Toyota #7 była dziś trudna do powstrzymania
Dla tej załogi najważniejszy był spokój i opanowanie w pierwszych godzinach. Pierwsza połowa rywalizacji w 6h Monza upłynęła im pod znakiem walki z Ferrari #50 oraz Peugeotem #93. Jedni i drudzy mieli dziś prędkość godną Toyoty. Problem jednak był taki, że ta skończyła się po dwóch godzinach. Obydwa wspomniane samochody były dziś na początku wyścigu przed załogą #7, przy czym to #93 prowadziła.
Potem jednak „siódemka” podkręciła tempo i to ona zaczęła nadawać ton rywalizacji. Dzisiejsza wygrana wyglądała na łatwą, ale pierwsza połowa to nie był „niedzielny spacer”. Pomogło dziś BoP, ale istotne było także zarządzanie oponami i brak problemów. Tego dnia nie powstrzymało ich nic. Nawet sytuacja, w której załoga musiała jechać wolniej od jadącego w trybie awaryjnym pod Full Course Yellow Proton Porsche #99 nie zaszkodziła im szczególnie. Oczywiście . Dzięki temu Mike Conway, Kamui Kobayashi i Jose Maria Lopez wygrali drugi raz w tym sezonie. Patrząc na zerową zdobycz w Le Mans, ta wygrana bardzo im pomoże w powrocie do walki o tytuł.
W Ferrari sporo dziś poszło nie tak
Zaczęło się od tego, że Toyota #8 uderzyła w samochód #51 Ferrari. To sprawiło, że obydwa te auta spadły dalej w klasyfikacji, a wspomniana #51 musiała nadrobić straty. Dalej jednak trzeba pochwalić ten samochód, gdyż James Calado, Antonio Giovinazzi i Alessandro Pier Guidi pokazali bardzo dobre tempo mimo tych kłopotów. Ostatecznie na mecie byli dziś na na szóstej lokacie
Dziś jednak ważniejsza dla tifosi była załoga #50. To ten samochód walczył dziś z Peugeotem #93 czy Toyotą #7 o prowadzenie. Jednak ostatecznie w dłuższej perspektywie nie udało się utrzymać tempa „siódemki”. Dodanie kilogramów oraz obcięcie mocy przez BoP walnie przyczyniło się do dzisiejsze porażki. Same pit stopy czy też przejazdy były bardzo regularne, ale to po prostu nie wystarczyło. Antonio Fuoco, Miguel Molina i Nicklas Nielsen musieli zadowolić się dziś drugim miejscem. Jednak ich druga lokata oraz wygrana #7 Toyoty w kontekście dalszych finiszy #51 i #8 to dobry scenariusz dla mistrzostw świata.
Peugeot miał dziś swoje pięć minut
Start obydwu aut był dla nich dobry, bo #93 wskoczyła na drugie miejsce, a #94 była nawet czwarta. Potem #93 nawet prowadziła po restarcie po tym, jak Toyota #8 wyrzuciła z wyścigu D’Station. Jednak ono nie potrwało zbyt długo. Nieco dłuższy pit stop sprawił, że ten samochód stracił trochę czasu. Ostatecznie jednak udało się pokazać dobre tempo, które załoga #93 utrzymała do mety. To oraz wyraźne spowolnienie rywali przez BoP zaowocowało pierwszym podium dla 9X8. Mniej szczęścia miała dziś #94. Ta załoga po dobrych pierwszych dwóch godzinach, w trzeciej godzinie zameldowała się w garażu. Tam też należało wyeliminować usterki mechaniczne. Na szczęście ta sztuka im się udała, ale niestety dziś było to dwunaste miejsce i osiem okrążeń straty.
Toyota #8 dziś narozrabiała
Aktualni liderzy mistrzostw świata mocno namieszali na starcie uderzając w #51 Ferrari spadając na koniec stawki. Potem zaś na hamowaniu do szykany Ascari, ten samochód przyczynił się do wypadku D’Station Racing, który zaowocował samochodem bezpieczeństwa. To wszystko zaowocowało jeszcze karą postoju łącznie minuty i dziesięciu sekund. Potem sama załoga prezentowała bardzo mocne tempo. Jednak problem polegał na tym, że czołówka też była mocna, co oznaczało, że trudno było odrobić straty. Ten samochód musiał dziś przez resztę wyścigu jechać równym tempem i unikać błędów. To oraz kłopoty #94 i kiepska forma Porsche dała in X lokatę na mecie. To kiepski wynik, ale i tak załoga utrzymuje prowadzenie w punktacji.
