Connect with us

Czego szukasz?

Formuła 1

Juniorskie niewypały Hondy: Komu nie udało się dostać do F1?

Yuki Tsunoda to z pewnością złote dziecko Hondy. Młody Samuraj, a także protegowany Hondy dostał się do Formuły 1. Przed nim trzech jego rodaków próbowało, lecz nikomu z nich nie udało się dotrzeć do królowej sportów motorowych. O kim mowa? Czas ich poznać.

Kvyat GP Japonii 2019

Kim są juniorskie niewypały Hondy?

Odkąd producent z Tokio powrócił do Formuły 1 w roli dostawcy silników, to za wszelką cenę chciał umieścić jednego ze swoich juniorów w królowej sportów motorowych. Honda swoim najlepszym podopiecznym zapewniała fotele w seriach prowadzących ku F1. Jak dobrze wiemy cel udało się osiągnąć w zeszłym roku, bowiem Yuki Tsunoda został zakontraktowany przez zespół AlphaTauri. Jednak filigranowy Japończyk nie był pierwszym zawodnikiem, którego próbowano wypromować. Wcześniej bowiem o fotel walczyło trzech innych kierowców z Kraju Kwitnącej Wiśni, lecz szybko przyległa do nich łatka „juniorskie niewypały Hondy”, gdyż nie osiągnęli celu.

ZOBACZ TAKŻE
Kim jest Yuki Tsunoda? Poznajcie nowego kierowcę AlphaTauri

Mowa tu o trzech zawodnikach – Nobuharu Matsushicie, Nireim Fukuzumim i Tadasuke Makino. Biorąc pod uwagę ich starty w Europie, nie można mówić iż brak im było umiejętności. Dlaczego zatem żaden z tych kierowców nie zdołał osiągnąć wyników, aby ścigać się w królowej sportów motorowych? Sprawdźmy to!

Nobuharu Matsushita był blisko, ale nie na tyle

Nobuharu Masushita

Fot. Super Formula

Z całej w/w trójki zawodnik ten był najbliżej fotela w Formule 1. Po świetnych występach w Japonii, w 2015 roku ruszył na podbój Starego Kontynentu. Podczas swoich pierwszych kwalifikacji w serii GP2, sensacyjnie zajął drugie miejsce. W wyścigu co prawda nie poszło mu tak dobrze, lecz było widać drzemiący w nim potencjał. Honda na początku 2016 roku, załatwiła mu rolę kierowcy rozwojowego w zespole McLarena. W GP2 jednak nie radził sobie najlepiej – na koniec sezonu zajął odległą jedenastą lokatę. Dodatkowo wsławił się wieloma incydentami – m.in innymi w Baku robił dziwne manewry za samochodem bezpieczeństwa. 

Sezon później wziął się w garść i już w Formule 2 był jednym z czołowych kierowców. Nawet w nagrodę za występy w bezpośrednim zapleczu F1, wziął udział w oficjalnych testach królowej sportów motorowych, mając do dyspozycji bolid Saubera. Głównie chodziło o wypełnienie warunku dot. zerwania kontraktu na dostawy silników Hondy do ekipy z Hinwil od 2018 roku. Frederic Vasseur zablokował wówczas ten ruch.

W kuluarach mówiło się o możliwości zakontraktowania go przez stajnię z Hinwill lub McLarena, lecz na przeszkodzie stanęła… superlicencja. Mimo dobrych wyników w seriach juniorskich, brakowało mu punktów za zajęte na koniec sezonu miejsce, by zdobyć dokument. Powrót do ojczyzny w 2018 roku także nie był udany, bowiem w Super Formule stanowił tło dla innych. Po kolejnym epizodzie w Japonii znów ścigał się półtorej roku w Europie, gdzie w Formule 2 wygrał 3 wyścigi, a potem znów obrał kurs na Kraj Kwitnącej Wiśni. 

ZOBACZ TAKŻE
Super Formula: Czy warto śledzić japońską Formułę 1?

Matsushita w obecnym sezonie będzie rywalizował w serii Super GT i prawdopodobnie w Super Formule. Niestety, szansa iż zadebiutuje w F1 jest wręcz zerowa. Mimo to wielu japońskich kibiców stawia go sobie za wzór. Dzieje się tak, ponieważ zawodnik ten poświęca każdą wolną chwilę na motorsport i stara się nie zawieść fanów.

Nirei Fukuzumi, nawet Red Bull nie zdołał pomóc

Nirei Fukuzumi, Twin Ring Motegi 2020, Juniorskie niewypały Hondy

Fot. Super Formula

W 2016 roku kibice patrzyli z zaciekawieniem na skład zespołu ART Grand Prix w serii GP3. Startowali tam bowiem Charles Leclerc, Alexander Albon oraz Nyck de Vries. Honda umieściła w tej ekipie nikomu nieznanemu Nireiemu Fukuzumiemu. 19-letni Samuraj stanął przed bardzo trudnym zadaniem – miał dotrzymać kroku partnerom i stanąć kilka razy na podium. Jak się okazało podołał. Japończyk co prawda sezon zakończył na siódmej pozycji, lecz jego jazda napawała optymizmem.

