Connect with us

Czego szukasz?

IndyCar

Kierowcy F1 w IndyCar. Amerykański sen mistrzów kierownicy

W Polsce omawiana tutaj seria staje się z dnia na dzień coraz bardziej popularna. Jak to możliwe, kiedy pory emisji zawodów są tak nieprzychylne dla naszego regionu? Kiedy dla wielu kibiców sportów motorowych w naszym kraju nazwiska amerykańskich czempionów są wręcz anonimowe? Odpowiedź na to pytanie brzmi… F1.

Kierowcy F1 w IndyCar graham hill potrójna korona 1966
Fot. The IndyCar Scoop / Graham Hill jako jedyny zdobył Potrójną Koronę Sportów Motorowych. Indianapolis 500 wygrał w 1966 roku

Kierowcy F1 w IndyCar, ale o co właściwie chodzi? Dokładniej chodzi o zawodników z tej zdecydowanie najpopularniejszej serii na świecie. Transfery z i do IndyCar wpływają bardzo dobrze na amerykańskie wyścigi. Czasami wystarczy nawet tylko test bolidu Dallary, który używany jest w wyścigach za Atlantykiem, żeby wzbudzić ciekawość kibiców z Europy. Ilu zawodnikom z królowej motorsportu udało się spełnić amerykański sen? A komu się to nie udało? Oto wszystkie historie.

Kierowcy F1 w IndyCar. Dawni mistrzowie

W najnowszej historii IndyCar nie widzieliśmy jeszcze zbyt wiele sukcesów ex-kierowców F1. Jednakże dawniej w wyścigach tej serii i jej poprzedniczek mieliśmy do czynienia z wieloma momentami chwały takich zawodników. Kierowcy F1 w IndyCar potrafili zrobić na „Jankesach” powalające wrażenie.

Mario Andretti

Zawodnik pochodzący z Włoch, którego sportowo wychowało USA. Pokazywał się on ze świetnej strony w wyścigach tamtejszych serii. To pozwoliło mu zwrócić na siebie uwagę Colina Chapmana. Szef Lotusa nalegał, by ten w końcu zawitał do królowej motorsportu. Ten nie dawał się jednak namówić. Wolał skupić się na dotychczasowych zajęciach. W Stanach Zjednoczonych wygrał dwukrotnie legendarne Indianapolis 500, USAC Championship Car, triumfował też w Daytona 500.

Na początku lat 70. zaczął sporadycznie pojawiać się na torach F1, reprezentując barwy między innymi Ferrari. Dołączył do Lotusa w 1976 roku, gdzie dwa lata później wywalczył tytuł mistrzowski. Nie zapomniał jednak o „starych śmieciach” i wrócił na nie w pięknym stylu, bijąc się o najwyższe laury. Wielokrotnie do ostatniego wyścigu sezonu ważyły się losy mistrzostwa IndyCar. Ostatecznie tytuł po przygodzie w F1 zdobył tylko raz w 1984 roku. Zdecydowanie można go nazwać jednym z najbardziej wszechstronnych kierowców w historii.

ZOBACZ TAKŻE
Mario Andretti - urodzony po to, aby się ścigać | Legendy motorsportu

Emerson Fittipaldi

W ślady Andriettiego, nawet zahaczając o ten sam zespół, poszedł Emerson Fittipaldi. Brazylijczyk zdobył tytuł z Lotusem w 1972 i powtórzył to w 1974 z McLarenem. W międzyczasie dwukrotnie świętował wicemistrzostwo świata.

Około 15 lat później Fittipaldi znowu był na szczycie, zwyciężając tym razem w IndyCar. W sezonie 1989 jeżdząc dla Patrick Racing zanotował 5 wiktorii. Zdobył tytuł mistrzowski, wyprzedzając drugiego Ricka Mearsa o równo 10 punktów. Mógł napić się wtedy na podium zgodnie z tradycją… mleka. W 1993 jednak postanowił postawić na sok pomarańczowy, wyłamując się z tej zasady, która obowiązuje przy tym wyścigu od 1956 roku. Zawodnik polskiego pochodzenia osiadł na stałe w USA, gdzie urodziły się jego wnuki.

