Connect with us

Czego szukasz?

IndyCar

Michel Jourdain Jr. o Pato O’Wardzie i F1. „To nie czas na to” | WYWIAD

Michel Jourdain Jr. był kierowcą bardzo wszechstronnym. W czasie swojej kariery rywalizował w IndyCar, WTCC i WRC. Meksykanin zgodził się z nami na wywiad, w czasie którego opowiedział o swojej karierze, a także wypowiedział się o tym, czy Patricio O’Ward powinien teraz celować w awans do F1.

Michel Jourdain JR CART
Fot. IndyCar

Krótka sylwetka

Michel Jourdain Jr. rozpoczął swoją karierę w wieku 12 lat. Celem Meksykanina było dotarcie do serii IndyCar (wtedy CART). Okazja do tego nadarzyła się w 1996 roku, kiedy to zadebiutował w konkurencyjnej dla CART serii IRL. Tym samym kierowca stał się jednym z nielicznych zawodników, którzy przed debiutem w CART zdołali wystartować w IRL. W czasie swojej kariery nasz rozmówca wygrał 2 wyścigi CART (po połączeniu CART i IRL, i zakończeniu rozłamu w 2008 roku jest to obecna seria IndyCar), a dodatkowo 7-krotnie stawał na podium. Jego najwyższą pozycją w klasyfikacji końcowej IndyCar było trzecie miejsce w 2003 roku. Zawodnik ma na swoim koncie starty także w WRC, WTCC czy NASCAR. 

ZOBACZ TAKŻE
Mario Dominguez o F1. "Walczyłem o kontrakt z MF1 Racing" | WYWIAD

Michel Jourdain Jr. o początkach

Zanim zadebiutowałeś w CART, ścigałeś się w IRL. Jako jeden z nielicznych kierowców.

To była dobra okazja, aby spróbować po raz pierwszy swoich sił w IndyCar. Po tamtym wyścigu w Phoenix kilka tygodni później wystartowałem w Long Beach w serii CART, która jak wiemy do czasu rozłamu była właśnie serią IndyCar. Potem miałem okazję rywalizować w Indy 500 w IRL, więc było to ciekawe połączenie. Dla mnie to było to samo, ale dla innych kierowców już nie. Jak zauważyłeś najpierw rywalizowałem w IRL niż w CART i jest to coś wyjątkowego. 

Michel Jourdain Jr Indy 500 1996

Fot. IMS / Michel Jourdain Jr. podczas Indy 500 w 1996 roku

Tak, w latach 1996-2008 mieliśmy rozłam, który odbił się negatywnie na popularności obu tych serii.

To było coś czego nikt nie chciał. Uderzyło to w wielu fanów i kibiców. Ale z drugiej strony otworzyło to drzwi kierowcom takim jak mi. Być może gdyby nie rozłam, nie miałbym okazji zadebiutować w IndyCar. Tego jednak nie wiemy. Więc to co mieliśmy w tamtym okresie miało 2 oblicza i mam nadzieję, iż każdy wyciągnął z tego nauczkę. IndyCar ma wielki potencjał i szkoda, by znowu stało się coś takiego. 

ZOBACZ TAKŻE
Gonzalo Rodriguez: Bohater narodowy Urugwaju | Legendy motorsportu

IndyCar powoli odzyskuje popularność, ale nadal brakuje sporo do czasów CART. Dawniej mieliśmy wyścigi na 5 kontynentach, a teraz tylko seria rywalizuje w USA i Kanadzie.

To było coś wspaniałego i wielu kierowców cieszyło się z tego. Teraz jednak sponsorzy głównie pochodzą z USA i dla nich lepiej jest się tam ścigać niż w Australii, Europie czy Japonii. Mamy po to F1. 

Powrót do Fontany

W 2000 roku kierowcy CART powrócili do Fontany zaledwie rok po tym jak straciliśmy tam Grega Moore’a. Czy był to łatwy powrót?

W tamtych czasach seria CART była piekielnie niebezpieczna. W ciągu kilku lat straciliśmy Jeffa Krosnoffa, Gonzalo Rodrigueza i Grega Moore’a. Powrót na takie tory był trudny. Osobiście dla mnie jednak nic nie przebije Laguny Seci. Zginął tam Gonzalo i chociaż nie znałem go aż tak długo jak niektórzy, to jednak trochę z nim rozmawiałem. Kiedy zbliżał się do „korkociągu”  nie myślałem, że to będzie to jego ostatni żywy moment. Każdy potem jechał wyścig dla niego. Pamiętam także dokładnie co się wydarzyło w Fontanie. Jechałem tuż za Gregiem. Ogółem to startowaliśmy z tego samego rzędu i on od razu atakował. Chciał dołączyć do trzech jadących zawodników koło siebie i nagle on stracił to. Na trawie go podbiło i dalej wiemy co się stało. Potem Fontana i Michigan musiały pozmieniać pobocza, bo każdy bał się powtórki.