Sezon później kierowca z Kraju Kwitnącej Wiśni był już w ścisłej czołówce serii. Dzięki znakomitej postawie zajął na koniec sezonu trzecie miejsce. Po tym jak Mastushita nie zdołał uzyskać superlicencji, Fukuzumi z automatu stał się priorytetem Hondy. W 2018 roku zawodnik dostał szansę w zespole Arden. Lata świetności tej ekipy jednak minęły i zarówno on jak i  jego partner Niemiec Maximilian Guenther, męczyli się przez cały sezon. Najlepiej świadczy o tym fakt, iż w klasyfikacji zespołów Arden uplasował się na przedostatnim dziewiątym miejscu. Z kolei sam zainteresowany najwyżej do mety dojechał na P6 na torze Hungaroring. Co za tym idzie, szansa na uzyskanie dokumenty momentalnie prysła.

ZOBACZ TAKŻE
Superlicencja FIA - wszystko, co musicie o niej wiedzieć

Ponadto Japończyk w czasie tamtej kampanii równolegle startował w serii Super Formule. W swojej ojczyźnie reprezentował zespół Mugen, którego jednym z udziałowców jest firma Red Bull. Dzięki temu austriacki koncern wspierał go. Jego wyniki niestety nie były jednak zbyt oszałamiające. Od 2019 roku Fukuuzmi skupia się tylko na startach w swojej ojczyźnie, gdzie startuje w Super Formule w zespole Dandelion. W poprzednim sezonie gdyby nie pech, liczyłby się w walce o tytuł.

Szanse, czy z powrotem zobaczymy tego zawodnika w Europie w celu walki o fotel w F1, są uzależnione od tego, jak będzie sobie radził w Japonii. Jak sam przyznał, wróci do Europy, gdy zasłuży. W tym miejscu warto zaprosić do przeczytania naszego wywiadu z nim, w którym poruszyliśmy wiele ciekawych wątków.

ZOBACZ TAKŻE
"Wrócę do Europy, gdy zasłużę". Nirei Fukuzumi zdradza plany | WYWIAD

Tadasuke Makino, czyli nagła zmiana planów

Tadasuke Makino

Fot. Super Formula

Nieco inaczej wyglądała droga do Europy Tadasuke Makino. Japończyk co prawda miał dobre wyniki w tamtejszych seriach juniorskich, lecz żadnej z nich nie wygrał. Jego najlepszym rezultatem w wyspiarskim kraju było wicemistrzostwo w tamtejszej Formule 4. Mimo to, postanowiono dać mu szansę na Starym Kontynencie. Do Europy trafił w 2017 roku, a konkretniej do Europejskiej Formuły 3. Co prawda nie zawsze walczył o punkty, lecz końcówkę sezonu miał niezłą. Nawet na Red Bull Ringu zdołał stanąć na najniższym stopniu podium.

Co ciekawe uznano, iż jego rezultaty były na tyle dobre aby umieścić go w Formule 2. Japończyka zakontraktowała ekipa Russian Time. Partnerem przybysza z Kraju Kwitnącej Wiśni był bardzo doświadczony Artëm Markiełov. Makino rozpoczął sezon spokojnie, zdobywał pojedyncze punkty. W Hiszpanii w czasie sprinterskiego wyścigu omal nie doszło do tragedii. Fukuzumi bowiem w czwartym zakręcie koniecznie chciał wyprzedzić swojego rodaka. Zrobił to jednak niefortunnie i zderzyli się. Lewe tylne koło zawodnika Ardena prześlizgnęło się przez system Halo i obaj zawodnicy uderzyli w barierę. Makino później przyznał, iż aureola uratowała mu życie. Był to pierwszy taki przypadek. 

ZOBACZ TAKŻE
Halo w F1: Bezpieczeństwo kierowców ponad wszystko

Podobnie jak w Europejskiej Formule 3, mniej więcej w połowie sezonu Japończyk rozkręcał się. Na torze Monza odniósł nawet w pełni zasłużone zwycięstwo. Było wyraźnie widać jego radość. Na koniec sezonu zajął 13 miejsce, wyraźnie pokonując Fukuzumiego. Mimo dobrych perspektyw, podjęto decyzję o powrocie do Japonii. Nie wiadomo dokładnie czemu, być może uznano iż zbyt szybko wysłano zawodnika do Europy. Zawodnik obecnie startuje w serii Super Formula i Super GT – w tej drugiej zresztą rok temu został mistrzem wraz z Naokim Yamamoto. Co za tym idzie powodzi mu się i być może w przyszłości zobaczymy go jeszcze w Europie.

Juniorskie niewypały Hondy: Podsumowanie

Każdy wymieniony wyżej zawodnik miał z pewnością szansę na Formułę 1. Jednak nowy system zdobywania punktów do superlicencji pokrzyżował plany zarówno im, jak i Hondzie. A cała trójka obecnie jest znana jako „juniorskie niewypały Hondy”. Tego problemu nie miał Yuki Tsunoda, który po prostu robił swoje i dzięki temu ominął problemy, jakie napotkały jego rodaków. Filigranowy Samuraj nie jest jedynym asem w rękawie producenta z Tokio. W Japonii bowiem sporo mówi się o Toshikim Oyu, który zaliczył fenomenalny sezon w Super Formule.

ZOBACZ TAKŻE
Toshiki Oyu: Dlaczego warto przyglądać się temu kierowcy z Japonii?

Być może także zobaczymy go w bolidzie F1, kto wie? Oyu jest młody i perspektywiczny, a także ma już za sobą start w Europie, gdzie pokonał czołowego juniora akademii Red Bulla. Zobaczymy co przyniesie mu przyszłość. Na pewno jego karierę może skomplikować fakt, że Honda opuszcza F1 po sezonie 2021 i niekoniecznie będzie teraz wspierać swoich juniorów w drodze na szczyt motorsportu.

5/5 (liczba głosów: 3)
Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama