Słowem wstępu
Sezon 2021 był wyjątkowy w historii Hondy. Zawodnicy wspierani przez markę z Tokio zostali mistrzami w 3 najważniejszych single-seaterowych seriach na świecie – Super Formule, IndyCar i Formule 1. Jest to pod tym względem pierwsza tak udana kampania w historii jakiegokolwiek producenta i Japończycy są z tego faktu bardzo dumni. W materiale streszczamy mistrzowski sezon 2021 Tomokiego Nojiriego, Alexa Palou i Maxa Verstappena.
Tomoki Nojiri i jego koncert w Super Formule
Japoński kierowca wyścigowy startuje w najważniejszej azjatyckiej serii single-seaterowej od 2014 roku. Protegowany Hondy do sezonu 2021 w Super Formule najwyżej sklasyfikowany był na 4. miejscu. Miało to miejsce w 2019 roku, kiedy to z Ibaraki reprezentując Team Mugen zdołał 4-krotnie zapunktować i raz wygrać wyścig. W sezonie 2020 Nojiri do końca liczył się w walce o tytuł mistrza drugiej najszybszej serii wyścigowej na świecie, lecz słaby pit-stop a potem awaria zawieszenia, sprawiły iż doświadczony Japończyk musiał wycofać się z finału kampanii kończąc mistrzostwa na 5. pozycji.
Rok 2021 przyniósł jednak nowe rozdanie. 32-latek zdominował bowiem inaugurację sezonu na torze Fuji, bowiem był najlepszy zarówno w kwalifikacjach jak i wyścigu. Podopieczny Hondy wygrał także kolejną rundę w Suzuce, gdzie wykorzystał pech Nireiego Fukuzumiego, któremu w połowie wyścigu eksplodowała opona. 2 kolejne zmagania nie były już tak udane, bowiem reprezentant Team Mugen nie zdołał stanąć na podium. W Hicie szaloną pogoń zakończoną na 5. pozycji przerwała mu czerwona flaga. Z kolei w Muracie po słabej czasówce nie zdołał wyciągnąć nic więcej niż 6. lokatę. Japończyk na szczyt powrócił podczas pierwszego z dwóch wyścigów rozgrywanych na torze Twin Ring Motegi. Najpierw w kwalifikacjach ustanowił rekord toru, by następnie pewnie wygrać wyścig i to pomimo koszmarnego pit-stopu. Podczas drugiej szalonej rywalizacji na obiekcie znanym z goszczenia w przeszłości IndyCar Japończyk zajmując 5. miejsce zapewnił sobie pierwszy w karierze tytuł mistrza Super Formuły.
W finale sezonu Nojiri zajął 3. miejsce, o które musiał walczyć. Na początku wyścigu wypchnął bowiem z toru Toshikiego Oyu, za co otrzymał karę stop&go. Protegowany Hondy jak na mistrza przystało zdołał odrobić straty i zakończył kampanię na najniższym stopniu podium. Podczas sezonu zawodnik z Ibaraki wygrał 3 wyścigi, a także 2 razy zdobywał pole position. Stał się dzięki temu pierwszym kierowcą od 2009 roku, który zapewnił sobie mistrzostwo przed finałem sezonu.
Alex Palou, czyli król USA z Hiszpanii
Kierowca reprezentujący zespół Chip Ganassi Racing dosyć sensacyjnie został mistrzem serii IndyCar. Dla Hiszpana był to bowiem dopiero drugi sezon startów w tej serii. Palou zadziwił wszystkich zwycięstwem podczas inauguracji sezonu na torze Barber Motorsport Park w Alabamie. Kluczem do sukcesu okazała się strategia, która zakładała 2, a nie 3 pit-stopy. Zwycięstwo w zawodach nazywanych młodym klasykiem było początkiem drogi na szczyt. W czasie kampanii były rywal Artura Janosza z Euroformuły Open 3-krotnie triumfował w wyścigu, a dodatkowo 5-krotnie stawał na podium. W czasie legendarnego wyścigu Indy 500, zawodnik zespołu należącego do Chipa Ganassiego do końca liczył się w walce o zwycięstwo. Na kilka okrążeń przed metą minął go jednak Helio Castroneves, który utrzymał prowadzenie do końca i zwyciężył. Alex Palou z kolei w samej końcówce rywalizacji musiał odpierać szalone ataki Simona Pagenauda co mu się udało i ukończył zmagania za Brazylijczykiem.