Nigel Mansell

Anglik jest żywym dowodem na to, że życie zaczyna się na dobre dopiero po 40. W wieku 39 lat zdominował sezon Formuły 1 w swoim charakterystycznym niebiesko-żółtym Williamsie. Wygrał 9 z 16 rund mistrzostw oraz trzykrotnie był drugi. Jeśli nie kończył wyścigu w topowej dwójce, to znaczyło, że nie dojechał do mety. Już rok później, gdy w jego metryce zawitała czwórka z przodu, przeniósł się do stanów zjednoczonych. Kampania z 1993 była kolejnym popisem Brytyjczyka. W swoim debiutanckim sezonie wygrał IndyCar, a w Indianapolis 500 zajął miejsce na podium.

Kierowcy F1 w IndyCar

Fot. motor24pt / Nigel Mansell przed wyścigiem Indianapolis 500 w 1993 roku

Jacques Villeneuve

Podobnie jak w przypadku Mansella zdobył oba tytuły w krótkim odstępie czasu. W 1994 zajął drugie miejsce w Indianapolis 500. Za ten wyczyn otrzymał nagrodę Rookie of The Year. Rok później podczas drugiego roku współpracy z Team Green wygrał prestiżową rundę, mimo ukarania dwoma dodatkowymi okrążeniami. Zwyciężył też w całych mistrzostwach. Po udanych dwóch latach w Ameryce, Kanadyjczyk postanowił przenieść się do Williamsa, zastępując Davida Coultharda.

W swoim debiutanckim sezonie pokazał się ze świetnej strony, wygrywając 4 Grand Prix. Ostatecznie zajął 2. miejsce w klasyfikacji generalnej za swoim zespołowym kolegą. Damonem Hillem. To było historyczne wydarzenie, bo nikomu wcześniej nie udało się tak dobrze wejść do świata Formuły 1. Sezon później mistrz CART IndyCar dostał Williamsa zaprojektowanego pod niego. Maszyna pozwalała mu na walkę o mistrzostwo z Schumacherem. O tytule zadecydowała ostatnia runda sezonu, kiedy to Niemiec nie ukończył wyścigu chcąc wcześniej wyeliminowac rywala. Wówczas Villeneuve dojechał trzeci i zgarnął pełną pulę.

Senna w IndyCar?

Styczność z autem amerykańskiej serii miał też pewien trzykrotny mistrz świata F1. Ayrton Senna podobno za sprawą Emersona Fittipaldiego wziął udział w testach zespołu Penske. Odbyły się one na Firebird International Raceway, nieopodal Phoenix.

Prawdopodobnie, gdyby nie tragiczny koniec kariery Brazylijczyka to zobaczylibyśmy go w USA nie tylko w roli testera. W pewnej wypowiedzi mistrz kierownicy z Sao Paulo zasugerował, że po zakończeniu startów w F1 chciałby uczestniczyć w rywalizacji po zachodniej stronie Atlantyku.

 

ZOBACZ TAKŻE
Ayrton Senna w serii CART? Historia testu bolidu Penske

Kierowcy F1 w IndyCar. Głośne treningi

Patricio O’Ward

Zaczynając od treningu kierowcy IndyCar w F1, przyjrzyjmy się rodakowi Sergio Pereza. Patricio O’Ward jeździ obecnie w zespole Arrow McLaren i odnosi tam znakomite rezultaty. Testy młodych kierowców, które odbyły się w Abu Zabi w grudniu 2021 roku, były dla niego idealną okazją do przejażdżki bolidem F1. Kierowca z Monterrey wygrał sobie tę sposobność świetnymi wynikami w IndyCar. Przed ubiegłym sezonem umówił się z Zakiem Brownem, że jeśli wgra choć jeden wyścig tamtejszej serii, to będzie mógł zasiąść za sterami maszyny, którą na co dzień prowadzą Norris i Ricciardo.

