Czyżby GP Portugalii nie znalazło miejsca w kalendarzu 2021?
Dane serwisu worldometers.info sugerują, że już w grudniu ubiegłego roku sytuacja na Półwyspie Iberyjskim znacznie się pogorszyła. W styczniu było jeszcze gorzej, ponieważ codziennie w samej Portugalii zarażonych było kolejnych 10 000 osób. Od 20 stycznia co dzień umierało już 200 osób, a 31 stycznia było ich aż 303. Trudno oczekiwać, aby władze toru Algarve miały pewność, że GP Portugalii uda się rozegrać 2 maja. Aby mieli oni pewność, sytuacja musiałaby się zacząć poprawiać.
Możliwe, że kolejna fala zachorowań spowodowała, że negocjacje z władzami F1 utknęły w martwym punkcie. Włoski tor Imola zapewnił sobie wsparcie finansowe dla organizacji GP Emilii-Romanii drugi rok z rzędu i nie obawiają się braku kibiców. W kontekście obiektu Algarve rok temu udało się wpuścić ograniczoną liczbę fanów, co poniekąd pozwoliło ograniczyć część kosztów organizacyjnych. Sytuacja na ten moment szybko się zmienia i trudno przewidzieć cokolwiek w perspektywie najbliższych tygodni.
F1 ma twardy orzech do zgryzienia
Stefano Domenicali zapowiedział ostatnio, że celem na ten rok jest organizacja 23 Grand Prix. I to nawet, jeśli ktoś wypadnie z tegorocznego kalendarza. W związku z tym władze F1 musza być elastyczne i mieć w pogotowiu plan B. Organizatorzy GP Portugalii zgłosili gotowość do walki o miejsce TBC. Mimo trudnej sytuacji wydaje się, że do maja wszystko jeszcze może się odmienić. Jeśli nie, trzeba będzie poszukać alternatywy gdzie indziej.
Ostatnio Formuła 1 uspokoiła nas co do organizacji ulicznych wyścigów. GP Monako, GP Azerbejdżanu i GP Kanady mają odbyć się zgodnie z planem. Na ten moment trudno brać tę deklarację jako ostateczną, ponieważ organizatorzy nie mają wpływu na sytuację epidemiczną w swoim kraju. Zespoły, kierowcy i cały personel nie mogą też pozwolić sobie na kwarantannę przez napięty grafik. Właśnie dlatego przesunięto GP Australii z 21 marca na 21 listopada. Za to mamy doczekać się pewnych modyfikacji toru. O nowy termin walczą także Chiny, które na tę chwilę wypadły z harmonogramu sezonu 2021.
Zagrożone mogą być rundy w obu Amerykach oraz Azji. Nawet jeśli organizatorzy byliby gotowi przyjąć personel F1, to na przeszkodzie mogą stanąć restrykcyjne przepisy dotyczące migracji i logistyki w obliczu pandemii COVID-19. W razie komplikacji ponownie więcej zmagań rozegra się na Starym Kontynencie. Gotowość do Grand Prix zgłosiły już Nurburgring, Hockenheimring, Istanbul Park czy Mugello.