Uczeń nieżyjącego już Adriana Camposa w pełni wykorzystywał nadarzające się okazje do zajęcia wysokiej pozycji. Chociażby podczas drugiego wyścigu w Detroit młody Hiszpan wykorzystał chaos w końcówce i po wyprzedzeniu Coltona Hery zajął 3. miejsce. Prawdziwy pokaz swoich umiejętności pokazał w samej końcówce sezonu. W Indianapolis i Gateway w skutek pechowych sytuacji nie ukończył zmagań. Tym samym stracił prowadzenie w klasyfikacji kierowców. Po fatalnym początku rywalizacji w Portland, zawodnik z Hiszpanii po szalonej pogoni zdołał wygrać wyścig dzięki fenomenalnej jeździe i strategii. Sezon zwieńczył drugim miejscem na torze Laguna Seca i 4. pozycją w Long Beach. To przełożyło się na dorobek 569 punktów i w efekcie Alex Palou stał się pierwszym w historii mistrzem IndyCar z Hiszpanii. Przed nim najbliżej tego osiągnięcia był Oriol Servia, który w 2005 roku został wicemistrzem serii Champ Car.
„Proroctwo wypełniło się”, czyli droga na szczyt Maxa Verstappena
Tyle osób liczyło i mówiło „on będzie mistrzem świata”. To proroctwo wypełniło się w 2021 roku. Max Verstappen bo o nim mowa od samego początku kariery wyróżniał się gigantycznym talentem. W pewnym momencie stało się jasne, iż jednego dnia on zostanie czempionem globu. Pytanie jednak nie brzmiało „czy” a „kiedy” tego dokona. Sezon 2021 w wykonaniu Holendra był kosmiczny. Zawodnik zespołu Red Bull Racing wygrał bowiem 10 wyścigów, 10-krotnie startował z pole position, miał 18 miejsc na podium a do tego 6 razy wykręcił najszybszy czas okrążenia w wyścigu. Przełożyło się to na dorobek 395.5 punktów. Tym samym statystyki niemal pod każdym względem przemawiają na jego korzyść.
Warto jednak dodać, jak w bardzo kontrowersyjnych okolicznościach został mistrzem świata. Przed GP Abu Zabi 2021 wraz z Lewisem Hamiltonem miał równy dorobek punktowy. Oznaczało to, iż wygrany wyścigu miał wziąć wszystko, a przegrany nic. Po wypadku Nicholasa Latifiego w końcówce wyścigu zarządzono neutralizację i Red Bull dał swojemu kierowcy, który jechał wtedy na drugiej pozycji miękkie opony.
Problemem pozostali dublowani kierowcy, którzy oddzielali Holendra od Lewisa Hamiltona. Początkowo nie mieli oni się oddublować, lecz po chwili Michael Masi zezwolił na to. Hamilton miał bardzo zużyte twarde opony i nie mógł zbyt wiele na to poradzić po restarcie na ostatnim okrążeniu, kiedy to Verstappen minął go. Mercedes w związku z wydarzeniami z Abu Zabi złożył 2 protesty, lecz zostały one szybko odrzucone. Reprezentant Czerwonych Byków sprawił gigantyczny prezent swojemu krajowi, a także zespołowi i Hondzie. Jak dobrze wiemy japoński producent wycofuje się z F1 i w ostatnim swoim sezonie w roli dostawcy silników po raz pierwszy od czasów Ayrtona Senny (1991) kierowca zaopatrywany w ich jednostki napędowe został mistrzem świata.