ZOBACZ TAKŻE
Patricio O'Ward po pierwszym teście F1. "Jestem w szoku i nie mam szyi"

Nico Hulkenberg

Mimo różnych plotek Nico Hulkenberg nie znalazł nadal miejsca w Formule 1 na stanowisku kierowcy wyścigowego. Wygląda na to, że rezerwowy Astona Martina pogodził się z myślą, że we współczesnej F1 brakuje dla niego miejsca i zaczął rozglądać się w innym kierunku. 

Jakiś czas temu uzyskaliśmy informacje, że prezes zespołu Arrow McLaren SP, Taylor Kiel zaprosił zwycięzcę 24-godzinnego wyścigu Le Mans z 2015 roku na przejażdżkę samochodem serii IndyCar podczas testów na Barber Motorsports Park 25 października 2021 r. Wszystko po to, by poznać nowe środowisko i pojazd, w jakim się znalazł, przejechał aż 108 okrążeń. Mimo najsłabszego czasu podczas tego dnia, prezes AMSP zachwalał debiutanta, mówiąc: […] Zrobił naprawdę super robotę, robił wszystko, o co go poprosiliśmy. […] Przeszliśmy krok po kroku przez nasz program i praca z nim była prawdziwą przyjemnością. 

Mimo że Niemiec miał na wyciągnięcie ręki możliwość startów za oceanem, to zrezygnował z przyczyn prywatnych. Co ciekawe doświadczonemu Niemcowi pomagał ujarzmić maszynę wyżej wspomniany „Pato” O’Ward.

 

ZOBACZ TAKŻE
Dlaczego Andretti nie kupił Saubera, a Hulkenberg odpuścił IndyCar?

Stoffel Vandoorne

Na Sebring International Raceway bolid McLarena wziął pod lupę inny ex-kierowca F1 Stoffel Vandoorne. Belg osiągnął trzeci czas sesji, stając w szranki z trzema innymi zawodnikami. Odczucia obecnego członka zespołu Mercedesa w Formule E były pozytywne. Sam zainteresowany mówił, że podoba mu się rozwój serii i nie wyklucza w przyszłości startów w tych autach.

Nyck De Vries

Po trzyletniej przygodzie w F2, zwieńczonej tytułem rodak Maxa Verstappena musiał szukać zatrudnienia. Mistrz juniorskiej serii zamiast do Formuły 1 trafił też do Formuły, ale E. Reprezentuje tam obecnie barwy Mercedesa, a sezon 2021 zwieńczył mistrzowstwem.

W grudniu 2021 roku na torze Sebring International Raceway wziął udział w testach IndyCar. W Dallarze zespołu Meyer Shank Racing osiągnął najszybszy czas sesji z wynikiem 52,5526 s. Podczas GP Włoch 2022 znalazł miejsce w kokpicie Williamsa i zadebiutował w F1. W ten sposób można chyba stwierdzić, że jego dożęnia do IndyCar odejdą na bok. 

ZOBACZ TAKŻE
Ksywy kierowców F1: Skąd się wywodzą? Od El Maestro po Icemana

Kevin Magnussen

Kevin Magnussen wziął udział w przedsezonowym teście zespołu Chip Ganassi Racing. 14 lutego 2022 roku w aucie z numerem 10, który zazwyczaj prowadzi Alex Palou, przejechał 136 okrążeń po torze w Sebring. Mike Hull mówił o dobrze wykonanej pracy i sfinalizowaniu założonych wcześniej celów.

Sam test nie był pierwszą stycznością Magnussena z autem tego typu. Duńczyk wcześniej wziął nawet udział w wyścigu IndyCar Series. Jechał on wtedy pomarańczowym bolidem McLaren Arrows i zajął 24. lokatę.

Na chwilę obecną zawodnik z jednym podium w F1 nie widzi się na stałe w amerykańskiej serii. Na 2022 rok zadeklarował się brać udział w wyścigach długodystansowych.

