więcej. W dalszej części sezonu kierowca z Moskwy zastąpił w ekipie Arden tragicznie zmarłego Anthoine’a Huberta. Rosjanin nie zdołał zdobyć ani jednego punktu. Dodatkowo na 4 wyścigi w których startował, ukończył tylko jeden w Soczi, podczas swojej domowej rundy. Nie tak wyobrażał sobie powrót do serii, gdzie jeszcze 2 lata wcześniej odnosił wielkie sukcesy.
Artem Markelov i sezon 2020
Rosjanin na rok 2020 podpisał kontrakt z ekipą HWA, która przejęła zespół Arden. Kampania w wykonaniu kierowcy jak i jego ekipy pozostawała wiele do życzenia. Markelov bowiem w ciągu sezonu zdołał tylko 2 razy zapunktować. Fakt miał kilka przebłysków jego dawnego siebie, jak podczas przedostatniego wyścigu sezonu na krótkiej wersji toru Sakhir, gdzie po świetnym starcie jechał w ścisłej czołówce. Cóż jednak z tego, skoro rywale na kolejnych okrążeniach mijali go jeden za drugim? 5 punktów zdobytych przez cały sezon starczyło na zaledwie 18. miejsce w klasyfikacji kierowców. To odebrało mu chęć do ścigania i postanowił zawiesić karierę. Jak na razie był to ostatni sezon w jego wykonaniu i nie wiadomo, czy zawodnik wróci na tory wyścigowe.
Artem Markelov says he has no racing plans for 2021 as yet and may take a sabbatical after two difficult seasons.
He also speaks on why it didn’t work out in 2020:https://t.co/IinnqxkpTm #F2 #SFormula #FIAF2 | @MsportXtra pic.twitter.com/Eag05zqcwO
— FormulaRapida.net 🇬🇧 🇺🇸 (@FormulaRapidaEN) January 1, 2021
Czy afera z udziałem jego ojca zahamowała jego karierę?
Wielu obserwatorów zauważyło, iż wyjście na jaw afery związane z Markelovem Seniorem było punktem zwrotnym w karierze jego syna. Artem stracił wówczas swoich najważniejszych sponsorów. To definitywnie przekreśliło jego szansę na Formułę 1, o której tak bardzo marzył. Dodatkowo w czasie startów w Japonii, widać było po nim że nie skupia się w pełni na wyścigach. Kompletnie nie umiał się tam odnaleźć. Ciężko powiedzieć jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby nie skandal na cały kraj z jego ojcem.
Pokuszę się jednak o stwierdzenie, iż w 2019 roku być może oglądalibyśmy go w zespole Williams, biorąc pod uwagę jakim dysponował budżetem. I choć Rosjanin nie ukrywajmy nie był talentem pokroju Charlesa Leclerca czy Anthoine’a Huberta to jedno trzeba mu przyznać – potrafił w pełni wykorzystać swoje doświadczenie zdobyte w F2.