Co testowaliśmy?
Na testy trafiła do nas elektryczna Kia e-Niro w kolorze Yacht Blue o pojemności baterii 64 kWh (pojemność użytkowa) i mocy 204 KM. Spędziliśmy z nią siedem dni pokonując w tym czasie 1 270 kilometrów w różnych warunkach. Prędkość maksymalna tego samochodu wynosi 167 km/h, a przyspieszenie od 0 do 100 km/h – 7,8 s.
Wzmianka o pojemności akumulatora jest konieczna, bowiem koreański producent oferował (czas przeszły nie bez powodu, ale o tym dalej) także wersję ze znacznie mniejszym akumulatorem o pojemności 39,2 kWh. Wariant ten ma też znacznie słabszy silnik, który zapewnia moc maksymalną na poziomie 136 KM.
Kie e-Niro to oczywiście jedna z trzech wersji SUV-a koreańskiej marki, który jest dostępny także jako samochód spalinowy i hybrydowy. Zmiany wizualne są niewielkie, co z całą pewnością nie jest przypadkowe. Dla żądnych bardziej nowoczesnych i nietypowych kształtów Kia przygotowała bowiem model EV6. e-Niro to natomiast propozycja dla klientów, którzy nie chcą przesadnie wyróżniać się na drodze i z pewnością nie zdecydują się na zakup „statku kosmicznego”, jak nazywa się co niektóre modele na prąd.
Jeśli chodzi o sam design, to warto zwrócić uwagę na niebieskie wstawki, które wyróżniają wersję na prąd. Gniazdo do ładowania umieszczono w masce samochodu, co na chwilę obecną wydaje się jednym z najlepszych rozwiązań, biorąc pod uwagę umiejscowienie publicznych stacji ładowania. Inne są oczywiście także 17-calowe koła, które mają aerodynamiczną konstrukcję w celu zmniejszenia zużycia energii.
Przyjemne wnętrze i dobre wyposażenie
Jeśli jesteście fanami sprawdzonych rozwiązań i nie lubicie wydziwiania, wnętrze e-Niro powinno przypaść wam do gustu. Jego centralnym punktem jest środkowy panel, na którym znajdziecie przyciski do podgrzewania foteli czy kierownicy, hamulec postojowy, ale przede wszystkim selektor do wyboru trybu jazdy (redukcyjna przekładnia o stałym przełożeniu). Rozwiązanie w tym stylu jest coraz częściej spotykane i trudno się temu dziwić. Dobrze wygląda i świetnie działa, a dodatkowo jest bezproblemowe w obsłudze.
Najbardziej spodobała nam się jednak… normalność wnętrza e-Niro. To deska rozdzielcza z wbudowanym, 10,25-calowym ekranem dotykowym, nie wystającym poza jej obrys, więc świetnie wtapia się w szeroko pojętą architekturę pojazdu. Najważniejsze są klasyczne fizyczne przyciski, którymi można sterować nie tylko klimatyzacją i radiem, ale także innymi funkcjami.
Sam system informacyjno-rozrywkowy działa świetnie, jest bardzo szybki i przejrzysty. Na minus dostępność informacji, zwłaszcza w kontekście samochodów elektrycznych. Na mapie ładowania można wybrać punkty wielu operatorów, ale nie… GreenWaya, który jest przecież rynkowym liderem. Przyjemną opcją jest także możliwość klimatyzacji tylko dla kierowcy, co oczywiście oszczędza energię. Za wbudowaną nawigację odpowiada TomTom. Spisywała się ona całkiem nieźle, ale jak to wbudowana w system nawigacja… w niektórych sytuacjach nie ma szans z Google Maps.
Do zestawu zegarów i wskaźników także nie można się przyczepić – jest przejrzysty, czytelny i może wyświetlać wiele informacji. To miła odmiana w porównaniu do Kii Rio, którą testowaliśmy jakiś czas temu.
Mały minusik przy bagażniku
Wnętrze ogólnie robi niezłe wrażenie i nie znajdziecie w nim niskiej jakości plastików. Istotne jest jednak to, że samochodowi nie brakuje praktycznie niczego. Wnętrze jest naprawdę przestronne i wygodnie pomieści cztery dorosłe osoby, a w przypadku pięciu też nie będzie źle. Bagażnik ma pojemność 451 litrów, która po złożeniu tylnych siedzeń wzrasta do 1 405 litrów. Musimy przyznać, że wartość bagażnika wygląda naprawdę przyzwoicie, ale w rzeczywistości nie jest aż tak przestronny. To tak naprawdę jeden z nielicznych minusów samochodu. Nie brakuje także wielu schowków.
