Nietypowe początki
Simon Pagenaud nie rozpoczynał swojej kariery od kartingu. Rodziny Francuza nie było bowiem stać na opłacenie mu regularnych startów w kartingu. Bohater materiału postanowił zebrać samemu potrzebną kwotę. I tak mając 14 lat zarabiał potrzebne pieniądze w rodzinnym supermarkecie. Z czasem jego rodzina zaczęła pomagać mu w spełnianiu marzeń. Chociażby założyli oni szkołę jazdy, z której środki przeznaczane były na przyszłego mistrza IndyCar.
– Samochody zawsze mnie fascynowały. Bawiłem się nimi cały czas. Wejście do tego sportu było trochę trudne, ponieważ moja rodzina nie zajmowała się wyścigami. Więc praca w supermarkecie był planem B. Chodziłem do szkoły, ale moją pasją były wyścigi. Mój ojciec pomógł mi zacząć przygodę z kartingiem i mogłem to kontynuować – wspominał po latach Pagenaud.
Francuz ponadto miał stwierdzić, że gdyby nie mógł rywalizować to prędzej czy później zająłby się prowadzeniem firmy zajmującej się samochodami sportowymi.
Simon Pagenaud i serie Renault
Po tym jak okazało się, że w zawodniku z Montmorillon drzemi ogromny potencjał postanowiono, aby w 2001 roku zadebiutował on w zawodach single-seaterów. Wybór padł na Formułę Campus, której sporymi udziałowcami byli Elf oraz Renault. W obecnej Francuskiej F4, Pagenaud pokazał się ze znakomitej strony. Reprezentant Trójkolorowych został bowiem wicemistrzem tej serii. Lepszy od niego okazał się tylko Bruce Lorgeré-Roux. Nasz bohater w trakcie kampanii wywalczył aż 6 pole position, a dodatkowo 12-krotnie stawał na podium.
Po tych sukcesach Pagenaud trafił do mistrzostw Francji, gdzie używano bolidów Formuły Renault 2000. Również i tutaj kierowca z Montmorillon należał do czołowych graczy. I tak sezon zakończył na 3. pozycji w tabeli. W jego dorobku znalazła się jedna wiktoria, która okazała się bardzo ważna przy jego regularności. Sezon później przeszedł on do Formuły Renault 2000 Masters. I po raz kolejny nasz bohater zaprezentował się kapitalnie, gdyż ponownie zakończył sezon w czołowej 3.
W dodatku Pagenaud pokonał kilku zawodników, którzy w późniejszych latach trafili do F1. Mowa tu chociażby o Pastorze Maldonado, Witaliju Pietrowie czy tez Giedo van der Gardzie. Co ciekawe kiedy Francuz triumfował w Assen to tuż za nim na metę wpadł… Lewis Hamilton. Sezon później Francuz pozostał w tych mistrzostwach i zajął 2. miejsce. Lepszy od niego okazał się tylko Scott Speed.
Pierwsze spotkanie z Willem Powerem i… Robertem Kubicą
Wyniki na poziomie Formuły Renault 2000 sprawiły, że Simon Pagenaud zaliczył kolejny awans. W 2005 roku trafił on do nowoutworzonej Formuły Renault 3.5. Mistrzostwa te korzystały z pojazdów, które idealnie przygotowywały do jazdy w F1. Sama stawka zresztą była bardzo ciekawa. Znalazło się w niej bowiem wiele obiecujących nazwisk. Mowa tu o takich zawodnikach jak Will Power, Robert Kubica, Markus Winkelhock oraz Tristan Gommendy. Przyszłość pokazała, że Francuz jak i pierwszy z wymienionych z tego grona będą rywalizowali o mistrzowskie laury w IndyCar.
Wracając do sezonu 2005. Pagenaud w tamtym okresie reprezentował barwy francuskiej stajni wyścigowej Saulnier Racing. Jego partnerem z zespołu został Japończyk Ryo Fukuda, który już wtedy na koncie miał liczne testy F1 poprzez jego koneksje z Hondą. Na przestrzeni całej kampanii to jednak Francuz spisywał się lepiej z tego grona. W przeciwieństwie do Samuraja był on w stanie regularnie walczyć o zdobycze punktowe.