[Aktualizacja 13.09.2022] 

Dzięki zawirowaniom na lini Haas-UralKali Kevin Magnussen niespodziewanie powrócił do Formuły 1. Na chwilę obecną dzięki dobrym rezultatom jego przyszłość w F1 jest pewna. 

Kierowcy F1 w IndyCar. W poszukiwaniu drugiej szansy

Wielu kierowcom nie udało się spełnić w nasiąkniętej gwiazdami i gigantycznymi pieniędzmi Formule 1. Niektórzy z nich oddali się jeździe w seriach typu endurance. Jednak spora część weteranów F1 po zakończeniu przygody z królową motorsportów nadal pragnęła jazdy z głową wystającą z pędzącego bolidu. Często wybrali oni IndyCar w celu wykorzystania swoich umiejętności i doświadczeń z nieco sławniejszej serii na tle nowych rywali.

Takuma Sato

Samuraj przejechał w królowej motorsportu zaledwie kilka pełnych sezonów. Wielu z wyścigów nie ukończył. Jednak zasłynął w Formule 1 w głównej mierze z sezonu 2004, który był najlepszym w historii Japonii pod względem indywidualnych osiągnięć zawodnika. Rok ten przyniósł mu jedyne podium w jego dawnej serii. Co ciekawe, wydarzenie to miało miejsce na torze Indianapolis Motor Speedway. Dokładnie na tym samym torze rozgrywane są słynne zawody Indy 500 w serii IndyCar. Jak się później okazało tor ten (mimo że w innej konfiguracji) niesamowicie leży Japończykowi. Poza jedynym podium w F1 osiągał tu też dwukrotnie zwycięstwo podczas najsłynniejszej imprezy na tym torze.

Sato w Ameryce zadomowił się i nie wygląda na to, żeby miał się stąd ruszać. Poza Indy 500 zwyciężał też kilka innych rund. Najwyższym miejscem byłego kierowcy BAR w klasyfikacji generalnej IndyCar była 7. pozycja.

Kierowcy F1 w IndyCar

Fot. HPD-North American Motorsport / Takuma Sato po Indy 500 – 2020 rok

Romain Grosjean

Myśląc „kierowcy F1 w IndyCar” od razu nasuwa się dobrze znana postać francuskiego motorsportu. Romain Grosjean z powodu kłopotów finansowych zespołu Haas F1 i ich decyzji musiał zakończyć karierę w Formule 1. Dłoń do bezrobotnego Francuza wyciągnęła ekipa z IndyCar. Znany głównie z dobrych rezultatów w Lotusie zawodnik zdobył 3 podia w swoim debiutanckim sezonie na nowej ziemi. Do świetnych rezultatów mógł dopisać sobie również jedno pole position. W drugim sezonie startów Grosjean będzie odziany w barwy Andretti Autosport. Pokładane tam nadzieje w byłym kierowcy F1 są bardzo duże.

ZOBACZ TAKŻE
Grosjean odważnie o celach na sezon 2022. "Chcę 7 podiów"

Pietro Fittipaldi

Fittipaldi zaliczył tylko dwa występy w Formule 1. Jednak były one dość niedawno, bo w 2020 roku, dlatego warto wspomnieć o tym kierowcy. Wnuk Emersona Fittipaldiego w IndyCar znalazł się najpierw w 2018 roku. Nie osiągnął on tam większych sukcesów. Kolejny raz mogliśmy go zobaczyć w tamtejszej Dalarze w 2021 roku. W międzyczasie pomiędzy pierwszym wejściem do Indy, a następnym Brazylijczyk jeździł w DTM i zdobywał punkty do super licencji w Azji. Zwieńczeniem tego okresu przejściowego były dwa starty w F1 w Haasie. Zastępca Romaina Grosjeana z tamtego momentu nie dostał stałego zatrudnienia jako kierowca wyścigowy najsławniejszej serii świata. W 2021 r. powrócił do Stanów Zjednoczonych. Ponownie jak rok wcześniej, ale w zupełnie innych okolicznościach zastąpił Francuza. Tym razem chodziło o wyręczenie Grosjeana na owalach.

