Najlepszy kierowca: Liam Lawson
Nowozelandczyk w kwalifikacjach zajął 2. miejsce. Po starcie junior Red Bulla stracił swoją lokatę na rzecz Seny Sakaguchiego. Lawson jako pierwszy kierowca ze ścisłej czołówki zjechał do alei serwisowej na wymianę opon. Manewr ten opłacił się, gdyż jadąc na świeżej mieszance, kierowca z Nowej Zelandii dysponował najlepszym tempem w stawce. Pomimo neutralizacji zdołał objąć prowadzenie, którego nie oddał już do mety. Za jego plecami do mety dojechali Ritomo Miyata oraz Sho Tsuboi. Ten pierwszy omal nie wygrał wyścigu, bo w korzystnym dla niego momencie na torze pojawił się samochód bezpieczeństwa.
Najlepszy zespół: P.mu/Cerumo・INGING
Japońska stajnia wyścigowa miała szansę na podwójne podium. Jednakże pod koniec zawodów Toshiki Oyu przeszarżował i wyeliminował Senę Sakaguchiego z rywalizacji. Na pechu młodszego kolegi skorzystał wspomniany już Tsuboi. Kierowca z Japonii w tym sezonie po raz 3. z rzędu stanął na podium. Ponadto w Hicie wywalczył swoje pierwsze pole position w karierze. Biorąc pod uwagę jego dotychczasowe wyniki można stwierdzić, że jest on jednym z pretendentów do tytułu.
Największe zaskoczenie: Yuji Kunimoto
Protegowany Toyoty do tej pory ani razu nie punktował. Tym razem los się do niego uśmiechnął. Dzięki wypadkowi Oyu i Sakaguchiego, Kunimoto zdołał zająć 10. miejsce. Kierowca z Japonii z roku na rok spisuje się coraz gorzej. Mistrz Super Formuły sezonu 2016 nie może nawiązać do swojej najlepszej dyspozycji. Na małe wyróżnienie zasługuje także Nirei Fukuzumi. Były zawodnik F2 punktował w trzech ostatnich wyścigach z rzędu. Reprezentując najmniejszy zespół w stawce rezultat ten może go w pełni satysfakcjonować.
Największy pechowiec: Sena Sakaguchi
Wicemistrz Super Formuły Lights z 2020 roku nie ma łatwego wejścia w sezon. Do tej pory „Senna bez jednego n” punktował tylko 2-krotnie. Ponadto Japończyk ani razu nie stanął na podium. Bardzo blisko tej sztuki był w czasie rywalizacji na torze zlokalizowanym pod Hitą. Kolega z zespołu Sho Tsuboiego po starcie awansował na 2. lokatę. Po zjeździe do alei serwisowej spadł jednak za Liama Lawsona, a ponadto utknął w korku za wolniej jadącymi kierowcami. Na dodatek przebijający się Toshiki Oyu wyeliminował go z zawodów po kolizji. Na ten momet Sakaguchi w tabeli plasuje się na 12. pozycji z dorobkiem 7 punktów.
Toyota lepsza od Hondy
W tym sezonie mamy wyrównaną rywalizację pomiędzy producentami. W Hicie lepsza okazała się jednak marka z Tokio. Jej podopieczni zajęli 2 miejsca na podium. Ponadto zawodnicy wspierani przez Toyotę kończyli zmagania na kolejno 4., 5. i 10. lokacie. Z pewnością cieszy fakt, że w 2023 roku nie ma wyraźnego faworyta i każdy kierowca może odnieść triumf. W poprzednich latach zawsze znalazł się jakiś dominator silnikowy, a teraz takiej sytuacji nie ma.
Co dalej?
Aktualnie w klasyfikacji kierowców przewodzi Lawson. Debiutant z Nowej Zelandii uzbierał do tej pory 57 punktów. Bardzo blisko za nim w tabeli jest Ritomo Miyata, który traci do niego 4 „oczka”. W kontakcie z nimi jest także Sho Tsuboi. Wielkim nieobecnym rundy w Hicie był Tomoki Nojiri. 2-krotny mistrz Super Formuły stracił zawody ze względu na uraz. Na torze Autopolis zastąpił go Hiroki Otsu, który jednak sobie zbytnio dobrze nie poradził.
Kolejne zawody Super Formuły odbędą się 18 czerwca. Wówczas kierowcy drugiej najszybszej serii wyścigowej świata udadzą się do Muraty, aby rywalizować na Sportsland Sugo. Wówczas triumfował Sacha Fenestarz. Francuza nie ma już w stawce, więc z pewnością poznamy nowego zwycięzcę. W poprzednich latach w Muracie lepiej radzili sobie obcokrajowcy. Jak będzie teraz? Przekonamy się za kilka tygodni.