Specjalne malowania. Dlaczego od czasu do czasu widzimy je w F1?
Kierowcy współczesnej Formuły 1 często chcą wyróżnić się na tle innych. Lewis Hamilton robi to poprzez eksperymentowanie z modą, której jest fanatykiem, pozostała dziewiętnastka za pomocą zmian w malowaniu swoich kasków. Do puszczenia wodzy fantazji zachęca ich ściganie w szczególnych dla nich miejscach, takich jak domowe wyścigi, bądź po prostu w lokalizacjach, które są ściśle związane z Formułą 1.
Zdarzają się też naprawdę wyjątkowe i ceremonialne okazje, w których to cały zespół decyduje się na specjalne malowania swoich bolidów. Zazwyczaj wiąże się to z celebracją jakieś rocznicy, powitaniem, ale jednak częściej pożegnaniem kogoś lub czegoś. Formuła 1 widziała już wiele wyjątkowych i niepowtarzalnych „one-off liveries”. W celu wspomnienia ich wszystkich można by się rozpisywać w nieskończoność. Dlatego warto skupić się na ostatnich pięciu zmianach w standardowym wyglądzie bolidów Formuły 1. O dziwo, wiele wskazuje na to, że właśnie wśród nich znajdują się te najciekawsze w historii.
GP Niemiec 2019 – Mercedes
W 2019 roku ogłoszono bardzo smutną wiadomość. Z powodu spadku zainteresowania Formułą 1 w Niemczech, wyścig zaplanowany na lipiec tamtego roku, będzie ostatnim (przynajmniej na jakiś czas) rozegranym w tym kraju. Runda na torze Hockenheimring musiała więc być wyjątkowa. Zwłaszcza dla gospodarzy obiektu – Mercedesa. Co więcej, był to rok 125. rocznicy obecności Mercedesa w sportach motorowych. Legendarna marka postanowiła więc wykorzystać tę okazję i zastosować specjalne malowania na swoich „srebrnych strzałach”.
Ich pomysłem było sprawienie, że ich obecne malowanie wyglądało jak zdrapanie oryginalnej białej barwy, która zdobiła wyścigowe Mercedesy wieki temu. Efekt był naprawdę unikatowy i spodobał się wszystkim, nawet tym, którzy początkowo uważali, że bolidy mogły zostać w całości pokryte klasycznym wyglądem. Mercedes poszedł na całość, ponieważ wszyscy pracownicy i mechanicy zespołu nosili przez cały weekend stroje z epoki, co dodało dodatkowego „smaczku”.
Wszystko wskazywało na to, że ekipa z Brackley wygra w wielkim stylu i będzie celebrować z pompą. Problemy zaczęły się w sobotę, ponieważ trzon zespołu Lewis Hamilton został zaatakowany przez grypę żołądkową. Kamery Netflixa, które w ten weekend były z zespołem w celu nakręcenia „Drive To Survive”, nie mogły pokazać jego choroby. Każdy wiedział jednak, że z Brytyjczykiem było źle. Zespół spanikował i przed kwalifikacjami przygotował się na to, że w jego miejsce wejdzie rezerwowy Esteban Ocon.
Specjalne malowania w F1. Zawahanie harmonii w najgorszym momencie
7-krotny mistrz świata nie zamierzał się jednak poddać, więc zebrał się w sobie i wziął udział w popołudniowych kwalifikacjach. Hamilton nie zawiódł swoich fanów, jak i Mercedesa. Zespół wciąż liczył na piękny weekend, w którym specjalne malowania ich bolidów skradają show. 36-latek zdobył pole position z dużą przewagą nad resztą stawki. Jego partner z zespołu Valtteri Bottas niemalże dopełnił zadania, zajmując trzecie miejsce, zaraz za Maxem Verstappenem.
Niedziela przyniosła jednak deszcz, który zawsze lubi namieszać w stawce F1. Tak było i tym razem, choć początkowo nic na to nie wskazywało. Verstappen miał problem ze startem, przez co para Hamilton-Bottas szybko zaczęła dyktować tempo. Wszystko szło gładko do pewnego momentu, gdy Brytyjczyk nie popełnił rzadkiego błędu. Jego biało-srebrny Mercedes wyjechał na śliskie pobocze i uderzył w ścianę, co rozerwało jego przednie skrzydło.
