Connect with us

Czego szukasz?

Testy nowych samochodów

TEST | Jaguar E-Pace D200 MHEV AWD – mistrz wagi ciężkiej

Niemal równocześnie z opisanym już na naszych łamach Jaguarem F-Pace, testowaliśmy jego mniejszego brata. Model E-Pace debiutował na rynku w 2017 roku, a pod koniec 2020 r. został poddany faceliftingowi. Jedną ze zmian było wprowadzenie do oferty hybrydy plug-in – my jeździliśmy jednak całkowicie inną odmianą. Jaką? O tym możecie przeczytać w poniższym tekście.

Jaguar E-Pace
Fot. Studio Filmowe Kuba Orpel

Testowany Jaguar E-Pace, który – podobnie jak opisywana wcześniej przeze mnie Mazda CX-5 – należy do wymierającego gatunku. Zapewne wielu z Was w tym momencie pyta – jak to możliwe, przecież mowa o kompaktowych SUV-ach, przedstawicielach najpopularniejszego segmentu na świecie. Otóż jest to możliwe, jeśli skupimy się na dwóch aspektach charakteryzujących te modele. Pierwszym z nich jest ciągle duży udział analogowej formy sterowania we wnętrzu, a co za tym idzie świetna ergonomia. Drugim – zastosowany silnik. O ile w Maździe mieliśmy wielkie (jak na segment) wolnossące 2.5, o tyle w Jaguarze mamy dwulitrowego turbodiesla.

ZOBACZ TAKŻE
TEST | Mazda CX-5 2.5 SKYACTIV-G - ostatni bastion motoryzacji
Jaguar E-Pace

Fot. Studio Filmowe Kuba Orpel

Jaguar E-Pace D200 – kultura przede wszystkim

Skoro już wywołałem do tablicy źródło napędu widocznego na zdjęciach czerwonego „Dżaaaga”, to zostańmy przy nim na chwilę. Po pierwsze – wyjaśnijmy oznaczenie. D200 MHEV sugeruje obecność jednostki wysokoprężnej o mocy 204 KM i będącej zarazem mikrohybrydą. Mój pierwszy kontakt z autem nastąpił przy rozgrzanym silniku i nie chciało mi się wierzyć, że nie jest to wersja benzynowa. Wyciszenie jednostki i jej kultura pracy są fantastyczne, zresztą wystarczy obejrzeć maskę od wewnątrz, żeby zobaczyć że Jaguar nie oszczędzał na wygłuszeniach. Oczywiście rozruch na zimno łączy się z klekotaniem, ale to szybko ustępuje.

W trasie nie ma mowy o jakichkolwiek dźwiękach docierających z zewnątrz – zarówno jeśli chodzi o szum opływającego powietrza, jak i hałasy spod nadkoli. Nawet jeśli jakieś stuki dotarłyby do wnętrza, rozeszłyby się szybko po połaciach miękkiej skóry i absurdalnie grubego zamszu. Drogi Jaguarze, naprawdę powinieneś rozważyć produkcję mebli obijanych tym samym materiałem, który jest na podsufitce. Każde moje wejście do auta przez tydzień użytkowania wiązało się z pogłaskaniem jego dachu od wewnątrz. Gwarantuję, że nie znudziłoby mi się to nawet przez rok.

wnętrze

Fot. Studio Filmowe Kuba Orpel

Ciasno, ale luksusowo

Miejsce pracy, czy też raczej miejsce relaksu kierowcy doskonale tłumaczy wysoką cenę testowanego egzemplarza. Do niej dojdziemy oczywiście na końcu, ale myślę że dla niejednego może być ona zaskoczeniem. Wracając do wnętrza – zarówno widoczna powyżej nowa, wprowadzona po liftingu kierownica oraz obecne w małym Jaguarze „siedzenia sportowe ze skóry Grained w kolorze Caraway” stanowiły świetny kompromis między sportowym charakterem brytyjskiej marki a adekwatnym do ceny poczuciem komfortu. Oczywiście, do kilku rzeczy można się przyczepić – przyciski na kierownicy (i panelu klimatyzacji) wyglądają na dotykowe, a wymagają mocnego, głębokiego wciśnięcia aby prawidłowo zadziałać. Fotele z kolei mają niezwykle krótkie siedziska, co może stanowić problem, gdy kierowca ma ponad 185 cm wzrostu.