Greg nie miał żadnych szans na przeżycie tego.

Nie miał, to było zbyt potężne uderzenie. Kilka lat po tym CART wprowadziło HANS i uważam to za najlepsze co nam się przytrafiło. To wyraźnie poprawiło bezpieczeństwo i na pewno uratowałoby „Gonchiego” z tego wypadku na Lagunie. 

Fontana 1999

Fot. Dale Coyne Racing / Dale Coyne pociesza Michela Jourdaina Jr. po ogłoszeniu śmierci Grega Moore’a

Co sądzisz o takich torach jak Fontana czy Michigan?

Jeżeli masz dobry samochód jest to najlepsza przygoda w twoim życiu. Ale kiedy masz najgorszy, to sam już wiesz co (śmiech). Na tego typu obiektach jedziesz niezwykle szybko, praktycznie cały czas walczysz z kimś koło w koło. Mi osobiście takie wyścigi się podobały. To jest część IndyCar i aby zostać tam mistrzem musisz być cholernie dobry na każdym rodzaju torów. Od Super Speedwayów po uliczne. 

Koniec toru Fontana w formie jaką mamy

Fontana była torem, gdzie liczyło się podążanie za innym bolidem i unikanie dawania cienia aerodynamicznego. Komentatorzy to powiedzieli dosłownie tuż przed wypadkiem Grega.

Tak, jednak z tym było kilka problemów. W 1998 i 1999 roku mieliśmy nowe przednie skrzydła i musieliśmy się uczyć wszystkiego od nowa. Jedną z tych rzeczy było podążanie za innym bolidem. Przez nowe skrzydła było sporo brudnego powietrza i ciężko było utrzymać się za kimś w zakręcie. 

ZOBACZ TAKŻE
Greg Moore: Tragiczna historia ulubieńca Ferrari | Legendy motorsportu

Czy wiesz, że Fontana ma zostać przebudowana na krótki owal?

Wiem o tym i wydaje się, iż to dobra decyzja. Tam chyba był problem z frekwencją na trybunach i to jeden z powodów. A co do NASCAR. Oni też to robią, bo generalnie w tej serii wyścigowej lepsze show jest właśnie na krótkich owalach. Więc ta decyzja jest zrozumiała.

Na krótkich owalach nie radzi sobie IndyCar przez brudne powietrze. W Gateway O’Ward nie mógł sobie poradzić z Newgardenem chociażby.

Dokładnie. To było ciężkie by na takich torach podążać za kimś a to nie jest F1, gdzie mamy tyle zaawansowanej aerodynamiki. IndyCar powinno na tego typu torach pójść w stronę tych nowych bolidów F1, które będziemy widzieć w akcji w 2022 roku. To zapewni lepsze widowisko. 

Michel Jourdain Jr. o torze Fundidora Park

ZOBACZ TAKŻE
Fundidora Park: Niezwykle klimatyczny tor w meksykańskim Monterrey

W 2001 roku tor Fundidora Park zadebiutował w CART i kilkaset tysięcy kibiców przybyło na wyścig. To musiało być wspaniałe przeżycie.

Lubiłem ten tor, bo to było coś nowego. Byłem tam zawsze bardzo szybki, a sam fakt że IndyCar przybyło do Meksyku było czymś wspaniałym. Co do liczby kibiców, to było coś trochę niebezpiecznego. Kilkadziesiąt tysięcy kibiców nie miało jak wejść na trybuny, a i tak znaleźli się na terenie obiektu. To było coś szalonego, lecz miło to wspominam. 

I na YouTube możemy znaleźć twój on-board z jazdy po tym torze.

Tak jest, nadal jest dostępny. W kwalifikacjach miałem problemy pomimo tego, że w treningach byłem szybki. W wyścigu ponownie byłem bardzo szybki i pod koniec rywalizacji po kontakcie z Adrianem Fernandezem obróciłem swój bolid. Niestety to był koniec wyścigu.

 

A co do on-boardów CART, używała ona kamery z oczu kierowcy. To było coś nowego. 

W 2003 roku jeździłem z tą nowinką kilka razy. Na pewno w Portland i wyglądało to od technicznej strony podobnie jak to co fani F1 mogli zobaczyć z oczu Charlesa Leclerca w Abu Zabi. To było bardzo małe i nie przeszkadzało w kasku. Fanom dało to z kolei ciekawe widoki i mogli poczuć się, jakby prowadzili nasz bolid.

I 20 lat po tym dopiero F1 na poważnie spróbowała z tym.

Dokładnie, nie mam pojęcia dlaczego tyle z tym zwlekali, bo to jest coś świetnego.

Szaleństwo w Teksasie

Zapytałem oto Bruno Junqueirę, ale prawdopodobnie będziesz wiedział lepiej. W 2001 roku wyścig w Teksasie został odwołany po tym, jak kierowcy mdleli z powodu przeciążeń. Jak to wyglądało z twojej perspektywy?

To było coś szalonego i mam nadzieję, że nigdy się nie wydarzy. Kierowcy startujący w tamtych czasach byli szczęściarzami, że mogli prowadzić takie niesamowite bolidy. One były cholernie szybkie! Niesamowite maszyny i niesamowici kierowcy nie mówiąc o zespołach i torach – to wszystko sprawiało, że CART było niesamowitą serią. Jednak w Teksasie zostały przekroczone wszelkie granice. Decyzja, aby odwołać wyścig była tą najlepszą. Coś mogło komuś się stać i po 10-15 okrążeniach my mdleliśmy. A w wyścigu nie odpuszczasz no chyba że jest żółta flaga. Naprawdę cieszyłem się, że odwołali tamten wyścig.

ZOBACZ TAKŻE
Bruno Junqueira o F1. "Byłem tam gotów zastąpić Schumachera" | Wywiad

Doktor Steve Olvey kontaktował się z NASA. Wiedzieliście o tym?

Tak powiedział nam o tym, że się skontaktował z doświadczonym człowiekiem w NASA i czekał na informacje od niego. I ten jego przyjaciel co pracował w NASA przekazał, że po 20 okrążeniach przez przeciążenia mogą być problemy. 200 okrążeń mogło nas sporo kosztować w kwestii zdrowotnej.

W treningu Mauricio Gugelmin miał poważny wypadek, ale wyszedł z tego cało.

To było potężne uderzenie. On najpierw uderzył w bandę na drugim zakręcie, po czym sunął bokiem przez kilkaset metrów i uderzył w ścianę po raz kolejny. To był prawdziwy cud, że nic mu się nie stało.

 

Ogólnie tak jakby bolidy CART były delikatne i przy każdym większym uderzeniu rozpadały się. 

Bardziej bym powiedział, że była to wina prędkości. Bolidy były bezpieczniejsze od F1, jednakże pod względem czystej prędkości były o wiele szybsze. Przy tego typu prędkościach łatwo można było przekroczyć limit. 

ZOBACZ TAKŻE
Trudny debiut obiektu Texas Motor Speedway w IndyCar

Michel Jourdain Jr. o najlepszym sezonie w CART

Czy widziałeś w lusterkach, że Junqueira omal nie wpadł w ciebie w 2003 roku w St. Petersburgu? Ciężko walczył z Mario Haberfeldem i prawie cię uderzył.

Tak widziałem. Tam było naprawdę blisko, by to zrobił ale na szczęście nie trafił mnie. Wyścig w dalszej części ułożył się dla nas fantastycznie, bo zajęliśmy 2. miejsce. Wygrał Paul Tracy, a z kolei podium bodaj uzupełnił Alex Tagliani. To był dla mnie znakomity początek tamtego sezonu. 

I te kwalifikacje zapisały się w historii IndyCar, bo Sebastien Bourdais jako pierwszy debiutant od czasów Nigela Mansella zdobył pole position w swoich pierwszych w życiu kwalifikacjach. 

On nas wszystkich zadziwił. Był debiutantem i od razu miał takie kosmiczne tempo. Sebastien był piekielnie mocnym kierowcą w sezonie 2003 i w kolejnych latach już w Champ Car. 

Seb to legenda IndyCar i nie tylko.

Zgadzam się. Jest wielką legendą motorsportu i cieszę się, iż miałem okazję ścigać się z nim. 

2003 German 500 podium

Fot. IndyCar / 2003 German 500 podium

W 2003 roku w czasie German 500 spowodowałeś kolizję w alei serwisowej z Rodolfo Lavinem i Patrickiem Lemarie. Otrzymałeś za to karę, ale wciąż byłeś w stanie walczyć o podium.

