Zespół F1 zawsze był „fabryką”?
Na pewno warto mieć na uwadze, że w Formule 1 wielokrotnie prywatne projekty stawały się na tyle rozwinięte, aby uznawać je za producenckie. Ekipy, tj. Williams, McLaren czy w przeszłości Brabham i Lotus były na początku uznawane za innowatorskie i niezależne, ale później interesowali się nimi producenci m.in. Renault, BMW, Mercedes, Ford/Cosworth itd. Obecnie „zwykły” zespół F1 nie ma dużych szans na pozyskanie dużego wsparcia marki samochodowej.
Wyjątkiem w ostatnim czasie była Honda, która wróciła do królowej sportów motorowych. Teraz powraca też Aston Martin, ale bez własnego silnika. Mimo to Otmar Szafnauer i Lawrence Stroll przekonywali, że zespół F1 – w 2021 r. – o nazwie Aston Martin Racing będzie można uznać fabrycznym, tak jak Mercedesa, Ferrari czy Renault. Niektórym się to będzie mogło gryźć, ale być może technologia i wiedza zdobyte podczas współpracy z Red Bullem nie pójdą w las i uda się coś innowacyjnego stworzyć.
Zamieszanie wywołała sprawa Racing Point
Wiemy już, że Racing Point będzie bliskie wygranej w procesie apelacyjnym FIA. Stajnia z Silverstone oraz Mercedes zostali oskarżeni o nielegalną wymianę danych, a ekipa Strolla uznawana była za oszustów. McLaren, Williams i Renault wycofały swoje zgłoszenia przeciwko RP. Jednak odpuścić nie chce Scuderia Ferrari, która zalicza kiepski sezon. Potencjalne przyznanie im racji przez sąd apelacyjny mogłoby uratować dobrą lokatę w klasyfikacji konstruktorów. Zapewne poprą ich też Alfa Romeo Racing Orlen i Haas, ale to może być zbyt mało.
Jean Todt zapewnił kibiców, że już żaden zespół nie odważy się aż tak mocno bazować na innych samochodach. Obecny RP20 uważany jest za klona zeszłorocznego Mercedesa W10. W dodatku wykryto u nich nieprawidłowości przy układzie hamulcowym. Ostatecznie skończyło się na utracie 15 „oczek” i karze 400 tys. euro. Racing Point także nie przyjęło tej decyzji i się odwołało, a rywale uważali karę za zbyt łagodną.
Nikt nie był w stanie uwierzyć w fakt, że inżynierowie stajni z Silverstone bazowali tylko na starych konceptach Mercedesa z tunelu aerodynamicznego oraz na zdjęciach. Były szef tej ekipy uznał ich obronę za śmieszną, o czym przeczytacie klikając poniżej „Zobacz także”. FIA w ostatnim czasie nie wytłumaczyło się z decyzji ws. zeszłorocznych silników Ferrari, prawdopodobnie to samo będzie z Racing Point. Jednak ostatecznym krokiem ma być ograniczenie kopiowania i używania „cudzych” części spoza puli dot. układów napędowych.
– Najwyraźniej obawy niektórych zespołów dotyczące kopiowania to coś, czym chcemy się zająć. Specyfika Formuły 1 polega na tym, że każdy zespół F1 jest producentem odpowiedzialnym za projekt swojego samochodu. To coś, co teraz spełniamy i może w świetle tego, zespoły będą zadowolone z nowych przepisów. Więc zobaczymy, co się stanie. Dla mnie niewłaściwe byłoby komentowanie sprawy, która jest nadal przedmiotem odwołania – przekonywał były szef Ferrari.
Jedno jest pewne…
Międzynarodowa Federacja Samochodowa pozwoliła Racing Point na używanie podwozia RP20 w sezonie 2021. Jest to podyktowane ograniczeniami kosztów i utrzymaniem w grze tych samych przepisów technicznych. Dopiero na 2022 rok wraz z rewolucją każdy zespół F1 będzie mógł zaprojektować wszystko od nowa.
Wyjątkiem jest McLaren. Stajnia z Woking ma prawo do większych modyfikacji konstrukcji ze względu na zamianę dostawcy silników – z Renault na Mercedesa.