Niestety zaczynamy od tego, czego należało się spodziewać od dłuższego czasu. Zgodnie z naszymi doniesieniami już ze stycznia, Audi Sport zamknęło swój program LMDh na rzecz zaangażowania w F1. Już od sierpnia wiemy, że w związku z tym stracili oni zespół WRT, który zwiąże się z BMW. Zaś ostatnio o odejściu z Audi do wspomnianej marki poinformował Rene Rast. Dodatkowo warto wspomnieć, że nawet przyszłość programu GT3 po sezonie 2024 nie jest pewna.
Acura spokojnie do przodu, ale w IMSA
Prototyp ARX-06, podobnie jak kilka innych maszyn znajduje się właśnie w fazie testowej. Latem tego roku pojazd zaliczył pierwsze kilometry na torach Paul Ricard oraz Magny Cours. We wrześniu samochód przewieziono do USA, gdzie trafił on w ręce ekip WTR i MSR, które wystawią ten pojazd za rok W IWSC. Obecnie wygląda na to, że składy w #10 Wayne Taylor Racing oraz #60 Meyer Shank Racing pozostaną bez większych zmian względem bieżącego sezonu.
Oczywiście cały czas powraca temat zaangażowania w FIA WEC. Tu niestety bez zmian wygląda na to, że debiut tego pojazdu w mistrzostwach świata nastąpi najwcześniej w 2024 roku. Jednak aby to nastąpiło to potrzebne będą środki, z których można by sfinansować starty w WEC. Obecnie zarówno WTR, jak i MSR wyrażają chęć spróbowania swoich sił we wspomnianej serii. Wówczas jednak samochód zostałby wystawiony tam pod nazwą Honda, gdyż w Europie brand Acura nie funkcjonuje.
Warto jeszcze wspomnieć, że podobno z racji tego, że w USA jest sporo serii wyścigowych to czasem trudno jest zarezerwować tor do testów. Z tego powodu nieoficjalnie Acura miała testować chociażby na drogowej konfiguracji toru Kansas SuperSpeedway. Na tych testach miał się pojawić także prototyp ARX-05 startujący w klasie DPi. Zaś jednym z celów testowania obydwu maszyn jednocześnie miało być porównanie ich osiągów.
Alpine bez szumu i nowości
Francuski producent ma bardzo wiele wspólnego z poprzednią omówioną marką. Przede wszystkim i Acura i Alpine skorzystają z podwozia marki Oreca. Jedni i drudzy rozpoczną swój program od startów w jednej serii z ewentualnym zamiarem ekspansji w kolejnych latach. Przy czym w chwili obecnej debiut Alpine w IMSA Sportscar Championship wygląda na bardziej prawdopodobny, niż start Acury w WEC. Wprawdzie Alpine także musiałoby przejść rebranding w Stanach Zjednoczonych, ponieważ ta marka nie funkcjonuje na amerykańskim rynku. Nieoficjalnie jednak mówi się, że Andretti Autosport miałoby być zainteresowane wystawianiem tego prototypu w IWSC. Tam ów pojazd miałby startować pod nazwą marki Nissan lub Infiniti. Wspomniane azjatyckie marki nie miałyby nic wspólnego z tym programem, ponieważ za całą operację pod każdym względem odpowiadałaby francuska marka. Jako ciekawostkę warto dodać, że podobno latem zeszłego roku Nissan zakupił jeden egzemplarz prototypu Oreca 07. Nie znamy jednak jego dokładnego zastosowania tego pojazdu.
Bentley… jeszcze raz nie!
Wiosną zeszłego roku pojawiły się doniesienia o powrocie marki Bentley do wyścigów endurance. Wówczas pojawił się pomysł programu LMDh w FIA WEC począwszy od sezonu 2024. Jednak już kilka dni później dyrektor generalny marki zdementował te doniesienia, argumentując to inną filozofią marki. Bentley aktualnie elektryfikuje swoją gamę silnikową i nie jest on zainteresowany startami w kategorii, w której nadal w użytku znajduje się jednostka spalinowa. Nie wyklucza się jednak udziału w Electric GT, jeśli ta seria rzeczywiście powstanie. Dlaczego przypominamy tę historię? Otóż w ostatnich miesiącach te doniesienia wróciły, ale nadal brzmią one bardzo nieprawdopodobnie. Dlatego też plotki łączące Bentleya z zaangażowaniem w motorsport warto traktować z przymrużeniem oka.
BMW zbroi się na IWSC i FIA WEC
Zdecydowanie trzeba przyznać, że pod kątem informacji i ogłoszeń, BMW dominowało minionego lata. Najpierw zgodnie z naszymi zapowiedziami ze stycznia, dokładnie 25 lipca zaprezentowano prototyp M Hybrid. Potem w kolejnych tygodniach ogłoszono, że bawarski koncern rozszerzy swój program o FIA WEC. Jednak to jeszcze nie był koniec ogłoszeń, ponieważ potem poinformowano, że ich głównym partnerem w tym przedsięwzięciu zostało WRT. Na ten moment wiemy, że za kierownicą tego samochodu zasiądą nie tylko dotychczasowi zawodnicy fabryczni BMW Motorsport, ale i odchodzący z Audi Rene Rast. Aktualnie prototyp podobnie, jak Acura ARX-06 znajduje się w USA, ale w rękach ekipy RLL. Ta ekipa odpowiadać będzie za cały program wyścigowy BMW w IMSA SportsCar.
Staying at @RoadAtlanta for another test week with the BMW M Hybrid V8. #bmwmhybridv8 @RLLracing @IMSA @Wittmannracing @CDePhillippi pic.twitter.com/h0MeSYCmJH
— BMW Motorsport (@BMWMotorsport) October 4, 2022
Pozostając w temacie BMW można jeszcze wspomnieć słowem o modelu M4 w specyfikacjach GT3 i GT4. Tę pierwszą testował ostatnio zespół WRT, który nadal oficjalnie nie potwierdził swojego pozostania w wyścigach GT na kolejne lata. Jednak biorąc pod uwagę to, że na testach za kierownicą zasiadali Valentino Rossi czy Maxime Martin to nadal można być pewnym współpracy z BMW także i w tym obszarze. Z kolei model M4 zakończył już fazę testową i obecnie pierwsze zespoły odbierają już zamówione egzemplarze, które zadebiutują na torach już po nowym roku.
ByKolles również nie próżnuje
Przede wszystkim, co kilka tygodni możemy oglądać ich samochód na testach czy to w Brnie, Lausitzring, Magny Cours czy na Oschersleben. Jak na ograniczony budżet przygotowania zmierzają w dobrą stronę. Oczywiście nadal nie wiemy czy samochód tej ekipy przejdzie testy homologacyjne. Jeszcze niedawno temu sam Colin Kolles był dość sceptycznie nastawiony do tego obowiązku mimo, że ów test jest istotnym wymogiem do zdobycia homologacji i miejsca w stawce WEC. Teraz jednak sprawy mają się inaczej i wygląda na to, że w najbliższych tygodniach ich samochód powinien wylądować w tunelu aerodynamicznym Saubera w Hinwil. Co więcej, w ostatnim tygodniu zespół pochwalił się, że zbudowali oraz przetestowali drugi egzemplarz swojego prototypu LMH. To sugeruje, że ByKolles rozważa starty z wykorzystaniem dwóch samochodów. Jednak i do tego należałoby podchodzić z dystansem. Warto zauważyć, że z jakiegoś powodu zespół jeszcze nie zdecydował się zamieścić fotografii zawierającej obydwa ich prototypy LMH.
Jednak to, jak przejdzie on wspomniane testy to jedno. Osobną kwestią jest sprawa nazwy samochodu. Od roku CLM walczy o możliwość wykorzystania brandu Vanwall. Jeśli jednak proces ostatecznie zakończy się niepowodzeniem to austriacka ekipa skorzysta z nazwy „Vandervell”.
Cadillac na spokojnie
Amerykański producent raczej nie tworzy wokół siebie tak wielkiego szumu jak inne marki. Cadillac stale testuje swój prototyp LMDh i wiele wskazuje na to, że niedługo otrzyma on homologację na starty w IMSA oraz WEC. Zgodnie z zapowiedziami sprzed roku, wygląda na to, że w mistrzostwach świata zobaczymy tam tylko jedną załogę. Natomiast w amerykańskiej serii będą to maksymalnie trzy, lub cztery załogi. Jedną z nich na pewno nie będzie #48 Ally Action Express, ponieważ marka zapowiedziała, że nie zdążą wyprodukować wystarczającej ilości samochodów oraz części na czas. Dlatego też nie zobaczymy za rok na starcie Daytony 24 załogi, w której główną gwiazdą jest Jimmie Johnson.
Ferrari zrobiło największe wrażenie
Zdecydowanie to marka z Maranello zrobiła największy szum w ostatnim czasie. Już samo ogłoszenie zaangażowania w klasę Hypercar wywołało spory rozgłos i emocje. Natomiast to wszystko się jeszcze potroiło, gdy dwa tygodnie temu zaprezentowali oni Ferrari 499P wraz z oficjalnym malowaniem. Tak bowiem będzie się nazywać ich pierwszy prototyp, którym powalczą o zwycięstwo w 24h Le Mans od ponad pięćdziesięciu lat. Nie podano jeszcze oficjalnego składu, ale wiele wskazuje na to, że Ferrari wykorzysta tu załogi z GTE Pro oraz Alessio Roverę i Nicklasa Nielsena. Z tej ósemki na razie tylko Daniel Serra zasugerował, że raczej nie pojawi się za serami tego prototypu. Tym samym w walce o sześć miejsc zostało siedmiu kierowców endurance. Choć trzeba jeszcze dodać, że w ostatnim tygodniu media zaczęły sugerować, że w walce o fotel jest też Antonio Giovinazzi, który miał nawet testować 499P. Raczej na pewno dla Ferrari nie będzie się ścigał Robert Kubica.
We loved meeting the Ferrari 499P at @autodromoimola 🫶#FerrariHypercar #WEC #Ferrari499P pic.twitter.com/4NaedFD27k
— Ferrari Hypercar (@FerrariHypercar) November 1, 2022
Isotta Franschini odsłoniła kolejne tajemnice
Prywatny program funkcjonujący pod brandem niedawno wskrzeszonej marki to na razie dość spora zagadka. Z jednej strony wiemy, że zespół pracuje nad prototypem LMH z jednostką hybrydową. Do tego też poznaliśmy już rendery pojazdu, więc wiadomo już, jak samochód będzie mniej więcej wyglądał. Jednocześnie mówi się, że współpracuje z nimi „ogromna niemiecka marka”, a „kierowcy mają pochodzić z samej czołówki jeśli chodzi o talent i umiejętności”.
Wszystko ma się wyjaśnić pod koniec lutego, gdy zespół zaprezentuje samochód w Mediolanie. Jednak już teraz wiemy, że nie wystartuje on w 1000 Miles of Sebring oraz 6h Portimao. Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z aktualnym planem to debiut tego samochodu nastąpi podczas 6h Spa w maju. Najpierw jednak zespół musi wykonać szereg testów oraz przygotowań na torze, po których nastąpi proces homologacji samochodu przez FIA. Jeśli Isotta Franschini faktycznie planuje debiut na Spa to już teraz samochód musiałby mieć za sobą pierwsze kilometry testowe. W przeciwnym razie start programu w trakcie sezonu 2023 nie będzie możliwy i ten będzie trzeba przełożyć na 2024 rok.
Lamborghini i Iron Lynx chwalą się współpracą
Do tej pory najwięcej uwagi w Hypercarach oraz GTP przyciągali Włosi oraz producenci koncernu VAG. Tak się składa, że Lamborghini łączy ze sobą te dwie cechy, co daje im chyba tyle samo rozgłosu, co Ferrari czy Porsche. Marka z Bolonii po ogłoszeniu programu w czerwcu przy wsparciu marki Ligier poinformowała nas o kolejnych krokach na drodze do WEC. Kolejnym istotnym partnerem Lamborghini będzie Iron Lynx, do którego dołączy zespół Prema. Te dwa podmioty połączą swoje siły i przygotują razem pierwszy prototyp Lamborghini w historii marki. Ten zadebiutuje w sezonie 2024 w FIA WEC oraz IMSA SportsCar Championship. Jednak w tej drugiej serii w pierwszym sezonie ograniczą się jedynie do Michelin Endurance Cup. To oznacza, że zobaczymy ten samochód jedynie podczas wyścigów na Daytonie, Sebring, Watkins Glen oraz Road Atlanta. Potencjalne starty w pełnym cyklu IWSC mogą mieć miejsce ewentualnie w 2025 roku.