Alexander Rossi

Był ostatnim Amerykaninem w F1. Podczas swojej krótkiej przygody z tą serią reprezentował Manor Marussia F1, zespół-outsider ówczesnej stawki. Świeżo po średnio udanym epizodzie w Formule 1 postanowił przenieść się do swojej ojczyzny. Rossi dostał angaż w Andretti Autosport. Zawodnik mimo niechęci do owalów już rok przed oficjalnym wejściem do IndyCar negocjował kontrakt z jedną z ekip. Dale Coyne Racing miało mu zapewnić starty już w 2015 roku. Jednak wicemistrz GP2 postanowił spróbować swoich sił w sławniejszej formule.

Ostatecznie przenosiny do Stanów Zjednoczonych przyniosły kierowcy z Nevady wiele sukcesów. Zaczął z przytupem, mimo przegapienia większości testów przedsezonowych. W debiutanckim sezonie wygrał Indianapolis 500. W sezonie 2018 i 19 cały czas jeżdżący pod barwami Andretti Autosport sportowiec nawiązywał walkę o mistrzostwo, ostatecznie kończąc zmagania na 2. i 3. miejscu.

 

Marcus Ericsson

Były zespołowy kolega Charlesa Leclerca to kolejny świeży przykład przeprowadzki kierowcy F1 do IndyCar. Szwed nie znalazł ani formy, ani szczęścia podczas swojej 5-letniej przygody w królowej motorsportu. W poszukiwaniu wyników wyruszył za ocean.

W sezonie 2022 Ericsson reprezentował utytułowane Chip Ganassi Racing, podobnie jak to wyglądało podczas dwóch poprzednich edycji. U boku byłego kierowcy Saubera jeździła taka legenda serii jak Scott Dixon, czy mistrz Indy z 2021 roku, Alex Palou. Rok 2021 był momentem przebudzenia Skandynawa, który zanotował najlepszy sezon w dotychczasowej karierze. Trzykrotnie znalazł się na podium IndyCar, odnosząc przy tym dwa zwycięstwa.

Jednak kolejna kampania była jeszcze bardziej owocna. Do końca walczył o tytuł w generalce. Kluczowym momentem w jego dotychczasowej karierze był triumf w Indianapolis 500. Były kierowca Saubera posmakował mleka na podium jako drugi Szwed w historii. Ostatnim rodakiem Ericssona, który wygrał ten wyścig, był Kenny Bräck.

Marcus Ericsson Nashville

Fot. Chip Ganassi Racing / Marcus Ericsson

Kierowcy F1 w IndyCar. CART (Champ Car)

Oprócz samego IndyCaru warto zwrócić uwagę na nazwiska, które zaistniały bardzo wyraźnie w świecie amerykańskich wyścigów w serii Champ Car (CART). Była to rywalizacja rozgrywana równolegle do omawianej dzisiaj konkurencji w latach 1997-2007. Kierowcy z przeszłością w F1 odnosili w niej często wielkie sukcesy.

Alessandro Zanardi

Popularny „Alex” rozpoczął swoją karierę w F1 na początku lat 90. Nie była ona zbyt owocna i udana, więc podobnie jak wielu z bohaterów tego tekstu przeniósł się za ocean. Chip Ganassi Racing było stajnią, którą Włoch reprezentował przez cały swój pobyt na terenie Stanów Zjednoczonych. Co ciekawe szefowi zespołu odradzano Włocha w obawie o ewentualne pomyłki na torze. Jak się później okazało ta prognoza była totalnie niesprawdzona. Zanardi w debiutanckim roku zajął 3. miejsce w „generalce”. Łącznie w ciągu 3 sezonów zdobył dwa mistrzostwa. 

Po grubych latach, obfitych w sukcesy, podwójny mistrz CART wrócił do F1. O zawodnika ubiegały się takie marki jak BAR, Honda i Williams. Montoye. Niestety dla reprezentanta Italii sezon 1999 nie ułożył się po jego myśli. Nie zdobył w nim ani jednego punktu. Zanardi rozwiązał kontrakt z brytyjskim zespołem i wrócił do CART. Doszło tam do koszmarnego incydentu, w którym urodzony w Bolonii zawodnik stracił kończyny dolne. 

