Aston Martin liczy na coś więcej niż podtrzymanie zeszłorocznej formy Racing Point
Na pewno droga obrana jeszcze przez Racing Point może zaprocentować w zbliżającej się kampanii. Jeszcze w 2019 roku brytyjska ekipa zdecydowała się całkowicie zmienić koncepcję projektowania bolidu. Inżynierowie pod przewodnictwem Andrew Greena postanowili pójść śladami Mercedesa i porzucić wizję Red Bulla. Efekt finalny był taki, że RP20 okazał się łudząco podobny do Mercedesa W10 z 2019 roku, a w parze szła też konkurencyjność. Wówczas niedoszły Aston Martin awansował z 7. na 4. miejsce w „generalce”, nieznacznie ulegając McLarenowi w walce o Top 3.
„Różowe Pantery” miały na swoim koncie wizyty na podium z udziałem Lance’a Strolla i Sergio Pereza. Ten drugi wygrał dla nich też GP Sakhiru. Tym samym obok Mercedesa, Red Bulla i AlphaTauri byli 4. ekipą, która odniosła wiktorię. Baza w Silverstone czekała długo na triumf, bo od GP Brazylii 2003. Wówczas wygrał Giancarlo Fisichella, gdy zespół rywalizował jeszcze pod nazwą Jordan GP. Przez wiele lat nie mieli oni szans na sukcesy pokroju tych z drugiej połowy lat 90-tych. Utarło się nawet, że przy dość średnich zasobach finansowych są w stanie zrobić coś z niczego.
W sierpniu 2018 roku wszystko się zmieniło wraz z pojawieniem się Lawrence’a Strolla. Inwestycje mogą przynieść niezły efekt w najbliższych latach. Nowe fabryki i odnowiony dotychczasowy kompleks mają pomóc zwiększyć wydajność pracy. Jakby tego było mało, w 2019 roku stajnia z Silverstone poszerzyła współpracę z Mercedesem.
Za ambicjami idzie działanie
W 2021 roku Brytyjczycy także skorzystają z rozwiązań mistrzów – nie tylko w kwestii silnika, ale i elementów układów hydraulicznego i hamulcowego. Oczywiście mowa o dozwolonej specyfikacji z 2020 roku – co też pozwala zespołowi lepiej wykorzystać swoje tokeny na rozwój innych obszarów bolidu. Wydaje się, że Aston Martin ma teraz wszystko, aby z sukcesem zaakcentować swoją obecność w Formule 1.
– Z nową nazwą, zaangażowanymi akcjonariuszami, świeżą inwestycją i doświadczonym zespołem. Wierzymy, że mamy wszystko, czego potrzeba, aby walczyć o jeszcze więcej podium i miejmy nadzieję, że również zwycięstwa. Do końca 2022 r. Będziemy mieć również fantastyczną nową fabrykę w Silverstone, która zapewni zespołowi przestrzeń i infrastrukturę do realizacji naszych ambicji – powiedział Otmar Szafnauer.
Aston Martin walczy o swoich partnerów
56-latek był niegdyś zaangażowany w techniczną stronę pracy z zespołem. Dlatego zapewne Amerykanin wie, co mówi. Obecnie po rebrandingu brytyjski zespół musi nawiązywać nowe partnerstwa. Ostatnio potwierdzili tytularnego sponsora w postaci Cognizant, który ma ich wspierać też w zakresie oprogramowania IT. Wiele mówi się o tym, że BWT pozostanie jako mniejszy partner i zapewne dojdą do nich też kolejni.
– W Cognizant mamy nowego sponsora tytularnego, który ma doświadczenie w zakresie dodawania wartości we wszystkich obszarach naszej działalności IT i wnoszenia cennego wkładu w nasze wyniki na torze. To początek nowej podróży i wyczuwam dodatkową energię w zespole, z determinacją, by poprawić wyniki bardziej niż kiedykolwiek wcześniej – dodał szef zespołu Aston Martin.
Szafnauer nigdy nie ukrywał, że spodziewa się wiele wraz z rozpoczęciem przygody jako Aston Martin. Nikt w Silverstone nie zapomina jednak o początkach zespołu i wkładzie Eddiego Jordana. W swoich social mediach brytyjska stajnia wspomina miłe chwile z ostatnich 30 lat.
– Mieliśmy prawie rok przygotowań, aby osiągnąć ten punkt i cieszymy się, widząc pozytywną reakcję, odkąd ujawniliśmy naszą nową tożsamość jako Aston Martin Cognizant Formula One Team. Reprezentowanie tak kultowej marki to ogromny przywilej dla każdego członka zespołu. To może brzmieć zniechęcająco, ale rywalizujemy w Formule 1 od 30 lat [pod różnymi nazwami – przyp. red.], wygrywając wyścigi i zajmując po drodze podium – często wbrew przeciwnościom losu. Zdobyliśmy zasłużoną reputację dzięki osiągnięciom powyżej naszych możliwości, więc jesteśmy pewni, że od samego początku możemy być dumni z nazwy Aston Martin – zakończył.
Optymizm w kwestii rozwoju podziela także jego właściciel
Cztery podia wywalczone przez Lance’a Strolla i Sergio Pereza w zeszłym roku wlały spory optymizm przed sezonem 2021. Teraz wspomniany Kanadyjczyk wraz z Sebastianem Vettelem chcieliby poprawić ten dorobek. Właściciel zespołu Aston Martin i dyrektor generalny całej marki bardzo liczy na większą liczbę podiów i zwycięstw. Jednocześnie zdaje sobie sprawę, że nie będzie to proste i jest realistą co do szans na pokonania Mercedesa.
– Myślę, że pierwszym krokiem do zwycięstwa w przyszłym roku będzie regularne stawanie na podium i wygrywanie kilku wyścigów. Jak widzieliśmy, byliśmy w stanie to zrobić – a następnie ciągle pukaliśmy do drzwi drugiego – powiedział Lawrence Stroll dla RaceFans.net.
– Czy myślę, że możemy pokonać Mercedesa? Na pewno nie w przyszłym roku. Jesteśmy realistami.” Wraz ze zmianą zasad w 2022 r. Pole może zostać wywrócone do góry nogami. „Nie wiemy, co dokładnie będą oznaczać. Chodzi o to, aby nas zbliżyć. Czy to się uda? […] Jeśli się powiedzie, myślę, że możemy dać każdemu – nie tylko Mercedesowi, ale może to być Red Bull, może Ferrari – szansę na zdobycie pieniędzy – ocenił właściciel zespołu Aston Martin.