W ciągu trzech ostatnich sezonów zespół Mercedes został zmuszony do poważnej rekonfiguracji swej wewnętrznej struktury. Andy Cowell, autor fundamentów pod potęgę silnikową, odszedł ze stajni, a James Allison – guru działu technicznego – przeszedł na pozycję menedżerską. Dwa tygodnie temu do dwójki poważnych graczy dołączył James Vowles, nowo mianowany szef Williams Racing.
Wszyscy trzej tworzyli trio bliskich współpracowników Toto Wolffa, a dwóch ostatnich należało wespół z nim do wewnętrznego kręgu najważniejszych decydentów Mercedesa, swoistego Olimpu jednej z najskuteczniejszych stajni w historii sportu. Konkurencja zapewne wierzyła, że utrata kluczowych działaczy odbije się na Niemcach. Niestety dla nich, stało się niemal dokładnie na odwrót. Mercedes wciąż rywalizuje na najwyższym poziomie.
Wolff zabezpieczony
Ogłoszone 13 stycznia br. odejście Vowlesa to epizod, który w tej materii niczego zmienić nie powinien. Mercedes przygotowywał się do nieuchronnych przenosin przez kilka lat. Kilka bowiem lat myśl o tym, by poszukać nowego zadania, kołatała w głowie stratega. Wolff, świadomy tego, przesunął go w połowie zeszłego sezonu na pozycję bliższą strukturze menedżerskiej. I umożliwił tym samym nabycie kluczowych kompetencji.
Gest to szlachetny i bez wątpienia płynący z respektu, zastanówmy się jednak, czy dobrowolnie by na to przystał, gdyby nie posiadał zastępców? Schedę po Vowlesie i jego jednoosobowym stanowisku przejęła grupa inżynierów prowadzona przez Rosie Wait. Mówiąc metaforą szefa stajni – przez ostatnich 6 miesięcy pilotowali ten samolot.
I robili to nader skutecznie, albowiem do żadnego upadku działu strategii nie doszło. Zapytany o pożegnanie z Vowlesem, Wolff uznał, że będzie mu brak przyjaciela, ale jednocześnie czuje się bardzo komfortowo. Austriak dawno uszanował ambicje doskonałego inżynieria i nie zamierzał ich powstrzymywać. Gdy zatem Williams, po ponad 10 miesiącach dyskusji o kandydatach na pozycję nowego szefa, skontaktował się z wyścigowym dyrygentem rywali, nie rzucał mu kłód pod nogi.
Vowles poinformował go o swych zamiarach w okolicach nowego roku; Wolff koncept zaaprobował. – To oczywista strata z osobowego punktu widzenia i z punktu widzenia profesjonalnego, bo był głównym strategiem. Ale on jest kimś więcej niż ten główny strateg […]. Nie możesz powstrzymywać kogoś przed sięganiem do gwiazd. […] Następny krok to coś, co się Jamesowi należy. By mógł pójść wyżej w naszej organizacji, ja musiałbym odstąpić – dodał.
James Vowles (tu przedstawiony wespół z Georgem Russellem podczas testu na Hungaroringu w 2018 roku) od początku stanowił dla Mercedesa wzór lojalności i profesjonalizmu | Fot. Mercedes
A na to się nie zanosi. Szef stajni był bliski przekazania pałeczki innemu specjaliście przed sezonem 2021, ale finalnie zdecydował się pozostać na kolejny sezon. Walka o tytuł z Red Bullem napełniła z kolei czarę jego motywacji aż po brzegi. Upływający w tym roku kontrakt niemal na pewno doczeka się przedłużenia.
Życie po Mercedesie
Tym Vowles już się martwić nie będzie, porwany wirem pracy w najgorszej stajni stawki. Williams do dziś nie dotarł do jednoznacznych przyczyn zjazdu formy w roku 2017 i jego logicznego następstwa – koszmarnych lat 2018-2019. Częściową winę ponoszą kłopoty finansowe i fatalne zarządzanie Claire Williams – trzymające utalentowaną przecież grupę inżynierów w permanentnym szachu.
Dorilton Capital wniosło powiew świeżości i zainstalowało swoich ludzi. Właściciele szybko jednak zdiagnozowali, że odbudowa aktywów potrwa dłużej niż sezon lub dwa. Capito, 64-latek wydarty z emerytury, nie wydawał się im człowiekiem zdolnym prowadzić Williamsa przez kolejne kilka (a może kilkanaście) lat.