Wyposażenie „naszego” egzemplarza obejmuje reflektory Full LED z automatycznym przełączaniem świateł drogowych, automatyczną klimatyzację (jednostrefową), dostęp bezkluczykowy, tylną kamerę cofania czy bezprzewodową ładowarkę do telefonu. Na pokładzie znajdują się też wspomniane podgrzewane przednie fotele oraz kierownica, przednie i tylne czujniki parkowania oraz szereg asystentów bezpieczeństwa. Nie zabrakło adaptacyjnego tempomatu, z którego chętnie korzystaliśmy.
Silnik
e-Niro w wersji z większą baterią waży ponad 1,8 tony, a napęd przenoszony jest tylko na przednie koła. Mimo tego samochód jest bardzo żwawy. Brawa należą się projektantom koreańskiej marki, którzy skutecznie „ukryli” wagę samochodu.
Wiemy, że to trochę truizm przez dostępny od początku maksymalny moment obrotowy, ale fakt jest taki, że niektóre samochody elektryczne mimo tego potrafią się męczyć. Opisane wyżej przyspieszenie do „setki” to nic specjalnego, ale o wiele ciekawsze jest to od 0 do 60 km/h, które można osiągnąć w mniej niż cztery sekundy.
Kiedy elektrycznemu modelowi Kii zaczyna brakować tchu? Dopiero gdzieś powyżej 120 km/h, wtedy też zasięg spada szybciej niż wskazuje ekran, o czym jednak napiszemy dokładnie poniżej. Jazda jest bardzo płynna, a podwozie nie jest zbyt twarde, więc naprawdę można cieszyć się momentem obrotowym podczas jazdy, co… nigdy się nie znudzi.
Kia e-Niro 64 kWh – realne zużycie energii
Przez tydzień sprawdziliśmy zużycie energii elektrycznej wersji Niro w różnych warunkach. Zacznijmy jednak od pokazywanego przez komputer zasięgu przy w pełni naładowanej baterii. Odbierając samochód wynosił on 375 kilometrów (około 18°C), jednak w kolejnych dniach w podobnej temperaturze dwukrotnie odnotowaliśmy minimalnie ponad 400 kilometrów. Spokojnie możemy więc przyjąć, że wiosną i latem samochód oferuje około 400 kilometrów zasięgu do dyspozycji.
Pierwszą trasę z Nadarzyna do Lublina przez dużą część Warszawy pokonaliśmy ze średnim zużyciem energii na poziomie 17.0 kWh/100 km. Biorąc pod uwagę, że poruszaliśmy się głównie drogami szybkiego ruchu, jadąc 100-120 km/h, wynik bardzo pozytywnie nas zaskoczył. Co ważne, przejechane kilometry niemal w pełni pokryły się ze „zużytym” zasięgiem samochodu. Kilka dni później wracaliśmy tą samą trasą, ale zmierzyliśmy zużycie tylko i wyłącznie na trasie (145 km) – wyniosło ono 19.4 kWh. Jak widać mniejsze zużycie energii w mieście i większa rekuperacja pozwala mocno zmniejszyć średni wynik. Mimo wszystko ten drugi pomiar także zasługuje na uznanie.
W międzyczasie dwukrotnie pokonaliśmy także trasę z Lublina do Zamościa. To krótki odcinek drogi ekspresowej, większość drogi krajowej i sporo przewyższeń na trasie. Wyniki wyniosły 14.5 i 15.7 kWh/100 km. Różnica wynika oczywiście ze specyfiki danej trasy, nie mniej zużycie energii w obu przypadkach było niewielkie. Warto zauważyć, że w obu przypadkach „zaoszczędziliśmy” ponad 10 kilometrów zasięgu. Na drodze krajowej e-Niro sprawdziliśmy raz jeszcze na DK92 pomiędzy Koninem a Poznaniem. Średnie zużycie 13.2 kWh ostatecznie potwierdziło przydatność samochodu na dalsze trasy.
Kiedy e-Niro zaczyna brakować tchu?
120 km/h to dla Kii e-Niro wartość bazowa. Dopiero powyżej niej zasięg zaczyna ginąć szybciej od przejeżdżanych kilometrów, co jest bardzo dobrym wynikiem. Biorąc pod uwagę wynik Citroena e-C4, dla którego ta wartość to żenujące 70 km/h, sami wyciągnijcie wnioski.