Porsche robiło, co mogło, ale to nie wystarczyło
Balance of Performance miało dziś ogromny wpływ na formę poszczególnych producentów. Przykładowo Porsche fatalnie spisywało się w kwalifikacjach. Potem jednak duetowi Penske udało się skorystać na zamieszaniu na starcie, co dało im jedno auto w czołowej piątce. Później, gdy rozbił się D’Station to Penske oraz Proton, zdecydowali się na zjazd podczas neutralizacji. To zaowocowało chwilowym prowadzeniem Penske, gdy cała reszta odbyła swoje pierwsze postoje po neutralizacji. Dobrym momentem był też ten, w któym Jota #38 zjechała tuż przed FCY po kolizji United #23 i Ferrari GTE Am.
Jednak od tametej pory wszystko zaczęło się dla nich sypać. Zazcęło się od chwilowego braku prądu w aucie, po którym wpadła im kara za prędkość w alei serwisowej. Natomiast Penske w tym czasie musiały walczyć o utrzymanie rywali za sobą. Wreszcie na niespełna dwie godziny przed metą ducha wyzionęło Porsche #99 Proton Competition. Ta ekipa debiutowała dziś w klasie Hypercar i biorąc pod uwagę, że ten weekend to ich pierwsza jakakolwiek styczność z tym autem to trzeba zrozumieć dzisiejszy brak finiszu. Na osłodę można dodać, że ta załoga, podobnie jak Penske, momentami prowadziła w wyścigu. Końcowy rezultat to szóste i siódme miejsce dla duetu Penske. Zaś dziewiąta była Jota. Brytyjska ekipa mogła dziś walczyć z fabrycznymi samochodami, gdyby nie wspomniane kary i kłopoty techniczne.
Jota dopięła swego w LMP2
Brytyjski zespół nie najlepiej zamknął weekend w czołowej klasie. Natomiast w LMP2 sprawy ułożyły się lepiej. Samochód #28 był szybki przez cały dystans. Dobry start zaliczył Heniemeier Hansson ze srebrną licencją. Zaś potem całą resztą dobrze zajęli się Pietro Fittipaldi i Oliver Rasmussen. Po drodze była cała masa pojedynków z Unitedami, WRT czy Inter Europolem. Część z nich toczyła się nawet na granicy toru i trawy. Jednak koniec końców to brytyjski zespół wyszedł zwycięsko z tych batalii.
Alpine dziś zaskoczyło strategią
Nie chwaliliśmy do tej pory francuskiego zespołu, który w tym roku radzi sobie fatalnie. Dziś jednak Alpine zapracowało na dobrą opinię. Kluczem do drugiej lokaty #36 był opóźniony pierwszy zjazd podczas pierwszej neutralizacji w trakcie zawodów. To dało im możliwość wydłużenia przejazdów, co przyniosło im też dobrą pozycję na torze. Jednak pamiętajmy, że sama pozycja na torze to nie wszystko. W trakcie całych sześciu godzin samochód wykazywał się dobrą współpracą z ogumieniem, co ostatecznie odpłaciło się im na mecie.
WRT z nieba do piekła
Po pole position, które wywalczył w sobotę Robert Kubica, raczej mało kto spodziewał się takiego obrotu spraw. Najpierw słaby start Andrade w #41, po którym zawodnik z Angolii dołożył jeszcze kiepski przejazd, zaowocowało spadkiem auta na koniec stawki. Później Robert Kubica musiał sporo nadrabiać, przez co Polak musiał spędzić w aucie blisko dwie i pół godziny. Później taką samą pracę musiał wykonać Deletraz. Wygadało na to, że dziś skończy się na piątej lokacie tuż przed Inter Europolem. Jednak w samej końcówce ten samochód nagle pojawił się na podium. Jak to się stało?