Niestety jednak dość mocno ograniczały go możliwości jego zespołu. Saulnier Racing nie było bowiem czołowym graczem. I choć Simon Pagenaud był w stanie wyciągać z maszyny 110% to jednak ani razu nie stanął na podium. 16. miejsce w tabeli z dorobkiem 30 punktów z pewnością nie było jego wymarzoną lokatą. Zwłaszcza, że miał on apetyt na coś więcej.
Przenosiny do USA i pomoc od mistrza
Po epizodzie w Formule Renault 3.5, Pagenaud szukał nowych ścieżek rozwoju. Dostał nauczkę, że jazda w słabszych zespołach się nie opłaca. Ostatecznie po wielu miesiącach debat zdecydował się na przenosiny do USA. Wybór padł na Atlantic Championship. Mistrzostwa te były przedsionkiem Champ Car, czyli w tamtym czasie jednej z dwóch kluczowych serii single-seaterowych w USA. Nie bez znaczenia był fakt, że to właśnie tam wielką dominacją w tamtym okresie rozpoczynał jego rodak Sebastien Bourdais.
Pagenaud nie mając praktycznie żadnego doświadczenia w jeździe po amerykańskich torach stosunkowo szybko zaaklimatyzował się do nowych warunków. Nasz bohater reprezentujący ekipą Australia, której głównymi udziałowcami byli biznesmeni z Antypodów wywalczył mistrzostwo. Droga do tego nie była taka łatwa, gdyż cały czas po piętach deptał mu Graham Rahal. Syn absolutnej legendy IndyCar wygrał aż 5 wyścigów, lecz częste rozbijanie się pozbawiło go tytułu. Jego przeciwieństwem był Francuz, który tylko raz zatriumfował, ale unikał kłopotów.
– Wtedy sporo pomagał mi 2-krotny mistrz IndyCar – Brazylijczyk Gil de Ferran. Dał mi wskazówki jak zrozumieć bolid, jak dopasować do niego swój styl jazdy – aby być bardziej zestrojonym z moim samochodem i sobą samym w tym samym czasie. Dużo rozmawiamy nawet po tylu latach. Zdecydowanie był moim mentorem – takim mistrzem Yodą – stwierdził Pagenaud po 10 lat lach, od kiedy zostawał mistrzem IndyCar.
Jednak to nie tylko de Ferran odegrał ważną rolę w rozwoju kariery byłego rywala Roberta Kubica.
– Na początku XXI wieku jak śledziłem F1 to podziwiałem Juana Pablo Montoyę. Chciałem jeździć jak on. Po prostu jak widziałem co wyprawiał mówiłem co chwila „To jest prawdziwy Bóg kierownicy”. I tak próbowałem go naśladować – dodał.
Simon Pagenaud w Champ Car
Sezon 2007 przyniósł wiele zmian w serii, która była spadkobierczynią CART. Po raz pierwszy od 2003 roku mistrzostwa te zaplanowały zawody w Europie. Tym razem jednak nie miano ścigać się w Wielkiej Brytanii i w Niemczech, a wybór padł na Belgię i Holandię. Jednak największą zmianą okazał się całkowicie nowy pojazd. Panoz DP01, bo o nim mowa był jednym z najlepszych bolidów w historii motorsportu. Tempo maszyny porównywalne było z F1. Wielu zawodników po latach wyznało, że Panoz był najlepszym bolidem, jaki powstał w XXI wieku.
Simon Pagenaud, który trafił do Champ Car w 2007 roku był jednym z tych szczęśliwców mający szansę sprawdzić możliwości tego pojazdu. Podobnie jak w Atlantic Championship, Francuz reprezentował ekipą Australia. Pierwsze 2 wyścigi w Las Vegas i Long Beach nie były udane, gdyż Francuz wtedy uplasował się za czołową 10. Jednak od tamtej pory coś drgnęło i były rywal Roberta Kubicy zaczął walczyć o czołowe pozycje. W środku sezonu rozegrano 3 wyścigi z rzędu w Kanadzie. I podczas każdego z nich zajął 4. miejsce.
W czołowej 5. do mety dojechał także w Australii. Na słynącym z szykan torze Surfers Paradise lepsi od niego okazali się tylko Bourdais, Wilson, Junqueira i Doornbos. Sezon 2007 nasz bohater finalnie zakończył na 8. pozycji w klasyfikacji kierowców. Nie licząc Sebastiena Bourdaisa był on najlepszym Francuzem, gdyż Tristan Gommendy odstawał od niego, a Nelson Phillipe nie przejechał nawet połowy sezony. Wkrótce okazało się, że dzięki startom w Champ Car, Pagenaud zapisał na swoim koncie pierwsze starty w IndyCar. O tym jednak przeczytacie w innym materiale, który przygotowaliśmy na Motohigh.pl.