ZOBACZ TAKŻE
Alex Zanardi - człowiek, którego nic nie oszczędzało. Poznaj jego historię

Kierowcy F1 w IndyCar. Juan Pablo Montoya

W 1999 roku, kiedy do Williamsa w F1 trafił Zanardi, to do CART i zespołu Chip Ganassi Racing trafił kierowca testowy brytyjskiego zespołu — Juan Pablo Montoya. Zamiana ról wyszła na dobre Kolumbijczykowi, który w swoim pierwszym sezonie sięgnął po mistrzostwo. Stał się tym sposobem najmłodszym mistrzem CART w historii. W debiutanckim starcie w Indianapolis 500 również zwyciężył, startując z drugiego pola. Wcześniej tylko Graham Hill potrafił odnieść triumf w swoim pierwszym podejściu do tej imprezy.

Tym razem potencjał ukazywany w amerykańskich seriach nie poszedł w las. Montoya pokazywał swoje umiejętności również w Formule 1, do której trafił w 2001 roku. Zanotował w niej 7 zwycięstw i dwukrotnie zajmował pozycje na podium klasyfikacji generalnej.

W 2015 roku, w swoim trzecim starcie w Indianapolis 500 udało mu się powtórzyć sukces z 2000 roku.

Cristiano da Matta

Pochodził z Brazylii, a pierwsze sukcesy zaczął odnosić właśnie w CART. Tam po przejściu do zespołu Newman/Haas Racing był w stanie walczyć o najwyższe cele. Udało mu się zdobyć mistrzostwo w 2002 roku. Zaowocowało to transferem do zespołu Toyoty w Formule 1. Zawodnik przejeździł tam dwa sezony (2003-2004), bez większych osiągnięć.

Później powrócił do Champ Car, gdzie w 2006 roku był uczestnikiem poważnego wypadku. Podczas testów na torze Road America zderzył się z jeleniem. Zwierze wpadło do jego kokpitu, powodując utrate przytomności zawodnika. Został wprowadzony w stan śpiączki farmakologicznej. Ostatecznie Brazylijczyk wrócił na tor, ale nie odnosił już żadnych sukcesów.

Sébastien Bourdais

Po zwycięstwie w F3000 obrał sobie za cel sportowe podbicie USA. Już w pierwszym sezonie kierowca Newman/Haas Racing pokazywał się ze świetnej strony. Sezon rozpoczął od zdobycia pole position, a w czwartej rundzie sezonu wygrał swój pierwszy wyścig. Ostatecznie zajął 4. miejsce w klasyfikacji generalnej, zgarniając tytuł najlepszego debiutanta.

Kolejne 4 lata należały do Francuza. Rok po roku zdobywał tytuł mistrzowski Champ Car. Po zakończeniu startów w Ameryce został kierowcą Scuderii Toro Rosso. Sezon 2008 zaczął od punktowanej pozycji. Na początku często pokonywał swojego zespołowego partnera, młodego Sebastiana Vettela.

Później urodzony w Le Mans sportowiec zaczął miewać problemy z nową wersją samochodu włoskiego zespołu. W połowie drugiego sezonu w F1 rozstał się z Toro Rosso i powrócił do Ameryki.

Od 2011 roku regularnie występował w nowoczesnej IndyCar. Nie osiągnął tam wielkich sukcesów poza pojedynczymi zwycięstwami. Na sezon 2022 postanowił przesiąść się z bolidów do samochodów długodystansowych. 