Otóż taki obrót spraw jest powiązany z bliźniaczą załogą #31. Ta z kolei na starcie awansowała, wręcz zamieniając się miejscami z #41. Sean Gelael w odróżnieniu od Andrade spisywał się świetnie. Równie mocny był też Robin Frijns czy Ferdynand Habsburg. Ta załoga przez cały dystans toczyła boje z #22 United, Alpine #36 czy Jotą #28. Do tego były też pojedynki z Inter Europol Competition.
Jeszcze na dwadzieścia pięć minut samochód zmierzał po zwycięstwo. Jednak nagle w aucie doszło do usterki silnika, która wymusiła natychmiastowy zjazd do alei serwisowej. Stamtąd auto schowano do garażu kończąc walkę na niespełna dwadzieścia minut przed końcem. Na chwilę obecną wiadomo nam, że podobna sytuacja zmusiła ich do wycofania auta tuż przed metą tegorocznego Le Mans. Wygrana poszła z dymem, podobnie jak punkty. Jedynym pocieszeniem dla WRT jest to, że #41 dzięki temu wskoczyła na czwarte miejsce. Zaś manewr Deletraza na Jarvisie na ostatnich metrach przyniósł im podium. W klasyfikacji generalnej to pozwoliło odskoczyć #41 od Inter Europolu o kolejne dwa punkty.
Inter Europol nagle zdechł
Kuba Śmiechowski na starcie stracił parę pozycji. Jednak potem jego przejazdy były solidne. Polak trzymał się w środku stawki. Zaś potem dobrą robotę wykonał Fabio Scherer. Szwajcar momentami nawet prowadził. Zaś cała trójka jeszcze na półmetku walczyła o minimum trzecie miejsce. To w kontekście kiepskiego wyścigu #41 WRT byłoby świetną wiadomością pod kątem walki o tytuł. Później ekipa jeszcze zjechała tuż przed FCY. Jednak potem tempo załogi nagle spadło. Do tego zespół nie ściągnął też auta do boksu przed jednym z FCY. To wszystko kosztowało ich czas. Ostatecznie Kuba Śmiechowski, Albert Costa i Fabio Scherer dowieźli piątą lokatę. Daleko, ale ważne, że w punktach.
Proton Competiton #77 zwycięzcą, ale to Corvette jest mistrzem!
Wydawało się, że to Corvette, Iron Dames i TF Sport będą walczyć o wygraną. I faktycznie walka była bardzo zacięta. Sarah Bovy na początku była bardzo mocna. Podobnie było też z TF Sport. Jednak potem obydwie te załogi zmagały się z oponami. W tym wszystkim świetnie odnalazły się Porsche, ale nie Iron Dames. Albowiem to #77 Proton Competition oraz #60 Iron Lynx świetnie odnalazły się w tych warunkach. Dziś w GTE Am ważne było pilnowanie się limitów toru czy też prędkości w alei serwisowej. To drugie nie udało się Corvette, które ostatecznie była dziś czwarta. Jednak to nie miało dla nich znaczenia, ponieważ to ta załoga przypieczętowała dziś tytuł. Corvette #33 w składzie Nicky Catsburg, Ben Keating i Nicky Varrone zostali mistrzami klasy GTE Am na dwa wyścigi przed końcem sezonu. Sam Keating po wyścigu zauważył, że dzięki czwartemu miejscu na mecie, Corvette straci kilka kilogramów, co pomoże im powalczyć o wygraną na Fuji.
Co czeka nas po 6h Monza?
Teraz FIA WEC wróci do akcji w pierwszy weekend września. Wtedy też odbędzie się 6h Fuji, po którym sezon zamknie 8h Bahrajnu. Jednak w międzyczasie ELMS pojedzie dwie rundy. Pierwszą z nich będzie 4h Le Castellet, które odbędzie się już za tydzień. Natomiast pod koniec sierpnia ta seria rozegra zawody na torze Motorland Aragon. Będzie to runda nocna rozgrywana w sobotę, w ten sam weekend, co GP Holandii Formuły 1.
Wyniki wyścigu 6h Monza 2023 w FIA WEC z podziałem na klasy