Dla Vowlesa natomiast to szansa niepowtarzalna. Młodszy o 21 lat i posiadający wiedzę bieżącą, ma wszelkie kompetencje, by wytyczyć wieloletni plan. Capito nie był pozbawiony wizji (choćby w obszarze marketingu, gdzie Williams znacznie się zaktywizował), ale nie posiadał koniecznego bagażu doświadczenia. Błąd w postaci zatrudnienia jako dyrektora technicznego Francoisa-Xaviera Demaisona, znajomego z równie ograniczonymi stażem możliwościami, też nie pomógł.
Rozpoczął on jednakowoż realizację misji, do której kontynuacji Vowles zabiera się z entuzjazmem. – Nie mogę się doczekać rozpoczęcia pracy z Williams Racing. To zaszczyt dołączyć do ekipy z tak niesamowicie bogatym dziedzictwem. Ten zespół to ikona naszego sportu, bardzo go szanuję i wyczekuję na zmierzenie się z tym wyzwaniem – opowiadał.
Pierwszy cel jest klarowny – meldowanie się w Q3, ale nie za sprawą incydentalnych błysków Alexa Albona, lecz dzięki efektywnemu bolidowi, któremu nie straszne różne warunki torowe i poniżające podmuchy wiatru. A z tym punktem notatek wiąże się również jego chleb powszedni – rozgrywanie wyścigów tak, by szanse na punkty maksymalizować.
Vowles i bogate CV
Brytyjczyk osiągnął w tym stopień mistrzostwa godny specjalisty, który w F1 spędził całą zawodową karierę. Tuż po ukończeniu studiów informatycznych i podpisaniu się na dyplomie Uniwersytetu w Cranfield (na kierunku inżynierii i zarządzania w sportach motorowych) dołączył do British American Racing.
I był z nim poprzez wszystkie okresy konsolidacji, przejść, rewolucji i ewolucji. Za czasów BAR-Hondy ustalał strategię Jensona Buttona na zwycięskie GP Węgier 2006. Pod rządami Rossa Brawna należał do wąskiej grupy decydentów, a gdy nad fabryką zawisła flaga Mercedesa, piastował funkcję dyrektora ds. strategicznych. Jeszcze zanim do gry wszedł Toto Wolff, Vowles był w gremium najistotniejszych person w stajni.
Następnie zdobył wraz z nią kolejne 8 tytułów mistrzów świata konstruktorów i wygrał 112 wyścigów. Nie raz popisując się przy tym doskonałymi rozwiązaniami (choćby Hiszpania 2021), które zupełnie przykryły nieliczne błędy pokroju GP Francji tamtego roku. W Williamsie, po obowiązkowej aklimatyzacji, Vowles skupi się na stworzeniu platformy umożliwiającej choćby szczątkowe powtórzenie tego rodzaju wyników. Przedsezonowe testy już 23-25 lutego.
Koła na nowo nikt wymyślać nie chce. Zespół trzeba połączyć, ustabilizować oraz wyznaczyć każdemu pracownikowi rolę, w której ten odnajdzie się najlepiej. Tylko w ten sposób stajnia z Grove ma szansę nawiązać do regularnych podiów z lat 2014-2016.
Vowles blisko współpracował z Jamesem Allisonem (pierwszy z lewej) i Toto Wolffem (obok niego) | Fot. Mercedes
I nie powtórzyć historii innego człowieka Mercedesa, który tam zatonął – Paddy’ego Lowe’a. Brytyjczyk przybył do siedziby Claire Williams w marcu 2017 roku jako główny oficer techniczny, lecz miejsca długo nie zagrzał. Po farsie z przedsezonowymi testami 2019 roku (kiedy bolid nie był gotowy do jazd w Barcelonie) jego dni były policzone.
Godni następcy
Na korzyść Vowlesa działa wyraźna różnica między kazusami. Otóż Lowe’a Wolff podobno chciał odsunąć od działania w Mercedesie, a młodszego Brytyjczyka – w żadnym razie. Zanurzając się w hipotetyczny scenariusz, istnieje szansa, iż to Vowles zastąpiłby Austriaka, gdyby ten definitywnie postanowił wycofać się z Klubu Piranii. Mercedes byłby na to przygotowany, tak jak był gotowy na odejście Aldo Costy czy dwóch graczy wymienionych w pierwszych akapitach.
Podejście niemieckiej firmy umożliwia im rozpisanie szczegółowych scenariuszy na każdą taką ewentualność. – Jako organizacja, zawsze musisz być przygotowany do tego, że możesz stracić członków […]. Wiele razy ludzie uzyskiwali awans i pozostawiali po sobie puste miejsce, albo odchodzili do innej ekipy. I to dowód na to, że rozwijamy i pracujemy z utalentowanymi pracownikami – mówił Wolff.