ZOBACZ TAKŻE
Sebastien Bourdais - marzenie podboju świata | Największe niewypały F1

Kierowcy F1 w IndyCar. Cel: Indianapolis 500

IndyCar, Champ Car, CART. Zmieniały się z nazwy, federacje, sponsorzy, zespoły. Jedynym i niepowtarzalnym wydarzeniem w świecie bolidów jednomiejscowych w USA jest Indy 500. Wyścig ten urósł do miana legendarnego. Nie ważne pod jaką egidą wówczas się ścigano. Indianapolis 500 nieprzerwanie od 1911 roku (z wyjątkiem przerw podczas wojen światowych) rozpala serca fanów na całym globie. Brały w nim udział największe sławy motorsportu, w tym kierowcy F1. To wyścig inny niż reszta w IndyCarze i zdecydowanie bardziej popularny. Każdy, nawet nigdy niezwiązany z amerykańskimi seriami zawodnik pragnie mieć w swojej gablocie Borg-Warner Trophy za ten start. Wygranie Indy 500 stanowi jeden z trzech elementów Potrójnej Korony Sportów Motorowych. Poza tym wyścigiem do tego osiągnięcia zalicza się zwycięstwo w Grand Prix Monako Formuły 1 (bądź mistrzostwo F1) oraz wiktoria w 24-godzinym wyścigu Le Mans. Co ciekawe Indianapolis 500 było w latach 1950-1960 jedną z rund Formuły 1. 

Jim Clark

Poza mistrzami z USA tę historyczną rundę w Indianapolis wygrywały takie sławy jak Jim Clark – 2-krotny mistrz świata F1. W swoim debiucie na Indianapolis Motor Speedway zajął drugi stopień podium. Rok później startował z pierwszego pola, ale nie udało mu się osiągnąć dobrego rezultatu. Kolejne podejście do imprezy zaowocowało triumfem. We wszystkich edycjach korzystał ze zmodyfikowanej maszyny Lotusa, którą znał z F1. Brytyjczyk brał też udział w kilku innych wyścigach IndyCar, a dokładniej USAC Championship Car. W samym Indy 500 wystartował 5 razy. 

Kierowcy F1 w IndyCar. Graham Hill

Natomiast Graham Hill jest jedynym kierowcą w historii, który zdobył wyżej wymienioną Potrójną Koronę. Zwycięstwo w jednym z najbardziej prestiżowych sportowych wydarzeń świata odniósł już za pierwszym podejściem. Startował wówczas z 15. pozycji. W Indianapolis 500 brał udział jeszcze dwukrotnie, już bez sukcesów.

Kierowcy F1 w IndyCar

Fot. Indianapolis Motor Speedway / Graham Hill podczas Indianapolis 500

Takuma Sato i Marcus Ericsson, zapomnieni w F1, wielcy w Indy 500

Japończyk to zawodnik, który bardzo umiłował sobie słynny tor w stanie Indiana. Wygrywał tu dwukrotnie, a podczas zawodów Formuły 1 zdobył swoje jedyne podium.

Marcus Ericsson przez lata nie mógł wybić się poza pewien poziom. Były zawodnik Saubera w końcu udowodnił swoją wartość. Podczas drugiego dobrego sezonu w IndyCar doczekał się momentu chwały i triumfu w Indy 500. 

Juan Pablo Montoya

Pomimo braku regularnych startów w IndyCar,  często możemy go oglądać podczas tej jednej rundy mistrzostw. Po zwycięstwie w 2000 roku ponowił to osiągnięcie w 2015 r. W 2022 roku ponownie wróci do ścigania na tę jedyną rundę w barwach Arrow McLaren SP. 

 

Fernando Alonso

Hiszpan trzykrotnie mierzył się z owalem Indianapolis Motor Speedway, mowa o latach 2017, 2019-2020. Ani razu nie udało mu się zająć tam dobrej lokaty. Te zawody są ostatnim brakującym skalpem Hiszpana w jego drodze do Potrójnej Korony. Dwukrotny mistrz świata F1 skompletował już dwie wiktorie w GP Monako i 24h Le Mans. 

Kierowcy F1 w IndyCar. Zaplecze „królowej” zgarniane przez Amerykanów

Poza najgłośniejszymi nazwiskami w IndyCar w nadchodzącym sezonie będą jeździć młode gwiazdy serii towarzyszących F1.