ZOBACZ TAKŻE
TEST | Jaguar F-Pace 2.0 P i4 250 R-Dynamic SE - drapieżnik z klasą

Jaguar E-Pace w moim odczuciu jest autem 2+2. Świetnie sprawdzi się podczas jazdy w dwie osoby, ale z tyłu oferuje mniej przestrzeni niż chociażby miejski VW T-Cross. Kanapa jest wygodna, lecz umieszczona nieco zbyt wysoko, co ogranicza miejsce nad głową. Na kolana przestrzeni również nie ma zbyt dużo, zdecydowanie mniej niż chociażby w Nissanie Qashqaiu czy Cuprze Formentor. Bagażnik jest bardzo foremny, ma regularne kształty i świetny system mocowania bagażu za pomocą metalowej szyny i elastycznych taśm. Nie jest niestety zbyt duży – z racji napędu na obie osie i układu mikrohybrydowego, jego podłoga jest umieszczona bardzo wysoko.

deska

Fot. Studio Filmowe Kuba Orpel

Jaguar E-Pace – ergonomia, multimedia

Do poręczności kierownicy nie mogę mieć najmniejszych zastrzeżeń. Jest odpowiednio mała, odpowiednio gruba i odpowiednio wyprofilowana. Fantastyczne są metalowe łopatki do zmiany biegów, nie odstają od nich równie ładne dźwigienki kierunkowskazów i wycieraczek. Tak jak wspominałem na początku, pomimo obecności dwóch ogromnych ekranów (centralny o przekątnej 11,4 cala), obsługa jest zaskakująco analogowa. Sterowanie klimatyzacją po liftingu zostało na swoim miejscu – co prawda da się ją obsługiwać również z poziomu ekranu, ale pokrętła i przyciski sprawdzają się znacznie lepiej. Wszystkie ważniejsze funkcje komputera są sterowane z kierownicy lub za pomocą skrótów rozmieszczonych po obu stronach ekranu centralnego. Wspomniane już opcjonalne fotele są sterowane w 14 kierunkach w pełni elektrycznie i pomimo krótkich siedzisk pozwalają na znalezienie wygodnej pozycji.

Jaguar E-Pace - fotele

Fot. Studio Filmowe Kuba Orpel

We wnętrzu nie brakuje gadżetów

Gdy dokładniej rozejrzymy się we wnętrzu i zaczniemy bawić się ekranami i przyciskami, możemy odkryć kilka funkcji znanych raczej z aut wyższej klasy. Pierwszą z nich są… fantastyczne lusterka. Po pierwsze, boczne są fotochromatyczne – dlaczego nie stosują tego wszyscy producenci? Po drugie – środkowe jest wyposażone w patent znany z większych Jaguarów czy należących do tego samego koncernu Range Roverów. Jaguar E-Pace ma zamontowaną na dachu kamerę, która przekazuje obraz do ekranu w lusterku wstecznym. Świetne rozwiązanie sprawdzające się przy kiepskiej pogodzie lub w obecności wysokich pasażerów na kanapie, zasłaniających skutecznie widok przez niedużą tylną szybę. Kamera jest regulowana w pionie, a sam ekran w lusterku ma regulację jasności. Co ważne, odbywa się to poprzez przyciski na lusterku – nie trzeba szukać odpowiedniej opcji w menu.

Dobry materiał na kino… samochodowe?

