Connect with us

Czego szukasz?

Formuła E

Jaguar z dubletem w Berlinie | Analiza 1. E-Prix

Mitch Evans na dobre wraca do gry o mistrzostwo. Nowozelandczyk wygrał kapitalne 1. E-Prix na niemieckiej ziemi, doskonale odczytując nieustannie zmieniającą się sytuację na torze. Za jego plecami uplasował się Sam Bird, a tuż za Brytyjczykiem – faworyt publiki, Maximilian Günther.

Jaguar TCS Berlin
Fot. Jaguar TCS / Twitter

Najlepszy kierowca: Mitch Evans

W tej kategorii trudno o jednoznaczny werdykt. Berlin, szybki, pełen długich zakrętów tor, stworzył bowiem mnóstwo okazji do wyprzedzania. Każdy kierowca, choć świadomy konieczności oszczędzania mocy, próbował wywalczyć sobie odpowiednią pozycję do bitwy o zwycięstwo na ostatnich okrążeniach. Czołowa trójka, piątka, nawet siódemka zmieniała się tedy właściwie na każdym kółku, co świetnie obrazują perypetie Sama Birda. Brytyjczyk z 2. miejsca na starcie spadł pod koniec dziesiątki, by po połowie dystansu być ponownie 5.

Bird ostatecznie uległ swemu koledze, Mitchowi Evansowi. Nowozelandczyk przejechał kolejny świetny wyścig – nieustraszony, to mijał, to odpuszczał, dbał o energię i nieustannie spoglądał w lusterka, by nie zostać uderzonym przez jakiegokolwiek rywala. Pod koniec zawodów nikt nie mógł go powstrzymać. Jednym, kluczowym manewrem przebił się przed Sebastiena Buemiego. Drugi triumf z rzędu jest jego.

Genialnie spisywał się też Edoardo Mortara – Szwajcar wreszcie przypominał wybitnego jeźdźca, który zdominował 4 wyścigi poprzedniego sezonu. Już przed 15. okrążeniem przebił się z 11. miejsca na czoło stawki (w międzyczasie lekko trącając swego partnera, Günthera), by potem doskonale odnaleźć się w niekończących się bitewkach o podium. Weterana wspierało też szczęście – dwa samochody bezpieczeństwa kupiły mu wystarczająco czasu, by zaoszczędzić nieco mocy.

Finalnie zawody nie potoczyły się po jego myśli – sprytniejszy z duetu Maserati okazał się Maximilian Günther. Niemiec pożegnał swego kolegę i ruszył do przodu, podczas gdy Mortara nie potrafił wydobyć się z okolic 7.-8. pozycji. Linię mety przeciął 9., co i tak jest świetnym powrotem do gry po kilku fatalnych występach.

Chaos Berlina niech najlepiej wyrazi fakt, iż Antonio Felix da Costa, startujący z 19. miejsca, mógł zostać jego zwycięzcą. Portugalczyk tak znakomicie zarządzał energią, że przed 30. z 40 okrążeń trzymał się w granicach 3 sekund za liderem, Sébastienem Buemim. Wszelkie jego nadzieje pogrzebał Jake Dennis. Brytyjczyk tak zażarcie walczył z Güntherem, że rozminął się z punktem hamowania do lewego zakrętu nr 6. Dosłownie zmiótł przednie skrzydło i zawieszenie kierowcy Porsche.

Najlepszy zespół: Jaguar TCS Racing

To już nie odrodzenie; to fundamenty zwycięskiej passy! Przynajmniej w aspekcie klasyfikacji zespołów. Ani Sam Bird, ani Mitch Evans nie popełnili żadnego poważnego błędu, spokojnie parli przez stawkę, wyprzedzali, gdy dyktowała im tak strategia. Ogrom kalkulacji, jakie musiały zachodzić wewnątrz garażu brytyjskiej stajni, popłaciły. W drugiej połowie zawodów oba Jaguary znalazły się w czołowej trójce.

ZOBACZ TAKŻE
Triumf determinacji - jak narodziła się Formuła E, cz. 2

I tam pozostały. Starając się inteligentnie rozgrywać potyczkę z Buemim, Bird i Evans siedzieli na skrzyni biegów Szwajcara, uważając, by nie blokować siebie wzajemnie. Na końcu z pojedynku tego zwycięsko wyszedł Evans. Bird jednak nie poprzestał pokornie na utrzymywaniu trzeciej pozycji – do mety naciskał Buemiego i zapewnił Jaguarowi dublet w Berlinie.

Największe zaskoczenie: Maximilian Günther

Niemiec zaprezentował dziś sensacyjną, doskonałą dyspozycję. Dzięki wybitnemu momentowi startowemu wyprzedził czwórkę rywali, okopał się w czołówce i cierpliwie czekał, aż okoliczności wyścigu będą mu sprzyjały. Stało się tak po zjeździe pierwszego SC, kiedy Günther podkręcił tempo i z 9. miejsca przeszedł na czoło, wyprzedzając rywali jak tyczki. Zużytą energię zamierzał odrobić dzięki utrzymywaniu tempa, ale wówczas w Niemca jak taran uderzył pech – kolejny samochód bezpieczeństwa.