Christian Lundgaard

W 2022 roku wystartuje we wszystkich rundach IndyCar w Rahal Letterman Lanigan Racing. Duńczyk przed przenosinami na zachodnią stronę Atlantyku jeździł dwa sezony w Formule 2, we francuskim zespole ART. Podczas tamtego okresu zwyciężył dwukrotnie pojedyncze zawody. Członek akademii Alpine w IndyCar pojechał jak na razie 1 rundę rok temu.

Kierowcy F1 w IndyCar

Fot. Christian Lundgaard

Tatiana Calderon

Kolumbijka ma na koncie kilka startów w GP3 i F2. Rodaczka Montoyi na pewno chciałaby dorównać mu w tytułach na nowym lądzie. Niestety była rezerwowa Alfy Romeo Racing, nie prezentuje zbyt dobrego poziomu sportowego, by realnie móc walczyć o wysokie cele.

Alex Palou

W GP3 i F2 swoje starty zaliczał również Alex Palou, aktualny mistrz serii. Mimo że na starym lądzie nie prezentował oszałamiającej formy w barwach Camposu, cierpliwie czekał i teraz ma tego efekty. W swoim zaledwie drugim sezonie zgarniając 3 zwycięstwa i zdobył tytuł. Mowa o mistrzu IndyCar z 2021 roku.

ZOBACZ TAKŻE
Alex Palou: Kim jest mistrz IndyCar, którego podziwia Fernando Alonso?

Patricio O’Ward

Do końca o mistrzostwo w 2021 roku z Palou bił się O’Ward. Mimo że większość swojej kariery Meksykanin spędził ścigając się w obu Amerykach, to również miał epizod w F2. Z powodu kary Mahaveera Raghunathana mógł wystąpić podczas dwóch rund na Red Bull Ringu. Co ciekawe startował on wtedy na licencji amerykańskiej, a nie meksykańskiej.

 

Callum Ilott

2020 rok dał Brytyjczykowi wicemistrzostwo F2. Jednak ten tytuł nie przybliżył Brytyjczyka do królowej motrosportu. Utalentowany 23-latek brał udział w kilku sesjach treningowych Alfy Romeo, ale na tym skończyły się szanse tego zawodnika na jazdę bolidem F1. W IndyCar Ilott startował do tej pory 3 razy. Sezon 2022 ma być jego pierwszą pełną kampanią w tych zawodach.

Kierowcy F1 w IndyCar. Co pokaże przyszłość?

Jak widzimy, wielu kierowców z najwyższych serii wyścigowych świata skłania się ku Ameryce. Bez wątpienia przytoczone przez nas historie nie są to jedynymi powiązanymi z F1 i IndyCar. Wielcy mistrzowie, którzy stawiają sobie nowe wyzwania. Także i doświadczeni zawodnicy, którzy wypadli z obiegu Formuły 1 potrafią pokazywać się z dobrej strony za oceanem.

Stawkę IndyCar zasilają też utalentowani kierowcy z serii juniorskich prowadzących do F1. W ich przypadku często brak sponsorów i zapełniony grid Formuły 1 skłania ich do szukania ujścia swoich umiejętności gdzie indziej.

Zainteresowanie IndyCarem powiększa również ilość zawodników z potencjałem, którzy zaczynają tam swoją karierę. Mowa tutaj o „Pato” O’Wardzie, czy Coltonie Hercie, którzy są łączeni z królową motorsportu.

Wydaje się, że niedługo możemy ponownie doczekać się czasów, gdy wymiana zawodników pomiędzy seriami będzie skutkować pięknymi karierami na wzór Juana Pablo Montoyi, Mario Andriettiego, Nigela Mansella, czy Emersona Fittipaldiego. Wszystkie te czynniki będą powodowały wzrost ogólnego poziomu. Podsumowując, kierowcy F1 w IndyCar i vice versa powodują rozwój dyscypliny. Miejmy nadzieję, że te rywalizujące ze sobą serie nadal będą napędzać się nawzajem, zwiększając poziom wyścigów na świecie.

5/5 (liczba głosów: 4)
Reklama