W ostatnich tygodniach ogłoszono że na systemy oparte o Android Automotive (czyli do Volvo, Polestara i nowych modeli Renault) trafi obsługa aplikacji YouTube. Na początek będzie ona działać oczywiście tylko na postoju. Jaguar E-Pace niestety nie posiada tego systemu, a szkoda – przepiękne ekrany i doskonale grające nagłośnienie Meridian (opcja) tworzą idealną platformę pod oglądanie filmów czy seriali na podczas postoju w długiej trasie. Tutaj znajdujemy trzecie powiązanie ze wspomnianą we wstępie Mazdą – zestaw kamer 360 stopni oferuje obraz tak dobry, że można nimi kręcić filmy. A potem najlepiej odtwarzać je na ekranie centralnym Jaguara. Wnętrze (i zewnętrze) E-Pace jest również pełne małych smaczków, takich jak wybite w skórze logo Jaguara, podświetlane progi czy umieszczone pod lusterkami rzutniki, wyświetlające na ziemi motyw znany też z dolnej krawędzi przedniej szyby. Chodzi oczywiście o sylwetkę małego kociaka (w domyśle E-Pace) podążającego za dostojnym jaguarem. Wszystkie te detale możecie obejrzeć w galerii poniżej.

ZOBACZ TAKŻE
TEST | Volvo XC60 B4 AWD Inscription - luksusowy umilacz ciemnych dni

Jaguar E-Pace - rzutnik pod lusterkiem

Zdjęcie 5 z 5

Jaguar E-Pace – jak się nim jeździ?

Jazda „Baby Jagiem” jest pełna skrajności i pozornie niepasujących do siebie elementów. Auto posiada silnik diesla, a brzmi jak benzyna. Ma dość sztywne zawieszenie i precyzyjny układ kierowniczy, a zachowaniem na drodze mimo wszystko skłania do spokojnej jazdy. Jest niewielkim autem (4395 mm długości, 1900 mm szerokości i 1648 mm wysokości), a jego masa wynosi horrendalne 1960 kg na pusto. Dla porównania niemal identyczna wymiarami Skoda Karoq 2.0 TDI DSG 4×4 waży 1610 kg, a BMW X1 xDrive, również z dwulitrowym dieslem, waży 1695 kg – nadal o niemal 300 kilogramów mniej od Jaguara. Ilość wygłuszeń czy grube materiały wykończeniowe nijak tego nie tłumaczą. Ma to wpływ na właściwości jezdne E-Pace, na szczęście mniejszy niż się można spodziewać. Duża w tym zasługa aktywnego zawieszenia, dostępnego w opcji.

ZOBACZ TAKŻE
Diesle umierają, ale nie wszędzie. Na tym rynku dopiero rozkwitają
Jaguar E-Pace

fot. Studio Filmowe Kuba Orpel

Sama jednostka napędowa jest mocnym punktem małego Jaguara. 204 KM i 430 Nm dają nam odpowiedni zapas mocy przy wyprzedzaniu. O trakcję przy ruszaniu dba napęd na obie osie. Skrzynia biegów ma aż 9 przełożeń, co niekoniecznie jest zaletą w przypadku E-Pace. Między pierwszym a czwartym przełożeniem zdarza jej się pogubić albo nieprzyjemnie szarpnąć, zwłaszcza przy delikatnej jeździe. Sugerowane przez producenta osiągi mówią o przyspieszeniu do setki w 8,4 sekundy i prędkości maksymalnej na poziomie 211 km/h. Oczywiście z racji śnieżnych warunków nie było możliwości, aby to zweryfikować. Można było za to zweryfikować spalanie. To wyniosło średnio podczas testu 7,5 litra na każde 100 km, a wahało się od 5,8 przy spokojnej jeździe poza miastem do ponad 9 przy jazdach z prędkościami autostradowymi.

spalanie

Fot. Piotr Orpel

Jaguar E-Pace – wyposażenie i ceny

Najtańszy Jaguar E-Pace jakiego możemy obecnie zamówić (stan na luty 2022) to model z benzynowym, trzycylindrowym silnikiem 1.5 o mocy 160 KM i napędem na przednie koła w wersji wyposażenia R-Dynamic S. Cena tej odmiany zaczyna się od 213600 złotych. Fani turbodiesli muszą przygotować co najmniej 238500 złotych za odmianę o mocy 163 KM. Podobnie jak w „testówce”, jest tam napęd AWD i automatyczna skrzynia biegów. Mocniejszy diesel (taki jak u nas D200, czyli 204-konny) wiąże się z dopłatą na poziomie 13400 zł. Bazowa cena widocznej na zdjęciach odmiany R-Dynamic SE to 263400 zł. Skonfigurowanie takiego egzemplarza jak testowy nie jest aktualnie możliwe, z racji zmiany zawartości i cen pakietów wyposażenia dodatkowego.