I to właśnie wtedy, gdy aktywował 3-minutowy tryb ataku! Kierowca Maserati ani myślał jednak, by się poddać. Ponownie wyminął Buemiego, poczekał aż zawodnicy Jaguara wysuną się na czoło stawki i czekał na odpowiedni moment. Ten pojawił się, gdy Dennis przesadził w próbach wyprzedzania i zabrał ze sobą da Costę, darując Niemcowi 4. lokatę. Günther natychmiast osiadł za walczącymi o triumf i na ostatnim kółku, przed ostatnim zakrętem, ponownie wyprzedził Buemiego. Maserati ma już na koncie podium.

Największe rozczarowanie: Sergio Sette Camara

Brazylijczyk kompletnie nie wykorzystał przewagi strategicznej wynikającej z doskonałej pozycji startowej. Po dość udanym starcie, w czasie którego utrzymał się na pozycji w czołowej dziesiątce, Camara starał się nadążyć za piątką liderów i przez kilka okrążeń radził sobie wcale nieźle. Wystarczyła jednak chwila zawahania i Brazylijczyk wbił się w tył bolidu Maximiliana Günthera, próbując wyprzedzić Jeana-Erica Vergne’a.

Stracił tym samym przednie skrzydło, które weszło bezpośrednio pod przednia strukturę zderzeniową, powodując, że osuwał się w stawce niczym kamień w wodzie. Storpedowany dziwacznym manewrem w wykonaniu Renégo Rasta, mógł już próbować nie dojechać do mety na ostatniej pozycji.

ZOBACZ TAKŻE
Kolejna zmiana wizerunku? Gen3.5 i Gen4 w ogniu dyskusji

Jego zespołowy kolega, Dan Ticktum, nie spisał się lepiej. Po pierwszych 10 kółkach zaliczyłbym go do kategorii dzisiejszych gwiazd, ale Brytyjczyk wyraźnie spadł w notowaniach po wyjeździe samochodu bezpieczeństwa. Uwikłany w ogromną ilość potyczek, w końcu spojrzał w lusterko za późno i nie dostrzegł, że jedzie bok w bok ze Stoffelem Vandoorne’em. Młody zawodnik nieopatrznie wcisnął Belga w bandę, kończąc przy okazji swój wyścig. Koszmar NIO.

Dennis pogrążył sam siebie

Jake Dennis głośno narzekał na defensywne manewry Maximiliana Günthera po tym, jak zniszczył wyścig sobie i da Coście, sam jednak jest sobie winien. Brytyjczyk po raz czwarty z rzędu nie zdobywa punktów, ma ich więc wciąż ledwie 62. Spycha go to na 5. pozycję w czempionacie. Prowadzi Wehrlein. Niemiec zajął dziś szóste miejsce, co daje mu 94 punkty, o 23 więcej niż posiada drugi Nick Cassidy.

ZOBACZ TAKŻE
Klasyfikacja generalna Formuły E 2023. Sprawdźcie, jak wygląda

Dzięki dubletowi, najwięcej punktów zyskuje naturalnie Jaguar. Brytyjczycy zapisali na koncie już 126 oczek, ledwie dwa mniej niż Envision Racing. Buemi i Cassidy nie powinni jednak przesadnie się zamartwiać. Dzięki 4 i 5 miejscu (oraz pole position) odrabiają 17 punktów do Porsche. Przewaga Niemców wydatnie spadła – ich bufor bezpieczeństwa wynosi już tylko 24 punkty.

Berlin vol. 2

Buemi, Vandoorne, Dennis, da Costa – wszyscy już jutro będą mieli okazję odegrać się na berlińskim obiekcie za dzisiejsze (mniejsze lub większe) porażki. Dla Dennis może to być jedna z ostatnich szans, by odwrócić niekorzystną tendencję i postraszyć Pascala Wehrleina. Niewiadomych jest zdecydowanie więcej. Czy NIO 333, dysponujące tak znakomitym potencjałem kwalifikacyjnym, ponownie znajdzie się wśród liderów kwalifikacji? Jak dzisiejsze analizy tempa wpłyną na przygotowanie maszyn do jutrzejszych zawodów?

ZOBACZ TAKŻE
Kalendarz Formuły E 2023. Aktualny rozkład 9. sezonu

Tempelhof odpowie na wiele pytań – po niedzielnej 8. rundzie pierwsza połowa kampanii zamknie się definitywnie i wyznaczy trendy na dalszą część rozgrywek. Na tę kierowcy nie będą musieli czekać specjalnie długo – 6 maja, tradycyjnie przed Formułą 1, elektryczne mistrzostwa pojadą do Monako. A tam, co potwierdziło zeszłoroczne E-Prix, wydarzyć się może wiele.

Wyniki 1. E-Prix Berlina 2023

Formuła E Berlin 2023 - 1

Fot. Formula E

Formuła E Berlin 2023 - 2

Fot. Formula E

Formuła E Berlin 2023 - 3

Skomentuj

Leave a Reply

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Reklama