Wszystkie trasy pokonaliśmy z trzema osobami na pokładzie bez żadnych ograniczeń w zakresie komfortu – z włączoną klimatyzacją czy radiem. Kia e-Niro jest więc bardzo ekonomiczna, a naszą uwagę zwrócił także bardzo dobry poziom rekuperacji. Ten można zresztą dodatkowo spersonalizować w zależności od potrzeb. Według nas nie ma większego znaczenia czy jedziecie w trybie normalnym czy ekonomicznym. Tak naprawdę poza większym „przymuleniem” samochodu nie zauważyliśmy większych różnic w zużyciu. Ta pojawia się przy włączeniu trybu sportowego, co jest jednak oczywiste, a samochód jest nieco żwawszy.
A co z ładowaniem?
Czas ładowania samochodu zależy rzecz jasna od metody ładowania. Kia informuje, że podłączenie do klasycznego domowego gniazdka to nie najlepszy pomysł. Ładowanie od 0 do 100% zajmie bowiem wtedy aż 29 godzin. Domowy wallbox zrobi to już znacznie szybciej, bowiem 7 godzin. Najszybsza opcją są oczywiście publiczne stacje ładowania.
Byliśmy przy Elektrowni Powiśle, gdzie jest jedna z szybkich ładowarek 100 kW, aby sprawdzić możliwości e-Niro. Niestety na drugim stanowisku spotkaliśmy jednak Teslę Model S. Pomimo tego, że ładowała się ona z ładowarki 22 kWh, to nie było szans na zbliżenie się do maksymalnej prędkości ładowania elektrycznej Kii. Wynosi ona 77 kW, a my uzyskaliśmy „zaledwie” 55 kW.
Nie mamy dla was też żadnych sensacyjnych wiadomości ze standardowych ładowarek GreenWaya CCS 50 kW. Za pierwszym razem naładowaliśmy 40 kWh w 53 minuty (od 8% do 66%), a innym razem dzieląc ładowarkę z innym samochodem (ten ładował się z wtyczki 22 kW), pobranie 39 kWh zajęło niecałe 1,5 godziny (od 29% do 85%).
Kia e-Niro. Ceny i dostępność
(Nie)stety nie możecie kupić już egzemplarza, który testowaliśmy. Tzn. dokładnie ten pewnie wkrótce będzie do sprzedaży, ale generalnie nie można już zamawiać tych samochodów. Na rynku wkrótce pojawi się Kia e-Niro drugiej generacji, która – nie ma co ukrywać – wygląda lepiej od poprzedniczki. Co jednak ważne, technologia nie uległa większym zmianom, więc nasz test pozostaje cały czas aktualny.
Kia nie będzie oferować wyboru pojemności akumulatora, bowiem w Polsce pojawi się jedynie wersja z baterią 64.8 kWh (tak, minimalnie większa niż w pierwszej generacji). Bez zmian pozostaje także gwarancja – 7-letnia albo 150 000 kilometrów. Producent nadal gwarantuje 70% pojemności baterii na koniec okresu gwarancyjnego.
Co istotne, zasadniczym zmianom nie uległy także ceny – oczywiście, że poszły w górę, ale nie tak mocno, jak w przypadku innych samochodów elektrycznych (Ford Mustang Mach-E w ciągu roku w dowolnej wersji podrożał o ponad 50 tys. zł). Cennik rozpoczyna się bowiem od 167 900 zł, a najbardziej „wypasiona” wersja XL startuje od 206 900 zł. W drugiej generacji modelu znalazł się także wyświetlacz przezierny, który miała elektryczna wersja Hyundaia Kony, a nie miała elektryczna wersja siostrzanej Niro.
Kia e-Niro 64 kWh 204 KM
-
Stylistyka
-
Przestronność
-
Jakość materiałów
-
Wyposażenie
-
Komfort użytkowania
-
Przyjemność z jazdy
-
Silnik i napęd
-
Skrzynia biegów
-
Ekonomia i ekologia
-
Bezpieczeństwo
-
Cena w stosunku do jakości
Podsumowanie
Kia e-Niro to bardzo przyjemne w użytkowaniu auto, które z całą pewnością może się sprawdzić jako jedyny samochód rodzinny. To bardzo niepozorny pojazd, który nie prowokuje, nie stara się być modny, a ma w rękawie niejednego asa. Jeśli jesteście zdecydowani na zakup samochodu elektrycznego i nie chcecie „statku kosmicznego”, to bardzo mocna propozycja. Zwłaszcza, że druga generacja modelu wygląda znacznie lepiej.