Sukcesy w zawodach długodystansowych
Choć Francuz startował głównie w wyścigach single-seaterów to miał również do czynienia z rywalizacją w wyścigach długodystansowych. W sezonie 2010 był częścią mistrzowskiej załogi, która zdominowała tamtejszą kampanię American Le Mans Series. Jednak prawdopodobnie większe znaczenie miała dla niego rywalizacja w Le Mans z 2011 roku. Do tamtej pory nasz bohater 3-krotnie próbował swoich sił w klasyku. I za każdym razem nie dojeżdżał on do mety.
#17 (LMP1) Peugeot 908 HDi FAP (Peugeot HDi 5.5 L Turbo V12 a Diesel) da Pescarolo Sport, pilotado por Simon Pagenaud, Jean-Christophe Boullio e Benoît Tréluyer, nas 24 Horas de Le Mans de 2009 #LeMans24 pic.twitter.com/X4JMvKHbBE
— Felipe Meira (@Felipemmeira) August 11, 2021
Wszystko jednak zmieniło się właśnie w 2011 roku. Wówczas Simon Pagenaud był reprezentantem Peugeota w klasie LMP1. Jego kolegami z załogi zostali Sebastien Bourdais oraz Pedro Lamy. Franusko-portugalski tercet zdołał w tamtym wyścigu zająć 2. miejsce. Tym samym bohater tego materiału przełamał klątwę. Do tej pory był to jego ostatni start we francuskim klasyku.
Simon Pagenaud i stopniowy powrót do IndyCar
Nadrzędnym celem zawodnika z Francji był jednak powrót do czołowej amerykańskiej single-seaterowej serii wyścigowej. Od czasów rywalizacji w Champ Car kierowca z Montmorillon rywalizował głównie we wspomnianych zawodach długodystansowych. W 2011 roku zdołał on jednak wystąpić w trzech wyścigach IndyCar. Na torze Barber Motorsports Park zdołał nawet wywalczyć 8. miejsce. Z dobrej strony pokazał się także w Mid-Ohio i Sonomie, gdzie oba te wyścigi zakończył w czołowej 15. Dobre wyniki w tych gościnnych występach oraz sukcesy w zawodach długodystansowych sprawiły, że Simon Pagenaud w sezonie 2012 znalazł sobie miejsce w IndyCar. Postawiła bowiem na niego ekipa Schmidt–Hamilton Motorsports.
https://t.co/h0eql9TdbH : Forgotten Rides Friday: Simon Pagenaud drove the #22 Roll Coater Dallara-Honda for Dreyer & Reinbold Racing, at Mid-Ohio in 2011, after Justin Wilson was injured in a practice crash, he started 18th and finished 13th https://t.co/Ze4S8ZpKF0 pic.twitter.com/GvVObov0ti
— Indy 500 Blog (@Indy500Blog) September 11, 2020
Co przyniosła przyszłość?
Simon Pagenaud od tamtego momentu stał się jednym z czołowych postaci w amerykańskim motorsporcie. Francuz już w swoim pierwszym pełnym sezonie w IndyCar walczył o podia. Zajmując 5. miejsce w klasyfikacji kierowców wywalczył on miano debiutanta roku. Kolejne sezony tylko potwierdziły jego ogromny talent. Przybysz z Europy w 2016 roku spełnił swoje marzenie i wywalczył mistrzowski tytuł w najważniejszej amerykańskiej single-seaterowej serii wyścigowej.
3 lata później zwyciężył z kolei Indy 500 po fenomenalnej walce z Alexem Rossim. Jego wizytówką ponadto stała się wygrana na torze Iowa z 2020 roku. Po starcie z końca stawki Pagenaud był w stanie przebić się na jej czoło. Mało kto może czymś takim się pochwalić. W dodatku w 2022 roku był on członkiem zwycięskiej załogi, która odniosła triumf w zawodach Rolex Daytona 24h.
Same jego statystyki robią ogromne wrażenie. Francuz do tej pory [Stan na 31 grudnia 2022] wygrał 15 wyścigów. Dodatkowo tylko 2 razy kończył sezon poza czołową 10. To wszystko powoduje, że można nazywać go jednym z najlepszych zawodników IndyCar XXI wieku.