Najlepszy kierowca: Paul Aron
Estończyk podczas porannej sesji kwalifikacyjnej po raz szósty w tym sezonie wywalczył pole position. Utalentowany junior Mercedesa tuż po starcie odskoczył wszystkim, lecz jak się okazało w drodze po zwycięstwo poważnie zagroził mu Hadrien David.
Francuz w samej końcówce wyścigu dysponował rewelacyjnym tempem i bardzo szybko zbliżał się do Estończyka. Jednak to Aron miał przewagę, gdyż zaoszczędził on system Push To Pass i dzięki temu był w stanie skutecznie się bronić przed protegowanym Alpine. Finalnie dzięki temu odniósł swój 5. triumf w tegorocznym sezonie FRECA.
Najlepszy zespół: Van Amersfoort Racing
Holenderska stajnia wyścigowa zaliczyła naprawdę solidny wyścig. Kas Haverkort potwierdził, że potrafi przebijać się przez stawkę. Mistrz Hiszpańskiej F4 z 2020 roku po starcie z 9. pola startowego zdołał awansować aż o 5 miejsc, wpadając na metę na 4. lokacie. Powody do zadowolenia ma też Joshua Dufek. Szwajcar zdołał po raz kolejny pokonać w bezpośredniej walce Leonardo Fornarollego, przez co w walce o miano debiutanta sezonu odrobił 4 punkty. Helwet po dobrej jeździe pierwszą gonitwę w Barcelonie ukończył na solidnej 7. pozycji. Levente Revesz z kolei wykręcił życiówkę. Zawodnik z Węgier w finalnym rozrachunku finiszował jako 14. Kto wie czy w niedzielę nie powalczy on o jakieś punkty.
Największe zaskoczenie: Dilano van 't Hoff
Ubiegłoroczny mistrz Hiszpańskiej F4 zdecydowanie zawodzi podczas rywalizacji we FRECA. Holender bowiem do tej pory ani razu nie zdołał zapunktować. W dodatku w wyniku odniesionej kontuzji musiał przymusowo opuścić aż sześć wyścigów. Reprezentant MP Motorsport jednak, gdy tylko przyszło mu rywalizować na hiszpańskim podwórku to od razu odżył. W kwalifikacjach van 't Hoff sprawił ogromną sensację zajmując 2. miejsce. W wyścigu wcale nie było gorzej. Rodak Maxa Verstappena jechał bardzo dobrze i co najważniejsze umiejętnie zarządzał oponami. Co prawda dał się minąć Hadrienowi Davidowi, lecz poza tym zaliczył fenomenalny występ. 3. miejsce to jego pierwsze podium w karierze na tym poziomie. Być może dzięki temu Holender odkuje się w kolejnych rundach.
Największy pechowiec: Victor Bernier
Temu zawodnikowi nie wyszło w sobotnie popołudnie praktycznie nic. Kierowca zespołu FA Racing w czasówce bił się o pole position. Jednak właściwe zmagania to inna bajka. Bernier tuż po starcie stracił wiele pozycji, a dalej wcale nie było lepiej. Reprezentant Trójkolorowych co prawda walczył o punkty, lecz niestety dla niego zawody zakończyły się przedwcześnie. W jego bolidzie doszło bowiem do awarii silnika i tym samym bohater akapitu był zmuszony do wycofania się z zawodów.
Akcja wyścigu: Kas Haverkot mija na raz Gabriele Miniego i Joshuę Dufeka
Zawody pod Barceloną nie obfitowały w zbyt wiele manewrów wyprzedzania. Jednak w połowie wyścigu doszło do dwóch sytuacji, które przynajmniej na chwilę zamazały ten obraz. Gabriele Mini w pierwszej szykanie zbyt optymistycznie zaatakował Joshuę Dufeka. Obydwaj zawodnicy w wyniku tej sytuacji ratowali się przed wjazdem w żwirową pułapkę, co od razu wykorzystał Kas Haverkort. Holender następnie odskoczył od rywali i miał ich z głowy.
Odważnym manewrem wyprzedzania popisał się też Joshua Durksen. Paragwajczyk po tym zdarzeniu bardzo szybko doszlusował do Szwajcara i minął go w 10. zakręcie. Co prawda Helwet kilka chwil później odzyskał swoją pozycję, lecz reprezentant ekipy Arden Motorsport jak zwykle dał czadu.
Polacy bez szału
Roman Biliński po karze za spowodowanie kolizji w Austrii został przesunięty o 2 pozycje, względem tego co było w kwalifikacjach. Tym samym do zawodów ruszał z 13. pola startowego. Były kierowca GB3 Championship tuż po starcie stracił kilka pozycji wskutek zamieszania i zbyt szerokiego wyjazdu w 3. zakręcie. To spowodowało jego spadek w klasyfikacji. Reprezentant Tridentu nie był w stanie ich odrobić i ostatecznie wpadł na metę na odległej 21. pozycji.
Także Piotr Wiśnicki nie zaliczy do udanych tego występu. Polak, który startuje z oparzeniami ręki, w kwalifikacjach zmagał się ze źle założoną skrzynią biegów. Po jej naprawie co prawda zdołał ukończyć zawody, lecz 28. lokata raczej go nie zadowala.
Trójka w pogoni za Beganovicem
Dino Beganovic już w niedzielę może zapewnić sobie tytuł mistrzowski. Szwed do tego potrzebuje minimum 50 punktowej przewagi nad jego konkurentami. Skandynaw do tej pory uzbierał 250 punktów. 43 „oczka” traci do niego Gabriele Mini, 49 Paul Aron, a Hadrien David 60. Spory awans w tabeli zanotował także Dilano van 't Hoff. Holender dzięki wywalczeniu podium przesunął się w klasyfikacji kierowców z 31. na 19. pozycję.
W niedzielę zawody wystartują o godzinie 13:20. Zobaczymy czy junior Ferrari wywalczy upragniony tytuł. Goniąca go trójka zrobi wszystko, aby zbliżyć się do niego. Z tego też powodu należy spodziewać się zażartej walki między nimi.
Wyniki pierwszego wyścigu FRECA pod Barceloną