Nieomylna legenda Formuły 1 na oślep zjechała do pit-stopu po złej stronie słupka, by odbyć jeden z najdłuższych pit-stopów w historii. Zespół nie był gotowy, przez co przez ponad 50 sekund nie wiedzieli jak poradzić sobie z bolidem Hamiltona. Brytyjczyk co gorsza otrzymał 10 sekund kary i mógł dojechać wyłącznie na dziewiątym miejscu. Jakby tego było mało Bottas w pewnym momencie stracił panowanie i całkowicie roztrzaskał swój bolid. Wielka celebracja obróciła się więc w jeden z najgorszych koszmarów Mercedesa w ich wieloletniej dominacji Formuły 1.
GP Toskanii 2020 – Ferrari. Rozpacz posypana brokatem
Każdy fan Ferrari łapie się za głowę na samą myśl o sezonie 2020. Najsłynniejsza stajnia w historii sportu spadła ze szczytu na samo dno. Wszystko za sprawą znalezienia nieprawidłowości w ich jednostce napędowej, której używali w 2019 roku. Sprawiło to, że zespół przestał być w jakikolwiek sposób konkurencyjny i rywalizował co najwyżej o małe zdobycze punktowe. Najgorsze jest to, że przypadło to na rok celebracji 1000 wyścigu Ferrari w Formule 1. Takowym była runda o GP Toskanii rozgrywana oczywiście we Włoszech.
Konkretnie miało to miejsce na torze Mugello, na którym ujrzeliśmy piękne specjalne malowania bolidów SF1000. Ferrari pokryło fatalną konstrukcję fantastyczną barwą „rosso corsa burgundy red”. To właśnie ten kolor miało pierwsze Ferrari, które startowało w mistrzostwach świata Formuły 1 w 1950 roku. Kierowcy zespołu Charles Leclerc, a także Sebastian Vettel otrzymali również nowe kombinezony w tym samym kolorze. Monakijczyk i Niemiec jechali też w specjalnych kaskach, które wspominały historię Ferrari.
Żartobliwe stwierdzenie mówiące o tym, że nowe malowanie dodaje koni mechanicznych, przynajmniej częściowo okazało się prawdziwe. Leclerc bez większych problemów zajął piąte miejsce w kwalifikacjach. W wyścigu niestety brakowało mu tempa i pomimo wielu DNF-ów dojechał na ósmym miejscu. Tymczasem Vettel postanowił być złośliwy i przy okazji tysięcznego wyścigu Ferrari został ogłoszony jego głośny transfer do Astona Martina. Na torze Niemiec jednak nie zachwycił i wyłącznie dzięki chaosowi na torze wepchnął się na pozycję, która dała mu jeden punkt.
Specjalne malowania bolidów. GP Monako 2021 – McLaren
Specjalne malowania chyba nigdy nie wzbudziły tak ogromnego zainteresowania, jak wtedy gdy McLaren zaprezentował klasyczne nawiązanie do legendarnych malowań firmy olejowej Gulf, która sponsoruje ekipę z Woking. Połączenie błękitu z pomarańczowym w odpowiedni sposób jest świetnie znana wszystkich fanów motorsportu na całym świecie. Wszyscy byli zachwyceni, gdy zobaczyli Lando Norrisa prezentującego bolid MCL-35M w jego najbardziej wyjątkowym wydaniu. Obaj kierowcy zespołu mieli oczywiście kaski w stylu retro, które nawiązywały do wcześniejszych lat sportu. Bolid w nowych barwach prezentował się wyjątkowo korzystnie na ulicach Monako.
Szczególnie dlatego, że od początku weekendu na to wyglądało, że Lando Norris będzie się liczyć w walce o najwyższe cele. Tak też się stało i ku dość sporemu zaskoczeniu brytyjski kierowca zdobył za tę rundę 15 punktów, a dzięki temu wybrał się na podium. Jego unikatowy błękitny kombinezon był zdecydowanie jednym z najciekawszych punktów ceremonii. Niestety na podium zabrakło miejsca dla Daniela Ricciardo, który wciąż dostrajał się w nowym zespole i nie zaprezentował się najlepiej w księstwie. Zaledwie po jednym wyścigu wyjątkowe malowanie firmy Gulf zostało odstawione do muzeum zespołu.