Dlatego, kiedy swój exodus ogłosił Andy Cowell (by poszukać nowego wyzwania), Wolff miał strukturę, którą mógł postawić na jego miejsce. Utalentowany inżynier, niegdyś konstruujący przełomowe silniki BMW, architekt znakomitych jednostek w erze hybrydowej, został zastąpiony przez Hywela Thomasa.
Andy Cowell, mimo pogłosek, nie szukał okazji na zmianę ekipy; Brytyjczyk pozostaje poza F1 | Fot. Mercedes
Thomas nie dość, że w Mercedesie pracował wtedy już 16 lat, to dodatkowo bezpośrednio asystował Cowellowi w produkcji wyśmienitych jednostek. A idee jego dowódcy, który aż do końca okresu pożegnalnego był zaangażowany w proces rekonstrukcji, pozostały w HPP obecne. Wszak szefował działowi niemal dekadę, słynąc z energiczności, rozważności oraz szybkiego podejmowania kluczowych decyzji. – Kiedy coś kilka razy idzie nie tak, potrzebujesz zawziętości, żeby się podnieść i powiedzieć: <<ok, czego się nauczyliśmy>> i nie poddać się – brzmiało jego motto.
Terapia przez pracę
Cowell zniknął z motorsportu na dobre, mimo pogłosek, jakoby miał wesprzeć konkurencję stajni z Brackley. Ostatni z wielkiej trójki – James Allison – pozostał natomiast w strukturach Mercedesa, choć wcale nie rozważał takiego scenariusza. Sądził, iż z pozycji dyrektora technicznego wycofa się na sofę, by wspierać zespół z boku, ale Toto widział to nieco inaczej. Począwszy od lipca 2021 roku zajmuje zbliżone stanowisko głównego oficera technicznego stajni.
Co ciekawe, z poprzedniej pozycji nie zrezygnował dla korzyści osobistych, lecz dobrostanu ekipy. – Mocno wierzę, że ludzie mają swój okres przydatności na pozycjach menedżerskich w tym sporcie. Zdecydowałem się zatem opuścić stanowisko, by przekazać pałeczkę w czasie, który jest odpowiedni dla mnie i dla całej firmy – opowiedział niespełna dwa lata temu.
Mike Elliott przejął najważniejsze obowiązki po Jamesie Allisonie | Fot. Mercedes
Z tego powodu pracował intensywnie, by zamiana ról z Mikiem Elliottem (specjalistą od aerodynamiki w McLarenie, Renault i Lotusie) przebiegła możliwie nieinwazyjnie pod kątem walki o mistrzostwo. – Wiem, że to odpowiednia decyzja, ale ogromna część mnie krzyczy: <<Co ty do czarta robisz? To doskonała praca>>. Ale to na pewno odpowiednia decyzja dla mnie i dla zespołu. I to ta druga strona tej kwestii jest ważniejsza – dorzucał Allison.
Praca w Mercedesie pomogła mu uporać się żałobą po rodzinnej tragedii. W 2016 roku żona Brytyjczyka zmarła na bakteryjne zapalenie opon mózgowych. Do Brackley Allison dołączył pół roku później i podbudowany nowym wyzwaniem, odpłacił pięknym za nadobne nadzorując budowę kolejnych wybitnych Mercedesów: W08, W09, W10 i W11. Przy okazji udowadniając, że oddanie Paddy’ego Lowe’a do Williamsa nie przyniosło Wolffowi strat.
Nie tylko Vowles
Z takim kapitałem mógłby spokojnie udać się na emeryturę, ale Wolff ostatecznie przekonał długoletniego przyjaciela do zmiany zdania. Z Vowlesem i Cowellem postąpić podobnie nie mógł, lecz błyskawiczne dostosowywanie działów do nowych wymagań tylko dowodzą, jak doskonale zorganizowana wewnętrznie jest ekipa Srebrnych Strzał.
U podstaw tegoż modelu stoi dość prosta w zrozumieniu idea. – Nasza filozofia zawsze była taka, że zwycięski zespół to dynamiczna organizacja, a zmiana to naturalna część rozwoju każdej firmy – opisywał Wolff. Nawet jeśli w międzyczasie pojawiają się niewielkie perturbacje, to Mercedes zawsze ma plan B, niezależnie od klasy opuszczającej biuro persony. I zawsze to schemat gotowy do natychmiastowego wdrożenia, choćby wymagał jednego sezonu dodatkowych szlifów.