Sprint F1 daje w tym roku nowe możliwości
Obecnie lider Scuderii Ferrari prowadzi w klasyfikacji kierowców z 34-punktową przewagą. 24-latek wywalczył do tej pory 2 PP, 2 triumfy i 3 najszybsze okrążenia wyścigu. Gdyby nie przegrana bitwa z Maxem Verstappenem w trakcie GP Arabii Saudyjskiej miałby aż 3 zwycięstwa. Tym razem mamy jednak weekend wyścigowy ze zmodyfikowanym formatem. Wszystko przez pierwszy z trzech sprintów, za który można zgarnąć dodatkowe 8 „oczek”. Warto podkreślić, że punkty zdobywa pierwsza ósemka, a nie trójka – jak rok temu.
Gdyby Charles Leclerc zdołał wygrać wyścig sprinterski, główne GP Emilii-Romanii oraz zdobyłby „Fastest Lapa” zgromadziłby aż 34 punkty. Takiej zdobyczy w jeden weekend nie miał jeszcze żaden kierowca w historii. Dodatkowo wywalczenie maksimum pozwoliłoby też na osiągnięcie sumy 105 punktów. To o 5 „oczek” więcej niż w 2016 roku po 4 wyścigach miał Nico Rosberg. W dodatku przewaga kierowcy Ferrari nad rywalami po 4 GP może przekroczyć 43 punkty, co byłoby absolutnym rekordem.
Charles Leclerc nie będzie miał łatwo z rekordami Nico Rosberga
Na pewno wywalczenie rekordu pod względem wywalczonych punktów w trakcie weekendu F1 nie będzie proste. Tak samo, gdy mówimy o największej przewadze w „generalce” i największej zdobyczy punktowej (w ogóle) po 4 wyścigach. Aż 3 rekordy F1 stoją przed Leclerkiem gotowe do… przebicia.
W 2016 roku Nico Rosberg wywalczył aż 100 punktów w 4 pierwszych wyścigach. Wówczas Niemiec wygrał każdy z nich i miał 100% skuteczność. W tamtym okresie nie było dodatkowego punktu za najszybsze okrążenie oraz nie organizowano sprintów. Pierwsza kategoria nagradzania weszła w życie od sezonu 2019, a druga od 2021 r. Wówczas późniejszy mistrz świata z sezonu 2016 miał 43 punkty przewagi nad drugim Lewisem Hamiltonem. W trakcie GP Emilii-Romanii Charles Leclerc stanie przed szansą przebicia powyższych liczb. Czy mu się uda? Na pewno Monakijczyka i Ferrari stać na to, ale na pewno nikt nie ułatwi im zadania.