Tak, doskonale pamiętam tamten wyścig. Głównie dlatego, iż wykręciłem w nim najszybszy czas okrążenia. W czasie rywalizacji mieliśmy trochę za duży docisk i jak prowadziłem w niej to po prostu mnie mijali. Chociażby Sebastien, więc za każdym razem jak obejmowałem prowadzenie było ciężko utrzymać to. Mieliśmy szansę na zwycięstwo, ale przez wspomniany błąd nie byliśmy w stanie tego osiągnąć. 

O wygranej w Montrealu

Montreal jest znany z rozgrywania wyścigu F1. Ale w przeszłości ścigało się tam też CART. Jakie to uczucie wygrać na torze, który słynie z goszczenia F1?

Już w 2002 roku samo pojawienie się tam było czymś niezwykłym. Tor był bardzo szybki, a dodatkowo Team Rahal znakomicie się przygotowało do rywalizacji tam. W sezonie 2003 mieliśmy niesamowity silnik i pomimo błędu w kwalifikacjach wiedzieliśmy, że możemy pokusić się o podium. W czasie zawodów stoczyłem kapitalną potyczkę z moim przyjacielem Oriolem Servią. Na torze w Milwaukee jak pierwszy raz wygrałem wyścig CART on także był za mną. Wiadomo, że zbytnio się z tego nie cieszył, ale dla mnie było to coś specjalnego wygrać na takim torze.

Podium CART Montreal 2003

Fot. IndyCar / Michel Jourdain Jr. i spółka na podium wyścigu w Montrealu

Przez całą karierę w CART/Champ Car miałeś dobre 2 sezony. Jak to się stało, że z kierowcy – który miał problemy – czasami zdobyć pojedyncze punkty, stałeś się kandydatem nawet do mistrzostwa?

Przez te kilka lat po prostu jeździłem w słabszych zespołach, a to nie pomagało. I pomimo jakiegoś tam progresu ekipa Payton Coyne Racing była bardzo mała. Przez całe swoje istnienie mieli tylko jedno podium. W 1996 roku zdobył im je Roberto Moreno w słynnym US 500. Sezon później oni używali podwozia Loli, które było bardzo słabe i nie można było pokazać pełnego potencjału. W Bettenhausen Racing było o wiele lepiej no chociaż silnik Mercedesa nie ułatwiał sprawy, ale wciąż było lepiej. Sezon 2002 z Rahalem był już solidny. Jednak rok 2003 był kosmiczny. W końcu wszystko razem zagrało i na pewnym etapie nawet liczyłem się się w walce o mistrzostwo. Kiedy o nie walczysz, wszystko musi iść po twojej myśli. 

W latach 90. CART było podobne do F1, bo mieliśmy wiele różnych bolidów.

Tak, prawie każdy korzystał z innego podwozia. Niektóre zespoły jak Penske robiły nawet własne. I w zależności od wyścigu każde pasowało bardziej pod konkretny tor. Powiem, że po jednym z wypadków w Milwaukee zmieniliśmy podwozie na Reynard i to sporo pomogło.

Michel Jourdain Jr. i przejście do WTCC

Na sezon 2007 przeszedłeś do WTCC. Skąd ten ruch?

W tamtym czasie Seat stawał się bardzo popularny w Meksyku. Stąd więc w WTCC chcieli kierowcą stamtąd i skontaktowali się ze mną. To był 3-letni plan i dla mnie była to wielka zmiana. Nigdy bowiem nie ścigałem się w Europie poza kilkoma rundami IndyCar. Nie znałem torów, a moi rywale w tego typu pojazdach byli mistrzami chociażby BTCC. Poziom rywalizacji jest tam wysoki. Zdecydowałem się na taki ruch, gdyż był to po prostu długoterminowy plan. Ale potem zmienił się prezes Seata w Meksyku i zakończył program. Ale miło wspominam to doświadczenie. 

Michel Jourdain JR WTCC

FOT. WTCC / Michel Jourdain Jr. startował także w WTCC

Alex Zanardi wtedy się ścigał w WTCC.

Do czasu mojego debiutu był praktycznie jedynym zawodnikiem, którego dobrze znałem. Ale w czasie mojego pobytu w WTCC nawiązałem kilka ciekawych znajomości. Chociażby z Tiago Monteiro, z którym ścigałem się w IndyCar w 2003 roku. Z innych mógłbym wymienić Gabriele Tarquiniego, Jordiego Gene i kilku innych.