GP Włoch 2021 – Alfa Romeo
Podobnie jak topowi gracze w postaci Mercedesa i Ferrari, jeden z mniejszych graczy obecnej stawki Formuły 1 również postanowił uczcić swoją przeszłość. Mowa tu o Alfie Romeo, która przy okazji domowego wyścigu o GP Włoch przypomniała wszystkim, że to właśnie oni wygrali pierwszy tytuł w historii mistrzostw świata F1. Termin weekendu wyścigowego zbiegł się z 71. rocznicą ostatecznego zwycięstwa Giuseppe Fariny. Włoski kierowca 1 rzeczonym 1950 roku pokonał wszystkich w bolidzie Alfetta 158.
Tym samym współczesne bolidy Alfa Romeo Racing Orlen C41 otrzymały „lifting” swojego wyglądu poprzez dodanie do biało-czerwonej karoserii połyskujących zielonych dodatków, które dały zamierzony efekt nawiązania do włoskiej flagi. Żywą reklamą zespołu w ten weekend był więc oczywiście ich kierowca z kraju buta – Antonio Giovinazzi. 27-latek uwielbia tworzyć specjalne kaski na swoje domowe wyścigi. Ten raz nie był wyjątkiem. Popularny „Gio” miał na głowie kolejny świetny projekt zupełnie różniący się od jego podstawowego schematu.
Niestety w celebracji nie mógł uczestniczyć drugi kierowca Alfa Romeo Kimi Raikkonen, który złapał koronawirusa. Ku uciesze polskich fanów w jego miejsce pojechał Robert Kubica. Krakowianin zrobił to już w Holandii, gdzie zaprezentował się naprawdę solidnie, więc teraz oczekiwano po nim wiele dobrego. Niestety był to ciężki weekend dla niego, jak i dla jego partnera zespołowego. Włoch co prawda zaliczył świetne kwalifikacje i sprint, które dawały nadzieje na punkty w niedzielę. Niestety obrót w walce z kierowcami Ferrari sprawił, że najlepsze co był w stanie osiągnąć to trzynaste miejsce. Dojechał zaraz przed Kubicą, którego potencjał został ukrócony przez incydenty z Mazepinem i Tsunodą. Celebracja Alfy nie wyglądała więc tak, jak na to liczyli.
GP Turcji 2021 – Red Bull. Arigato Honda
Od dawna wiadomo już, że Honda zdecydowała się wyjść z Formuły 1 po zakończeniu sezonu 2021. Wiele wskazuje jednak na to, że na pożegnanie być może uda im się zdobyć przynajmniej jedno mistrzostwo z zespołem Red Bulla. Max Verstappen jest w oczach wielu faworytem do zdobycia tytułu wśrod kierowców. Zespół „Czerwonych Byków” do końca sezonu będzie zacięcie walczyć o to, by również wśród konstruktorów znaleźć się na szczycie tabeli. Może to być jednak trudne zadanie, ponieważ Mercedes robi wszystko, żeby temu zapobiec. Na ten moment ekipa Christiana Hornera robi więc po prostu swoje.
Przy okazji GP Turcji zrobili to w wyjątkowym białym malowaniu. Chcieli w ten sposób podziękować Hondzie za trzy lata pięknej współpracy, która przyniosła liczne zwycięstwa dla Maxa Verstappena i na ten moment jedno dla Sergio Pereza. Oczywiście ciężko połączyć japońskiego producenta samochodów oraz silników zespołu Red Bulla z GP Turcji. Specjalne malowanie było bowiem pierwotnie zaplanowane na wyścig na Suzuce.
Odwołanie rund w Japonii oraz Singapurze przywróciły jednak ściganie na tor Istanbul Park w Turcji. Pierwotnie nie miało go być w kalendarzu, więc jak zwykle jego obecność wzbudziła ogromne emocje. Podobnie jak specjalne malowania bolidów Red Bulla, które prezentowały się świetnie. Obaj kierowcy podziękowali Hondzie w najlepszy możliwy sposób, zdobywając kolejno drugie i trzecie miejsce, czyli podwójne podium.