Jeśli chodzi o Iron Lynx to wiemy już, że ich związek z Lamborghini oznacza koniec przygody w GTE w ELMS i WEC, gdyż Lamborghini nie dysponuje samochodem klasy GTE. Dlatego też najprawdopodobniej za rok zobaczymy ich zespoły wystawiające Huracana GT3 Evo2 w GTWCh Europe, oraz wybranych rundach IWSC w ramach GTD Pro, co już w sumie zapowiedziano. Pierwsze testy samochodu mają ruszyć w marcu i za kierownicą mieliby zasiąść Mirko Bortolotti oraz Andrea Caldarelli.
Porsche pręży muskuły
Niemiecki producent w ostatnim czasie nieco milczy, co jest raczej zrozumiałe. Od prezentacji oficjalnego malowania minęło już sporo czasu, a teraz przyszła pora na intensywną fazę testową. Dodatkowo wiemy już, jacy kierowcy poprowadzą Porsche 963. Choć tu należy wspomnieć, że nie podano jeszcze dokładnych składów każdej z załóg Porsche Penske Motorsport. Z ciekawszych rzeczy należy wyróżnić to, że zarówno Porsche, jak i Acura testowali jakiś czas temu na torze Daytona. Dodatkowo w ostatnich tygodniach 963 odbyło 36-godzinny test na torze Sebring, który przebiegł bardzo po myśli Porsche oraz Penske. Wydźwięk tego ogłoszenia był niezwykle mocny i z pewnością sprawił, że niejeden inżynier rywali Porsche miał ostatnio problemy z bezsennością. O tym, czy niemiecka marka bluffowała, przekonamy się w styczniu.
#PorschePenskeMotorsport – The #Porsche963 crews reached an important milestone during the latest endurance test at @sebringraceway ⬇️
➡️ Duration: 36 hours
➡️ Milage: 7,331 kilometres
➡️ Combined milage since roll-out: 24,500 kilometres pic.twitter.com/nDwvqv4gPV— Porsche Motorsport (@PorscheRaces) October 24, 2022
Kolejny partner na „P”
Teraz jednak przekonaliśmy się ,że Proton Competition faktycznie wystawi dwa egzemplarze Porsche 963. Sam producent jeszcze tego nie potwierdził. Jednak menadżer ekipy zapowiedział, że taki jest plan na 2023 rok i niedługo powinniśmy poznać szczegóły. Jeśli tylko producent zdąży przygotować dwa samochody dla wspomnianej ekipy to ta zamierza wystawić jeden samochód w WEC, a drugi w IMSA w GTP. Jednym z kierowców Protona miałby być Gianmaria Bruni, którego Porsche miałoby użyczyć do programu dla ekip prywatnych. To jednak nie koliduje z pulą kierowców wyznaczonych do jazdy dla Penske, ponieważ Włoch nigdy nie znalazł się na tej liście. Mówiąc o Porsche warto jeszcze wspomnieć o zespole Jota. Brytyjska ekipa zmieniła jednak zdanie i nie poświęci programu w LMP2 na rzecz klasy Hypercar. Okazuje się, że za rok wystawią oni po jednym samochodzie w obydwu kategoriach.
Toyota działa wbrew doniesieniom
Nawet wokół japońskiej marki krążą pewne plotki. Pierwszą i zarazem największą z nich było to, że Toytoa miałaby zastąpić prototyp GR010 Hybrid modelem GR020 Hybrid. Drugą rzeczą, o której spekulowało się od roku było to czy Sebastien Ogier wystartuje z Toyotą w Le Mans. Jednak w ostatnim miesiącu Toyota twardo zdementowała jedne i drugie doniesienia.
Nie mniej jednak sporo wskazuje na to, że przez zimę zespół dokona kilku zmian, ale w obecnym prototypie. Przede wszystkim GR010 miałby zyskać kilka zmian w obszarze aerodynamiki oraz jednostki napędowej tak. To miałoby stanowić swego rodzaju aktualizację przed debiutem nowych producentów w WEC w sezonie 2023. Ci wprawdzie mają znacznie mniejsze doświadczenie w ściganiu się w tej klasie. Jednak jednocześnie będą oni dysponować nowszymi i dłużej rozwijanymi konstrukcjami. Natomiast GR010 za rok będzie już w trzecim roku pięcioletniego cyklu homologacji. Inną zmianą ma być też posada kierowcy rezerwowego. Obecnie jest nim nie kto inny, jak Nyck de Vries. Jednak w obliczu jego transferu do AlphaTauri nie będzie on mógł pracować już dla Toyoty. Dlatego Gazoo Racing już teraz szuka następcy Holendra.