WRC i Patricio O’Ward

Startowałeś także w kilku rajdach WRC. I miałeś okazję być rywalem Kimiego Raikkonena, który startował tam w latach 2010-2011.

Powiem, że było to coś podobnego do przejścia do WTCC. To było coś nowego i mi się podobało. Ogółem byłem bardzo szybki w lokalnych rajdach Meksyku i organizatorzy tamtejszej rundy WRC zapytali czy bym nie chciał wystąpić w tych zawodach. Zgodziłem się. Rajdy a wyścigi to 2 inne światy. W sumie to Kimi się o tym przekonał. Jest niesamowity, ale w WRC czegoś mu brakowało do czego przyzwyczaił. Dla mnie rywalizacja w WRC była kolejnym fajnym przeżyciem i cieszę się, że mogłem spróbować tam swoich sił. 

Michel Jourdain JR WRC

Fot. WRC / Michel Jourdain Jr. w akcji podczas rajdu Finlandii

Meksyk ma wschodzącą gwiazdę sportów motorowych. Jest nią Patricio O’Ward. Czy twoim zdaniem Pato powinien celować w F1?

Nie, będzie to zbyt ciężkie. W IndyCar jest gwiazdą i na pewno McLaren chce, aby był mistrzem. On ma na to papiery, by jednego dnia to osiągnąć. Jednak na ten moment Lando Norris i Daniel Ricciardo raczej są nie do ruszenia. Więc O’Ward będzie musiał uważnie się przyglądać co się dzieje w środku zespołu. W IndyCar on regularnie walczy o zwycięstwa, a o coś takiego jest bardzo ciężko. Kierowcy McLarena w F1 mają też długie kontrakty, w szczególności Norris. Jak dla mnie Pato chce to zrobić, ale najpierw powinien wygrać mistrzostwo IndyCar i Indy 500. Więc powinien się skupić na tym. 

ZOBACZ TAKŻE
Patricio O'Ward: Kim jest meksykański straszak na Daniela Ricciardo?

On powiedział, że ma dwuletnie okno na awans do F1.

Dokładnie, jednak jak powiedziałem. Byłoby dobrze jakby w USA załatwił to co trzeba i wtedy można o tym myśleć.

Czy F1 potrzebuje rywala jak swego czasu CART?

Ostatnim kierowcą, który trafił z USA do F1 był Sebastien Bourdais i wiemy jak to się skończyło.

Uważam, że był to efekt tego że przez 5 lat z rzędu jeździł w CART/Champ Car i potem trudno było mu się przestawić. Dodatkowo bycie partnerem Sebastiana Vettela nie pomagało. Sporo ludzi zapomina o chociażby Monzie. Vettel wygrał po starcie z pole position, a Bourdais w kwalifikacjach był 4. Szkoda, że przed startem zgasł mu bolid i ostatecznie startował z końca bo w wyścigu wykręcił najszybszy czas okrążenia. To był dla niego ciężki rok i dla Pato ewentualny transfer także będzie czymś wielkim. On nie zna tych torów a teraz nie można jak za czasów Jacquea Villeneuve’a testować ile się da. Nie wiem, co się stanie, ale niech wygra te Indy 500 i mistrzostwo IndyCar i zobaczymy. 

ZOBACZ TAKŻE
Sebastien Bourdais - marzenie podboju świata | Największe niewypały F1

Czy w twojej opinii byłoby dobrze, gdyby F1 miała rywala takiego jak CART?

Myślę, że tak. W czasach w których się ścigałem CART było gigantem. Ale od tego czasu F1 stała się bardzo popularna, oni robią dobrą robotę i dbają o rozpoznawalność kierowców. Jednak kiedy masz kogoś kto jest rywalem, to cię motywuje do cięższej pracy. 

Kiedyś było powiedzenie, że jak chcesz być wielkim to powinieneś wygrać mistrzostwo CART i F1.

Tak, i zrobili to Mario Andretti, Emerson Fittipaldi, Jacques Villeneuve i Nigel Mansell. Im się to udało.

Tak, oni to byli kosmici wręcz. Na koniec, co chciałbyś powiedzieć fanom IndyCar z Polski?

Nigdy nie byłem w Polsce, ale ze zdjęć wiem że to piękny kraj. Cieszę się, że mieszkają tam fani IndyCar i dziękuję za wsparcie i mam nadzieję, że kiedyś to powtórzymy. Dziękuję za zaproszenie Kuba!

5/5 (liczba głosów: 1)
Reklama