oświetlenie

Fot. Piotr Orpel

Tego ostatniego „na pokładzie” jest naprawdę sporo. Wśród zastosowanych opcji znajdziemy chociażby audio Meridian Surround Sound, dostęp bezkluczykowy, szyny transportowe z zaczepami do mocowania bagażu, lusterko ClearSight, ładowarkę bezprzewodową, wirtualne wskaźniki, podgrzewanie przedniej szyby i wycieraczek, adaptacyjne zawieszenie, kamery dookoła samochodu, dwudziestocalowe felgi czy czerwony lakier Caldera Red. Ostatnią, najważniejszą opcją, są matrycowe reflektory Pixel LED, robiące niesamowitą robotę podczas nocnych podróży. Niemal cały, liczący ponad 1570 km test przejechałem z uruchomionymi automatycznymi „długimi”. Nikt się nie skarżył, a szybkość i dokładność wycinania części wiązki światła robi ogromne wrażenie. Działa to niezawodnie nawet na krętych drogach szybkiego ruchu, gdy skumulowana prędkość z którą mijamy auta z naprzeciwka potrafi przekroczyć 250 km/h. Ostatnim autem, w którym oświetlenie zrobiło na mnie takie wrażenie, był nowy Nissan Qashqai.

ZOBACZ TAKŻE
TEST | Nissan Qashqai Tekna+ 1.3 DIG-T 6MT - druga rewolucja

Luksusowo, nowocześnie, ale czy warto wybrać E-Pace?

Ostateczna cena tak wyposażonego brytyjskiego crossovera to okolice 308 tysięcy złotych. Czy to dużo, czy mało, zostawiam… Nie, tutaj nie ma co zostawiać do oceny, jest drogo. Nie mówimy w końcu o hybrydzie plug-in, ani o elektryku, ani o wielkim SUV-ie, tylko o niedużym pojeździe z ekskluzywnym znaczkiem na masce. Auto jest bardzo komfortowe i stanowi świetny dodatek do torebki lub eleganckich butów. Samo logo marki i jej historia są wystarczającym argumentem za zakupem tego pojazdu. Aczkolwiek… Jeżeli wystarczy wam 160 koni mechanicznych, proponuję wybrać… Nissana Qashqaia. Komfort jazdy jest niezwykle zbliżony, a jakość wykończenia niewiele odstaje od dzisiejszego bohatera. O tym, że przy okazji w kieszeni zostanie 130 tysięcy złotych chyba nie trzeba przypominać.

Za sesję zdjęciową odpowiada Studio Filmowe Kuba Orpel

Podsumowanie: Jaguar E-Pace D200 MHEV AWD R-Dynamic SE

Jaguar E-Pace D200 MHEV AWD R-Dynamic SE
  • Stylistyka
  • Przestronność
  • Jakość materiałów
  • Wyposażenie
  • Multimedia
  • Komfort użytkowania
  • Przyjemność z jazdy
  • Silnik i napęd
  • Skrzynia biegów
  • Ekonomia i ekologia
  • Bezpieczeństwo
  • Cena w stosunku do jakości
4.3

Podsumowanie

Po tygodniu spędzonym z Jaguarem E-Pace możemy z całą pewnością stwierdzić, że jest to najbardziej luksusowy (obok swojego bliźniaka z logiem Range Rovera) kompaktowy crossover na rynku. Pewnie się prowadzi, spala akceptowalne ilości oleju napędowego i otacza kierowcę połaciami skóry, zamszu i aluminium. Jest niezwykle efektowny, ale nie efekciarski, a we wnętrzu nie zapomniano o zachowaniu ergonomicznej obsługi. Jedyne poważniejsze skazy na jego wizerunku to skrzynia biegów oraz cena, która w przypadku testowanego egzemplarza przekracza 300 tysięcy złotych. Jeśli dysponujecie taką kwotą, możecie śmiało rozważyć jego zakup – nie będziecie rozczarowani.

4.8/5 (liczba głosów: 11)
Reklama